Bednarek się nie popisał. Udział przy każdej straconej bramce

W poprzednim domowym meczu Southampton Jan Bednarek był bohaterem swojego zespołu, bowiem jego bramka przez pewien moment dawała prowadzenie z Newcastle. Teraz również miał udział przy bramkach… ale rywali. Nie jest przesadą stwierdzenie, że reprezentant Polski zawinił przy każdej z trzech straconych bramek ”Świętych”.
Przyzwoite występy Bednarka
Poprzedni domowy mecz w Premier League Southampton rozegrało 25 stycznia. ”Święci” przegrali z Newcastle 1:3, ale od 10. minuty przez kwadrans prowadzili po bramce Jana Bednarka. Reprezentant Polski, który po przejęciu beniaminka przez Ivana Juricia został kapitanem zespołu, po raz pierwszy w karierze strzelił gola w drugim meczu z rzędu. Kolejkę wcześniej dość szczęśliwie zdobył bowiem bramkę na 1:3 w przegranym ostatecznie przez Southampton 2:3 wyjazdowym meczu z Nottingham.
Następnie Southampton odniosło pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie Premier League, a dopiero drugie w całych rozgrywkach. W starciu beniaminków na Portman Road podopieczni Juricia wygrali 2:1, choć przez niemal godzinę remisowali 1:1 po wbiciu im bramki przez Liama Delapa. Napastnik Ipswich był kompletnie niepilnowany i osamotnionemu w obronie Bednarkowi nie udało się go zatrzymać. Dzięki tej wygranej ”Święci” mieli na koncie dziewięć punktów i zmniejszyli szansę na pobicie niechlubnego rekordu Derby z sezonu 2007/08.
Nie popisał się przeciwko Bournemouth
W poprzedni weekend Southampton wróciło na ”ścieżkę przegranych”, bowiem zostało wyeliminowane u siebie przez Burnley w Pucharze Anglii. ”The Clarets” wygrali 1:0, a Bednarek miał sporego pecha, bowiem piłka po strzale Jeremy’ego Sarmiento odbiła się właśnie od Polaka, po czym wylądowała pod nogami Hannibala Mejbriego, a następnie została wbita do siatki przez Marcusa Edwardsa. Teraz zmierzające w kierunku hucznego spadku do Championship Southampton przegrało u siebie 1:3 z rewelacyjnym w tym sezonie Bournemouth.
Tym razem Bednarek nie mógł już mówić o pechu przy traconych przez jego zespół bramkach, bowiem sam reprezentant Polski maczał palce we wszystkich trzech golach, które strzeliło Bournemouth. Wynik tego meczu w 14. minucie po dośrodkowaniu z lewego sektora otworzył Dango Ouattara. Nie dość, że Bednarek złamał linię spalonego w momencie centry Ryana Christie, to w dodatku – niczym Gerard Pique w meczu Ligi Mistrzów z Interem z 2022 roku – rozłożył ręce, jakby nie spodziewał się wybiegającego zza jego pleców Ouattary.
fot. AFC Bournemouth / YouTube
Zaledwie dwie minuty później Christie do asysty dołożył gola, a cała akcja bramkowa zaczęła się od podania Bednarka wprost pod nogi Justina Kluiverta. Holender po chwili zagrał do Szkota, a ten strzałem lewą nogą z dystansu pokonał Aarona Ramsdale’a. W 72. minucie bramkę kontaktową zdobył Kamaldeen Sulemana, ale zaledwie 10 minut później kropkę nad ”i” postawił Marcus Tavernier.
Choć po wyrzucie z autu Milosa Kerkeza Bednarek wygarnął piłkę sprzed nosa Dango Ouattarze, to po chwili zagrał wprost pod nogi Alexa Scotta. Ten następnie wystawił futbolówkę Antoine’owi Semenyo, a reprezentant Ghany chwilę później podał do Taverniera, który wpisał się na listę strzelców. Tym samym Southampton poniosło już siódmą z rzędu domową porażkę w Premier League, a na 36 punktów zdobyło u siebie tylko… cztery, co jest absolutnie najgorszym wynikiem w lidze.
Z zaledwie 19 zdobytymi i aż 57 straconymi bramkami Southampton jest zarówno najgorszą ofensywą, jak i defensywą ligi. Do końca sezonu ma do rozegrania jeszcze 13 meczów, a do przebicia słynnych 11 punktów Derby z sezonu 2007/08 potrzebuje zaledwie trzech oczek. Mało prawdopodobne, że ”Święci” staną się nowym niechlubnym rekordzistą Premier League, choć wątpliwe, że będą tego pewni w najbliższym czasie. Ich następnymi rywalami będą bowiem Brighton, Chelsea i Liverpool.
fot. PressFocus