Bułgarzy… „uśmiercili” piłkarza, klub przeprasza

Minuta ciszy to piękny gest szacunku, regularnie spotykany na stadionach, w trakcie którego osoby zebrane na stadionach mogą upamiętnić jakąś osobę, która odeszła z tego świata, lub jakieś tragiczne wydarzenie. Problem pojawia się, kiedy osoba ta… żyje i ma się dobrze. Bo właśnie tego dokonali Bułgarzy.
Bułgarzy są bardzo mili, aż za bardzo
Do tej niesamowicie kuriozalnej sytuacji doszło przed meczem 25. kolejki bułgarskiej Parva Ligi, w której występuje reprezentant Polski – Jakub Piotrowski (Łudogorec Razgrad). Piąta w tabeli Arda Kyrdżali zmierzyła się na własnym stadionie z zajmującym drugą pozycję Lewskim Sofia. Tuż przed pierwszym gwizdkiem, spiker poinformował, że poprzedzi go minuta ciszy poświęcona byłemu piłkarzowi drużyny gospodarzy – Petko Ganczewowi.
STORY OF THE DAY!
Today’s Bulgarian league game between Arda and Levski started with a minute of silence honouring ex-Arda player Petko Ganchev before it turned out the guy is still ALIVE!
‘We are very sorry for the misunderstanding and wish Mr Ganchev all the best,’ Arda said pic.twitter.com/XTavYFrvxk
— Metodi_Shumanov (@shumanskoo) March 16, 2025
Piłkarze obu drużyn, zgodnie z tradycją ustawili się po obu stronach koła środkowego i oddali hołd zmarłej osobie. Problem w tym, że Petko Ganczew… żyje i ma się dobrze. Bułgarskie media donoszą nawet, że… „uśmiercony” mężczyzna był na stadionie w trakcie minuty ciszy jemu poświęconej. Cóż, a mówili, że „docenią cię dopiero po śmierci”… Klub bardzo szybko zareagował na swoją wpadkę i postanowił przeprosić swojego byłego piłkarza za pomocą wpisu w mediach społecznościowych.
– Drodzy dziennikarze i fani Ardy! Zarząd PFC Arda chciałby serdecznie przeprosić byłego piłkarza klubu Arda Petko Ganczewa i jego rodzinę po tym, jak klub otrzymał błędne informacje o jego śmierci. Życzymy Petko Ganczewowi wielu kolejnych lat dobrego zdrowia i cieszenia się sukcesem Ardy – napisał klub w oficjalnym komunikacie.
Mecz zakończył się wynikiem 1:1 po golach Marina Petkowa dla Lewskiego, oraz Stanislava Iwanowa dla gospodarzy. Drużyna gospodarzy miała szansę na zwycięstwo, ale rzutu karnego nie wykorzystał napastnik Tonislaw Jordanow.
Cała sytuacja przyniosła kupę śmiechu zawodnikowi, mimo, że w pierwszej chwili informacja ta mogła zaskoczyć osoby, które znały byłego piłkarza Ardy. Zapewne moglibyśmy całe to wydarzenie… przemilczeć, ale… myśleliśmy, że widzieliśmy w piłce nożnej już wszystko. Myliliśmy się, czegoś takiego nie widzieliśmy i nie najprawdopodobniej nie zobaczymy już chyba nigdy. Miejmy nadzieję, że Petko Ganczew będzie cieszył się życiem przez kolejne lata i Bułgarzy nie posiadają informacji z niedalekiej przyszłości.
fot. screen X