Lech Poznań mistrzem Polski! Gol Sousy wystarczył do mistrzostwa

Napisane przez Mateusz Dukat, 24 maja 2025
lech poznań mistrzem

Kiedy występujesz w meczu o mistrzostwo Polski, wszystkie poprzednie 33 spotkania tracą na znaczeniu. Jest tylko tu i teraz. Aby sięgnąć po tytuł i jednocześnie nerwowo nie spoglądać na Częstochowę, Lech Poznań musiał zwyciężyć u siebie nad Piastem Gliwice. Wszyscy wiedzieli, że tego dnia „Kolejorz” nie będzie miał łatwego zadania – w końcu wygodnie jest przeszkadzać. Ostatecznie Niebiesko-Białym udało się dowieźć wynik 1:0, a podopieczni Nielsa Frederiksena sięgnęli po upragniony tytuł. 

Piłkarskie szachy

Początkowe minuty starcia ekip z Wielkopolski i Śląska z całą pewnością nie należały do najciekawszych. Zespół Lecha wyszedł co prawda na boisko z ofensywnymi zamiarami, natomiast dobrze zorganizowana obrona gości uniemożliwiała w zasadzie każdą próbę zagrożenia bramki, do której dostępu bronił Frantisek Plach.

Szczególną bezradność można było ujrzeć po prawej stronie „Kolejorza”, gdzie ze względu na braki kadrowe zagrać musiał nominalny… prawy obrońca – Rasmus Carstensen. Duńczyk starał się kryć swoje bramki, jednak z czasem i przy dynamiczniejszych akcjach piłkarskie szydło wychodziło z worka.

Aby zobrazować słaby poziom pierwszej połowy wystarczy podać kilka liczb, które są dla „Kolejorza” bezlitosne. Najważniejszą z nich zdecydowanie jest brak celnego strzału, co przy takim potencjale ofensywnym (Sousa, Gholizadeh, Ishak) należy traktować jako ogromny zawód. Serca kibiców zgromadzonych na ENEA Stadionie stanęły jednak w 28. minucie, kiedy kilkaset kilometrów dalej – w Częstochowie, na prowadzenie w meczu z Widzewem wyszedł miejscowy Raków. W tamtym momencie to podopieczni Marka Papszuna prowadzili w wirtualnej tabeli, jednak już chwilę później ze względu na uderzenie piłki ręką gol został anulowany.

Do piłkarzy te informacje oczywiście nie docierały, natomiast przez kilka długich fragmentów gry w poczynaniach Lecha widoczna była dezorientacja w ataku, co naturalnie przekładało się na coraz większą niepewność.

Uczucie to zostało jednak maksymalnie ograniczone w 38. minucie, kiedy to „Kolejorz” wyprowadził składny atak, zakończony golem na 1:0. Jego strzelcem był Afonso Sousa, który wykorzystał dobre zgranie słabego wcześniej Carstensena. Po bramce dającej jeszcze wirtualne wtedy mistrzostwo ENEA Stadion wybuchł zarówno euforią, jak i ulgą. Dla portugalskiego pomocnika, który bezsprzecznie zasłużył na miano jednego z bohaterów całego sezonu było to trzynaste trafienie w sezonie.

Lech mistrzem!

W drugiej połowie Lech, na całe szczęście dla swoich kibiców, nie zdecydował się cofnąć do szyków obronnych i kontynuował ofensywne zapędy. Niesamowicie blisko podwyższenia wyniku było w 58. minucie, gdy dzięki dobitce piłkę do siatki wpakował Rasmus Carstensen. Bramka ta dawałaby już dwubramkowe prowadzenie lechitom, które ciężko roztrwonić w tak newralgicznym momencie. Tryb przypuszczający nie jest tutaj pomyłką, bowiem ostatecznie sędziowie VAR doszukali się spalonego.

W takiej sytuacji „Kolejorz” stąpał więc po cienkim lodzie, ponieważ przy jednoczesnym prowadzeniu 1:0 Rakowa, jedna stracona bramka mogłaby zaważyć o utracie tytułu na rzecz „Medalików”.

Po tej nieudanej próbie, mecz przeszedł w fazę stagnacji, a gra toczyła się głównie w środku pola. Trudno się jednak dziwić – o kolejnego gola było już ciężko, a mając w perspektywie kilkanaście minut dzielących od mistrzostwa Polski wycofanie się „Kolejorza” było czymś naturalnym.

W 81. minucie meczu Niels Frederiksen zdecydował się na mocno defensywną zmianę, przy której Afonso Sousę zastąpił… stoper – Wojciech Mońka. Chwilę wcześniej jednak duński szkoleniowiec postawił także na świeżą krew w ataku – brawami przez ENEA Stadion przywitani zostali bowiem Kornel Lisman i strzelec gola w meczu poprzedniej kolejki przeciwko GKS-owi Katowice – Mario Rodriguez.

Dwie minuty później kibice Lecha po raz kolejny wstrzymali oddech, ponieważ po rzucie rożnym strzał z główki oddał Jakub Czerwiński. Wówczas kapitalną interwencją popisał się jednak bramkarz „Kolejorza” – Bartosz Mrozek, który dzięki refleksowi i doskonałej robinsonadzie zdołał odbić piłkę ponad poprzeczkę.

Gdy zegar wskazywał 87. minutę meczu, nadeszło apogeum dobrego momentu Piasta Gliwice. Wówczas, po małym zamieszaniu w polu karnym mocny strzał oddał Jorge Felix. Po uderzeniu Hiszpana futbolówka trafiła jednak w słupek bramki Bartosza Mrozka, która w tych minutach była jak zaczarowana.

Do momentu ostatniego gwizdka ekipa z Gliwic nie zdołała już stworzyć zagrożenia pod bramką Mrozka, a to oznaczać mogło tylko jedno – dziewiąte w historii mistrzostwo w historii Lecha Poznań!

Fot. PressFocus

Jego pierwsze wspomnienie z piłką to EURO 2012. W dziennikarstwie najbardziej ceni sobie pracę w terenie, podczas której opisuje to, co dzieje się na najważniejszych stadionach w kraju. Prywatnie kibic FC Barcelony.

10 zł za każdego gola
w ostatniej kolejce Ekstraklasy
Jagiellonia - Pogoń Szczecin
Powyżej 2.5 goli
kurs
1,52
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)