Każdy ma coś do udowodnienia. Rywalizacja Manchesteru City z Chelsea hitem weekendu w Anglii!

23.11.2019

Po pierwszej kolejce Premier League, kiedy to Chelsea doznała dotkliwej porażki na Old Trafford, przegrywając z Manchesterem United 0-4, a Manchester City zanotował imponujące zwycięstwo w Londynie przeciwko West Hamowi, zapewne niewielu kibiców spodziewało się, że po dwunastej serii gier podopieczni Franka Lamparda… będą mieć więcej punktów niż mistrz Anglii. Sytuacja szybko może się jednak obrócić, gdyż na Etihad Stadium zawodnicy Guardioli podejmą w sobotę ekipę „The Blues”!

Choć ogłaszanie Liverpoolu triumfatorem Premier League pod koniec listopada nie wydaje się najlepszym pomysłem, to trudno nie odnieść wrażenia, że powoli kwestia zwycięstwa w lidze zaczyna robić się coraz bardziej klarowna. Porażka Manchesteru City na Anfield w hicie ostatniej kolejki spowodowała, iż „The Citizens” tracą już do swoich największych rywali dziewięć punktów. Co więcej, zespół Guardioli spadł także w tabeli z drugiej na czwartą lokatę. Oczywiście w tym aspekcie ekipa z Etihad nie musi się specjalnie martwić, gdyż różnica punktowa między tymi miejscami wynosi zaledwie jeden punkt.

Więcej niepokoju może wywołać natomiast dyspozycja zespołu. Już po dwunastu kolejkach, Manchester City ma na swoim koncie aż trzy porażki. W kontekście innych drużyn zapewne taki wynik nie byłby specjalną tragedią. W przypadku drużyny Guardioli jest inaczej. Wystarczy bowiem powiedzieć, że przez cały ubiegły sezon, czyli 38 spotkań, „The Citizens” zanotowali cztery porażki. Powtórzenie wyczynu, jakim było zgromadzenie 98 punktów, wydaje się zatem w trwających rozgrywkach niemożliwe.

Spory wpływ na rezultaty klubu ma z pewnością sytuacja kadrowa. Wielką bolączką Guardioli jest środek defensywy. Od jakiegoś czasu na tej pozycji występuje Fernandinho, który tworzy parę z Johnem Stonesem. Nadal Pep nie znalazł rozwiązania w kontekście lewej strony obrony. W jednym z ważniejszych spotkań tego sezonu, czyli rywalizacji z Liverpoolem na Anfield, wystąpił Angelino, który zapewne przed sezonem nie był specjalnie brany pod uwagę przez hiszpańskiego szkoleniowca w kontekście pierwszego składu.

Absurdalna nieobecność

Jakby tego było mało, Bernardo Silva opuści hitowe starcie ze względu na zawieszenie, które otrzymał Portugalczyk za swój „incydent”. Mowa o wpisie zawodnika skierowanym do klubowego kolegi. Silva umieścił na Twitterze czarnoskórą postać i porównał ją z Benjaminem Mendym. Francuzowi post Bernardo się spodobał, jednakże inne zdanie na ten temat mieli władze ligi, którzy ukarali 25-latka banicją na jeden mecz. Pech chciał, że przypada to akurat na potyczkę z Chelsea.

Z przeciwnościami losu trzeba jednak walczyć. Guardiola po porażce z Liverpoolem musi odpowiednio zmotywować drużynę. Trudno wyobrazić sobie nastroje w klubie, jeżeli mistrz Anglii straciłby punkty w rywalizacji z „The Blues” lub co gorsza, przegrał potyczkę z piłkarzami Lamparda.

W Londynie humory dopisują

W zupełnie innym nastroju do sobotniego starcia podejdą zawodnicy ze Stamford Bridge. Chelsea zanotowała imponująca serię sześciu zwycięstw z rzędu w Premier League. Tym samym klub plasuje się na trzeciej pozycji w tabeli, mając tyle samo punktów, co Leicester (londyński zespół ma gorszy bilans bramkowy). Świetnie w szeregach „The Blues” spisują się piłkarze, którzy otrzymali szanse od Franka Lamparda ze względu na zakaz transferowy drużyny. Mowa oczywiście o takich zawodnikach jak Tammy Abraham, Mason Mount czy Fikayo Tomori. Odpowiednio do składu wprowadzani są także Reece James oraz Callum Hudson-Odoi.

Chwaląc graczy ze stolicy Anglii, trudno nie wspomnieć o poczynaniach Christiana Pulisica. Amerykanin po przeciętnym starcie w Premier League, zaczął dostarczać drużynie na boisku wiele dobrego. Potwierdzają to również statystyki. W trzech ostatnich kolejkach skrzydłowy strzelił pięć goli. Nie można także zapominać o asystach 21-latka, których (podsumowując wszystkie rozgrywki) Christian ma już sześć. Można zatem rzec, że po pewnych perturbacjach, początek przygody byłego gracza Borussii z angielską piłką wygląda całkiem imponująco.

Frank Lampard ma jeszcze jeden powód do zadowolenia, gdyż znacznie lepiej wygląda już sytuacja kadrowa Chelsea, aniżeli na starcie sezonu. Co prawda cały czas niedostępni są Ruben Loftus-Cheek czy Antonio Rudiger, lecz do pełni sprawności wrócił N’Golo Kante. Dołączając Francuza do dwójki Kovacic-Jorginho, która spisuje się w obecnej kampanii świetnie, angielski szkoleniowiec może stworzyć niesamowity środek pola.

Jest jedno „ale”

Zawsze jednak może być lepiej. W szczególności, jeżeli weźmiemy pod uwagę wyniki Chelsea w tym sezonie z czołowymi ekipami, zarówno w Premier League, jak i Lidze Mistrzów. Tutaj „The Blues” wypadają kiepsko. Dwie porażki z Manchesterem United, przegrany mecz w lidze oraz spotkanie w Superpucharze Europy z „The Reds”. Przeglądając wszystkie rywalizacje, jedyne zwycięstwo Chelsea z dość wymagającym rywalem, to wyjazdowe starcie z Ajaksem (mecz zakończył się rezultatem 1-0).

O tym problemie ekipy ze Stamford Bridge wspomniał jeszcze jako ekspert Sky Sports, Jose Mourinho. Mecz z Manchesterem City będzie zatem idealną okazją dla Franka Lamparda, by w końcu zanotować niezwykle ważne zwycięstwo z czołową ekipą. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że nie będzie to łatwe zadanie.

Dodatkową motywacją dla zawodników londyńskiego klubu może być ostatni mecz na Etihad. Jak wielu kibiców zapewne bardzo dobrze pamięta, Chelsea prowadzona przez Maurizio Sarriego doznała dotkliwej porażki 0-6. Był to najgorszy mecz „The Blues” w sezonie 2018/2019.

Co nas czeka?

Najwięcej emocji dostarcza przeświadczenie, iż nie wiadomo, czego możemy spodziewać się po tym spotkaniu. Obie drużyny w trwających rozgrywkach bywają nieprzewidywalne. Zawodnicy Franka Lamparda potrafią rozegrać świetne spotkanie, by następnie zaprezentować podstawowe błędy w defensywie. Podobnie zresztą jest u piłkarzy Pepa Guardioli. Być może okaże się, że sobotni mecz będzie zatem rywalizacją błędów. Drużyna, która wykaże lepszą organizację w strefie obronnej oraz będzie skuteczniejsza w ofensywie, sięgnie po trzy punkty.

Fot. YouTube