Bramkarz Górnika przeżył trzęsienie ziemi na Vanuatu! Teraz nie wie, kiedy wróci do kraju
Golkiper Górnika Zabrze, Filip Majchrowicz, postanowił po zakończonej rundzie jesiennej nieco odpocząć i razem z ukochaną wyjechał na Vanuatu, a więc na niewielkie państwo w Oceanii. W ostatnich dniach w tym rejonie doszło do wielkiego trzęsienia ziemi, tragicznego w skutkach. Sceny opisane przez polskiego bramkarza są drastyczne, lecz na szczęście on, jak i jego bliscy wyszli z tego jedynie z zadrapaniami. Teraz poprzez panujący na wyspie chaos, nie wiadomo kiedy będzie można wrócić do kraju.
Trzęsienie o magnitudzie ponad 7
Runda jesienna PKO BP Ekstraklasy się zakończyła, dlatego wielu zawodników zdecydowało się na krótki wypoczynek z najbliższymi. Tak też postanowił Filip Majchrowicz, a więc drugi bramkarz ekipy Górnika Zabrze. Zdecydował się na wyjazd na Vanuatu, lecz nie mógł przewidzieć tego, co wydarzy się na miejscu. Przez te niewielkie wyspiarskie państwo przeszło potężne trzęsienie ziemi, a wyrządzone szkody są bardzo duże w skali kraju. „Reuters” przekazał, że odnotowano trzęsienie o magnitudzie 7,4. Wszystko odnotowano w pobliżu stolicy Port Villa, choć nie tylko w tym miejscu odczuto tragiczne efekty.
BREAKING: Massive Earthquake 🚨 A 7.4 magnitude earthquake struck 54 kilometres west of Port-Vila, Vanuatu. 📷🌍 Stay safe and well prepared. 🙏 pic.twitter.com/gWeTgp83p9
— Dilojan (@umadilojan) December 17, 2024
Wspomniana agencja podała, że w wyniku trzęsienia odnotowano co najmniej 14 ofiar śmiertelnych oraz 200 rannych. Podczas tych wszystkich wydarzeń na miejscu znajdował się polski bramkarz, któremu nic na szczęście się nie stało. W rozmowie z portalem „Transfery.info” Filip Majchrowicz przekazał, jak wyglądał moment całego wydarzenia z jego perspektywy.
Gdy to wszystko się zaczęło, wracaliśmy już w stronę naszego samochodu. Znajoma próbowała biec z dwuletnim dzieckiem w wózku w miejsce, gdzie byłoby bezpieczniej, bo od trzęsienia zaczęły się łamać drzewa. Byliśmy z tyłu i próbowaliśmy trzymać głowy nisko, jednak z góry zaczęła się toczyć skała, taranowała wszystko na swojej drodze i leciała prosto na nas. W ostatnim momencie udało nam się odskoczyć z jej drogi. Na początku ani my, ani nasz lokalny przewodnik nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skali zniszczeń, dopiero gdy wjechaliśmy do miasta i zobaczyliśmy zawalone budynki, popękane na pół drogi i potłuczone wszędzie szkło doszło do nas
Na wyspie zapanował chaos
Na ten moment większość mieszkańców próbuje otrząsnąć się po tej tragedii. Na tym terytorium mieszka oficjalnie 330 tysięcy ludzi, a jak oszacowało Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej, przez wydarzenia ostatnich dni ucierpiało ponad 1/3 zamieszkałej ludności. Nikogo nie dziwi więc, że aktualnie na Vanuatu panuje duży chaos, który będzie dopiero opanowywany. Turyści próbują wrócić do swoich krajów, lecz aktualnie jest to bardzo ciężkie.
We wcześniej wspomnianym wywiadzie, ale również na swoich mediach społecznościowych Filip Majchrowicz informował, jak wygląda aktualnie jego sytuacja – Wszystko wraca do normalności, biorą Australijczyków, a Europejczycy mają siedzieć na dupie. Dopiero jutro o 13:00 naszego czasu będą spotkania – pisał na swoich relacjach na „Instagramie” zawodnik. Na ten moment nie wiadomo jeszcze, kiedy Polak będzie mógł wrócić do domu. Najważniejsze jednak, iż w całej tej sytuacji, a w szczególności po opisanych drastycznych scenach, obyło się tylko na zadrapaniach.
Fot. screen/Twitter