Może to Jerzy Brzęczek musi sobie coś przestawić w głowie?

16.09.2019

Mecze ze Słowenią i Austrią obnażyły słabości naszej kadry, o których wiadomo od dłuższego czasu. Puder w postaci punktów – zdobywanych często fartownie – przestał działać. Polacy zagrali słabo i bez stylu, co skończyło się tylko jednym oczkiem w dwóch spotkaniach eliminacyjnych. Nasza sytuacja w grupie ze świetnej zrobiła się może nie dramatyczna albo nerwowa, ale na pewno już nie jest komfortowa. Co najgorsze selekcjoner nie do końca widzi problem u siebie, a właśnie w swoich zawodnikach, których zdyskredytował publicznie. Odpowiedz kadrowiczów w ten weekend była jednak bardzo mocna, co mimo wszystko powinno nas cieszyć. W końcu łatwiej zmienić trenera, niż nauczyć gry w piłkę kilkunastu gości. 

–  Jeżeli Zieliński wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie – mówił po meczu z Austrią Jerzy Brzęczek. Ten sam zawodnik Napoli w starciu z Sampdorią zagrał już nieźle. Nie wyglądał na piłkarza, który nie wie, co ma robić na boisku. Pomógł swojej drużynie w ligowym meczu i raczej nic mu w głowie rano nie przeskoczyło, gdyż w drużynie z Neapolu zwykle gra w ten sposób. Ten mecz nie był wyjątkiem. Tak samo, jak wyjątkiem nie są słabe występy 25-latka w barwach narodowych.

Kończyliśmy z trzema zawodnikami z Championship, czyli drugiej ligi angielskiej. Austria ma 18 zawodników z Bundesligi – natomiast w ten sposób Brzęczek tłumaczył męczenie buły w drugim z wrześniowych starć. Jasne, kończyliśmy z trzema graczami z zaplecza Premier League, ale też z Robertem Lewandowskim, który w tym sezonie na koncie ma już osiem trafień w sześciu spotkaniach Bundesligi. Słownie – osiem bramek w jednej z najlepszych lig świata. Z Lipskiem Lewy potwierdził swoją wysoką formę, bo nie dość że po raz kolejny wpisał się na listę strzelców, to był bardzo aktywny w ataku. Potrzebował jedynie 15 minut, by oddać trzy strzały na bramkę. To więcej niż przez 180 w dwóch ostatnich meczach reprezentacji. Lewy więc strzelił, a co u Krzysztofa Piątka? Nie mogło być inaczej po cennych uwagach od Brzęczka przełamał się w Milanie. Zdobył bramkę z rzutu karnego, a drugie trafienie Polaka zostało anulowane po analizie VAR.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

A jak już wspomnieliśmy o graczach z Championship, którzy zdaniem Brzęczka nie są gwarancją dobrej gry reprezentacji, to warto dodać, że Kamil Grosicki w tej śmiesznej lidze strzelił w ten weekend piękną bramkę z rzutu wolnego. Mało brakowało, a dołożyłby drugą, ale piłka zatrzymała się na słupku. Jeśli dołożymy do tego wypracowanie kolegom kilku okazji strzeleckich, mamy występ perfekcyjny. No dobra, ale jedziemy dalej. Krystian Bielik tym razem w brawach Derby Coutny zagrał w drugiej linii i spisał się doskonale. Przez lokalnych dziennikarzy został uznany najlepszym graczem meczu. Pierwszą bramkę w tym sezonie dla Leeds zdobył natomiast Mateusz Klich, który pewnie wykorzystał rzut karny. Poziom wyżej bardzo dobre zawody rozegrał Jan Bednarek, który pomógł Southampton zachować czyste konto w starciu z Sheffield Utd.

Z kolei Grzegorz Krychowiak zdobył zwycięską bramkę w meczu z Sochi, a poza tym rozegrał bardzo dobre 90 minut. Nic dziwnego, ponieważ polski pomocnik już od dłuższego czasu pokazuje klasę. Niestety w kadrze nie może wejść na ten sam poziom, ale być może niedługo przeskoczy mu coś w głowie i będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć Brazylijczycy i Hiszpanie. Szkoda tylko, że cały mecz na ławce rezerwowych spędził Maciej Rybus, ponieważ zapewne on także wykorzystałby rady Brzęczka, co zaowocowałoby dobrym występem. No cóż, może w kolejnym meczu.

Co ciekawe Przemysła Frankowski nie miał przyjemności popracować z Brzęczkiem w ostatnich dniach, a pomimo tego wziął czynny udział w rozgromieniu FC Dallas (4:0 – przyp.red). Nasz rodak strzelił bramkę i dorzucił do tego asystę w bardzo ważnym meczu. Tym samym potwierdził, że już od dłuższego czasu jest w bardzo wysokiej formie. Łącznie Polak w tym sezonie MLS wystąpił w 28 meczach, w których strzelił trzy gole i zaliczył sześć asyst. Całkiem niezłe liczby, a biorąc pod uwagę, jak duży mamy problem ze skrzydłowymi, byłoby ruchem logicznym wysłać powołanie do Chicago. Dla Brzęczka jednak były zawodnik Jagiellonii jest na straconej pozycji, bo MLS to chyba zbyt śmieszne rozgrywki? Bo jak inaczej rozumieć słowa Brzęczka z konferencji prasowej, która odbyła się w lutym?

Sytuacja z Przemysławem Frankowskim jest niekomfortowa. Przed podjęciem decyzji o wyjeździe do USA poinformowałem go, jakie mam zdanie na ten temat, ale zdecydował się wyjechać – mówił wówczas selekcjoner reprezentacji Polski.

Z drugiej strony może wujek Kuby Błaszczykowskiego martwi się o to, że zbyt długa podróż Frankowskiego z USA do Polski wykończyłaby go do tego stopnia, że ten nie byłby w stanie nawet odbyć treningu. A co dopiero rozegrać dobry mecz? Jeśli tak jest, to uspokajamy selekcjonera – Frankowski nie podróżowałby MS Batorym. Inni gracze z USA latają na zgrupowania swoich reprezentacji i grają nieźle. Ba, Messi, Neymar i pozostałe gwiazdy europejskiego futbolu także na kadrę mają kawałek drogi do odbycia, a pomimo tego latają i nie wymiotują po podróży przez dwa dni.

No cóż, na koniec warto wspomnieć, że niedzielny rosół w domu 48-letniego selekcjonera musiał smakować wyśmienicie, ponieważ od pierwszej minuty w drużynie SPAL zagrał jego ulubieniec jeszcze z czasów Wisły Płock, Arkadiusz Reca. Niestety zgodnie z przewidywaniami nie poradził sobie najlepiej. Boisko opuścił w 61 minucie jako jeden z najgorszych piłkarzy nie tylko w swojej drużynie, ale na całym placu gry. Cóż, zapewne Brzęczek to odnotował i jak Reca utrzyma formę, to powołania na październikowe mecze już nie dostanie. Choć nie zapominajmy, że gra w piłkę to jedna sprawa, a druga – chyba ważniejsza zdaniem Brzęczka – to odległości, które trzeba pokonać. Tutaj Reca jest w zdecydowanie w lepszej pozycji, niż np. Frankowski, gdyż jak powszechnie wiadomo z Włoch do Polski jest znacznie bliżej, niż z Ameryki.

Podsumujmy, Jerzy Brzęczek w reprezentacji pracuje już prawie rok, a jak do tej pory nie wypracował żadnego stylu. Piłkarze wyglądają na niezadowolonych z dotychczasowej pracy na zgrupowaniach. Trudno im się zresztą dziwić, jeśli do tej pory mieli styczność m.in. z takimi trenerami jak: Jurgen Klopp, Maurizio Sarri, Carlo Ancelotti, Pep Guardiola, Marcelo Bielsa, czy Unai Emery. Jeśli pracowałeś albo pracujesz z takimi fachowcami, to trudno później przerzucić się na gościa, o którym opinia publiczna mówi „Wujo”, a jego największym sukcesem jest uplasowanie się na 5. miejscu z Wisłą Płock.

Zapewne na EURO 2020 pojedziemy, ponieważ trudno nie wywalczyć awansu w tak łatwiej grupie eliminacyjnej. Na samym turnieju jednak, biorąc pod uwagę grę naszej reprezentacji, nie mamy na co liczyć. W najlepszym wypadku skończy się trzema porażkami, gdyż tak naprawdę w starciach z silnymi rywalami musimy liczyć się ze srogimi wpierdolami. Do mistrzostw Europy jest jeszcze trochę, więc obecnie jedynym ratunkiem wydaje się zmiana selekcjonera, do której raczej nie dojdzie. A szkoda, ponieważ jeśli Zbigniew Boniek przyznałby się do błędu, posiada odpowiednie znajomości i budżet, by zatrudnić fachowca z prawdziwego zdarzenia.

Fot. YouTube

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!