Lisandro Martinez odpalił pocisk! Jeden strzał celny wystarczył Manchesterowi United

Napisane przez Mariusz Orłowski, 26 stycznia 2025

Lisandro Martinez zdobył jedyną bramkę w starciu Fulham – Manchester United. W spotkaniu wiało nudą i kompletnie nic się nie działo, a akcji było jak na lekarstwo. Wtem argentyński stoper przejął wybitą piłkę i uderzył lewą nogą z daleka. Trochę mu pomógł jeszcze rykoszet, ale siadło mu idealnie. „Czerwone Diabły” zapisały na swoje konto ważne trzy punkty z mocniejszym zespołem. 

„Najgorsza drużyna w historii”

Jesteśmy najgorszą drużyną, być może, w historii Manchesteru United. Wiem, że chcecie nagłówków, ale mówię to, ponieważ musimy to rozpoznać i zmienić tę sytuację. Proszę bardzo, macie teraz wasze nagłówki – powiedział Ruben Amorim po porażce z Brighton na Old Trafford. „Mewy” były wyraźnie lepsze i zasłużenie zgarnęły trzy punkty. Portugalczyk ma bardzo trudny początek w nowym klubie. Przed starciem z Fulham legitymował się bilansem 7-2-7.

Fulham ma kadrę składającą się z ligowych „odpadów”. Everton, West Ham, Manchester City i właśnie Fulham to zespoły, które wystawiają najstarsze jedenastki w Premier League. Do dwóch pierwszych nie ma podjazdu, natomiast „Wieśniaki” w tej statystyce stoją w drugim szeregu. Alex Iwobi, Bernd Leno, Emile Smith Rowe, Raul Jimenez, Harry Wilson, Andreas Pereira – to gracze skreśleni w poprzednich klubach. Dołączyli do Fulham i przeżywają drugą młodość. Stanowią o ich sile.

Zespół Marco Silvy potrafi zaskoczyć. Zremisował z Bournemouth, Arsenalem, pokonał Chelsea, wywiózł też punkt od lidera z Anfield. Ograł także mocne w tym sezonie ekipy Nottingham oraz Newcastle, a więc te znajdujące się w tabeli wyżej. Problemem ekipy z Londynu są masowo tracone punkty z ligowym dołem, jak Southampton, Ipswich czy Wolverhampton. Każda z ekip z czerwonej strefy potrafiła urwać punkty „Wieśniakom”.

Działo się tyle, co nic

Najaktywniejszy w pierwszych 20 minutach był Alex Iwobi. To on oddał dwa pierwsze celne strzały, sprawdzając Andre Onanę. Nie były one jednak specjalnie groźne. Manchester United za to… kompletnie nie istniał w akcjach ofensywnych. Nawet jeśli gracze wymienili kilka podań, to nic z tego nie wynikało. Pierwszą rzeczą jakkolwiek zasługującą na wyróżnienie jest drybling Alejandro Garnacho, gdy wjechał w pole karne i podał Mazraouiemu na obieg. To jednak podkreśla, że w początkowych minutach było to dość nudne spotkanie.

W 38. minucie ze swojej strony piłkę dograł jeden z najlepszych lewych obrońców tego sezonu – Antonee Robinson. Raul Jimenez uwolnił się i odkleił od Harry’ego Maguire’a, ale nie był w stanie uderzyć celnie z ostrego kąta. Pierwsza połowa rozczarowała tempem i liczbą okazji. Ani Fulham nie potrafiło grać z taką intensywnością do jakiej przyzwyczaiło, a dyspozycję Manchesteru United lepiej przemilczeć. To jedna jedyna okazja przez 45 minut – zablokowany strzał De Ligta z główki po wrzutce z rzutu wolnego.

Dalsza część nudów…

Jeżeli w pierwszej połowie niemal nic się nie działo, to przez pierwsze pół godziny drugiej części już nie było tu już słowa „niemal”. Raptem jeden niecelny strzał Bruno Fernandesa. Zrobił to bardzo sprytnie. Gracze Fulham nie ustawili tzw. „krokodylka”, a wszyscy podskoczyli. Portugalczyk zauważył więc, że może strzelić po ziemi. Nie trafił jednak w bramkę.

Ruben Amorim wprowadził między innymi Joshuę Zirkzee, by spróbować coś rozruszać. Marco Silva też musiał dokonać zmiany, ale z konieczności. Stracił bowiem Harry’ego Wilsona, który nie był w stanie kontynuować gry. Walijczyk jest wybitnym rezerwowym. Dużo lepiej radzi sobie, gdy wchodzi na murawę z ławki. Kłopoty gościom sprawiał Adama Traore, który pojawił się w jego miejsce. W 75. minucie ładnie kiwnął Leny’ego Yoro przyjęciem, lecz uderzył niecelnie.

Lisandro Martinez zaskoczył wszystkich!

Kiedy tak nic się nie działo, to Lisandro Martinez dopadł do wybitej piłki i niespodziewanie uderzył z jakichś 20 metrów. Piłka podbiła się jeszcze od nogi Sasy Lukicia i dostała niespodziewanej rotacji, wpadając za kołnierz Berndowi Leno. Strzelił gola w stylu Radosława Matusiaka z Serbią (fani reprezentacji powinni pamiętać). Niemiec wyciągnął się jak długi, próbował zbić piłkę. Co prawda ją dotknął, ale wpadła do siatki od poprzeczki, a Argentyńczyk oszalał z radości.

Fulham przycisnęło w końcówce. Bohaterem został Toby Collyer, który wybił piłkę z samej linii. Joachim Andersen uderzył z główki po rzucie rożnym i piłka minęła Andre Onanę, zmierzając już do siatki. Asekurował go jednak młody Anglik, który wszedł na murawę w 76. minucie. Z kolei już w doliczonym czasie Rodrigo Muniz mógł żałować. Zmarnował okazję po strzale woleja. Dopadł do bezpańskiej piłki, lecz bardzo nieczysto w nią trafił i przekopał.

W szóstej doliczonej minucie wydawało się, że Manchester United dobił gospodarzy po trafieniu Amada Diallo. VAR sprawdzał tę akcję, lecz okazało się, że pozycja gwiazdy United w momencie otrzymania podania była wychylona, wobec tego mecz zakończył się wynikiem 1:0. Iworyjczyk musiał obejść się smakiem. Nie strzelił więc gola numer 10 w tym sezonie, a siódmego w samej Premier League.

fot. screen viaplay

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka to hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Lubi spędzić weekend z Ekstraklasą.

Odbierz 5 zł za każdego gola!
W ostatniej kolejce LM