Znany trener wraz z polskim asystentem nagrodzeni nietypowym kontraktem

Trener KRC Genk Thorsten Fink oraz jego sztab w nagrodę za znakomite wyniki w tym sezonie otrzymali nowe kontrakty. Ich umowy są jednak nietypowe, bowiem… coś takiego jest rzadko spotykane. Nie mają oni ściśle określonej daty wygaśnięcia. Wraz z Niemcem nowe umowy podpisali trzej asystenci, w tym Polak.
Polak w sztabie znanego trenera
Poprzedni sezon belgijski KRC Genk zakończył przegranym 0:1 barażem o eliminacje Ligi Konferencji z KAA Gent 0:1. Wobec tego już po raz trzeci na przestrzeni pięciu sezonów „Smerfy” nie zakwalifikowały się do europejskich pucharów. Latem doszło więc do nowego rozdania, a na ławce trenerskiej zasiadł znany już na miejscowym rynku Thorsten Fink. Niemiec w sezonie 2023/24 prowadził bowiem St. Truiden, a przeciwko Genkowi zaliczył dwa remisy – 3:3 i 1:1.
Były piłkarz Borussii Dortmund i Bayernu Monachium w trakcie letniej przerwy od rozgrywek ligowych zaczął kompletować swój sztab i zaprosił do niego Przemysława Łagożnego, który przed dołączeniem do Genku pełnił rolę eksperta „Polsatu Sport”. Wcześniej był członkiem sztabu łotewskich klubów – Spartaksa i Tukumsa, a pracę w roli trenera zaczynał w Legii Warszawa. U boku niemieckiego szkoleniowca Łagożny pełni rolę analityka materiałów wideo.
Gratulacje dla Przemysława Łagożnego! I podziękowania za kapitalny czas spędzony przed 🎤 w @polsatsport i wspólne inspirujące wyjazdy! Dziś Pan Trener jest już w @KRCGenkofficial u boku Thorstena Finka👌⚽️ Brawo! pic.twitter.com/s82j9q6Svb
— Bozydar Iwanow (@IwanowBozydar) June 24, 2024
Fink jako trener znany był choćby ze świetnych wyników z FC Basel ponad dekadę temu. Grał z tą ekipą dwa razy w fazie grupowej Champions League, zdobył dwa mistrzostwa, Puchar Szwajcarii. W dwóch różnych edycjach europejskich pucharów potrafił dwa razy pokonać AS Romę, a pod koniec pracy zremisował 3:3 z Manchesterem United sir Alexa Fergusona. Sporo pracował też w Austrii Wiedeń, gdzie z kolei dwa razy z rzędu grał w fazie grupowej Ligi Europy.
Jako piłkarz rozegrał aż 236 meczów dla Bayernu. Grał w słynnym finale w 1999 roku, a kiedy wchodził na boisko w 80. min. za Lotthara Matheusa, by bronić skromnego wyniku, to Bayern prowadził 1:0.
Nietypowy kontrakt za dobre wyniki
Oprócz Łagożnego najbliższymi ludźmi Finka są trener przygotowania fizycznego Goran Kontić z Chorwacji oraz pierwszy asystent Sebastian Hahn. Choć kadencja doświadczonego szkoleniowca zaczęła się od zaledwie punktu w dwóch pierwszych meczach, następnie przyszła siedmiu wygranych z rzędu, dzięki czemu Genk wskoczył na fotel lidera belgijskiej ekstraklasy i jest na nim do dziś.
Po zakończeniu sezonu zasadniczego „Smerfy” miały aż dziewięć punktów przewagi nad drugim Club Brugge, jednak po fazie zasadniczej podzielono także punkty, wobec czego aktualni mistrzowie Belgii tracą do lidera tylko cztery oczka. Już w najbliższy weekend podopieczni Finka rozpoczną zmagania w grupie mistrzowskiej, gdzie rozegrają 10 meczów. Oprócz Club Brugge ich rywalami będą także Royale Union, Anderlecht, Royal Antwerp i Gent. Na pierwszy ogień czeka ich domowa rywalizacja z Gentem – w niedzielę 30 marca o godzinie 18:30.
Trzy dni przed tym starciem klub z Flandrii zakomunikował podpisanie nowego kontraktu przez Finka oraz jego najbliższych ludzi. Ich umowa jest jednak nietypowa, bowiem obowiązuje na czas nieokreślony. W oficjalnym komunikacie czytamy, że cała czwórka zobowiązała się poprowadzić Genk w przyszłym sezonie. – Tylko w kilku miejscach miałem takie możliwości, jakie mam tutaj – powiedział Fink dla klubowych mediów.
Here to stay 💪
🔗 Meer info:https://t.co/2t6DYyBP2H pic.twitter.com/OLuNJWrLb2
— KRC Genk (@KRCGenkofficial) March 27, 2025
KRC Genk, który w tym roku obchodzi dopiero 37-lecie istnienia, może sięgnąć po piąte w historii klubu mistrzostwo Belgii. Ostatni raz najlepszy w kraju był w 2019 roku. Także pięciokrotnie wygrał Puchar Belgii, jednak nigdy nie sięgnął po dublet. Sztuka ta nie uda się także w tym sezonie, bowiem podopieczni Finka z tymi rozgrywkami pożegnali się w półfinale. W dwumeczu z Club Brugge najpierw przegrali na wyjeździe 1:2, a kilka tygodni później zremisowali u siebie 1:1.
fot. PressFocus