Najmłodszy debiutant w Ekstraklasie od 50 lat!
W maju Polska wchodzi do Unii Europejskiej, dwa miesiące później Grecja sięga sensacyjnie po Mistrzostwo Europy, a we wrześniu 2004 na świat przychodzi Kacper Urbański. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nieco ponad 15 lat później Urbański rozgrywa pierwsze minuty w Ekstraklasie!
15 lat i 105 dni wybiło od daty urodzin młodego lechisty do debiutu w Ekstraklasie. Wczoraj Lechia skompromitowała się w meczu z Rakowem, ale Piotr Stokowiec w 86. minucie zrobił zmianę, o której chwilę będzie się mówiło. Kacper Urbański zmienił Patryka Lipskiego i dokonał wielkiego wyczynu. Dlaczego? Bo ostatni tak młody – a nawet młodszy – zawodnik rozegrał mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce aż 50 lat temu! 23 listopada 1969 w barwach Cracovii wystąpił Janusz Sroka, który w dniu debiutu miał 15 lat i 57 dni, czyli przebił sobotniego bohatera o niecałe siedem tygodni.
Urbański jednak dzierży miano pierwszego piłkarza z rocznika 2004, który rozegrał mecz w Ekstraklasie. Do tej pory ostatnim reprezentowanym rocznikiem był 2003, który miał swoich przedstawicieli m.in. w Kacprze Kozłowskim(Pogoń) czy dwóch zawodnikach Wisły Kraków – Danielu Hoyo-Kowalskim czy Aleksandrze Buksie.
Co ciekawe Urbański w tej rundzie grał głównie w zespołach juniorów Lechii w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów. Dla zespołu U17 strzelił aż 12 goli i był najlepszym strzelcem w grupie B,a w najstarszej kategorii juniorskiej ma na swoim koncie trafienie przeciwko Cracovii. Dodatkowo niecały miesiąc temu zaliczył epizod w czwartoligowych rezerwach gdańskiego klubu w meczu z Jantarem Ustka. Lechia wygrała 8:0 po czterech golach Jakuba Araka, trzech Macieja Gajosa i samobóju, do którego mocno przyczynił się właśnie Urbański. Przy okazji Kacper kontynuuje rodzinne tradycje, bo jego ojciec, Przemysław, również reprezentował biało-zielone barwy. Rozpoczynał na początku XXI wieku, gdy Lechia grała jeszcze w A-klasie. Ostatni mecz rozegrał już w III lidze, ledwie miesiąc po narodzinach syna.
