Arsenal wstrząsnął Brentfordem, Kiwior znów bez minut

Napisane przez Gabriel Stach, 01 stycznia 2025

Arsenal przywitał 2025 rok z wielkim przytupem w rozgrywkach angielskiej Premier League – podopieczni Mikela Artety zaliczyli skuteczny mecz na wyjeździe i odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo 3:1 nad Brentfordem, w pewnym momencie błyskawicznie wrzucając rywalowi dwie bramki. Tym samym „Kanonierzy” w dalszym ciągu starają się deptać po piętach liderom z Liverpoolu. Jakub Kiwior kolejny raz obejrzał cały mecz z perspektywy ławki rezerwowych 

Arsenal naprawił błędy i sięgnął po trzy punkty

Mimo błędu i niepotrzebnej straty bramki, Arsenal rozegrał bardzo dobre spotkanie i zasłużenie dopisał do swojego dorobku kolejny komplet punktów. Martin Odegaard i spółka pokonali Brentford 3:1 i tym samym umocnili się na pozycji wicelidera angielskiej ekstraklasy.

Co prawda „Pszczoły” wyszły na prowadzenie za sprawą Bryana Mbeumo w 13. minucie, ale później karty rozdawali już tylko „Kanonierzy” – do siatki trafili kolejno Gabriel Jesus (29′), Mikel Merino (50′) oraz Gabriel Martinelli (53′). Jeśli mowa o Brentford, to trener Thomas Frank ustawił zespół w systemie 4-3-3, tak samo jak jego rywal – Mikel Arteta.

Brentford XI:

Mark Flekken – Mads Roerslev, Nathan Collins, Sepp van den Berg (75′ Kim Ji-soo), Keane Lewis-Potter – Vitaly Janelt, Christian Nargaard (75′ Mathias Jensen), Jegor Jarmoliuk – Bryan Mbeumo, Yoane Wissa (75′ Kevin Schade), Mikkel Damsgaard (75′ Paris Maghoma).

Arsenal XI:

David Raya – Riccardo Calafiori (78′ Myles Lewis-Skelly), Gabriel Magalhaes, William Saliba, Jurrien Timber – Thomas Partey, Mikel Merino (78′ Declan Rice), Martin Odegaard (88′ Jorginho) – Gabriel Martinelli, Gabriel Jesus (90′ Oleksandr Zinchenko), Ethan Nwaneri (78′ Leandro Trossard).

Arsenal i Brentford na remis w pierwszej połowie

Spotkanie zaczęło się pod dyktando „Kanonierów”, którzy od samego początku odważnie wychodzili do przodu i starali się przełamać szyki obronne przeciwnika. W siódmej minucie szczęścia spróbował Gabriel Martinelli, ale skrzydłowy został w ostatniej chwili powstrzymany. Arsenal nie odpuszczał i w dalszym ciągu napierał na gospodarza meczu.

Około 13. minuty na strzał z dystansu zdecydował się Martin Odegaard, ale Duńczyk pomylił się i piłka przeleciała tuż obok słupka. Kilkadziesiąt sekund później Brentford niespodziewanie wyszło na prowadzenie za sprawą Bryana Mbuemo.

Podopieczni Thomasa Franka przeprowadzili zabójczą kontrę, którą z zimną krwią wykończył Mbuemo, uderzając po bliższym słupku. Gospodarze poczuli krew i chcąc pójść za ciosem, starali się podwyższyć prowadzenie. Niemniej jednak po kilku minutach Arsenal odzyskał kontrolę i znów przejął inicjatywę, nie schodząc praktycznie z połowy „The Bees”.

W 28. minucie Brentford ponownie przeprowadził akcję, która mogła zapewnić im bramkę – na strzał zza szesnastki zdecydował się Mbuemo. Raya omal nie skapitulował, ale ostatecznie wybił futbolówkę z okolic linii bramkowej. Koniec końców zespół Mikela Artety dopiął swego w trzydziestej minucie – Gabriel Jesus wykorzystał wielkie zamieszanie w polu karnym i z niewielkiej odległości pokonał Marka Flekkena.

Choć tempo gry po golu na 1:1 znacznie spadło, to „Kanonierzy” w dalszym ciągu naciskali, choć nie byli w stanie wykorzystać swojej przewagi. Koniec końców pierwsza połowa dobiegła końca przy wyniku 1:1, choć to Odegaard i spółka przeważali przez większość czasu gry.

Arsenal zasłużenie z trzema punktami

Co prawda druga połowa zaczęła się bez zmian w obu ekipach, ale na pierwsze poważne zagrożenie bramkowe nie przyszło nam czekać długo, albowiem już w 50. minucie goście zdołali wyjść na w pełni zasłużone prowadzenie – a jakże! – po rzucie rożnym.

Mark Flekken niepewnie wyszedł z bramki, co też wykorzystał Mikel Merino, który z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Kto jednak powiedział, że Arsenal poprzestanie na dwóch trafieniach? Zaledwie cztery minuty po trafieniu na 2:1, zespół Mikela Artety odpowiedział golem na 3:1. Tym razem na listę strzelców wpisał się Gabriel Martinelli.

23-letni Brazylijczyk dopadł do odbitej piłki przez defensora gospodarzy i soczystym uderzeniem podwyższył prowadzenie „Kanonierów”. Wydawać się mogło, że Brentford będzie chciał odpowiedzieć na dwa błyskawiczne ciosy, ale goście w dalszym ciągu kontrolowali mecz. W 64. minucie zapachniało czwartą bramką, jednakże Flekken wyszedł z bramki i w ostatniej chwili uprzedził Jesusa. Koniec końców podopieczni Thomasa Franka odzyskali kontrolę i zaczęli aktywniej atakować bramkę Davida Rayi. Niemniej jednak nic nie wskazywało na to, aby Brentford miał odpowiedzieć jakimkolwiek zagrożeniem pod bramką rywala.

Na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, Arsenal cudem uniknął straty drugiej bramki po zamieszaniu w polu karnym – przytomnie zachował się jednak golkiper, który w ostatniej chwili zażegnał niebezpieczeństwu. Na nic zdały się zmiany dokonane przez szkoleniowca „Pszczół”, albowiem „Kanonierzy” skutecznie utrzymywali zagrożenie z dala od własnej bramki i spokojnie dowieźli trzy punkty do końca, w pełni zasłużenie pokonując FCB na Gtech Community Stadium 3:1.

Za kilka dni kolejne spotkania

Podobnie jak miało to miejsce ostatnio, tak i tym razem Arsenal będzie miał niewiele czasu na przygotowanie do kolejnego spotkania, albowiem już w najbliższą sobotę podopieczni Mikela Artety zmierzą się na wyjeździe w ramach 20. kolejki Premier League z Brighton (początek boju zaplanowano na 18:30). Jeśli zaś mowa o Brentford, to zmierzą się oni tego samego dnia (4 stycznia) z Southampton Ivana Juricia o 16:00 na St Mary’s Stadium.

Fot. Screen X/TheEuropeanLad

Promocja na Szczęsnego