Bologna z trzecim finałem Coppa Italia. Na drodze do trofeum stanie Milan

Napisane przez Marcin Ziółkowski, 24 kwietnia 2025
Bologna Empoli Coppa

Bologna ponownie pokonała Empoli w półfinale Coppa Italia i po raz trzeci w historii zagra w finale tych rozgrywek. W rewanżowym spotkaniu drużyna Łukasza Skorupskiego (ławka cały mecz) była lepsza stosunkiem 2:1, co w zupełności wystarczyło po dominacji w pierwszym meczu. 14 maja w Rzymie drużyna Polaka zmierzy się z Milanem. „Rossoneri” na puchar czekają 22 lata, Bologna jeszcze dłużej – od 1974 roku.

Przed meczem

Pierwsze starcie obu drużyn było niczym starcie bata i… czterech liter. Empoli poddało się praktycznie bez walki z uwagi na świadomość walki o utrzymanie w lidze. W bramce zagrał choćby Jacopo Seghetti, w ataku rzadko używany Ola Solbakken, który niegdyś brał udział w pogromie Romy przez Bodo/Glimt (słynne 6:1). Wystąpili także bardzo młodzi: Tosto czy Bacci. Roberto D’Aversa mimo 20 meczów bez wygranej we wszystkich rozgrywkach ponownie wystawił ww. czwórkę.

Bolończycy wraz z przewagą 3:0 z meczu na Stadio Carlo Castellani mogli już powoli mrozić szampany na finał. Tu musieli tylko wybiegać 90 minut.  Gospodarze wystawili dość mocny skład, jak na swoje realia. Na papierze szykowało się na efektowne dopełnienie awansu do trzeciego w historii finału Coppa Italia, a pierwszego od 1974 roku. Bologna wygrała oba finały, w których grała. Od tej pory czeka na jakiekolwiek trofeum (o ile nie liczymy wygrania Serie B w 1996 roku). Przed spotkaniem oddano cześć zmarłemu w poniedziałek papieżowi Franciszkowi.

Bologna XI: Ravaglia – De Silvestri, Beukema, Lucumi, Lykogiannis – Freuler, Moro – Orsolini, Fabbian, Cambiaghi – Dallinga
Empoli XI: Seghetti – De Sciglio, Marianucci, Tosto – Ebuehi, Kovalenko, Bacci, Cacace – Konate, Sambia – Solbakken.

Kontry Empoli dały drużynie D’Aversy remis

Pierwszych kilka minut spotkania było poznawaniem się obu drużyn. Bologna jednak z pierwszej poważnej okazji uzyskała prowadzenie w meczu. Po nieudanej wrzutce w pole karne nastąpiła kolejna wrzutka, ale z drugiej strony. Nikola Moro delikatnie dzióbnął piłkę w stronę 11 metra, a tam Giovanni Fabbian główką w siódmej minucie otworzył wynik spotkania.

Półtorej minuty później swoją szansę na podwyższenie miał Cambiaghi z ostrego kąta, ale koniuszkami palców Jacopo Seghetti sparował to na rzut rożny. 12. minuta meczu to z kolei znakomite dogranie do przodu Konate. Ola Solbakken jednak w biegu skierował piłkę lewą nogą obok bramki. Toskańczycy lubią atakować z kontry i to znany widok w przeciągu całego sezonu. Ich posiadanie piłki w ostatnich kilkunastu meczach Serie A nie przekraczało zwykle 50%. Bliżej statystycznie jest temu do 30-kilku, 40-kilku procent. Mimo rozstrzygniętej sprawy… działo się sporo!

Bologna miała bardzo komfortową sytuację, ale nadal cisnęła – nie było pojęcia spokoju, posiadania piłki i kontroli jednocześnie. Seghetti w jednej z akcji cudem wyjął piłkę z linii bramkowej. Ale i druga strona umiała odpowiedzieć. Po dokładnie rozegranym rzucie rożnym, według przećwiczonego treningowego schematu, ponownie Solbakken sprawił problemy. Federico Ravaglia obronił to z naprawdę dużym trudem. Marianucci i De Sciglio błyskawicznie zaraz później złapali po żółtym kartoniku, czym nałożyli na siebie swego rodzaju hamulec ręczny.

Spotkanie w dalszej części połowy odrobinę przycichło, choć Empoli lekko podostrzyło. Piłkarze D’Aversy sensacyjnie wyrównali. Nie trafił w piłkę wślizgiem Jhon Lucumi, antybohater niedawnego spotkania z Atalantą w Bergamo. Ola Solbakken oddał strzał, po którym Ravaglia „wypluł” piłkę w bok. Do niego dopadł Wiktor Kowałenko i wyrównał – 1:1!

Bardzo często nękany był Riccardo Orsolini – nie oszczędzał się po drugiej stronie Liberato Cacace. Nowozelandczyk w tym sezonie rzucany nawet na pozycję jednej z dziesiątek czy na lewą obronę – nie odstawiał nogi i pierwszą połowę o dziwo zakończył bez kartki. Posiadanie piłki bolończyków wynosiło aż 69%. Po raz kolejny potwierdziło się, że Empoli czyha na kontry. Zarówno jedni, jak i drudzy oddali 14 strzałów z czego siedem celnych. Jak na rozstrzygnięty już dwumecz, to całkiem nieźle.

Dallinga pieczętuje pierwszy od 51 lat finał

W przerwie Italiano dokonał dwóch zmian – zdjął m.in. Orsoliniego. Na trybunach starcia półfinałowego mogliśmy zobaczyć będącego tam często Gianniego Morandiego. To były uczestnik festiwali Eurowizji z 1970 i wielokrotny bywalec sceny teatru Ariston w San Remo.

Bardzo dobrą okazję w Bologni miał Cambiaghi, który popychany minimalnie się pomylił i uderzył nad bramką. Przed upływem pierwszego kwadransa Charalampos Lykogiannis został brutalnie sfaulowany przez Juniora Sambię, ale… o dziwo sędzia Matteo Marcenaro przyznał tylko żółtą kartkę. To spora kontrowersja, bowiem Francuz zachował się bardzo brutalnie, zaatakował dwiema nogami i mógł rywalowi zrobić krzywdę. Krótko potem Fabbian (strzelec bramki) soczyście uderzył na bramkę, ale mody Seghetti był górą.

Aktywny bywał momentami jeden z bardziej użytecznych zmienników Italiano, czyli powołany już do kadry argentyńskiej Benjamin Dominguez. W 87. minucie potwierdził pewny już awans Thijs Dallinga. Holender otrzymał dośrodkowanie od Lykogiannisa i tak jak Fabbian – skierował piłkę do siatki głową. 

Oznaczało to aż 5:1 w dwumeczu. Łatwa robota Bologni. Po wygranych stosunkiem 3:0 oraz 2:1 zameldowała się w swoim trzecim finale Coppa Italia. Zagra tam 14 maja z Milanem, który wygrał w derbach Mediolanu 3:0 z Interem. Mecz finałowy odbędzie się trzy dni po… bezpośrednim drugim ligowym starciu między tymi drużynami.

Bologna – Empoli 2:1 (1:1)

Giovanni Fabbian 7′ Thijs Dallinga 87′ – Wiktor Kowałenko 33′

Fot. screen X/ Polsat Sport

Futbolowy romantyk, z Milanem wierny po porażce, a zdziwiony po zwycięstwie. Spokrewniony z synem koleżanki Twojej matki. Ten typ człowieka, który na Flashscore ma gwiazdkę przy drużynie z Tajlandii czy Indonezji.

Bonus 200% od wpłaty
do 400 zł!
Sevilla - Las Palmas
Wygrana Sevilli
kurs
1,74
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)