Cracovia i Lechia na remis. Piękne bramki i emocje do samego końca

Napisane przez Krzysztof Małek, 03 sierpnia 2025

Cracovia – Lechia Gdańsk otwierały niedzielne granie w 3. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Choć w tabeli oba zespoły dzieliła spora różnica, można się było spodziewać ciekawego widowiska – i dokładnie takie dostaliśmy. Mecz zakończył się sprawiedliwym remisem 2:2, a na boisku było wszystko: efektowne bramki, dużo twardej, męskiej walki i emocje trzymające do ostatniego gwizdka. 

Przed meczem

Cracovia, obok Wisły Płock, jest na razie jedną z największych rewelacji początku sezonu PKO BP Ekstraklasy. Zespół prowadzony przez Lukę Elsnera już w 1. kolejce sensacyjnie rozbił na wyjeździe Lecha Poznań aż 4:1, a w kolejnym spotkaniu pokonał 2:0 Termalikę Nieciecza.

Świetnie spisuje się ofensywny duet Hasić – Stojilković. Hasić ma na koncie trzy bramki i jedną asystę, natomiast nowy napastnik „Pasów” w starciu z Lechem zdobył gola i zaliczył asystę. Defensywa Cracovii będzie musiała jednak uważać, bo w barwach Lechii Gdańsk groźny jest Tomas Bobček, który w ostatniej kolejce przeciwko Lechowi popisał się hat-trickiem.

Lechia wchodziła w nowy sezon z trudnej pozycji – z pięcioma ujemnymi punktami, będącymi efektem problemów finansowych i groźby utraty licencji. Podopieczni Johna Carvera w pierwszej kolejce przegrali 1:2 z Górnikiem Zabrze, a w meczu z Lechem prowadzili już 2:0, jednak po przerwie mistrzowie Polski odrobili straty i wygrali 4:3.

Wszystko zapowiadało więc emocjonujące spotkanie w niedzielne popołudnie.

Składy:

Cracovia: H. Ravas, D. Piła, G. Henriksson, O. Wójcik, O. Kakabadze, A. Al Ammari, M. Maigaard, D. Olafsson, A. Hasić, M. Minchev, F. Stojilković,

Lechia Gdańsk: Sz. Weirauch, A. Jaunzems, M. Dyachuk, E. Olsson, M. Vojtko, C. Mena, R. Kapić, I. Zhelizko, K. Sezonienko, T. Bobcek, B. Viunnyk,

Cóż za forma!

To już niemal znak firmowy Cracovii – od pierwszych sekund meczu rusza z impetem na bramkę rywala. Nie inaczej było i tym razem. Już w 1. minucie Olafsson doszedł do strzału po dośrodkowaniu Hasicia, jednak uderzył obok słupka.

Lechia nie zamierzała jednak ograniczać się do defensywy. Mimo początkowych kłopotów, podopieczni Johna Carvera potrafili szybko się otrząsnąć i przejąć inicjatywę. Z każdą minutą goście coraz odważniej atakowali, a ich wysiłki przyniosły efekt już w 9. minucie.

Po dośrodkowaniu z głębi pola Sezonienko zgrał piłkę głową, Olsson odciągnął uwagę obrońcy, a Tomas Bobček wykorzystał okazję i z półobrotu potężnym strzałem posłał piłkę do siatki! Kapitalne trafienie, dzięki któremu Słowak ma już cztery gole w obecnym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Forma imponująca

Lechia ma słabą defensywę

Pierwszy kwadrans zapowiadał emocjonujące widowisko – dużo ofensywnej gry, sporo ciekawych akcji i wrażenie, że na jednym golu w tym meczu się nie skończy.

O ofensywie Lechii można mówić w samych superlatywach – Bobček, Sezonienko, Viunnyk czy Kurminowski to zawodnicy, którzy potrafią nastraszyć niejedną defensywę. Niestety, w obronie gdańszczanie mają zdecydowanie więcej problemów. Trener John Carver już po meczu z Lechem ostrzegał, że jeśli zespół będzie tak bronił, to może spaść z ligi.

Słowa szkoleniowca szybko znalazły potwierdzenie. Jeszcze w pierwszej połowie goście popełnili fatalny błąd. Po wybiciu piłki przez Weiraucha, Maigaard główkował do przodu. Wydawało się, że Dyachuk ma sytuację pod kontrolą, jednak podał zbyt krótko do wychodzącego z bramki golkipera. Czujny Stojilković przejął futbolówkę i pewnym strzałem obok bezradnego 21-latka wyrównał stan meczu.

Lechia prowadziła i kontrolowała grę, ale jeden błąd kosztował ją bardzo dużo, a Cracovia poczuła wiatr w żagle.

W końcówce pierwszej połowy obie drużyny mogły znów trafić do siatki. W 44. minucie Maigaard był bliski zdobycia efektownego gola z rzutu wolnego – piłka minęła bramkę dosłownie o centymetry. Z kolei w doliczonym czasie gry Bobček huknął z kilkunastu metrów i trafił w słupek, o włos mijając okienko bramki Ravasa.

Znowu to samo

Druga połowa zaczęła się dokładnie tak, jak pierwsza – to Cracovia od razu ruszyła do ataku, starając się narzucić swój rytm gry i zepchnąć Lechię do defensywy. Niewiele brakowało, by plan gospodarzy szybko przyniósł efekt.

W 49. minucie powinni objąć prowadzenie. Po niepewnej interwencji Weiraucha piłka trafiła do Minczewa, ale ten źle uderzył, kompletnie kiksując. Futbolówka spadła jeszcze pod nogi Stojilkovića, jednak Serb z bliska nie potrafił skierować jej do bramki. To była stuprocentowa okazja na 2:1!

Lechia odpowiedziała błyskawicznie. Najpierw swoją szansę miał Wjunnyk, a chwilę później zaatakował jego rodak – Żelizko. Po wyrzucie z autu piłkę przed pole karne głową wybił Wójcik, a ukraiński pomocnik tylko na to czekał. Uderzył z powietrza potężnym wolejem, nie dając Ravasowi najmniejszych szans. Kapitalne trafienie i Lechia znów była na prowadzeniu!

Po stracie gola Cracovia starała się szybko odpowiedzieć, jednak jej ataki były chaotyczne i brakowało im precyzji. Mimo to w 62. minucie gospodarze byli o włos od wyrównania. Po dośrodkowaniu z lewej strony piłka odbiła się od poprzeczki, a przy dobitce zrobiło się naprawdę groźnie. Weirauch w ostatniej chwili zdołał interweniować i uratował Lechię przed utratą bramki.

Ależ końcówka! Ależ akcja!

Z każdą minutą tempo tego meczu siadało. Piłkarze po obu stronach oddychali już rękawami. Mało widzieliśmy akcji ofensywnych, z których mogło coś sensownego wyniknąć.

Doliczony czas gry i Cracovia doprowadziła do wyrównania! Strzelił Filip Stojilković. Asystował mu Otar Kakabadze. Kakabadze łatwo ograł Wójtowicza, ściął akcję do środka i dośrodkował w pole karne na głowę Stojilkovicia. Napastnik z najbliższej odległości doprowadził do wyrównania! Czy już można Szwajcara nazwać godnym następcą Kallmana?

Przy ul. Kałuży obejrzeliśmy naprawdę świetne widowisko. Spotkania z udziałem Lechii w tym sezonie dostarczają sporo intensywności i dramaturgii – nie inaczej było tym razem. Choć ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami, z pewnością będą szanować ten rezultat. Remis wydaje się w pełni zasłużony, bez wyraźnego wskazania, która drużyna była dziś lepsza.

fot. screen Canal Plus Sport

 

 

 

 

Miłośnik sportu wszelakiego. Nie odmawia tylko pacierza. W piłce nożnej najbardziej ceni sobie hiszpański styl, dlatego La Liga nie jest mu obca. Prywatnie fan Realu Madryt i Los Angeles Lakers. Typowy kibic sukcesu.

Bonus 200% od wpłaty
do 400 zł!
Legia Warszawa - Arka Gdynia
Wygrana Legii (handicap 0:1)
kurs
2,01
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)