Cezary Miszta – człowiek o wielkim sercu
Cezary Miszta jest ostatnio jednym z bohaterów portugalskich mediów, głównie z uwagi na swoje znakomite występy w Rio Ave FC. Jak się też okazuje, 23-latek ma wielkie serce – nie tylko do grania. Już jakiś czas temu przytaczana była historia wsparcia przez Misztę ośmioletniego kibica Legii Warszawa Aleksandra, który choruje na raka. Ta historia miała kolejny odcinek, bowiem chłopak odwiedził ostatnio bramkarza w Portugalii.
Cezary Miszta – człowiek o wielkim sercu
Cezary Miszta to wychowanek Legii Warszawa. Najbardziej został zapamiętany nie z popisów w bramce, a z wielkiego serca i gestu jakiego dokonał. 23-latek zainteresował się historią młodego kibica Legii Aleksandra, który chorował na raka. O historii chłopca, który jest siostrzeńcem przyjaciółki jego mamy usłyszał od swoich rodziców.
– Pomyślałem sobie: „Kurde, co mi szkodzi poświęcić jeden wieczór i pojechać do niego”. Nie byłem świadomy, jak to wygląda, dobił mnie widok dzieci z nowotworami. W oczekiwaniu na to, aż pielęgniarka przygotuje miejsce do spotkania, myślałem o tym, co przed chwilą zobaczyłem. Idziesz korytarzem na oddziale, po jednej stronie widzisz małą łysą głowę, inne dziecko podłączone jest do kroplówki, kolejnemu z nosa wystają rurki. Gdzieś w tle słyszysz respirator. Starałem się odwiedzać Aleksa co dwa-trzy tygodnie. Jego mama mówiła, że po moich wizytach dużo lepiej się czuje, jest radosny. Zaczęło mi bardzo na nim zależeć, chciałem mu pomóc. Szczerze? W tamtym momencie w sumie wszystko inne miałem gdzieś – mówił Miszta w Przeglądzie Sportowym
Miszta z czasem na tyle się zaprzyjaźnił z chłopcem i jego rodziną, że postanowił dokonać niezwykłego gestu. W trakcie sezonu 2021/22 postanowił się na znak solidarności z chłopcem ogolić na łyso.
– Pamiętam, jak ogoliłem się na łyso. Ten gest był dla Aleksa. Na początku, gdy zaczynały wypadać mu włosy, nie chciał się obciąć: „Nie, bo Czarek tak nie wygląda. Czarek ma długie włosy”. Wtedy właśnie postanowiłem się obciąć – wspominał wówczas bramkarz Legii.
23-latek chciał dodać tym gestem otuchy dziecku, któremu włosy zaczęły wypadać po sesjach chemioterapii. Na szczęście, po czasie młody Aleksander wyzdrowiał: – Z domu wychodzi, normalnie gra w piłkę, biega, skacze. Odwiedziłem go w mieszkaniu, pograliśmy w piłkę. Jego mama się śmieje, że Aleks gdzie nie pójdzie, to opowiada wszystkim, że wyzdrowiał dzięki Czarkowi i Legii. Jest dobrze – zrelacjonował 23-latek w „Przeglądzie Sportowym”.
Nenhum sonho é impossível. 💚
A história imperdível de Aleksander, um menino diagnosticado com cancro, aos 6 anos, que se apoiou em Miszta e sonhou com um agradecimento em forma de surpresa.
Toda a história, aqui: https://t.co/e8dWhIySa9 🌐https://t.co/6HITmS54xb
— Rio Ave FC (@RioAve_FC) December 31, 2024
Na początku Cezary Miszta ukrywał prawdę o tym, dlaczego ściął włosy. Ten gest nie spodobał się nie tylko kolegom z szatni, ale też kibicom, którzy szyderczo krytykowali zawodnika. Dopiero po czasie dowiedzieliśmy się prawdy o całym zdarzeniu i wielkim sercu golkipera.
Ta historia wciąż nie ma końca. Cezary Miszta aktualnie jest zawodnikiem Rio Ave. Zbiera tam świetne recenzje za poszczególne występy. Młody przyjaciel piłkarza dzięki współpracy Rio Ave i fundacji Mam Marzenie mógł odwiedzić starszego kolegę. Wszystko miało miejsce tuż po Świętach Bożego Narodzenia, przy okazji meczu Rio Ave z CD Nacional da Madeira. Chłopiec zaskoczył bramkarza, czekając na niego w szatni.
Aleksander wszedł na boisko razem z Misztą, a po meczu otrzymał koszulkę swojego idola. Ta chwila na pewno zostanie z chłopakiem do końca życia. Rio Ave w swoich mediach społecznościowych opublikował filmik, który pokazuje moment spotkania i niezwykłe chwile dla obu stron.
Jermain Defoe poruszył serca w Anglii
Młodziutki Bradley toczył przez całe swoje życie nieustanną walkę. Już wieku dwóch lat dowiedział się, że jest chory na neuroblastomię, czyli nerwiaka zarodkowego. To nowotwór układu nerwowego, który dotyka jedynie dzieci. Rak szybko rozprzestrzenił się z lewej nerki na różne organy chłopca.
Rodzice Bradleya próbowali ratować go w każdy możliwy sposób. Niestety, choroba nie dawała za wygraną. Cierpienie chłopca poruszyło niemal całe środowisko piłkarskie w Anglii. We wrześniu 2016 roku został on zaproszony na mecz swojego ukochanego Sunderlandu z Evertonem, gdzie pełnił rolę ”maskotki”. Chłopiec zresztą wielokrotnie pojawiał się na meczach „Czarnych Kotów”.
W ich trakcie organizowano różne zbiórki, by zbierać pieniądze na potrzebną pomoc medyczną. Bradley za życia nawiązał niezwykłą więź z Defoe. Napastnik z czasem traktował chłopca jak własnego syna. Wielokrotnie wychodzili razem na boisko, ściskając sobie dłonie, a Defoe z całego serca próbował rozśmieszać i dawać małemu przyjacielowi jak najwięcej sił i radości. Wielokrotnie też odwiedzał chłopca w szpitalu. Media obiegło swego czasu zdjęcie, jak Bradley i Defoe leżeli razem w szpitalnym łóżku.
Bradley Lowery falls asleep cuddling Jermain Defoe after Sunderland players visit him in hospital https://t.co/7sjIyyCpdG pic.twitter.com/ZqELLB82h2
— The Northern Echo (@TheNorthernEcho) February 9, 2017
W marcu 2017 roku postanowiono spełnić jedno z największych marzeń chłopca. Został on bowiem wyznaczony jako jeden z dzieciaków, które wyjdą ramię w ramię z piłkarzami reprezentacji Anglii na murawę Wembley przed meczem z Litwą. Pękający z dumy Bradley opuścił tunel w towarzystwie swojego największego przyjaciela Jermaina Defoe, który nie mógł ukryć szczęścia z powodu obecności swojego kumpla.
Niestety, Bradley zmarł 7 lipca 2017 roku. Pożegnało go mnóstwo znanych osób związanych z futbolem. Oficjalny profil FIFA ogłosił, że odszedł jeden z najbardziej odważnych fanów. Gary Lineker określił go mianem wojownika. Alan Shearer wyznał, że jest mu po prostu bardzo przykro, a konto reprezentacji Anglii zamieściło wpis z krótkim, ale jakże konkretnym przesłaniem: „Jest tylko jeden Bradley Lowery”.
Źle śmierć Bradleya zniósł także sam Jermain Defoe, który do dziś wspomina chłopca. Na znak pamięci wytatuował sobie imię przyjaciela na nadgarstku. Piłkarz swego czasu też wspomniał, że ta historia przypomniała mu ojcu, który również zmarł na raka kilka lat wcześniej.
I hope you had an amazing day @Bradleysfight. It was perfect to walk out at @wembleystadium with you… ⚽❤ #BestMates #England pic.twitter.com/mFBpy1MK02
— Jermain Defoe OBE (@IAmJermainDefoe) March 26, 2017
fot. PressFocus