Luis Henriquez: „Franciszek Smuda był moim mentorem”
Luis Henriquez napisał historię w Lechu. W latach 2008-2015 zagrał 180 razy dla tego klubu, sięgając dwukrotnie po tytuł mistrza Polski. Jako jeden z nielicznych zawodników, którzy kiedykolwiek grali w Ekstraklasie miał przyjemność rywalizować zarówno z Leo Messim, jak i Cristiano Ronaldo. Po krótkim epizodzie w lidze panamskiej wrócił do Polski, grając w niższych ligach. Obecnie pracuje w Polonii Środa Wielkopolska, gdzie jest członkiem sztabu szkoleniowego. Zapraszamy na obszerną rozmowę z Luisem Henriquezem.
Luis Henriquez – wywiad
Mateusz Dukat: Zacznijmy od początku twojej przygody w Polsce. Skąd wziął się w ogóle pomysł na to, żeby zmienić kontynent i zacząć grę w naszym kraju?
Luis Henriquez: – Kiedy grałem jeszcze w Panamie, miałem trenera z Niemiec. Kiedyś spytał mnie, czy mam jakiegoś menedżera, bo zrobiłem na nim duże wrażenie i jego zdaniem miałem zadatki na grę w Europie. Byłem silny, szybki, naprawdę dobrze wyglądałem. On powiedział, że zna agencję w Panamie, której przedstawiciele po obejrzeniu mnie mieli zobaczyć, czy mogę wyjechać. Potem jeden menedżer stwierdził, że zabiera mnie do Portugalii, natomiast tydzień później uznał, że jednak pojedziemy do Polski. Tak się zaczęła moja przygoda w Polsce. Byłem 12 dni na testach, a potem dzięki Bogu udało się podpisać kontrakt z Lechem Poznań.
Z Lechem zdobyłeś dwa mistrzostwa Polski – w 2010 i 2015 roku. Które z nich smakowało lepiej?
Pierwsze. Drugi tytuł też smakował dobrze, ale wtedy kończył mi się kontrakt z Lechem. Chciałem wtedy zostać, ale przedstawiciele klubu mieli inną perspektywę i rozumiem to. Oczywiście jedno i drugie mistrzostwo było dla mnie wielkim sukcesem, tylko w ostatnim wiedziałem już, że moja przygoda z Lechem dobiega końca.
W polskiej piłce legendą obrosły już historię związane z Franciszkiem Smudą. Co przychodzi ci do głowy, kiedy mowa właśnie o tym trenerze?
Niestety, trenera Smudy nie ma już z nami… Powiem szczerze, że był on dla mnie niczym mentor. Smuda był pierwszym trenerem, którego miałem w Polsce i wszystko mi wytłumaczył. Mówił, jak się powinno grać w piłkę, tworzył też i wizualizował, jakim miałem być piłkarzem. Był bardzo bezpośredni – kiedy było dobrze – pochwalił, ale potrafił też zganić. Gdy z kolei było źle, to tłumaczył co należy poprawić i tak dalej. Będę go wspominał bardzo, bardzo, bardzo miło.
Śledzisz obecne losy zespołu Lecha? Co wygląda dobrze, a co należałoby jeszcze poprawić?
Mogę tylko powiedzieć, że o mistrzostwo Polski nie jest łatwo. Do tej pory wszystko wygląda dobrze – nie mogę oglądać każdego meczu, ale kiedy tylko daję radę, to zerkam w telewizji lub jadę na stadion. Lech w tym sezonie zaczął grać naprawdę dobry futbol i to mi się podoba. Pamiętajmy jednak, że trzeba zachować równowagę między pierwszym okresem sezonu a drugim. Ja ze swojej strony trzymam kciuki, żeby grali jak do tej pory – a nawet lepiej – i na koniec sezonu sięgnęli po mistrzostwo Polski.
„Kolejorz” słynie też z wychowywania młodych zawodników. Gdy tam grałeś, w Lechu grali między innymi: Robert Lewandowski, Karol Linetty czy Jan Bednarek. Który z młodych graczy robił największe wrażenie?
Kiedy oglądaliśmy Lewandowskiego, od razu było widać, że to kapitalny piłkarz i nie będzie grał w Polsce przez całą karierę. To niesamowite, on cały czas robi bardzo dobrą karierę. Jeśli chodzi o innych młodych zawodników, na pewno muszę powiedzieć, że dobre wrażenie wywarł na mnie Karol Linetty. To pracowity piłkarz, który zawsze był skoncentrowany na swoich celach. Dużo pracował i myślę, że dlatego gra teraz na wysokim poziomie (Torino – przyp. red.).
Po zakończeniu przygody w Lechu i krótkim epizodzie w Panamie wróciłeś do Polski. Co było powodem tej decyzji?
W 2015 skończyłem grać w Lechu i wróciłem do mojego kraju z żoną. Jednak kiedy grałem w Panamie, to wspólnie zdecydowaliśmy, że chcemy wrócić do Polski, mimo że wtedy tak naprawdę wszystko mieliśmy tam – na czele z domem i rodziną. Ostatecznie podjęliśmy jednak decyzję, że wracamy, ponieważ w Polsce będzie – może nie lepiej – ale… inaczej. Polska jest spokojna, ja już wtedy wiedziałem z czym to się je – inna kultura i tak dalej. Nie mówię, że ta panamska jest zła, ale na tamten moment podjęliśmy decyzję, żeby wrócić. Wtedy zacząłem grać w Polonii Środa Wielkopolska, w której grałem prawie 4,5 roku, a teraz pracuję tam jako drugi trener zespołu występującego na co dzień w trzeciej lidze.
No właśnie. Na koniec kariery grałeś w kilku zespołach z niższych lig, między innymi Szturmie Junikowo i Warcie Śrem. Skąd taka motywacja, żeby mimo ekstraklasowej przeszłości wciąż grać w piłkę?
Cały czas jestem związany z piłką nożną, mimo że już nie gram. To moja pasja! Wtedy czułem, że byłem w takiej formie fizycznej, która pozwalała mi jeszcze występować. Kiedy spojrzymy sobie na piłkarzy z topu, na przykład Ronaldinho – on też mówił, że dopóki ma siły, będzie grał w piłkę. Grałem do momentu, w którym miałem siłę i chęci. Kiedy to wygasało i czułem, że nie chcę już być na boisku jako zawodnik, to skończyłem karierę.
Coś dla fanów Lecha z okolic Śremu. Do lokalnej Warty dołączy Luis Henriquez, którego fanom Kolejorza nie trzeba przedstawiać 🔵⚪ pic.twitter.com/u1pKTMkZDb
— Mateusz Dukat (@DukatMateusz) August 7, 2023
Przejdźmy do występów w reprezentacji. Grając dla Panamy, miałeś okazję rywalizować przeciwko takim legendom jak Leo Messi, Sergio Aguero czy Phillipe Coutinho. Jak wspominasz mecze właśnie z tymi najlepszymi z najlepszych?
Tak. Ja jestem generalnie bardzo zadowolony z mojej kariery, bo miałem okazję zagrać przeciwko najlepszym zawodnikom świata. Grałem przeciwko Messiemu, ale też przeciwko Cristiano Ronaldo – przy okazji meczu towarzyskiego. Wtedy po meczu stwierdziłem do chłopaków, że skoro grałem z tą dwójką, to w zasadzie mogę już skończyć karierę. Byłem również na Copa America, gdzie naszym rywalem była Argentyna z Leo Messim. Jeśli chodzi o Brazylijczyków, to w sparingu grał też wtedy Dani Alves. Przeciwko najlepszym piłkarzom grałem także reprezentując Lecha, chociażby przeciwko Juventusowi czy Manchesterowi City (przyp. red. Liga Europy UEFA w 2010 roku). Zawodnicy tych klubów to najwyższy możliwy poziom, w zasadzie światowy. Tak więc podsumowując, jestem naprawdę zadowolony z mojej kariery i cały czas się uczę – tylko że teraz jako trener.
Zostańmy przy Copa America, na które pojechałeś w 2016 roku. Czy przed tym turniejem była jakaś szczególną presja?
Szczerze to jako takiej presji nie czułem. Byłem już wtedy doświadczonym zawodnikiem, na swoim koncie miałem kilkadziesiąt występów w reprezentacji. Wiedziałem wtedy, że powoli kończy się moja przygoda z kadrą, więc Copa America traktowałem właściwie jako bonus za ciężką pracę wykonaną przez poprzednie lata kariery.
W 2018 roku nie udało ci się jednak zagrać na mistrzostwach świata – pierwszych w historii dla Panamy. Czy wtedy mocno żałowałeś, że nie ma cię na tym turnieju, czy mimo wszystko trzymałeś kciuki za kolegów?
Grałem łącznie chyba w czterech eliminacjach do mundialu, także do tego w 2018 roku. Cztery lata wcześniej byliśmy blisko awansu, ale ostatecznie nie udało się zagrać na głównym etapie turnieju. Mimo to cieszę się, że Panama w końcu zagrała na mistrzostwach świata. Tym bardziej, że wtedy w drużynie było kilku moich bliskich kolegów. Szczerze mówiąc, to spodziewałem się, że nie będę powołany. Grałem wtedy w Polonii (III Liga – przyp. red.). Oczywiście, na początku pojawiła się myśl, że może uda się pojechać, jednak potem wiedziałem, że nie znajdę się na liście. Nie mam tego nikomu za złe. Cieszyłem się, że Panama grała na mundialu i w zespole byli moi koledzy.
QUALIFIED! 🙌
Congratulations, 🇵🇦Panama!
Los Canaleros will make their #WorldCup debut in 🇷🇺Russia! #WCQ pic.twitter.com/OG0oU2CsIT— FIFA World Cup (@FIFAWorldCup) October 11, 2017
Wracając do Lecha… masz jeszcze kontakt z Manuelem Arboledą? Wiem, że w Lechu byliście najlepszymi kumplami. Czy ta przyjaźń z boiska przetrwała?
Tak! Cały czas mam z nim kontakt. Nie powiem, żebyśmy rozmawiali codziennie, ale 3-4 razy w tygodniu na pewno. Czasem zdarzy się, że kilka tygodni nie gadamy, ale generalnie mamy kontakt i cieszę się z tego.
I na koniec – co najbardziej lubisz w Polsce, a czego brakuje z Panamy? Czy mentalność ludzi z Europy i Ameryki Łacińskiej aż tak się różni?
To normalne. Teraz mieszkam z żoną Polką i trójką dzieci, które urodziły się w Polsce. W Panamie mam co prawda swoją rodzinę – mamę, brata, siostrę i tak dalej, ale nie będę ukrywał, że moja pierwsza rodzina, czyli żona i dzieci są tutaj. Jestem zadowolony, że jestem w Polsce, ale oczywiście czasami brakuje mi kuchni panamskiej. Na szczęście wiemy, gdzie w Polsce kupić nasze produkty. Uwielbiam także polskie jedzenie i na ten moment wszystko co najważniejsze dla mnie, czyli rodzina, jest tu. Mam też cały czas kontakt z moją mamą, która – tak jak powiedziałem – mieszka w Panamie. To dla mnie ważne, żeby cały czas mieć komunikację z rodziną. U mnie wszystko okej, jestem bardzo zadowolony w Polsce!
Dziękuję za rozmowę
Dziękuję również.
Rozmawiał: Mateusz Dukat