Borussia Dortmund w kolejnej rundzie po mizernym widowisku

Borussia Dortmund jest już w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Po znaczącym zwycięstwie w Lizbonie 3:0 dowiozła prowadzenie w dwumeczu i niespecjalnie pokazała chęci do tego, aby kolejny raz zdominować rywala. W niemieckim mieście mieliśmy bezbramkowy remis po mizernym widowisku. Zdziesiątkowany urazami Sporting nie podjął na dłuższą metę rękawicy w tym spotkaniu.
Przed meczem
Borussia Dortmund jest w wielkim kryzysie i z tych czołowych klubów prawdopodobnie tylko Manchester United przewyższa klub z Signal Iduna Park skalą marazmu. Dopiero 11. miejsce w Bundeslidze, aktualnie trzeci szkoleniowiec prowadzi w tym sezonie drużynę, jeśli liczymy jako Mike’a Thulberga (tymczasowa opcja wewnętrzna na trzy mecze). Niko Kovac ma przed sobą trudną misję, a Liga Mistrzów to jedyny poligon w tym sezonie, na którym może odnieść z klubem sukces.
Kolejny mecz w barwach ostatniego finalisty Ligi Mistrzów zanotować miał Daniel Svensson, lewy obrońca, który wstrzelił się idealnie co do swojej dyspozycji, bowiem z miejsca musiał zastąpić Ramy’ego Bensebainiego. Algierczyk zasiadł już na ławce, ale Kovac wolał posłać do boju nieznanego jeszcze szerszej publiczności 23-letniego Szweda. Kontuzje to spory problem BVB od początku sezonu, było to dobrze znane zjawisko już podczas kadencji Nuriego Sahina.
Sporting także w tym sezonie ma sporo wiraży za sobą, ale nadal jest liderem Ligi Portugal. Ruben Amorim decydując się na przeprowadzkę do ww. już Manchesteru United za życiową szansą… otworzył tak zwaną puszkę Pandory. Zastępujący go Joao Pereira został wyrzucony z pracy po zaledwie ośmiu meczach. Sytuację uspokoił Rui Borges, który w debiucie pokonał wielkie Porto w Pucharze Ligi.
O 1️⃣1️⃣ 𝐈𝐍𝐈𝐂𝐈𝐀𝐋 dos Leões 🦁 #BVBSCP #UCL pic.twitter.com/El6rEr9uO7
— Sporting CP (@SportingCP) February 19, 2025
W tym sezonie w dodatku jako ciekawostkę warto dodać, że dwóch zawodników Sportingu trafiło do Legii – jeden już na stałe, bowiem Ruben Vinagre został wykupiony i stał się rekordowym ruchem w skali PKO BP Ekstraklasy. Zimą na wypożyczenie trafił też Vladan Kovacević, letni nabytek „Lwów” pozyskany z Rakowa Częstochowa. W bramce stołecznej drużyny zagra wypożyczony niedawno z Realu Betis Rui Silva, autor niedawnego kuriozalnego samobójczego trafienia z Aroucą w lidze.
W pierwszym starciu to dortmundczycy znokautowali na wyjeździe swoich rywali 3:0, zamykając praktycznie drogę klubowi z Lizbony do awansu do 1/8 finału. Bohaterami byli: Serhou Guirassy, Pascal Gross oraz Karim Adeyemi. Gwinejczyk tym samym przebił ligowy wynik pod kątem bramek (9), notując w Lizbonie swoje 10. trafienie w tej edycji Champions League.
Szanse lizbończyków zmalały o tyle, że do Dortmundu nie przyjechał ani wielki Viktor Gyokeres, ani Francesco Trincao – dwaj najlepsi piłkarze „Lwów”. Na wahadle Rui Borges wystawił Ricardo Esgaio, który od 23 listopada (prawie trzech miesięcy) w nogach ma jedynie… 27 minut. Atak z kolei to średnia wieku 19 lat, bowiem jego skład tworzyli: Giovany Quenda (17), Conrad Harder (19) oraz debiutujący od pierwszej minuty Brazylijczyk Biel (23). Sprowadzono go zimą za 6 milionów euro z Bahii. Jak to mówią internauci – kibice Sportingu mieli przed tym meczem jeden procent szans, ale 99% wiary.
BVB XI: Kobel – Ryerson, Can, Schlotterbeck, Svensson – Sabitzer, Gross – Adeyemi, Brandt, Gittens – Guirassy
Sporting XI: R. Silva – E. Quaresma, Diomande, G. Inacio – Esgaio, Simoes, Hjulmand, M. Reis – Biel, Harder, Quenda
TEAM 💪 @BVB 🖤💛#UCL | #BVBSCP | #BVB pic.twitter.com/EDXA7ydCKg
— UEFA.com DE (@UEFAcom_de) February 19, 2025
Borussia coś tam próbowała, Sporting nie
Pierwsze 10 minut było bardzo senne. Poza próbą w dziewiątej minucie Marcela Sabitzera dosłownie nic się nie działo. Obu drużynom udzielał się nastrój, jaki tworzył dotychczasowy wynik dwumeczu. Faza jednej trzeciej spotkania jeśli chodzi o interesujące okazje zwiększyła się o kolejną próbę Sabitzera, a także woleja Adeyemiego. Akcje typowo do statystyk.
W 33. minucie wydarzyło się coś, co do tej pory nie miało miejsca. Sporting CP miał zalążek dobrej szansy. Matheus Reis pomknął lewym skrzydłem, „poszedł do końca” i wydawało się, że trafił Ryersona i wywalczył rzut rożny. Davide Massa z Włoch był jednak innego zdania i od bramki rozpoczął Gregor Kobel.
37. minuta z kolei to próba z dystansu Serhou Guirassy’ego. Kilkanaście sekund wcześniej Jamie Gittens skutecznie ścigał się z jednym z piłkarzy Sportingu CP. Na murawie usiadło dwóch sportinguistów. Simoes w 40. minucie z powodu mięśniówki opuścił spotkanie, a Morten Hjulmand dograł połowę i zszedł w przerwie. Plaga kontuzji w Lizbonie trwa w najlepsze.
A quiet first half. ⏸️ pic.twitter.com/sV1Sz23MR3
— Borussia Dortmund (@BlackYellow) February 19, 2025
Bramki oczekiwane ze strony obu drużyn to raptem 0,31 (z czego tylko 0,02 to „wina” Sportingu). W strzałach statystyka pokazywała sześć do jednego. Trzy z prób to wysiłek Marcela Sabitzera. Mogło się wydawać, że sam gra w tym meczu, skoro oddał aż połowę strzałów BVB.
Borussia Dortmund jak broń bez nabojów
Hjulmand opuścił murawę w przerwie, od października nie miał praktycznie chwili wytchnienia. Atak sportinguistów był praktycznie bezużyteczny. Niko Kovac postanowił rozruszać ofensywę, bowiem zdjął Jamiego Gittensa, a wrzucił na plac boju Maxiego Beiera.
Borussia Dortmund próbowała, ale nadal bezskutecznie. Swoje próby kolejny raz notowali Adeyemi, a także (pierwszą) Beier – spoza pola karnego. W 59. minucie była największa okazja do tego, by zmienił się wynik. Serhou Guirassy zmarnował rzut karny, a świetnie obronił tę sytuację Rui Silva. Portugalski bramkarz niedawno przybyły z Betisu był jedną z gwiazd meczu. Zanotował on pięć obron o wadze 1,60 xG. Według portalu FotMob został on wybrany MVP spotkania.
𝐑𝐔𝐈 𝐒𝐈𝐋𝐕𝐀 𝐁𝐑𝐎𝐍𝐈 𝐑𝐙𝐔𝐓 𝐊𝐀𝐑𝐍𝐘! 🛑 Fenomenalnym wyczuciem popisał się bramkarz Sportingu broniąc precyzyjny strzał Guirassy’ego! 🔥🔥
W Dortmundzie nadal mamy bezbramkowy remis!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ EXTRA 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2gHf pic.twitter.com/l2PFHnv9Dv
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 19, 2025
Druga połowa w wykonaniu Sportingu to coś, czego nie można zbytnio nazwać grą w meczu piłkarskim. Były jednak pewne wyjątki w ostatnim kwadransie. Chwilę po wejściu,Giovanni Reyna trafił w słupek, ale wracająca piłka nabiła go w nogę i poleciała w stronę narożnika. W 81. minucie nabito kolano Conrada Hardera, a parę minut później uderzył on w światło bramki Kobela. Po stronie Borussii Dortmund po raz kolejny próbował Adeyemi, ale ponad bramką. Borussia w drugiej połowie nabiła już dużo więcej strzałów, bo 13. Odhaczyła po prostu tego wieczoru formalność. Mecz bez historii.
Borussia w 1/8 finału zagra z Aston Villą lub Lille.
Borussia Dortmund – Sporting CP 0:0
Fot. screen Sport1