Świat futbolu płakał. W ostatniej dekadzie pożegnaliśmy wiele piłkarskich legend, ale nie tylko je
Świat piłki nożnej nie zwalnia i wciąż zasypuje nas najnowszymi doniesieniami, plotkami, przewidywaniami, ciekawostkami… Żyjąc w rozpędzonej do granic możliwości rzeczywistości warto jednak czasem na chwilę zwolnić, oddać się kontemplacji i nieco dociekliwiej przyjrzeć się temu, co dzieje się wokół nas. Dzisiejsza Uroczystość Wszystkich Świętych jest do tego idealną okazją, a ten dzień powinnismy poświęcić pamięci najbliższych, których już z nami nie ma. My podejdziemy do tego od strony futbolu. Przypomnijmy sobie zatem zagranicznych piłkarzy i trenerów, którzy odeszli w ostatniej dekadzie.
Daniel Jarque (1.01.1983 – 8.08.2009)
Urodzony w Barcelonie, od 12. roku życia związany z miejscowym Espanyolem. Występował w młodzieżowych reprezentacjach kraju, w których zaprzyjaźnił się z wieloma przyszłymi gwiazdami światowej piłki. Zmarł nagle, kiedy będąc z drużyną na obozie przygotowawczym we Florencji rozmawiał z żoną przez telefon. W wyniku ataku serca zamilkł i upuścił urządzenie. Zaniepokojona żona wezwała pomoc, niestety reanimacja nie pomogła. Pamięć piłkarza uczcili m.in. Cesc Fabregas i Andres Iniesta, kiedy zdobył zwycięską bramkę w finale mundialu.
Robert Enke (24.08.1977 – 10.11.2009)
Tragiczna historia człowieka, który przegrał z depresją. Losy i śmierć reprezentanta Niemiec, zawodnika Hannoveru, przypominają nam, by zwracać szczególną uwagę na osoby wokół nas, mogące także zmagać się z tą chorobą. Enke popełnił samobójstwo w wieku 32 lat, w liście pożegnalnym przepraszając za ukrywanie swojego stanu emocjonalnego.
Zhang Yalin (19.04.1981 – 14.02.2010)
Chiński zawodnik, całą profesjonalną karierę związany z Dalian Shide F.C. W wieku 28 lat przegrał walkę z chłoniakiem.
Endurance Idahor (4.08.1984 – 6.03.2010)
Nigeryjski napastnik, kojarzony przede wszystkim z występami w barwach El-Merreikh, w którym w 176 spotkaniach zdobył 118 bramek. W jednym z meczów wskutek starcia z rywalem osunął się na murawę. Pomimo otrzymanej pomocy zmarł w drodze do szpitala. Miał 25 lat.
Isa Bakar (25.12.1952 – 28.08.2010)
Malezyjski napastnik, przez całą karierę związany z klubem Penang FA. Jeden z zawodników „złotej generacji” malezyjskiej piłki. W latach 1971-1981 52-krotnie reprezentował swoją drużynę narodową, w której strzelił 20 bramek.
Malcolm Allison (5.09.1927 – 14.10.2010)
Angielski obrońca, znany przede wszystkim z występów w West Ham United. Po zakończeniu kariery trenował wiele klubów, m.in. Manchester City, Crystal Palace, Galatasaray, Sporting, Middlesbrough czy Bristol Rovers.
Awi Kohen (14.11.1956 – 29.12.2010)
Były reprezentant Izraelu w trakcie swojej kariery występował przede wszystkim w Maccabi Tel Awiw, jednak zdarzyły mu się także epizody na Starym Kontynencie. Obrońca w latach 1979-1981 był zawodnikiem Liverpoolu, a po sześciu kolejnych latach wrócił na Wyspy, tym razem stając się (na rok) piłkarzem Rangersów. Zmarł w wyniku obrażeń poniesionych w wypadku drogowym.
Norman Corner (16.02.1943 – 19.02.2011)
Angielski zawodnik, grający przede wszystkim w Hull City, Lincoln City i Bradford City. Znany ze swojej wszechstronności – mógł grać jako napastnik, jak i środkowy obrońca.
Olubayo Adefemi (13.08.1985 – 18.04.2011)
Pięciokrotny reprezentant Nigerii. Występował przede wszystkim w izraelskich klubach, jednak w ostatnich latach życia udało mu się zasmakować europejskiej piłki. Był zawodnikiem Rapidu Bukareszt, francuskiego US Boulogne, czy greckiej Skody Xhanti. Zginął w wypadku drogowym niedaleko Kawali. Był w drodze do Nigerii, gdzie miał dopiąć szczegóły swojego ślubu…
Eddie Morrison (22.02.1948 – 30.05.2011)
Szkocki piłkarz oraz trener. Od 1966 do 1976 roku zdobywał bramki (120) dla Kilmarnock. Po zakończeniu kariery próbował swoich sił jako menedżer, przez cztery sezony prowadząc klub, w którym wcześniej występował. Zmarł podczas lotu, wracając z wakacji w Turcji.
Echendu Adiele (17.11.1978 – 18.06.2011)
Kolejny nigeryjski piłkarz, który odszedł zdecydowanie za wcześnie. Obrońca w wieku 19 lat trafił do Niemiec, w których występował przez całą karierę, reprezentując barwy m.in. Fortuny Dusseldorf, FC Saarbrucken czy SV Darmstadt. Zmarł już po zakończeniu kariery, podczas snu. Mówiło się, że mógł zostać otruty.
Naoki Matsuda (14.03.1977 – 4.08.2011)
40-krotny reprezentant Japonii, przez 15 lat broniący barw Yokohama F. Marinos. Na końcówkę kariery przeniósł się do Matsumoto Yamaga FC. Podczas jednego z treningów zasłabł i mimo szybkiej pomocy, po przewiezieniu do szpitala jego stan uznano za krytyczny. Lekarzom nie udało się mu pomóc.
Gary Speed (8.09.1969 – 27.11.2011)
Kolejny dramat zwracający uwagę na temat depresji. Wychowanek Leeds United miał udaną, bogatą karierę (m.in. Everton, Newcastle czy Bolton), do 2009 roku był rekordzista pod względem liczby występów w Premier League. Po zakończeniu piłkarskiej przygody dostąpił zaszczytu poprowadzenia drużyny narodowej. Niestety nie był w stanie wygrać ze swoimi demonami i podobnie jak Robert Enke popełnił samobójstwo. Został znaleziony martwy w swoim domu.
Edwin Charles May (19.05.1943 – 14.04.2012)
Angielski obrońca, legenda Wrexham, w barwach którego zaliczył ponad 300 występów. Jako trener zapisał się przede wszystkim w historii Cardiff City, z którym w 1993 roku wygrał Trzecią Dywizję.
Piermario Morosini (5.07.1986 – 14.04.2012)
Wychowanek Atalanty to kolejna ofiara boisk piłkarskich. Wielokrotny reprezentant kraju drużyn młodzieżowych, jako zawodnik Udinese wędrował od wypożyczenia do wypożyczenia. Podczas jednego z nich, w barwach Livorno, Piermario w 31. minucie spotkania zasłabł i upadł na murawę. Szybka pomoc niestety nie pomogła – serce 25-latka przestało bić w karetce, w drodze do szpitala.
Victor Brännström (3.01.1983 – 2.09.2012)
Szwecki napastnik występując na czwartym poziomie rozgrywkowym także przegrał z własnym sercem. Co więcej, 29-latek doznał ataku zaledwie kilka minut po zdobyciu bramki dla swojego zespołu. W tym przypadku szybka pomoc także okazała się niewystarczalna, a zawodnik zmarł chwilę po dotarciu do szpitala.
Mitchell Cole (6.10.1985 – 30.11.2012)
Anglik kilka juniorskich lat spędził w Norwich City i West Ham United, jednak w dorosłej piłce występował przede wszystkim na amatorskim poziomie. Występował także w „drużynie C” reprezentacji Anglii. Został strzelcem bramki w pierwszym finale rozgrywanym na nowym Wembley, kiedy jego Stevenage podejmowało Kidderminster w FA Trophy. W 2011 roku z powodu kardiomiopatii przerostowej musiał zakończyć karierę.
Christian Benítez (1.05.1986 – 29.07.2013)
Od 2005 roku był reprezentantem Ekwadoru, dla którego zdobył 24 bramki. Niewysoki napastnik zachwycał skutecznością w barwach Santosu Laguna i Club Amarica, a w sezonie 2009/2010 posmakował także angielskiej piłki, przebywając na wypożyczeniu w Birmingham. Zmarł przez powikłania powstałe po nagłym zatrzymaniu krążenia.
Eusebio (25.01.1942 – 5.01.2014)
Jedna z największych legend portugalskiego futbolu, zdobywca Złotej Piłki za rok 1965, brązowy medalista MŚ 1966. „Czarna Perła z Mozambiku” to największa ikona Benfiki, napastnik, który w 440 występach w jej barwach zdobył oszałamiające 473 gole, przyczyniając się m.in. do wygrania Pucharu Europy. „Dla mnie Eusebio zawsze będzie najlepszym piłkarzem w historii” – mówił Alfredo Di Stefano. Portugalczyk zmarł mając niespełna 72 lata z powodu zastoinowej niewydolności serca.
Luis Aragones (28.07.1938 – 1.02.2014)
Kolejna wielka postać, którą pożegnaliśmy w ostatnich latach. Legenda Atletico jako nie tylko piłkarz. Po zakończeniu kariery aż siedmiokrotnie obejmował stery drużyny jako trener. W ostatnich latach kariery z sukcesami prowadził hiszpańską drużynę narodową, z którą w 2008 roku zdobył mistrzostwo Europy, zapoczątkowując piękną erę na kartach historii „La Furia Roja”.
Tito Vilanova (17.09.1968 – 25.04.2014)
Tę historię znają wszyscy. Tito jako piłkarz nie odnosił wielkich sukcesów, ale bez niego prawdopodobnie nie byłoby początkowych sukcesów Pepa Guardioli. Genialny asystent, a następnie trener Barcelony („liga stu punktów”), po długiej walce przegrał z nowotworem ślinianki przyusznej. Miał 45 lat.
Alfredo Di Stéfano (4.07.1926 – 7.07.2014)
Legenda Realu Madryt, z którym Argentyńczyk zdobył m.in. osiem mistrzostw Hiszpanii i pięć Pucharów Europy. Napastnik trafił do Europy dopiero mając 27 lat, ale i tak zdążył zapisać się w historii piłki złotymi zgłoskami. Dla „Królewskich” zdobył ponad 300 bramek, a do 2005 roku pozostawał najskuteczniejszym zawodnikiem Pucharu Europy/Ligi Mistrzów. Najlepszy piłkarz Europy w plebiscycie „France Football” w 1957 i 1959 roku. Sukcesy odnosił także jako trener, m.in. zdobywając mistrzostwo Hiszpanii z Valencią. Zmarł w szpitalu w Madrycie w wyniku komplikacji pozawałowych.
Serhiy Zakarlyuka (17.08.1976 – 6.10.2014)
Ukraiński piłkarz i trener, w latach 2002-2004 reprezentant kraju. Związany z wieloma ojczystymi klubami, przede wszystkim z CSKA Kijów i Arsenałem Kijów. Zginął w wypadku samochodowym mając 38 lat.
John Neal (13.04.1932 – 23.11.2014)
Były piłkarz m.in. Hull City czy Aston Villi, po karierze piłkarskiej trener. W latach 1968-1977 prowadził walijski Wrexham, następnie Middlesbrough, a od 1981 do 1985 roku Chelsea, z którą wywalczył awans do First Division.
Ken Furphy (28.05.1931 – 17.01.2015)
Kolejny angielski piłkarz oraz trener. Jako menedżer pracował m.in. w Watfordzie, czy New York Cosmos, gdzie przez krótki okres trenował samego Pele.
Ron Suart (18.11.1920 – 25.03.2015)
Przez większość piłkarskiej kariery obrońca Blackburn Rovers. W późniejszym okresie trener – najdłużej, bo aż dziewięć lat, pracował w Blackpool. W 1975 roku, po jednym sezonie na ławce trenerskiej Chelsea, skończył z piłką. Dożył pięknego wieku 94 lat.
Andrew Edward King (14.08.1956 – 27.05.2015)
Angielski pomocnik, który za młodu załapał się nawet do kadry U-21. Najlepsze czasy przypadają na okres gry w Evertonie, w którym łącznie rozegrał ok. 200 ligowych spotkań. Wiele lat po zakończeniu kariery próbował sił w „trenerce”, a najbardziej kojarzony był z okresem pracy w Swindon Town. Zmarł na drugi atak serca (pierwszy miał miejsce w 2009 roku) mając 58 lat.
Howard Kendall (22.05.1946 – 17.10.2015)
Anglik związany przede wszystkim z Evertonem, w którym – co w obecnych czasach nie jest takie oczywiste – święcił wiele triumfów. Mistrzostwa i Puchary Anglii z „The Toffees” zdobywał nie tylko jako piłkarz, ale i jako trener. Bez dwóch zdań jedna z najbardziej zasłużonych dla klubu osób.
Bobby Campbell (23.04.1937 – 6.11.2015)
Anglik jako piłkarz przez trzy lata był zawodnikiem Liverpoolu, w którym jednak nie odgrywał znaczącej roli. Podobnie było także później, w Portsmouth. Lepiej poszło mu w karierze trenerskiej, w której zapisał się dość znacznie w historii Chelsea. Trenując londyńczyków w latach 1988-1991 nie tylko wygrał drugi poziom rozgrywkowy, ale też poprowadził następnie beniaminka do piątego miejsca w First Division, co było wtedy najlepszym wynikiem od 1970 roku. Można powiedzieć, że zbudował podwaliny pod tę Chelsea, którą kupował Roman Abramowicz.
Jimmy Hill (22.07.1928 – 19.12.2015)
Człowiek orkiestra. Jako piłkarz legenda Fulham (blisko 300 rozegranych spotkań), następnie trener, kierownik, dyrektor, przewodniczący, prezenter, analityk, oficjel…
Johan Cruyff (25.04.1947 – 24.03.2016)
Wielki człowiek. Legenda nie tylko w Ajaksie, nie tylko w Holandii. Twórca barcelońskiego „dream teamu”, budowniczy podwalin pod filozofię, jaką obserwowaliśmy na Camp Nou w ostatnich latach. Genialny piłkarz (trzy Złote Piłki), trzykrotny zdobywca Pucharu Europy z Ajaksem, wicemistrz świata, brązowy medalista mistrzostw Europy. Jednym słowem geniusz, bez którego obecna piłka nie wyglądałaby tak, jak wygląda. W całej swojej wielkości niestety uwielbiał palić, co doprowadziło do raka płuc, wykrytego pod koniec 2015 roku.
Stefan Petrovski (2.06.1997 – 1.05.2016)
Młodziutki chłopak, pochodzący z Australii bramkarz. Obiecujący zawodnik zginął mając niespełna 20 lat, po tragicznym uderzeniu piorunu podczas pobytu w Malezji.
Bernardo Ribeiro (9.10.1989 – 7.05.2016)
Brazylijczyk był wychowankiem Flamengo, jednak kariery nie zrobił. W seniorskiej piłce co chwilę zmieniał kluby zahaczając o naprawdę egzotyczne miejsca, a najwięcej występów (32), zaliczył w fińskim IFK Mariehamn. W 2015 roku wrócić do ojczyzny. Podczas swojego ostatniego występu poczuł się źle chwilę przed przerwą, po czym został zmieniony. Jeszcze na murawie doszło do zatrzymania akcji serca. Pomoc medyków i błyskawiczny transport do szpitala tym razem niestety także nie pomogły.
Stephen Keshi (23.01.1962 – 7.06.2016)
Jeden z najlepszych nigeryjskich zawodników i trenerów. Podczas piłkarskiej kariery występował m.in. w Lokeren, Anderlechcie czy Strasburgu, a po jej zakończeniu szkolił się w USA, by zostać trenerem. Wyszło mu to naprawdę nieźle. 64-krotny reprezentant Nigerii po latach dał swojemu narodowi Puchar Narodów Afryki (2013). Zmarł w drodze do szpitala po zawale serca. Miał 54 lata.
Liam Tuohy (27.04.1933 – 13.08.2016)
Ośmiokrotny reprezentant Irlandii, przez lwią część kariery związany z Shamrock Rovers, przez trzy lata zawodnik Newcastle United. W 1959 roku, grając dla Irlandii, został autorem pierwszej bramki w historii mistrzostw Europy.
Drużyna Chapecoense (tragedia lotnicza z 28.11.2016)
Wydarzenie, które wstrząsnęło całym światem piłki, czyli katastrofa lotu LaMia Airlines 2933. Z 77 osób znajdujących się na pokładzie zginęło aż 71… Wśród tych, którzy cudem przeżyli, znalazło się trzech zawodników: Jackson Follman, Helio Zampier Neto oraz Alan Ruschel. Czwarty, bramkarz Danilo, zmarł niedługo po przewiezieniu do szpitala.
Graham Taylor (15.09.1944 – 12.01.2017)
Anglik jako piłkarz nie zrobił wielkiej kariery (grał w Grimsby Town i Lincoln City), jednak w roli trenera poszło mu zdecydowanie lepiej. Taylor z trzecioligowego Watfordu uczynił wicemistrza Anglii i finalistę Pucharu Anglii (1984), a w latach 1990-1993 pełnił funkcję selekcjonera reprezentacji Anglii. Tam nie poszło mu najlepiej (odpadnięcie na EURO1992 już w fazie grupowej), ale kiedy wrócił do pracy klubowej, znów pokazał na co go stać. Ponownie w Watfordzie, który kolejny raz wprowadził do najwyższej ligi.
Ronnie Moran (28.02.1934 – 22.03.2017)
Legenda Liverpoolu. Lewy obrońca, który przez niecałe 15 lat rozegrał dla „The Reds” grubo ponad 300 spotkań, mistrz Anglii z sezonu 1963/1964. Po przejściu na piłkarską emeryturę był członkiem sztabów Billa Shankly’ego, Boba Paisleya, Joe Fagana, oraz Reubena Bennetta. Na początku lat ’90 dwukrotnie obejmował posadę na Anfield jako trener tymczasowy. Kiedy w 1998 roku przechodził na emeryturę, był najdłużej zatrudnianym pracownikiem w historii klubu. Legenda „The Reds”.
Cheik Tioté (21.06.1986 – 5.06.2017)
52-krotny reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej był nam znany przede wszystkim z występów w Newcastle United. Defensywny pomocnik zasłynął swoją nieustępliwością, a po siedmiu latach gry w Anglii przeniósł się do chińskiego Beijing Enterprises Group. To właśnie tam, podczas jednego z treningów, doznał zawału serca. Iworyjczyk miał 31 lat.
Dermot Drummy (16.01.1961 – 27.11.2017)
Wychowanek Arsenalu, który jednak w piłkę grał przede wszystkim na amatorskim poziomie. Od 2009 do 2014 roku pracował w Chelsea, najpierw w akademii, następnie z drużyną rezerw. Pierwszą samodzielną pracą Anglika było prowadzenie Crawley Town, od 2016 do początku maja 2017 roku. Pół roku po utracie pracy popełnił samobójstwo.
Davide Astori (7.01.1987 – 4.03.2018)
Kolejna tragedia świata wielkiej piłki, tym razem dotycząca kapitana Fiorentiny, który pośmiertnie stał się legendą klubu. Wychowanek AC Milan barwy „Violi” reprezentował zaledwie od 2015 roku, jednak tyle czasu wystarczyło, by przekonać do siebie nie tylko kolegów, ale i kibiców. Pięknie rozwijająca się przygoda została niestety brutalnie przerwana. 17-krotny reprezentant Włoch zmarł zmarł podczas snu w hotelowym pokoju, przed wyjazdowym meczem z Udinese. Fiorentina i Cagliari postanowiły zastrzec numer 13, z którym zawodnik występował w ich barwach.
Bruno Boban (12.08.1992 – 24.03.2018)
Kolejny przykład pokazujący, że piłka jest groźnym sportem nie tylko ze względu na brutalne faule. Młody chorwacki napastnik zmarł po tym, jak piłka uderzając z dużą siłą w jego klatkę piersiową, spowodowała pęknięcie głównej żyły serca. W tym przypadku nie pomogła nawet ponad 40-minutowa reanimacja.
Bobby Ferguson (8.01.1938 – 28.03.2018)
Anglik grał w piłkę na wysokiem poziomie (Newcastle, Derby, Cardiff), jednak najbardziej znany jest ze swojej wieloletniej pracy w Ipswich Town, w którym przez 12 lat był członkiem sztabu Bobby’ego Robsona. Kiedy ten przejął angielską drużynę narodową, Ipswich powierzono właśnie jego imiennikowi. Ferguson w trakcie pięcioletniej pracy nie poradził sobie jednak najlepiej – stał się pierwszym trenerem Ipswich, który został zwolniony.
Ray Wilkins (14.09.1956 – 4.04.2018)
84-krotny reprezentant Anglii. Uczestnik EURO 1980 oraz mundiali w 1982 i 1986 roku. Występował w wielu świetnych klubach, takich jak Chelsea, Manchester United, AC Milan, Paris Saint-Germain czy Queens Park Rangers. Po zakończeniu kariery często pracował m.in. w Chelsea, pełniąc rolę asystenta. Zmarł na atak serca w wieku 63 lat.
Emiliano Sala (31.10.1990 – 21.01.2019)
Ogromny dramat ostatnich miesięcy. Argentyńczyk, przeżywający w barwach Nantes swój najlepszy okres, został kupiony za rekordową kwotę przez Cardiff. W nowej drużynie nie rozegrał jednak ani minuty, a wszystko przez katastrofę prywatnego samolotu nad kanałem La Manche. Świat przez kilka dni ekscytował się poszukiwaniami wraku bądź rozbitków, licząc na to, że być może jakimś cudem komuś udało się przeżyć. Z godziny na godzinę nadzieja była coraz mniejsza, aż w końcu znikła całkowicie. 3 lutego odnaleziono wrak, a cztery dni później wydobyto ciało piłkarza.
Gordon Banks (30.12.1937 – 12.02.2019)
Legendarny golkiper, swego czasu uważany za najlepszego na świecie. Bronił bramki Anglików na mundialu w 1966 roku, jedynym wygranych przez „Synów Albionu”. Cztery lata później po strzale głową Pelego popisał się interwencją, którą uznano paradą stulecia. Na krajowym podwórku bronił barw Leicester City i Stoke City. Po wypadku samochodowym z 1972 roku, w którym prawie stracił wzrok w prawym oku, musiał zakończyć karierę. W 2015 roku poinformował, że ma raka jelita.
José Antonio Reyes (1.09.1983 – 1.06.2019)
To była niesamowicie przykra, szokująca wiadomość, ale i przestroga dla wszystkich. 35-letni zawodnik, była gwiazda m.in. Sevilli, Arsenalu czy Atletico Madryt, mistrz Anglii, Hiszpanii i trzykrotny zdobywca Ligi Europy, zginął w wypadku samochodowym. W chwili zdarzenia prowadzony przez niego pojazd pędził (według ustaleń) około 237 km/h, wypadł z drogi, po czym spłonął. W wypadku zginął także 23-letni kuzyn piłkarza, Jonathan. Kolejny, Juan Manuel Calderon, odniósł poważne obrażenia.
Justin Edinburgh (18.12.1969 – 8.06.2019)
W latach 1990-2000 zawodnik Tottenhamu, mający na koncie ponad 200 występów w Premier League. Od 2003 do 2006 roku grający menedżer Billericay Town, sukcesywnie pnący się po kolejnych szczeblach trenerskiej kariery. Ta jednak zatrzymała się na Leyton Orient, w którym od końca 2017 roku wykonywał świetną pracę. 3 czerwca doszło u niego do zatrzymania akcji serca. Zmarł pięć dni później, w wieku 49 lat.
Walter Julián Martínez Ramos (28.03.1982 – 11.08.2019)
Honduraski piłkarz, 49-krotny reprezentant kraju, w którym wywalczył awans na mundial w RPA. Niski napastnik (168 cm wzrostu) występował głównie w lokalnych drużynach, a jeśli już gdzieś wyjeżdżał, przeważnie były to… Chiny. Miał także krótkie epizody w MLS, a nawet w Europie, gdzie na poziomie Segunda Division zaliczył trzy występy w barwach Deportivo Alaves. Przyczyną śmierci 37-latka był atak serca.
Fernando Ricksen (27.07.1976 – 18.09.2019)
Boiskowy „zadzior”, który zmarł naprawdę niedawno. Holender kojarzony jest przede wszystkim z grą w Rangers FC, w którym w trakcie sześciu lat dzięki swojej postawie urósł do miana jednej z legend klubu. Prawy obrońca zdołał liznąć piłki na najwyższym poziomie, był nawet podstawowym zawodnikiem reprezentacji „Oranje” podczas eliminacji do EURO 2004. Karierę zakończył w 2008 roku jako zawodnik Zenita, mając 32 lata. W 2013 roku ujawnił, że choruje na nieuleczalne stwardnienie zanikowe boczne.