Hokejowy wynik w Londynie. Liverpool wygrał z Tottenhamem… 6:3!

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 22 grudnia 2024

Na zakończenie 17. kolejki Premier League Tottenham przed własną publicznością mierzył się z liderem tabeli – Liverpoolem. Już po godzinie gry piłkarze z Anfield prowadzili 5:1. Nadzieje w fanach Spurs odżyły, gdy w 83. minucie zrobiło się już 3:5. Zostały one jednak zgaszone już dwie minuty, gdy wynik tego szalonego meczu ustalił Luis Diaz.

W meczach Tottenhamu nie ma nudy

Dwa ostatnie domowe mecze Tottenhamu były prawdziwymi koncertami. Oba zakończyły się wynikiem 4:3. Najpierw taki rezultat z północnego Londynu w meczu Premier League wywiozła Chelsea, a przed kilkoma dniami takim wynikiem Spurs pokonali w ćwierćfinale Carabao Cup Manchester United. W półfinale podopieczni Ange’a Postecoglou wylosowali… Liverpool, więc starcie z ”The Reds” w ramach 17. kolejki było pierwszym z przynajmniej czterech, które czeka te drużyny w tym sezonie.

W meczu z Manchesterem United zastępujący kontuzjowanego Vicario Fraser Forster swoimi błędami przyczynił się do utraty dwóch bramek. Doświadczony bramkarz już w drugiej minucie starcia z ”The Reds” popełnił kolejny błąd. Tym razem we własnym polu karnym zagrał piłkę do Mohameda Salaha. 36-latkowi się jednak upiekło, bo Egipcjanin trafił tylko w boczną siatkę.

Swój błąd Forster naprawił osiem minut później, gdy instynktownie odbił lekki strzał Salaha z bliskiej odległości. Po chwili dobijał jeszcze Dominik Szoboszlai, ale jego uderzenie zablokował wślizgiem Pape Matar Sarr. Nawet jednak gdyby gol padł i tak nie zostałby uznany, bowiem w momencie zagrania Trenta Alexandra-Arnolda do Salaha Egipcjanin znajdował się na pozycji spalonej.

Gospodarze odpowiedzieli dopiero w 16. minucie, gdy Dejan Kulusevski standardowo zszedł z piłką z prawego skrzydła do środka. Następnie wycofał do Pape Matar Sarra, a ten przymierzył z dystansu. Futbolówka przeleciała jednak daleko obok bramki. Niemal dwie minuty później piłkarze Spurs stracili piłkę niedaleko własnego pola karnego, po czym ta natychmiast została przetransportowana do Salaha. Następnie urwał się Djedowi Spence’owi i minął Yvesa Bissoumę oraz Archiego Gray’a, a futbolówka po jego strzale odbiła się od poprzeczki.

Starcie z Liverpoolem to tylko potwierdziło

W 20. minucie miała miejsce spora kontrowersja, gdy Liverpool wyprowadził groźną kontrę po ewidentnym faulu Szoboszlaia na Heung-Min Sonie. Sędzia Sam Barrott puścił jednak grę i miał spore szczęście, że Luis Diaz w momencie zagrania od Alexandra-Arnolda znajdował się na spalonym, wobec czego atak Liverpoolu został unieważniony. Trzy minuty późnej Kolumbijczyk był już odpowiednio ustawiony i po dośrodkowaniu TAA z prawego sektora strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

W 26. minucie Diaz był bliski dubletu po technicznym strzale sprzed pola karnego, ale poradził sobie z nim Forster. Goście chcieli iść za ciosem, ale paradoksalnie podwyższenie prowadzenia miało miejsce w momencie przestoju. W 36. minucie znajdujący się w lewym sektorze Gody Gakpo wycofał do Andy’ego Robertsona. Ten dośrodkował na pole karne i choć Szoboszlai został zablokowany, to do piłki dopadł Alexis Mac Allister i strzałem głową przelobował o 25 cm wyższego od niego Forstera.

Tottenham szybko jednak złapał kontakt, bo już pięć minut później po stracie bramki na 0:2. Piłka odskoczyła Mac Allisterowi, przechwycił ją Kulusevski i dograł do Jamesa Maddisona, a ten precyzyjnym strzałem sprzed pola karnego podłączył swój zespół do tlenu. Takiego rozwiązania, jak strzał z dystansu widocznie nie spodziewał się Allison, bo tylko odprowadzał lecącą do bramki piłkę wzrokiem.

Jednak tuż przed przerwą liderzy znów wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Dalekie podanie górą na połowę rywala posłał Alexander-Arnold, główkę w środku pola wygrał Szoboszlai. Po chwili wbiegającemu z prawej strony piłkę Węgrowi odegrał Salah, po czym uderzył między nogami Forstera i mógł celebrować swojego trzeciego gola w tym sezonie. Co ciekawe, wszystkie strzelił na wyjeździe.

Dogrywający mu Salah zaliczył już 10. asystę w tym sezonie Premier League i ma w dorobku już ”double-double”, bowiem do tego strzelił 13 goli. Egipcjanin został pierwszym piłkarzem w historii Premier League, który czwarty sezon z rzędu zakończy z minimum 10 golami i 10 asystami na koncie. Co więcej, jako pierwszy w historii tych rozgrywek zrobił ”double-double” jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia.

Deklasacja ze strony lidera

Niemal 10 minut po rozpoczęciu drugiej połowy ”Koguty” nadziałały się na kolejny zabójczy kontratak. W pierwszej chwili wydawało się, że Cody Gakpo zepsuł akcję podaniem za plecy Luisowi Diazowi, ale ten mógł spokojnie przyjąć piłkę i odegrać ją do Holendra. Ten następnie wstrzelił piłkę z lewej strony pola karnego do środka, ale jego podanie przeciął Archie Gray. Następnie młodzian zablokował dobitkę Szoboszlai, ale pechowo odbił piłkę pod nogi Salaha, który z bliska wbił futbolówkę do bramki.

Zaledwie trzy minuty później niepilnowany w środkowej strefie Szoboszlai opanował piłkę po dalekim zagraniu Allisona i stanął ”oko w oko” z Forsterem. W polu karnym minął golkipera Spurs, ale… nie trafił do pustej bramki. Ale co się odwlecze to nie uciecze, bo równo z upływem godziny gry piłkarze Liverpoolu celebrowali piąte trafienie. Szoboszlai świetnie przeciął zagraną od Gakpo piłkę, a następnie wystawił ją Salahowi do pustej bramki, który nie mógł się pomylić. To czwarty dublet Salaha w tym sezonie Premier League i czwarty zdobyty na wyjeździe.

Nadzieja była, ale szybko zgasła

Liverpoolowi było mało i po choćby niezłym strzale z dystansu Alexandra-Arnolda już chwilę później mogło być 6:1. ”The Reds” zaczęli jednak zdejmować nogę z gazu, co przełożyło się na zdobycie bramki przez Dejana Kulusevskiego w 72. minucie. Mimo utraty aż pięciu bramek w 40 minut wnioski dalej nie były wyciągane i defensorzy Spurs dalej byli ustawieni na wysokości linii środkowej.

W 76. minucie nadziali się więc na kolejną kontrę, ale piłka po próbie przelobowania Forstera przez Diogo Jotę wylądowała jedynie na górnej siatce. Nadzieje w fanach Spurs mogły odżyć w 83. minucie, gdy stratę bramek do dwóch zmniejszył Dominic Solanke. Szybko jednak zostały one zgaszone, bowiem już w 85. minucie wynik tej szalonej rywalizacji ustalił Luis Diaz.

”The Reds” wykorzystali potknięcie drugiej Chelsea z rywalem zza miedzy Liverpoolu (0:0 z Evertonem na Goodison Park) i uciekli ekipie prowadzonej przez Enzo Mareskę na cztery punkty. Co więcej, podopieczni Arne Slota mają jeden mecz zaległy. W ostatni weekend tego roku Liverpool znów czeka wycieczka do Londynu, ale tym razem do wschodniej części miasta. W 19. kolejce ”The Reds” zmierzą się na London Stadium z West Hamem United. W międzyczasie jednak w Boxing Day podejmą u siebie beniaminka – Leicester City.

Tottenham zaś w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia uda się na City Ground, gdzie zmierzy się z rewelacyjnym w tym sezonie Nottingham. I to podopieczni Nuno Espirito Santo (notabene byłego trenera Tottenhamu) będą faworytem tego starcia. Na koniec zespół prowadzony przez Ange’a Postecoglou podejmie u siebie Wolverhampton, z którym przegrał trzy ostatnie mecze i nie wygrał od sierpnia 2022 roku.

fot. screen Viaplay

Betters baner na start