Dwa prezenty to za mało. Real Madryt zdeklasował Sevillę
Real Madryt po triumfie nad meksykańską Pachucą w Pucharze Interkontynentalnym rozgrywanym w Arabii Saudyjskiej nie miał zbyt wiele czasu na świętowanie. Tuż przed świętami „Królewscy” musieli rozegrać jeszcze mecz z Sevillą, której kapitan Jesus Navas tym meczem kończy karierę. Czy na Santiago Bernabeu mieliśmy świąteczną atmosferę? Zdecydowanie nie. „Los Blancos” pewnie pokonali zespół gości, chociaż nie obyło się bez prezentów w defensywie. Real Madryt 4:2 Sevilla FC.
Real się nie bawi
Eduardo Camavinga wrócił na lewą obronę, ale nie było to klasyczne ustawienie. Francuz miał za zadanie regularnie zawężać pole gry i pełnić rolę dodatkowego pomocnika. Było to bardzo odważne ustawienie – na prawym skrzydle Sevilli występuje przecież największa gwiazda zespołu – Dodi Lukebakio i kibice Realu Madryt mogli zadawać sobie pytanie, czy Belg nie będzie miał zbyt wiele miejsca.
Początek spotkania nie obfitował w klarowne sytuacje. Aż do 10. minuty. Chociaż czy była to klarowna sytuacja? Kylian Mbappe otrzymał piłkę na 30 metrze od bramki Sevilli od Rodrygo. Francuz miał sporo miejsca, długo się nie zastanawiał i huknął jak z 3-funtowej armaty na Twierdzy Kłodzko. Bramka – stadiony świata. Właśnie po to go tutaj sprowadzono.
Kylian Mbappé’s celebration. 😴 pic.twitter.com/EIUHLf5Ck6
— Madrid Xtra (@MadridXtra) December 22, 2024
Kilka minut później Lucas Vazquez świetnie dośrodkowywał z prawej strony w kierunku Mbappe. Francuz źle nakrył jednak piłkę i uderzył nad poprzeczką. Minutę później Real Madryt wyprowadził kontrę – tym razem w rolę napastnika wcielił się Lucas Vazquez, ale jego strzał zablokował obrońca.
Po rzucie rożnym piłka trafiła do Federico Valverde. Urugwajczyk z ponad 30 metrów posłał bombę w kierunku bramki. Piłka pędziła z ogromną prędkością. Zawodnik Sevilli w ostatniej chwili uchylił głowę – i dobrze. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wpadłaby razem z piłką do siatki. Co za gol, co za mecz!
ALEŻ GOLE REALU! 😍
Kylian Mbappe i Fede Valverde skradli show na początku meczu Realu z Sevillą! 🔥
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/ik350vSDTE pic.twitter.com/2qDVya2BKt
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 22, 2024
Po krótkiej chwili odpoczynku Real Madryt nadal się bawił. W 34. minucie świetnie do akcji prawą stroną podłączył się Lucas Vazquez. Hiszpan otrzymał podanie od Brahima Diaza i zagrywał w pole karne. Tam idealnie znalazł się Rodrygo i z zimną krwią wykończył sytuację.
Real nie zwalnia tempa! Rodrygo z trzecim golem dla "Królewskich" 😍
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/ik350vSDTE pic.twitter.com/vzPBWDy6ia
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 22, 2024
Kilka sekund później szybka odpowiedź ze strony Sevilli. Dośrodkowanie z prawej strony wprost na głowę Issaca Romero i bramka. Kapitalnie zachował się napastnik drużyny gości i wykorzystał żenujące ustawienie Aureliena Tchouameniego. Radość napastnika oczywiście była niewielka, wciąż to „Królewscy” mieli bezpieczną przewagę.
Wouldn't be a normal game without Tchouaméni reminding us how awful he is. How can a player be so lazy? He's twice Isaac's height and didn't even try to contest that aerial duel, just stood there watching the ball go into the net. Such a strange, strange player
— John HONESTY (this is my only account) (@JohnHonesty__) December 22, 2024
Tuż przed przerwą Real Madryt miał okazję na kolejnego gola. Lucas Vazquez grający dzisiaj bardzo ofensywnie ponownie wbiegł w pole karne i uderzał. Tym razem bramkarz Sevilli zatrzymał strzał. Dobitkę Daniego Ceballosa również.
Niemal pewna kontrola
Po zmianie stron mieliśmy okazję zobaczyć coś, co praktycznie się nie zdarza. Thibaut Courtois popełnił błąd w wyprowadzaniu piłki. Belg źle podał w kierunku Aureliena Tchouameniego i piłkę przejęła Sevilla. Strzał sparował Courtois, a przed dobitką „Królewskich” uratował wszędobylski Fede Valverde. Co robił wtedy Tchouameni? Stał.
Fede Valverde pędzi, żeby wybić piłkę, a Aurelien Tchouameni stoi.
Stanął i stoi.
Zero ruchu. Nic. Leń.#LaZabawa #RealMadridSevillaFC pic.twitter.com/FuzQGfHoo4
— Rafał Dubiel (@RafaDubiel5) December 22, 2024
W 52. minucie Real Madryt po raz kolejny aktywował swoją prawą stronę. Wyśmienity dzisiaj Lucas Vazquez mógł w ciągu godziny zdobyć bramkę i zanotować minimum trzy asysty. Hiszpan podał do Kyliana Mbappe, a ten z pierwszej piłki zagrał do Brahima Diaza. Marokańczyk sfinalizował sytuację i podwyższył prowadzenie gospodarzy.
BRAHIM WHAT A FINISH!
REAL MADRID ARE PLAYING SERIOUS FOOTBALL!
— TC (@totalcristiano) December 22, 2024
Sevilla wyglądała tak, jakby przestała wierzyć, że jest w stanie cokolwiek tutaj osiągnąć. A „Królewscy” zaczęli oszczędzać swoje siły. Większość akcji to krótkie zrywy, szybkie kontry – jak ta w 67. minucie kiedy to Mbappe otrzymał piłkę na wolne pole. Francuz ominął bramkarza, ale piłka uciekła mu zbyt daleko. Napastnik uratował jeszcze piłkę i zdołał podać do Rodrygo, ale Brazylijczyk uderzył wprost w bramkarza. Dwie minuty później Kylian miał jeszcze jedną sytuację, lecz uderzył wysoko nad poprzeczką.
W 73. minucie jedną z niewielu sytuacji miała Sevilla. Jesus Navas podał piętą do Issaca Romero, a ten mocno uderzył, niestety tylko w słupek. Zawodnicy z Madrytu ruszyli z kontrą, Brahim Diaz podał do Mbappe, a ten… fatalnie spudłował.
Kilka minut później w polu karnym Sevilli fenomenalnie obrócił się w polu karnym, lecz jego strzał najlepiej określić można jako chimeryczny. Sekundy później kolejną kontrę wyprowadziła Sevilla i jeszcze raz Thibaut Courtois musiał interweniować.
Mimo ogromnej przewagi belgijski bramkarz kilka razy musiał się dzisiaj ubrudzić, oraz… wyciągać piłkę z siatki. W 86. minucie Dodi Lukebakio popędził w kierunku bramki Realu Madryt i huknął w kierunku bliższego słupka – Courtois nie spodziewał się tak mocnego strzału i piłka wpadła do siatki. 4:2 na kilka minut przed końcem. I bardzo nerwowy bramkarz „Los Blancos”.
LUKEBAKIO PULLS ONE BACK FOR SEVILLA!!!!pic.twitter.com/wxT7Dnrp8u
— Football Xtra™ (@FootballXtra0) December 22, 2024
„Królewscy” od momentu zdobycia czwartej bramki grał z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Mimo wszystko to wystarczyło. Sevilla była dzisiaj słaba. Wyróżnić trzeba przede wszystkim Lucasa Vazqueza. Hiszpan zagrał jeden z najlepszych meczów w swojej karierze. W defensywie bez zarzutu, w ofensywie niczym najlepszy prawy obrońca świata.
fot. screen CANAL+Sport