Legia – Lech: Derby polskich średniaków?

19.10.2019

Lech zajmuje w tej chwili szóste miejsce w lidze, a Legia dziewiąte… Kto by pomyślał jeszcze kilka lat temu, że dojdzie do takiej sytuacji? Mimo wszystko powinniśmy zobaczyć dziś mecz drużyn, które w każdej chwili mogą wrócić do topu polskiego futbolu. 

Derby Polski

Tak potocznie mówi się od kilku lat o spotkaniach pomiędzy Lechem a Legią. Oczywiście nie jest to formalne określenie. Derby oznaczają mecze pomiędzy klubami z jednego miasta albo regionu. Z kraju? Trochę to naciągane. Na przestrzeni lat nazywano tak różne starcia. Legia – Górnik Zabrze, Legia – Widzew, Legia – Wisła Kraków, Wisła – Lech. Dopiero od jakichś sześciu lat mówi się w ten sposób o pojedynkach między Legionistami a Lechitami.

W tym roku “Przegląd Sportowy” nazwał derbami Polski mecz stołecznego klubu z Piastem. No dobra, to dwie pierwsze drużyny ligi z ubiegłego sezonu. Trzeba przyznać, że to określenie jest bardzo na wyrost. Ile razy Legia mierzyła się w walce o mistrzostwo z klubem z Gliwic? Jak wiele spotkań z ostatnich lat pomiędzy tymi drużynami zapamiętaliśmy? Nie ma tej całej otoczki – ciągłej rywalizacji o najwyższe cele, o zawodników, w sumie o wszystko. Święta wojna. I nie tylko ze względu na porachunki kibiców, ale również względy sportowe. Bez względu na to, w jakiej formie były oba zespoły w ostatnich latach, ich meczami żyła cała Polska przez następne tygodnie.

Zmienne nastroje

W ostatnim czasie na fali wznoszącej jest Lech. Podopieczni Dariusza Żurawia mają za sobą udane tygodnie. Zdecydowanie wygrali z Wisłą Kraków i Górnikiem Zabrze. Do tego dorzucili zwycięstwo w Pucharze Polski z Chrobrym Głogów i remis z Jagiellonią. Pierwsze skrzypce w zespole grają młodzi wychowankowie. Jednym z odkryć jest Jakub Moder, który pod nieobecność Pedro Tiby stał się ważnym ogniwem środka pola Kolejorza. Wyróżniającymi się postaciami są również Kamil Jóźwiak i Tymoteusz Puchacz. Pierwszy był do niedawna krytykowany za nieskuteczność pomimo widocznej aktywności na boisku. W ostatnich dwóch meczach zanotował dwie bramki i asystę, więc trudno się go przyczepić. Natomiast drugiego należy pochwalić za zaangażowanie w ofensywę oraz boiskowe decyzje.

Tymczasem Legia ostatnio radzi sobie coraz słabiej i nic dziwnego, że zajmuje w tej chwili dopiero dziewiątą pozycję. O ile na początku sezonu często ratowała ją defensywa, teraz nawet ta strefa pozostaje bezradna. Szanowanie piłki to nie wszystko, potrzebna jest jeszcze skuteczność. A tej Legionistom brakuje. W spotkaniu z Piastem w ataku od pierwszej zagrał Jose Kante, więc cytując klasyka, „szkoda gadać, szkoda strzępić ryja”.

Lech górą w tym roku, Legia w poprzednim

Choć poprzedni sezon był dla Legii bardziej udany, to w trzech ostatnich pojedynkach to Lech jest na plusie. Kolejorz dwukrotnie pokonał klub ze stolicy w ubiegłym sezonie. Najpierw dokonali tego pod wodzą Adama Nawałki, wygrywając 2:0. Legioniści częściej atakowali, ale to Nikola Vujadinović i Christian Gytkjaer (z rzutu karnego) trafili do siatki. Zwycięstwo okazało się przedostatnim pod wodzą byłego selekcjonera reprezentacji Polski.

Pierwszy gol w karierze przeciwko Legii? To niewątpliwie marzenie każdego Lechity. Od 24 kwietnia może się tym pochwalić Filip Marchwiński. Siedemnastolatek wszedł na boisko w 72. minucie, a po dziewięciu zdobył swoje premierowe trafienie dla Kolejorza, które dało klubowi wygraną. Chyba nie mógł trafić lepiej? W ostatniej kolejce ofensywny pomocnik strzelił gola przeciwko Wiśle. Może tym razem również okaże się jokerem?

Legia wygrała za to pierwsze starcie w poprzednim sezonie. Również skromnie, bo 1:0, a do siatki trafił Dominik Nagy. To był dotychczas ostatni mecz pomiędzy zespołami na stadionie w Warszawie. Legia nie przegrała u siebie z Lechem od 7 lipca 2016 roku. Wtedy na Stadionie Wojska Polskiego odbył się mecz o Superpuchar Polski. Kolejorz wówczas rozgromił gospodarzy 4:1. Od tamtej pory skład Legii zmienił się całkowicie (Igor Lewczuk zdążył odejść i wrócić), a w Lechu zostało tylko dwóch zawodników – Robert Gumny i Kamil Jóźwiak. A minęły nieco ponad trzy lata…

Pierwszy taki sezon od lat

Przez ostatnie sześć lat w kadrze Legii znajdował się zawodnik pozyskany bezpośrednio z Lecha. Najpierw Bartosz Bereszyński, potem Kasper Hamalainen. Obaj później zdobywali bramki przeciwko swojemu byłemu klubowi. Co ciekawe, dla obrońcy Sampdorii był to jedyny gol w barwach stołecznego klubu. Oba transfery odbiły się szerokim echem. W przenośni oraz dosłownie – gwizdów z trybun Lecha przy każdym kontakcie z piłką nie dało się nie usłyszeć. Bereszyński odszedł do Sampdorii ponad 2,5 roku temu, a Hamalainen opuścił Warszawę tego lata. Jedynym zawodnikiem, który w pewien sposób łączy oba kluby jest Radosław Cierzniak. Jego epizod w Poznaniu trwał jednak bardzo krótko. Pamiętacie klęskę 3:1 Lecha w Pucharze Intertoto z mołdawskim FC Tiraspol? To był właśnie jego jedyny występ w Kolejorzu.

Gorąca atmosfera – na trybunach i na boisku

Stosunki pomiędzy Legią i Lechem to temat rzeka. Na ten temat można napisać wiele książek i prac naukowych. Niekoniecznie z dziennikarstwa czy historii sportu, ale również bezpieczeństwa wewnętrznego, gdyż te spotkania wiele razy wymagały zaostrzonych środków.

Starcie tych dwóch zespołów powoduje ogromne emocje nie tylko wśród kibiców, ale również zawodników. O to, co czuje wychowanek Lecha w takich spotkaniach, zapytaliśmy Kamila Jóźwiaka.

– Myślę, że każdy wychowanek zna wagę tego spotkania i uważam, że nikogo to spotkanie nie przerośnie. Wiele już takich spotkań graliśmy. Wiadomo, że mecze juniorskie to nie to samo. Chociaż na nich atmosfera czasami była bardziej gorąca niż na spotkaniach ekstraklasy. Jesteśmy w dobrej formie jako zespół, ciężko pracowaliśmy i będziemy w dobrej dyspozycji. Dla takich meczów się trenuje i sądzę, że zagramy dobre spotkanie i uda nam się wygrać. – stwierdził 21-latek w rozmowie z nami.

***

Co nas czeka w tym spotkaniu? Lech nie przegrał trzech poprzednich spotkań w lidze, natomiast Legia zaliczyła dwie porażki. Atutem stołecznego klubu jest własny stadion, aczkolwiek trzy tygodnie temu Lechia potrafiła wywieźć z Warszawy trzy punkty.

Poza tym, podczas meczu będą się ważyć losy Aleksandara Vukovicia. Niedawno Dariusz Mioduski zapewniał, że szkoleniowiec może liczyć na spokojną pracę. Ale historia udowodniła, że niekoniecznie prezes Legii będzie konsekwentny w tej kwestii. Na pewno porażka z Lechem mogłaby mieć wpływ na jego dalsze losy na stanowisku trenera Legii. I nie ma już tutaj znaczenia, że rywalem jest Kolejorz. Po prostu Legia w ostatnim czasie jest ligowym przeciętniakiem, mimo silnej kadry.

Fot. YouTube