Sensacja na Montjuic. FC Barcelona po siermiężnym meczu przegrała z Leganes

Napisane przez Mateusz Dukat, 15 grudnia 2024
Robert Lewandowski

Kalendarz hiszpańskiej La Liga się nie zatrzymuje, a jednym z najważniejszych spotkań 15. kolejki niewątpliwie było starcie lidera tabeli FC Barcelony z walczącym o utrzymanie Leganes. Ostatecznie Katalończycy – mimo optycznej przewagi – niespodziewanie ulegli przybyszom spod Madrytu 0:1. 

Sensacyjny początek

Ku zdziwieniu wielu kibiców zgromadzonych tego wieczoru na Estadio Montjuic pierwsze klarowne sytuacje w tym meczu należały do piłkarzy Leganes. Już w trzeciej minucie przed doskonałą okazją na strzelenie gola stanął Munir El Haddadi, czyli były zawodnik FC Barcelony. Strzał z bliskiej odległości kapitalnie obronił jednak Inaki Pena. Hiszpański golkiper efektowanie sparował piłkę na rzut rożny, jednak z perspektywy czasu o tej interwencji śmiało można mówić jako pocałunku śmierci.

Z „kornera” kapitalnie futbolówkę dośrodkował Oscar Rodriguez, a zupełnie niepilnowany przez obrońców „Dumy Katalonii” Sergio Gonzalez Porrier popisał się idealnym strzałem z główki, który swój lot zakończył w bramce Inakiego Penii. Po zaledwie czterech minutach rywalizacji na Stadionie Olimpijskim w Barcelonie mieliśmy więc do czynienia z nie lada sensacją.

Chwilę po objęciu prowadzenia przez Leganes klarowną sytuację zmarnował Robert Lewandowski. Polski napastnik otrzymał idealne podanie od Raphinhii, natomiast ostatecznie uderzył w golkipera gości Marko Dmitrovicia. Kolejne fragmenty pierwszej połowy zdecydowanie nie zapierały tchu w piersiach. Rywalizację w środku pola zdominowały faule piłkarzy Leganes, a wobec ostrej gry „Los Pepineros” zawodnicy „Blaugrany” często sprawiali wrażenie bezradnych.

W końcu zespół prowadzony przez Marcusa Sorga (Hansi Flick był w tym meczu zawieszony) zaczęli kruszyć mur w obronie Leganes, a znakomite szanse na wyrównanie mieli Raphinha oraz Robert Lewandowski. „Lewy” najpierw idealnie przyjął piłkę w powietrzu, obrócił się i po raz kolejny stanął „oko w oko” z Dmitroviciem. Z polsko-serbskiego starcia górą znów wyszedł bramkarz z Bałkanów, który nogą zdołał zablokować strzał napastnika FC Barcelony.

Syzyfowe prace Barcelony

Od początku drugiej części spotkania inicjatywa należała do zespołu gospodarzy. „Blaugrana” zaczynała coraz bardziej przeważać w środkowych strefach boiska, a swoje strzały oddawali Raphinha, Lewandowski oraz prawy obrońca Jules Kounde. Mimo dużej liczby oddanych strzałów (do 55. minuty było ich aż 12), zawodnikom FC Barcelony wciąż brakowało skuteczności oraz chłodnej głowy przy stwarzanych sytuacjach.

W pewnym momencie odpowiedzialność na swoje barki wziąć chciał Lamine Yamal. Skrzydłowy próbował kilku dośrodkowań oraz dryblingów, natomiast gołym okiem widać było, że nie jest on w stanie grać na sto procent swoich możliwości. Wszystko przez sytuację z pierwszej połowy, kiedy to przy jednym z pojedynków ucierpiał jego staw skokowy.

Minuty mijały, a obraz spotkania w zasadzie się nie zmieniał. Jedyną różnicą była coraz większa desperacja Barcelony, która zdecydowanie była złym doradcą. Z czasem na dość drastyczne roszady zdecydował się Hansi Flick, który przekazując zdalnie wskazówki Sorgowi zdjął z boiska kluczowych zawodników na czele z Robertem Lewandowskim, Lamine’em Yamalem i Danim Olmo. Zastąpili ich kolejno: Ferran Torres, Gavi oraz Fermin Lopez.

W okolicach 80. minuty kapitalną okazję na upragnione ukąszenie Leganes miał Jules Kounde, który w polu karnym otrzymał piłkę na strzał ze swojej lepszej, prawej nogi. Francuz uderzył jednak niecelnie, a futbolówka minimalnie minęła słupek bramki Dmitrovicia.

Krytykujemy skuteczność FC Barcelony, natomiast suchej nitki nie powinniśmy zostawić także na podopiecznych Borji Jimeneza. Zespół Leganes nie chciał w ogóle grać w piłkę i za jak najbardziej poprawne należy uznać słowa komentującego ten mecz w Canal+ Sport Tomasza Ćwiąkały, który stwierdził, że goście tego wieczora prezentowali absurdalny futbol„. Postawę zespołu Leganes śmiało można utożsamiać z piłkarskim makiawelizmem i myślą, że cel uświęca środki. Brutalna gra zawodników gości spowodowała między innymi… ubytek w uzębieniu Fermina Lopeza.

Ostatecznie zespół ze stolicy Katalonii nie zdołał strzelić nawet wyrównującego gola, a mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla gości spod Madrytu. Wszelkie paradoksy tego spotkania najlepiej oddaje statystyka goli oczekiwanych (xG), która w zespole „Blaugrany” wynosiła aż 2,53. Dla porównania, xG Leganes stanęło na marnym 0,43. Robert Lewandowski oddał sześć strzałów, czyli tyle, ile cały zespół gości. Barcelona znowu sensacyjnie przegrała domowy mecz w La Liga. Pięć ostatnich meczów to zaledwie jedna wygrana, dwa remisy i dwie przegrane. To spowodowało, że przewaga całkowicie stopniała.

fot. PressFocus

Betters baner na start