Gorące info
Chcesz reklamować się na naszym profilu? Zapraszamy do współpracy.

Leicester pokonało West Ham United. Udany debiut Ruuda van Nistelrooya

Napisane przez Patryk Popiołek, 03 grudnia 2024
Leicester

Leicester City od sześciu meczów nie potrafiło wygrać spotkania w Premier League, aż do dziś. W swoim pierwszym, debiutanckim spotkaniu za sterami, Ruud van Nistelrooy poprowadził „Lisy” do zwycięstwa 3:1. West Ham próbował i bardzo mocno atakował, lecz skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Bramki na wagę trzech punktów zdobywali Vardy, El Khannouss oraz Daka.

Vardy rozpoczyna erę van Nistelrooya

Leicester City w ostatnim spotkaniu bardzo mocno odczuło pojedynek z Brentfordem. „Lisy” zatrudniły nowego szkoleniowca w postaci Ruuda van Nistelrooya, a pojedynek właśnie z West Hamem to jego pełnoprawny debiut na ławce rezerwowych. Gospodarze tego starcia w ostatnich sześciu spotkaniach, przegrali aż pięć i tylko jedno zremisowali. Taka forma motywowała też zarząd do tego, by zwolnić Steve’a Coopera. Na King Power Stadium przyjechała dziś drużyna West Hamu, która jak na razie spisuje się kompletnie poniżej oczekiwań, ponieważ po 13 kolejkach mają tylko 15 oczek.

Składy obu drużyn:

Leicester City: Hermansen – Kristiansen, Coady, Vestergaard (61′ Faes), Justin – Ndidi, Soumare – El Khannouss (74′ Cordova-Reid), Buonanotte (91′ Ayew), McAteer (74′ Mavidid) – Vardy (61′ Daka)

West Ham United: Fabiański – Coufal (64′ Emerson), Mavropanos, Kilman, Wan-Bissaka – Soucek (64′ Antonio), Alvarez – Bowen, Soler (64′ Paqueta), Kudus (79′ Fuellkrug) – Ings (46′ Summerville)

Już w 2. minucie świetne podanie prostopadłe otrzymał Jamie Vardy i bezbłędnie wykończył akcję. Sędzia dość szybko uniósł chorągiewkę, lecz cała sytuacja była dość mocno sprawdzana. Po minucie weryfikacji kapitan Leicester ruszył celebrować gola z kibicami, a gospodarze bardzo szybko wyszli na prowadzenie. Dla West Hamu był to fatalny początek, szczególnie jak niedługo później bardzo blisko drugiego trafienia była Vardy. Goście na pewno mieli z tyłu głowy ostatni mecz z Arsenalem i aż pięć straconych goli w jednej połowie.

Dopiero w 11. minucie doczekaliśmy się jakiejkolwiek odpowiedzi przyjezdnych, lecz strzał Bowena dość pewnie wyłapał Hermansen. Był to sygnał do ataku, ponieważ dosłownie 60 sekund później Ings trafił prosto w słupek, więc Leicester mogło mówić o dużym szczęściu. Bowen był bardzo aktywny i ciągle napierał, a w 21. minucie oddał bardzo mocne uderzenie, lecz znów to bramkarz był górą. Gospodarze kompletnie zwolnili tempo po tym, jak Vardy zdobył bramkę na początku spotkania. Kolejną akcję goście przeprowadzili lewą stroną, gdzie Kudus dośrodkował w pole karne. Soucek świetnie wywalczył pozycję, ale jego strzał głową nieznacznie minął się z bramką.

„Młoty” ciągle napierały, czego efektem były strzały Bowena, czy też Solera. Natomiast i w jednym, jak i w drugim przypadku nie było bramki. Widać było spore nerwy na ławce rezerwowych na twarzy Julena Lopeteguiego, który w najbliższych tygodniach może walczyć i grać o posadę. W pierwszej części spotkania West Ham tworzył i atakował, lecz to Leicester strzelało bramki i do szatni „Lisy” schodziły na jednobramkowym prowadzeniu.

West Ham był bezradny?

Początek tej drugiej odsłony to szereg błędów po obu stronach oraz bardzo chaotyczne akcje, które nie przynosiły zbyt wielu korzyści dla żadnej z drużyn. W 51. minucie w polu karnym piłkę ręką zagrywał Ndidi, ale sędzia nie zamierzał dyktować rzutu karnego. W 55. minucie po strzale Kudusa oraz rykoszecie obrońcy było blisko wyrównania, lecz Hermansen po raz kolejny znakomicie interweniował. Niedługo później piłka znalazła drogę do bramki gospodarzy, ale arbiter dopatrzył się przewinienia i nie uznał trafienia. 

Leicester City było dziś niezwykle skuteczne w swoich poczynaniach. W 61. minucie lewą stroną ruszył McAteer i dograł w kierunku El Khannoussa, który płaskim strzałem pokonał Łukasza Fabiańskiego. Mimo zmian i prób wpłynięcia na swój zespół, Lopetegui mógł jedynie rozkładać ręce, ponieważ to „Lisy” doskonale wykorzystywali swoje atuty. Niedługo później bardzo mocne uderzenie głową Ndidiego z dosłownie kilku metrów, ale tym razem polski bramkarz pokazał znakomity refleks. Mecz nabierał rumieńców, ponieważ West Ham nie chciał odpuszczać, czego dowodem była akcja z 69. minuty. Coady po zamieszaniu w polu karnym wybijał piłkę dokładnie z linii bramkowej.

Im dalej w las, tym lepiej prezentowała się ekipa gospodarzy, która wykorzystywała każdy błąd West Hamu. W 81. minucie piłkę do bramki skierował De Cordova-Reid, natomiast po dokładnej analizie VAR gol nie został uznany. Co miało się wydarzyć, w końcu się ziściło. W 90. minucie Daka ruszył lewą stroną boiska i niesamowicie wykończył akcję.

W 94. minucie West Ham w końcu pokonał Hermansena, za sprawą Fuellkruga, lecz było to trafienie na otarcie łez. W całym spotkaniu to „Młoty” kreowały sobie więcej sytuacji, natomiast w ostatecznym rozrachunku trzeba je jeszcze wykorzystywać. To świetnie robiło Leicester i ostatecznie zgarnęło trzy oczka.

Fot. screen/Twitter