DUŻY FREEBET NA START!
25 zł za każdego gola w 1. rundzie ćwierćfinałów LM dla nowych graczy Betfan!

Serce nie sługa. Mówią pas, by uniknąć tragedii

Napisane przez Krzysztof Małek, 06 kwietnia 2025

Serce to najważniejszy organ ludzkiego ciała – symbol życia, ale też determinacji i pasji. W piłce nożnej liczą się umiejętności, ale jeśli ktoś powalczy, to mówi się, że „pokazał serce”. Niestety, futbol zna także tragiczne historie, gdy odmówiło posłuszeństwa w najgorszym momencie. Niektórzy piłkarze zmarli na boisku, inni – choć uniknęli najgorszego – musieli przedwcześnie zakończyć kariery. 

Betters oferta powitalna Futbolnews

Śmierć na boisku

W Polsce mówi się, że w życiu pewne są tylko dwie rzeczy – śmierć i podatki. Niestety, choćbyśmy bardzo chcieli, nie możemy od nich uciec. Historia futbolu zna wiele dramatycznych momentów, ale te najczarniejsze to przypadki, gdy piłkarze umierali na boisku. Do dziś zadajemy sobie pytanie: jak to możliwe? Najczęściej winne są niewykryte wcześniej problemy z sercem.

Jednym z pierwszych tragicznych przypadków, które przychodzą kibicom na myśl, jest śmierć Miklosa Fehéra. Węgierski napastnik rozegrał swój ostatni mecz w barwach Benfiki 25 stycznia 2004 roku. Po otrzymaniu żółtej kartki za opóźnianie gry nagle pochylił się do przodu i upadł na plecy. Natychmiast ruszyli do niego koledzy z drużyny oraz służby medyczne, ale mimo reanimacji i walki o jego życie, tuż przed północą potwierdzono zgon. Późniejsze badania wykazały, że przyczyną śmierci była arytmia serca wywołana kardiomiopatią przerostową. Fehér miał zaledwie 24 lata.

Podobna tragedia wydarzyła się 25 sierpnia 2007 roku w meczu Sevilla – Getafe. Antonio Puerta doznał ataku serca i stracił przytomność na murawie. Dzięki szybkiej reakcji kolegów z drużyny, Andrésa Palopa i Ivicy Dragutinovicia, nie zakrztusił się własnym językiem. Po chwili wstał i o własnych siłach zszedł z boiska pod opieką lekarza.

W szatni ponownie stracił przytomność i natychmiast trafił do szpitala. Niestety, 28 sierpnia zmarł. Bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność wielonarządowa oraz nieodwracalne uszkodzenia mózgu spowodowane zatrzymaniem akcji serca. Lekarze ustalili, że odpowiadała za to dziedziczna arytmogenna kardiomiopatia prawej komory. W tle była jeszcze tragedia rodzinna, ponieważ żona piłkarza była w ciąży. Dziś Aitor Puerta ma już 17 lat, lecz nie gra na profesjonalnym poziomie.

Jeszcze wcześniej, w 2003 roku, dramat rozegrał się podczas meczu Pucharu Konfederacji między Kolumbią a Kamerunem. Marc-Vivien Foé niespodziewanie upadł na murawę w 72. minucie. Lekarze walczyli o jego życie przez 45 minut, ale bezskutecznie. Piłkarz zmarł wkrótce po przewiezieniu do szpitala. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci był atak serca spowodowany niewykrytą wcześniej kardiomiopatią przerostową.

To są najgłośniejsze piłkarskie dramaty. Tragedie te mogły zostać uniknięte. Medycyna wciąż się rozwija i pozwala wykrywać wiele chorób – w tym wrodzone wady serca – na bardzo wczesnym etapie. Dzięki temu dziś wielu piłkarzy, którzy doświadczyli problemów kardiologicznych, wróciło na boisko i wciąż gra na najwyższym poziomie. Inni z kolei nie ryzykowali i zawiesili buty na kołku.

Serce nie sługa

W historii futbolu zdarzały się właśnie przypadki, gdzie piłkarze po nagłych problemach z sercem musieli zakończyć przedwcześnie karierę. Można powiedzieć, że to swego rodzaju szczęście w nieszczęściu – życie zostało uratowane, ale marzenia o dalszej grze trzeba było porzucić.

Jednym z najbardziej znanych przypadków jest Fabrice Muamba. Choć urodził się w Demokratycznej Republice Konga, całą karierę spędził w angielskich klubach. 17 marca 2012 roku doszło do dramatycznych wydarzeń – w trakcie ćwierćfinałowego meczu Pucharu Anglii pomiędzy Boltonem a Tottenhamem Muamba doznał nagłego zatrzymania akcji serca i stracił przytomność. Spotkanie zostało przerwane, a na murawie rozpoczęła się dramatyczna walka o jego życie.

Lekarz Boltonu później potwierdził, że piłkarz był reanimowany zarówno na boisku, jak i w karetce – jego serce nie biło przez 78 minut. Szczęśliwie, dzięki intensywnej opiece medycznej, Muamba przeżył i po długiej hospitalizacji wrócił do zdrowia. Niestety, musiał zakończyć karierę – 15 sierpnia 2012 roku, na podstawie zaleceń lekarzy oficjalnie ogłosił przejście na piłkarską emeryturę. Kiedy wrócił przywitać się, wychodząc na środek murawy, to całe Reebok Stadium zgotowało mu owację na stojąco.

Podobny los spotkał Sergio Agüero, legendę Manchesteru City. Argentyńczyk przez dekadę czarował kibiców w Premier League, a w 2021 roku przeniósł się do Barcelony. Miał tam zastąpić swojego przyjaciela, Leo Messiego. Jego przygoda w stolicy Katalonii trwała zaledwie kilka miesięcy. W trakcie meczu z Deportivo Alavés poczuł silny ból w klatce piersiowej i miał problemy z oddychaniem. Diagnoza była bezlitosna – arytmia serca. Początkowo lekarze kazali mu zrobić trzymiesięczną przerwę, jednak dalsze badania wykazały, że powrót na boisko mógłby stanowić dla niego śmiertelne ryzyko. 15 grudnia 2021 roku Agüero, ze łzami w oczach, ogłosił zakończenie kariery.

Innym znanym przypadkiem jest Rubén de la Red, utalentowany wychowanek Realu Madryt. Jeszcze latem na EURO 2008 zdobył bramkę, a 30 października 2008 roku, podczas meczu Pucharu Króla przeciwko Realowi Unión, niespodziewanie zasłabł i osunął się na murawę. Początkowo mówiło się o spadku ciśnienia, ale szczegółowe badania wykazały poważne problemy z sercem. De la Red przez dwa sezony był pod stałą kontrolą lekarzy, jednak nie dostał zielonego światła na powrót do gry. 3 listopada 2010 roku oficjalnie zakończył karierę.

Podobnie było z Lilianem Thuramem, jednym z najlepszych obrońców w historii Francji. W 2008 roku, gdy planował przejście do Paris Saint-Germain, rutynowe badania wykryły u niego wadę serca. Okazało się, że miał ją również jego brat, który zmarł z tego powodu. Thuram nie chciał ryzykować i zdecydował się zakończyć karierę.

Mieli szczęście

Niektórym piłkarzom udało się wrócić do gry. Nwankwo Kanu to legenda nigeryjskiej piłki. Po sukcesach w Ajaksie i przede wszystkim złocie olimpijskim w 1996 roku miał robić karierę w Interze, lecz nigdy jej tam nie zrobił. 20-latkowi przedstawiono brutalną diagnozę – wada serca. Wymieniono mu zastawę aortalną, a więc musiał przejść skomplikowaną operację serca, by móc dalej grać. Na powrót czekał niemal dwa lata! Postawił na niego Arsene Wenger, a Kanu odpłacił się doskonale. Musiał być jednak pod stałą obserwacją lekarzy. Powtarzał, że to wiara w Boga bardzo mu pomogła.

Daley Blind to syn Danny’ego Blinda, legendarnego piłkarza Ajaksu i reprezentacji Holandii. Mimo że kariera Blinda juniora mogła zakończyć się z powodu problemów zdrowotnych, to właśnie jego determinacja i nowoczesna medycyna pozwoliły na powrót do gry. W 2019 roku podczas meczu Ligi Mistrzów przeciwko Valencii poczuł zawroty głowy, co skłoniło sztab medyczny do natychmiastowego zdjęcia go z boiska i przewiezienia do szpitala. W wyniku wstępnych badań lekarze podejrzewali zawał, ale ostatecznie zdiagnozowali zaburzenia rytmu serca.

Sportowa kariera stanęła pod znakiem zapytania, a lekarze sugerowali jej zakończenie. Jednak po wszczepieniu kardiowertera-defibrylatora (ICD), który monitoruje serce i ratuje życie w przypadku zatrzymania krążenia, Blind wrócił do gry. Niedługo później… ponownie upadł na boisku. Wiele artykułów sugerowało, że urządzenie mu się wyłączyło. Tymczasem trener Erik ten Hag potwierdził, że ICD zadziałał, aby pomóc, a piłkarz szybko podniósł się i opuścił boisko. Mimo to, jak sam przyznaje, przez długi czas nie potrafił pozbyć się myśli o swoim stanie zdrowia. Dopiero po roku gry Blind poczuł się na tyle pewnie, że mógł skupić się na grze, a nie na własnym sercu.

To coś, co nosisz ze sobą każdego dnia. Wstajesz, mając to w głowie, idziesz do pracy, bierzesz leki. Myślisz o tym podczas biegu, naprawdę zawsze masz to ze sobą – mówił piłkarz w dokumencie „Never Again Standing Still”. Daley Blind, mimo problemów zdrowotnych, nie tylko wrócił na boisko, ale także kontynuuje swoją karierę, będąc pełnoprawnym zawodnikiem Ajaksu. Regularne wizyty kontrolne i pełna motywacja pozwalają mu grać na najwyższym poziomie, choć świadomość swojego stanu zdrowia zawsze towarzyszy mu na boisku.

Podobna historia dotyczy Christiana Eriksena, który w trakcie meczu EEURO 2020 przeciwko Finlandii doznał zatrzymania akcji serca i stracił przytomność na boisku. Cała Europa wtedy zastygła. Znany piłkarz walczył o życie, piłkarze otoczyli go specjalnym kordonem, przodował w tym Simon Kjaer, który także pocieszał partnerkę Eriksena. Choć było to już prawie cztery lata temu, to wszyscy mamy te obrazki przed oczami.

Reanimacja była przeprowadzona natychmiastowo, a piłkarz trafił do szpitala. Po zabiegu wszczepienia kardiowertera-defibrylatora i kilku miesiącach rekonwalescencji, Eriksen poszedł na pół roku kontraktu do Brentford. Ma już na koncie 100 występów dla Manchesteru United, gdzie trafił latem 2022 roku. W Italii grać nie mógł przez przepisy. Wrócił też do reprezentacji po dziewięciu miesiącach i od razu strzelił gola! Zagrał w mistrzostwach świata w Katarze, a także na mistrzostwach Europy w Niemczech. Na wielkim turnieju strzelił gola ze Słowenią, udowadniając, że nie tylko przetrwał, ale i wrócił silniejszy.

Czasami lepiej powiedzieć stop w młodym wieku

Młodzi również w trudnych chwilach muszą powiedzieć pas, by nie ryzykować. Niedawno Morten Lunde Spencer, w przeszłości duży talent szkółki Leeds, musiał to zrobić w wieku 21 lat. Ennock Mwepu z Brighton zakończył karierę w wieku 24 lat z powodu dziedzicznej choroby, a miał już na koncie nawet bramki w Premier League. Lars Dendoncker to młodszy brat Leandra. Szkolił się w Brighton, był na wypożyczeniu w Szkocji, a w wieku 22 lat musiał przestać grać.

Historie piłkarzy, którzy stawiali czoła śmierci lub poważnym problemom zdrowotnym, to nie tylko opowieści o fizycznych zmaganiach, ale także o niezwykłej sile charakteru, determinacji i miłości do gry. Choć wielu z nich musiało zmierzyć się z chwilami, które mogły zakończyć ich kariery, to ich powroty na boisko są nie tylko triumfem medycyny, ale także dowodem na to, jak sport może stać się motywacją do pokonywania najtrudniejszych przeszkód w życiu. To historie, które inspirują nie tylko na boisku, ale w życiu każdego z nas – by nie rezygnować, nawet gdy wydaje się, że świat się wali.

Jednak przyznanie się po zaleceniach lekarzy, że „nie dam rady” także jest w tej sytuacji rozwagą i odwagą.

fot. PressFocus

Miłośnik sportu wszelakiego. Nie odmawia tylko pacierza. W piłce nożnej najbardziej ceni sobie hiszpański styl, dlatego La Liga nie jest mu obca. Prywatnie fan Realu Madryt i Los Angeles Lakers. Typowy kibic sukcesu.

Freebety za gole w LM dla nowych graczy
25 za każdą bramkę w tym tygodniu!
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)