Nastolatkowie bohaterami Arsenalu. Najwyższa wygrana nad Manchesterem City od ponad 20 lat!

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 02 lutego 2025

Szlagierem 24. kolejki Premier League było starcie wicemistrza z mistrzem Anglii – Arsenalu z Manchesterem City. ”Kanonierzy” nie przegrali żadnej z czterech poprzednich rywalizacji z ”The Citizens” i serię tę przedłużyli do pięciu, co jest ich najlepszym wynikiem z tym rywalem od dziewięciu lat. ”The Gunners” wygrali bowiem aż 5:1, co było ich najwyższą wygraną nad Manchesterem City od 22 lat.

Arsenal faworytem tego starcia z Manchesterem City

Do 193. w historii starcia z Manchesterem City Arsenal przystępował po serii czterech meczów z rzędu bez porażki z ”The Citizens”. Była to najlepsza passa ”Kanonierów” w meczach z tym rywalem od lat 2014-16. Wówczas prowadzony przez Arsene’a Wenger zespół nie przegrał sześciu kolejnych meczów z ekipą z Etihad Stadium. Wtedy seria ta składała się na trzy wygrane i trzy remisy. Tym razem mowa była o dwóch wygranych i dwóch remisach, choć de facto zwycięstwo w meczu o Tarczę Wspólnoty po rzutach karnych liczy się jako remis.

Za przedłużeniem tej serii przemawiać mógł fakt, że Arsenal nie przegrał żadnego z 13 poprzednich ligowych meczów (osiem wygranych, pięć remisów). Był to najlepszy wynik ”The Gunners” w Premier League od początku sezonu 2018/19, która wyniosła 14 kolejnych ligowych meczów bez porażki (10 zwycięstw, cztery remisy). Co więcej, w lidze Arsenal nie przegrał u siebie od kwietnia ub. roku. Od czasu porażki 0:2 z Aston Villą – która kosztowała ich utratę mistrzostwa Anglii – ich domowy bilans w Premier League to 10 wygranych i cztery remisy.

Kapitan otworzył wynik w 100. sekundzie

W ostatnim starciu tych drużyn na Emirates kibice na bramkę musieli czekać aż do 86. minuty. Tym razem strzelanie rozpoczęło się już w drugiej minucie. Leandro Trossard nacisnął pod polem karnym City na Manuela Akanjiego, a piłka trafiła do Kaia Havertza. Niemiec nie zdecydował się na strzał i wystawił futbolówkę do Martina Odegaarda, który wpakował ją do pustej bramki, choć po drodze otarła się jeszcze od nogi Josko Gvardiola. Norweg strzelił dopiero trzeciego gola w tym sezonie, a w lidze pierwszego z gry od kwietnia ub. roku.

Zaledwie trzy minuty później piłka w bramce ”The Citizens” wylądowała po raz drugi, ale na oczywistym spalonym znajdował się Martinelli. Po tym nieuznanym golu Brazylijczyka podopieczni Mikela Artety oddali piłkę mistrzom Anglii, ale ci do 23. minuty nie byli w stanie oddać strzału. Wtedy jednak z niepozornej sytuacji otrzymali rzut rożny, a groźny strzał po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Omara Marmousha głową oddał Gvardiol. David Raya popisał się jednak świetnym instynktem, a piłka po jego paradzie odbiła się jeszcze od poprzeczki.

Spektakularne pudło Havertza

Gospodarze dopiero 20 minut po nieuznanej bramce Martinelliego znów zagrozili rywalom i po tej sytuacji powinni prowadzić 2:0. Ponownie wysoko podeszli pod próbujących rozegrać od tyłu graczy City, a Declan Rice tuż pod ich polem karnym na wślizgu wygarnął piłkę Mateo Kovaciciowi. Futbolówka wylądowała pod nogami Havertza, który miał przed sobą odsłoniętą bramkę, ale… nie trafił w nią. Statystyka xG (goli oczekiwanych) przy tym strzale z okolicy punktu karnego wyniosła aż 0,77.

Dwie minuty przed przerwą drugą w tym meczu świetną interwencją na refleks wykazał się Raya. Z prawego sektora wysoko na pole karne dośrodkował Matheus Nunes, a piłka w wyniku nieporozumienia Willama Saliby z Jurrienem Timberem wylądowała pod nogami Savinho. Brazylijczyk oddał strzał lewą nogą, ale Raya mimo rykoszetu zatrzymał lecącą do bramki piłkę.

City utrzymało dobry wynik przez… półtorej minuty

Kompletnie niewidoczny w pierwszej połowie Haaland już przy swojej pierwszej w tym meczu próbie wpakował piłkę do siatki. W 55. minucie z prawego sektora pola karnego w kierunku dalszego słupka dośrodkował Savinho, a lider klasyfikacji strzelców Premier League strzałem głową pokonał Rayę. Oba trafienia w tym meczu były więc autorstwa Norwegów. Po raz pierwszy od 3,5 miesiąca Haaland strzelił gola w trzecim z rzędu ligowym meczu.

Minęło jednak raptem półtorej minuty, a Arsenal znów prowadził. Niedaleko pola karnego City Thomas Partey przeciął podanie Phila Fodena i poprowadził piłkę przed siebie. Miał tak dużo miejsca, że zdecydował się na uderzenie sprzed ”szesnastki”, po którym piłka odbiła się od Johna Stonesa i wylądowała w bramce. Wracający między słupki po czterech meczach spędzonych na ławce Stefan Ortega nie był w stanie zareagować i jedynie odprowadził piłkę wzrokiem.

Nastolatkowie bohaterami Emirates Stadium

Zaledwie sześć minut po bramce Partey’a na 2:1 prowadzenie swojego zespołu podwyższył wychowanek Arsenalu Myles Lewis-Skelly. Ustawiony przy bocznej linii Declan Rice podał do nieobstawionego 18-latka, a ten wpadł z piłką w pole karne, przełożył ją do prawej nogi i strzelił swojego pierwszego gola w seniorskiej drużynie ”Kanonierów”. Dodajmy, że gdyby nie skuteczne odwołanie ”The Gunners” po niesłusznym wyrzuceniu go z boiska w meczu z Wolves, Anglik nie byłby obecny w starciu z ekipą Pepa Guardioli.

Po kolejnych sześciu minutach gwóźdź do trumny prawdopodobnie ustępującego mistrza Anglii mógł wbić Gabriel Martinelli, ale jego strzał z prawej strony pola karnego w kierunku dalszego słupka odbił Ortega. Ale co się odwlecze to nie uciecze, bo w 76. minucie kropkę nad ”i” postawił Kai Havertz. Gospodarze wyprowadzili błyskawiczną kontrę po odbiorze pod własną bramką Gabriela Magalhaesa. Jego rodak – Martinelli biegł z piłką przez niemal całą połowę City, a w ”szesnastce” dograł do Havertza, który odkupił winy za swoje pudło z 27. minuty.

Lewis-Skelly nie był jednak jedynym nastoletnim bohaterem w zespole Mikela Artety. W 84. minucie Leandro Trossard zmienił 17-letni Ethan Nwaneri i w doliczonym czasie technicznym strzałem lewą nogą przy dalszym słupku ustalił wynik tej rywalizacji na 5:1. Po raz pierwszy w XXI wieku Arsenal tak wysoko rozbił u siebie Manchester City. Ostatnia tak wysoka wygrana ”Kanonierów” nad tym klubem miała miejsce w październiku 2000 roku – 5:0 – czyli jeszcze w czasach Highbury i sześć lat przed powstaniem Emirates Stadium.

Z kolei poprzednie tak zwycięstwo klubu z północnego Londynu nad Manchesterem City miało miejsce w lutym 2003 roku. Było to ostatnie starcie tych drużyn rozegrane na Maine Road. Ówcześni mistrzowie Anglii również wtedy wygrali 5:1. Było to także piąte z rzędu starcie tych drużyn, którego Arsenal nie przegrał, co – jak już zostało wyżej wspomniane – jest ich najlepszą serią od lat 2014-16. Wtedy też Manchester City po raz ostatni przegrał dwa kolejne wyjazdowe mecze z ”Kanonierami”.

fot. screen Viaplay

Przede wszystkim fan uniwersum polskiej piki. Dzięki mistrzostwu Leicester stał się fanem Premier League. Rodowity poznaniak.

Odbierz 250 zł dla nowych graczy Betfan
Za wygraną Arsenalu lub Manchester City
Arsenal vs Manchester City
Powyżej 2,5 bramki w meczu
kurs
1,74