FC Barcelona rozbiła Atletico w 20 minut! Dwa gole w doliczonym czasie gry, istna „remontada” na Estadio Metropolitano

FC Barcelona po niesamowitej, heroicznej walce wygrała z Atletico Madryt 4:2 na Estadio Metropolitano. Jeszcze w 70. minucie przegrywała 0:2, ale gole Roberta Lewandowskiego oraz Ferrana Torresa pozwoliły uwierzyć. Później cios zadał i przełamał się Lamine Yamal, a w samej końcówce Atletico całkowicie dobił zmiennik Ferran Torres. To był pokaz charakteru ekipy Flicka!
Barcelona przysnęła, a Atletico schodziło do szatni na prowadzeniu
W walce o zwycięstwo w Lidze Mistrzów Atletico Madryt już nie ujrzymy, natomiast ciągle drużyna Diego Simeone może myśleć o rywalizacji w lidze hiszpańskiej. Zadanie to nie będzie łatwe, szczególnie że w grze wciąż jest FC Barcelona i Real Madryt. Pojedynki tych drużyn w ostatnim czasie nie zawodzą, czego idealnym przykładem jest wynik poprzedniego spotkania w ramach Pucharu Króla – 4:4.
Ogółem w ostatnich trzech bezpośrednich starcia padało minimum po trzy gole, więc tym razem kibice ponownie oczekiwali na emocje. Z pozycji polskich kibiców dodatkową motywacją była oczywiście obecność od pierwszych minut Wojciecha Szczęsnego oraz Roberta Lewandowskiego.
Składy obu drużyn:
Atletico Madryt: Oblak – Llorente, Le Normand, Lenglet, Mandava – Simeone (79′ Gimenez), de Paul (79′ Molina), Barrios, Lino (60′ Gallagher) – Griezmann (87′ Riquelme), Alvarez (60′ Sorloth)
FC Barcelona: Szczęsny – Balde (86′ Araujo), Martinez, Cubarsi, Kounde (86′ Martin) – Pedri (94′ Gavi), Casado (67′ Garcia) – Raphinha, Olmo (67′ Torres), Yamal – Lewandowski
🚨 BARÇA XI 🚨#AtletiBarça pic.twitter.com/yVZIreBztd
— FC Barcelona (@FCBarcelona) March 16, 2025
Na Estadio Metropolitano od samego początku panowała niesamowita atmosfera. Kibice gospodarzy – jak zawsze zresztą – byli ogromnym atutem Atletico, które już w 2. minucie meczu oddało pierwszy, niecelny strzał autorstwa Giuliano Simeone. W pierwszych minutach było nam dane obejrzeć sporo walki fizycznej, a arbiter ewidentnie dał znak, że w tym meczu pozwoli na twardą grę.
W 5. minucie „Blaugrana” powinna już prowadzić. To była świetna wymiana w dwójkowej akcji Daniego Olmo oraz Lamine’a Yamala, po czym drugi z nich z 10 metrów trafił w słupek bramki strzeżone przez Jana Oblaka. Goście zdecydowanie przejęli inicjatywę, czego przykładem była właśnie ta akcja. W 14. minucie pierwsze uderzenie oddał także Robert Lewandowski, jednak jego strzał głową nie był na tyle dokładny, by pokonać golkipera.
Zdecydowanie w oczy rzucał się niezastąpiony w tym sezonie Julian Alvarez, który napędzał ataki drużyny Diego Simeone. W 22. minucie właśnie ten napastnik posłał świetne podanie, dzięki czemu okazję miał Giuliano Simeone. Bramki nie było, ponieważ kapitalnie interweniował Wojciech Szczęsny, ale także po wszystkim sędzia uniósł chorągiewkę.
WHAT A SAVE BY SZCZĘSNY. 🤯🤯But Offside, Atletico Madrid. Giuliano Simeone is caught offside. pic.twitter.com/OypyZ8Hzx9
— Khazi (@khazi_messi) March 16, 2025
Pomimo początkowych kilku lepszych akcji Barcelony mecz znacznie się wyrównał. Intensywność tego spotkania była całkiem duża, ale samych sytuacji bramkowych brakowało. Jedną z ciekawszych sytuacji było starcie Kounde z Simeone, w obliczu którego gracz Atlteti upadł na murawę – sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia Francuza.
Do 44. minuty czekaliśmy na jakikolwiek konkret w ofensywie i takowy pojawił się w wykonaniu Roberta Lewandowskiego. Polak otrzymał bardzo dobre podanie od Pedriego, nieco wygonił się przyjęciem, ale huknął w taki sposób, że piłka musnęła poprzeczkę. Niemniej gola nie było, a przysłowie, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, spełniło się nad wyraz szybko.
Kilkadziesiąt sekund później Atletico pokazało idealnie, jak przeprowadza się błyskawiczny atak. Wystarczyło długie wznowienie Jana Oblaka, dwa szybkie podania i Julian Alvarez do skierował piłkę niemalże do pustej bramki. Estadio Metropolitano dosłownie eksplodowało w euforii. Do końca pierwszej części wynik się już nie zmienił. Do momentu akcji Lewego i błyskawicznej odpowiedzi gospodarzy… nie była to zbyt ciekawa połowa. W sumie obie ekipy oddały po cztery strzały, a po jednym celnym. Dla Atletico najważniejsze, że to wystarczało.
💥 𝐀𝐋𝐄 𝐓𝐎 𝐙𝐀𝐆𝐑𝐀𝐋𝐈! 🎮
🤴 Król Julián Álvarez daje prowadzenie Atlético Madryt po fantastycznej akcji! ⚽️
Już teraz zapraszamy na drugą połowę do Eleven Sports 1! 😍 #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/p0PZwMvGZd
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) March 16, 2025
Co tu się wydarzyło? Comeback rodem z kinowego horroru!
Druga część tego pojedynku rozpoczęła się od kontrolowania tempa gry przez FC Barcelonę. Hansi Flick musiał w przerwie przepracować błędy ze swoją drużyną, ponieważ w pierwszej odsłonie nie do końca wiedzieli, jak przedrzeć się przez szyki Atletico. Już w 50. minucie Lamine Yamal świetnie wykorzystał błąd obrońców i jego strzał o włos minął słupek.
Zaraz po tej sytuacji w kontrze ruszył Alvarez i gdyby nie interwencja Julesa Kounde, to Argentyńczyk miałby doskonałą okazję na drugiego gola. Robert Lewandowski zdecydowanie potrafił sobie tego wieczoru przygotować pozycję do strzału głową, ale już jego próby nie były zbyto udane. Wydaje się, że im dalej w to spotkanie, FC Barcelona robiła się coraz bardziej bezradna.
𝐆⚽️⚽️⚽️𝐋 🇵🇱 𝐑𝐎𝐁𝐄𝐑𝐓𝐀 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈𝐄𝐆𝐎!
Świetnie zachował się w tej sytuacji snajper Blaugrany i mamy już tylko 2:1! 🔥
Co tu się jeszcze wydarzy? 😳 #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/FtvLZSzRLp
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) March 16, 2025
Atletico doskonale potrafiło wykorzystywać wszystkie błędy swojego rywala, wychodząc z niezwykle szybkimi atakami. W 70. minucie wymierzone podanie na lewej stronie otrzymał Antoine Griezmann, który podciągnął akcje do pola karnego. Tam idealnie wyłożył futbolówkę do Alexandra Sorlotha, który wykończył tę sytuację bez najmniejszego problemu. 20 minut do końca i dwubramkowe prowadzenie „Los Colchoneros”. Czy ktoś postawiłby w tym momencie na ekipę Hansiego Flicka?
Gracze FC Barcelony bardzo mocno protestowali, ponieważ przed kontrą Atleti ręką piłkę zagrywał Rodrigo de Paul, ale sędzia uznał, że nie miało to znaczenia, bowiem rozpoczęła się nowa akcja. Sportowa złość wyzwoliła u gości motywacje do odrabiania strat i już w 72. minucie fantastyczną akcją indywidualną popisał się Robert Lewandowski. Polak otrzymał podanie od Inigo Martineza na skraju szesnastki i po przyjęciu klatką piersiową od razu uderzył z powietrza, pokonując Jana Oblaka. Nie była to prosta sytuacja, miejsca też nie miał dużo. Wielka klasa.
💥 𝐅𝐄𝐑𝐑𝐀𝐍 𝐓𝐎𝐑𝐑𝐄𝐒 𝐍𝐀 𝐑𝐄𝐌𝐈𝐒! 💥
Ale meczycho w Madrycie! 😍 Czy któraś z drużyn zapewni sobie 3 punkty w samej końcówce? 👀
Włączcie Eleven Sports 1! 📺 #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/RD5d3GJSu3
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) March 16, 2025
Zdecydowanie druga stracona bramka obudziła lwa w barwach „Blaugrany”. Sześć minut później był już remis. Na zegarze 78. minuta, dośrodkowanie w pole karne Raphinhi, a tam świetnie nabiegał joker, który wszedł z ławki – Ferran Torres. Pewnym strzałem głową uciszył Metropolitano. Spotkanie, które usypiało nagle zamieniło się w bitwę totalną. Dosłownie przez następne minuty oglądaliśmy jazdę od jednej do drugiej bramki.
Jednak w doliczonym czasie gry, dokładnie w 92. minucie to FC Barcelona cieszyła się z trzeciej bramki, w heroicznej wręcz końcówce. Lamine Yamal pokazał, że jest wielki – otrzymał podanie na prawej stronie, zszedł do środka i zdecydował się na uderzenie. Rykoszet od obrońcy Atletico całkowicie zmylił Jana Oblaka i „Blaugrana” oddała się szaleńczej radości – odrobiła straty z 0:2 i wyszła na prowadzenie 2:3. Co istotne, to pierwsze ligowe trafienie 17-latka od… 26 października! Zdobywał bramki tylko w pucharach, głównie w Champions League.
🤯 𝐂𝐎 𝐙𝐀 𝐂𝐎𝐌𝐄𝐁𝐀𝐂𝐊 𝐁𝐋𝐀𝐔𝐆𝐑𝐀𝐍𝐘! 🤯
FC Barcelona przegrywała już 0:2, ale wywozi komplet punktów z Madrytu po golach Lamine Yamala i Ferrana Torresa na 4:2! 🚀 𝐖😳𝐖! #lazabawa🇪🇸 pic.twitter.com/2qvzWEdigg
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) March 16, 2025
To jeszcze nie był koniec, a niesamowita końcówka w Madrycie trwała w najlepsze. Choć możemy to powiedzieć tylko patrząc na Barcelonę. Atletico nie wiedziało, co tu się wydarzyło. W doliczonym czasie gry podłamana ekipa Simeone musiała przyjąć kolejny cios. Wszedł na boisko dokładnie w 67. minucie, a zakończył mecz z dubletem. To Ferran Torres uderzył zza pola karnego doszczętnie demolując gospodarzy i pieczętując zwycięstwo.
Hit tej kolejki La Liga całkowicie wywiązał się z oczekiwań, a fani zobaczyli spektakl pełen dramaturgii i niesamowitego zwrotu akcji. Ostatecznie – mimo przegrywania już 0:2 – to FC Barcelona zainkasowała trzy punkty. Także ona została nowym liderem La Liga.
Fot. screen/Twitter