Łzy, smutek i gesty upamiętnienia Diogo Joty. Liverpool rozegrał pierwszy sparing po tragedii

Śmierć Diogo Joty całkowicie wstrząsnęła nie tylko światem futbolowym na Wyspach, ale także kibicami na całym świecie. Dla Liverpoolu to cios prosto w serce, kolejna wielka klubowa tragedia jednocząca kibiców. W pierwszym sparingu po tym wydarzeniu „The Reds” podejmowali Preston North End i całe spotkanie stało pod znakiem oddania hołdu zmarłemu piłkarzowi.
Pożegnanie Diogo Joty, piękne obrazki w Preston
Wszyscy ciągle mają w świadomości tragiczne wydarzenia z początku lipca, kiedy to Diogo Jota wraz ze swoim bratem zginęli w wypadku samochodowym. Piłkarski świat po przedwczesnej śmierci Joty zamarł – informacja kompletnie zszokowała wszystkich. Trudno sobie przypomnieć wydarzenie z przeszłości, gdy piłkarz z absolutnie światowej czołówki, reprezentant silnego piłkarsko kraju, do tego grający w jednym z najlepszych klubów świata w kwiecie piłkarskiego wieku ginie w wypadku samochodowym.
Od tego wydarzenia minęło już trochę czasu, choć nadal trudno przejść do porządku dziennego, zwłaszcza na korytarzach obiektów Liverpoolu. Klub ten rozegrał pierwszy przedsezonowy sparing. Starcie odbywało się na stadionie Deepdale w Preston, a rywalem „The Reds” była drużyna grająca na co dzień w Championship – Preston North End.
You’ll Never Walk Alone ❤️ pic.twitter.com/o3DxOqgSZw
— Liverpool FC (@LFC) July 13, 2025
Pewnym wręcz było, że cało to spotkanie będzie kolejnym upamiętnieniem zmarłego piłkarza. Wszystko rozpoczęło się jeszcze przed gwizdkiem, równo 20 minut przed rozpoczęciem kibice śpiewali przyśpiewkę: „Oh his name is Diogo”. Kibice podkreślali, iż Jota będzie już na zawsze ich numerem 20, który Liverpool oficjalnie zdecydował się zastrzec. Można było usłyszeć pełne emocji wykonania utworu Elvisa Presleya „Can’t Help Falling in Love”. Cały stadion zaśpiewał w niezwykle wzruszający sposób słynny utwór „You’ll Never Walk Alone”.
Jeszcze zanim obie drużyny wyszły na środek, rywale Liverpoolu także wykonali piękny gest. W tym momencie wyraźnie wzruszony kapitan gospodarzy – Ben Whiteman – złożył wieniec przed sektorem kibiców „The Reds”, w ten sposób oddając hołd Diogo. Preston przygotowało także specjalny program meczowy, który na swojej pierwszej stronie miał zdjęcie zmarłego portugalskiego zawodnika. Obrazki na stadionie były przepełnione smutkiem, wielu kibiców nie hamowało łez, emocje brały górę. Także dla kibiców Preston była to podniosła chwila.
We send our deepest appreciation and thanks to everyone at Preston North End for the love, care and respect shown in their tributes to Diogo and Andre today, and for the welcome we received at Deepdale. pic.twitter.com/j3AfKQZrKZ
— Liverpool FC (@LFC) July 13, 2025
Preston have created a commemorative edition of their matchday programme to pay tribute to Diogo and Andre. pic.twitter.com/ED0ttXwY74
— Liverpool FC (@LFC) July 13, 2025
Po 90 minutach zwycięstwo Liverpoolu
Zawodnicy nie udzielali wywiadów przed i po spotkaniu, głos zabrał jedynie Arne Slot, który zdecydował się szeroko powiedzieć o perspektywie drużyny na tę sytuację. Podkreślił on smutek i żal, jednocześnie zaznaczając, iż muszą także wrócić do treningów, do obowiązków. Powiedział, co przekazał zawodnikom w szatni, przed wyjściem na murawę: – Najlepiej będzie, jeśli poradzimy sobie z tą sytuacją tak, jak zrobił to Jota. Jota zawsze był sobą, nieważne, czy rozmawiał ze mną, z kolegami z drużyny, ze sztabem, zawsze był sobą. Starajmy się więc być sobą.
Highlights from our pre-season friendly against Preston ⚽️ pic.twitter.com/NriTWJnHHB
— Liverpool FC (@LFC) July 14, 2025
Wydaje się, że te słowa skutecznie zmotywowały graczy holenderskiego trenera. Około 20. minuty – jeszcze przy stanie 0:0 – tłum zaczął ponownie wykonywać piosenkę Joty. W 33. minucie pierwszą bramkę zdobył Conor Bradley, który nie celebrował trafienia. Po drugim trafieniu Darwina Nuneza oraz później Cody’ego Gakpo zawodnicy celebrowali gole dla Joty. Urugwajczyk symulacją gry na konsoli w FIFĘ. Portugalczyk był w tę grę świetny. Holender z kolei wskazał na palcach numer „20”. Jedyną bramkę dla gospodarzy zdobył w 83. minucie Liam Lindsay, a cały mecz zakończył się wynikiem 1:3.
Smutek i łzy doskwierały wszystkim na stadionie. Przed meczem oczywiście była chwila ciszy, zawodnicy mieli też czarne opaski na ramionach. To był pierwszy mecz po tej tragedii, a Liverpool musi powoli wracać do przygotowań na pełnych obrotach, ponieważ już niedługo ruszy kolejny sezon Premier League.
Fot. screen/Youtube