Jerzy Engel: „Polska może dojść do strefy medalowej na Euro”

02.12.2019
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 14:23

Już wiemy, z kim Polska reprezentacja zmierzy się podczas przyszłorocznych Mistrzostw Europy. O szansach kadry Brzęczka, Sonnym Kittelu oraz hiszpańskich wspomnieniach porozmawialiśmy z Jerzym Engelem.

Z Hiszpanią nie graliśmy od dziewięciu lat, ale wciąż wspominamy ten mecz zakończony wynikiem 6:0. Trzeba jednak przyznać, że od tamtej pory dużo się zmieniło. Hiszpania nie jest już tym zespołem, który sięgał po mistrzostwo świata, a Polska nie jest w rozsypce, jak w 2010 roku.

Twierdzę, że obecna reprezentacja jest zdecydowanie silniejsza od tamtej. Zrobiliśmy ogromny krok do przodu pod względem jakości gry. Mamy też gwiazdy, które znakomicie radzą sobie na arenie europejskiej.

Hiszpania to bardzo dobry zespół, świetnie wyszkolony, jest tam trochę młodych zawodników wchodzących do zespołu, kilku starszych. Powiedziałbym jednak, że nie ma już takich jak Iniesta, Xavi, Puyol, Villa i paru innych, którzy wtedy decydowali o sile Hiszpanii. Dlatego nie jest to zespół aż tak mocny, tak doświadczony i myślę, że nie jesteśmy bez szans.

Cofnijmy się o kolejne dziesięć lat. Mecz towarzyski z Hiszpanią to był pana debiut w roli selekcjonera. Jak pan wspomina tamto starcie?

Przede wszystkim chylę nisko czoła piłkarzom, którzy wystąpili w tamtym spotkaniu. Z tego względu, że nie mogłem wtedy powołać prawie żadnych zawodników występujących w zagranicznych klubach. Graliśmy tylko piłkarzami z polskiej ligi, poza Krzynówkiem i Gilewiczem. Nie dość, że była to selekcja krajowa, to mecz odbył się w styczniu. I jak już zapytałem, kto miał treningi na świeżym powietrzu, to wyszło, że tylko siedmiu. Reszta trenowała po halach i siłowniach. Dlatego też był to trudny dla nas mecz.

Starałem się za wszelką cenę go odwołać, ale nie udało się. Hiszpanie przyjechali do nas rok wcześniej, kiedy trenerem był jeszcze Janusz Wójcik i zastrzegli sobie, że w rewanżu zagrają z nami w styczniu. Rozgrywanie meczów kadry w tym miesiącu to fatalny pomysł. Raz, że żadne kluby zagraniczne nie chciały zwolnić piłkarzy, a dwa, że nasi ligowcy nie byli w formie meczowej, bo dopiero zaczynali zajęcia. Przegraliśmy wtedy 3:0, ale powtórzę raz jeszcze -pełen szacunek dla piłkarzy, którzy w tym spotkaniu wystąpili.

Później część z nich zadomowiła się w kadrze i pojechała na Mistrzostwa Świata.

Wielu z nich zostało. Zieliński, Majdan, Krzynówek i inni. Trzeba przyznać, że każdy taki mecz odgrywa swoją rolę, jeśli chodzi o przyszłość drużyny.

Wróćmy do Euro. Kto będzie faworytem w meczu Polska – Szwecja?

Jesteśmy równorzędnymi zespołami. Na pewno nie jest tak, że jesteśmy zdecydowanie lepsi albo oni słabsi. Powiedziałbym, że Szwedzi są lepsi pod względem organizacji zespołowej, natomiast siłą Polski są indywidualności. Zobaczymy, co przeważy podczas tego meczu. Dobrze, że właśnie z nimi będziemy grać ostatni mecz.

Wciąż nie wiadomo, kto z czwartego koszyka zagra w “polskiej” grupie. Czy będzie to gospodarz – Irlandia, czy ktoś inny. Kto byłby najtrudniejszym rywalem Polaków?

Z pewnością Irlandia. Z doświadczenia wiemy, że z gospodarzami trudno się gra na takich turniejach. Liczę na to, że baraże wygra Bośnia i Hercegowina albo Słowacja.

Chociaż pewnie polscy fani, którzy mieszkają w Irlandii zmobilizowaliby się dodatkowo na mecz z gospodarzami.

Polscy kibice są cudowni. Nie tylko za granicą, bo nie tylko ci, co pracują na Wyspach przyjadą bardzo tłumnie. Przede wszystkim to z Polski przyjedzie ogromna rzesza kibiców, którzy zawsze dopingują nasz zespół. Mogę powiedzieć, że są najlepsi na świecie. Chociaż pokazuje się Irlandczyków, Islandczyków, itd., ale z naszymi kibicami nikt nie może się równać.

Uważa pan, że Polacy mogą być zadowoleni z tej grupy?

Wie pan, dla mocnego zespołu wszystkie grupy są dobre, a dla słabego są złe. Dlatego sądzę, że to dobra grupa, bo jesteśmy mocnym zespołem. Można wyjść nawet z trzeciego miejsca, wystarczy zdobyć cztery punkty. A przy dobrych wiatrach, nawet przy trzech można wyjść.

Co pan sądzi o trybie losowania? Część drużyn już przed nim wiedziała, z kim zmierzą się w fazie grupowej.

To specyficzne mistrzostwa, grane w dwunastu różnych krajach. Trzeba było dostosować w nich sposób rozstawienia zespołów. Zrobił to świetnie Giorgio Marchetti i on odpowiada za wszelkie losowania. Myślę, że dla nas mogło to być lekko skomplikowane, ale nie dla niego. To nie pierwsze losowanie, gdzie poszczególne drużyny nie mogą na siebie trafić, tak jak Ukraina z Rosją w tej chwili. Marchetti zrobił taki rozstaw, żeby wszyscy byli z tego zadowoleni.

Rywalami Polski przed Euro będą Rosja i Ukraina. To dobry wybór sparingpartnerów? 

To wybór selekcjonera, ponieważ te zespoły mają imitować to, co czeka nas podczas mistrzostw. Skoro wybrał właśnie Rosję i Ukrainę to trzeba cieszyć się z tego, że będzie mógł sprawdzić, co może nas czekać podczas turnieju.

Skupmy się teraz na polskiej reprezentacji. Co według pana zmieniło się w kadrze Jerzego Brzęczka na przestrzeni ostatniego roku?

Do kadry weszło kilku nowych piłkarzy – Bielik, Szymański, widzimy częściej Góralskiego. Jest wielu młodych zawodników, którzy znaleźli swoje miejsce w tej drużynie. To jest wielka zmiana, dodanie świeżej krwi do tej reprezentacji.

Kolejną sprawą jest zmiana sposobu gry Krychowiaka, który został przesunięty do przodu, co dało efekty bramkowe. Poza tym selekcjoner wierzy w Recę, który gra na lewej obronie i ma stałe miejsce w drużynie. Widać, że trener wierzył w niego, powoływał go nawet wtedy, kiedy nie grał. Zobaczymy, może faktycznie miał nosa i ten piłkarz będzie pełnowartościowym zawodnikiem na tej pozycji. Na razie jeszcze nie jest tym piłkarzem, na którego liczymy. W obronie gra słabiutko, lepiej czuje się w grze ofensywnej. Selekcjoner może jednak wie co robi, ponieważ doskonale zna tego zawodnika.

Mówi się dużo ostatnio o potencjalnych powołaniach dla Sonny’ego Kittela czy Matty’ego Casha. Przydaliby się kadrze?

Myślę, że nie. W momencie, gdy kadra awansuje na wielki turniej, wszyscy się zgłaszają. Piłkarze z różnych stron świata, którzy chcieliby w niej zaistnieć na mistrzostwach. A po nich znowu o niej zapomną. Także absolutnie nie powinni dostać powołania. Ci, co wywalczyli awans, powinni w tej reprezentacji grać. Potem dopiero mogą dołączyć zawodnicy, których Jerzy Brzęczek będzie uważał za słuszne, żeby ich powołać.

Były już w historii naszej kadry takie przypadki, że zawodnicy zostali naturalizowani tuż przed mistrzostwami…

Myślę, że to nie jest dobra droga. Dlatego twierdzę, że gdyby ktoś zgłosił się jeszcze przed eliminacjami i przez całe eliminacje grał w zespole, mógłby pojechać na turniej. Ale jeśli zaraz przed nim? To już nie.

Uważa pan, że kadra potrzebuje jeszcze wzmocnień na niektórych pozycjach? Dużo się mówi o lukach w defensywie.

Nie trzeba już testować żadnych nowych wariantów, tylko dograć te, które mamy. Jeśli chodzi o obronę, po wypadnięciu Bereszyńskiego i Rybusa mamy kłopot na obu bokach. Tutaj trzeba szukać cały czas alternatyw.

Gdzie według pana reprezentacja Polski może dojść na Euro?

Myślę, że do strefy medalowej. Byliśmy bardzo blisko na poprzednich Mistrzostwach Europy, właściwie dzielił nas od tego jeden karny. Poza tym, ta reprezentacja jest już bardziej doświadczona, ma za sobą turnieje i doskonale wie, czego potrzeba, aby znaleźć się w półfinale. Mam nadzieję, że w 2020 roku to osiągniemy.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI

Fot: YouTube