Rayo Vallecano urwało punkty FC Barcelonie! Mocny sygnał dla polskich pucharowiczów

Napisane przez Braian Wilma, 31 sierpnia 2025
rayo

Rayo Vallecano po bardzo dobrym meczu urwało punkty FC Barcelonie i zremisowało z nią na swoim stadionie 1:1. Zespół prowadzony przez Inigo Pereza wyszedł na to spotkanie odważnie i stworzył sobie więcej sytuacji strzeleckich od mistrzów Hiszpanii. Gole strzelali Lamine Yamal i Francisco Perez. Mimo straty punktów kibice „Blaugrany” mogą mówić o sporym szczęściu – kilkakrotnie przed stratą kolejnych bramek świetnymi interwencjami ratował ją Joan Garcia, który zaliczył kosmiczny występ.

Przed meczem

Rayo Vallecano często przewijało się w przestrzeni medialnej w poprzednim tygodniu. Zespół z Madrytu jest bowiem rywalem dwóch polskich ekip w fazie ligowej Ligi Konferencji – Lecha Poznań i Jagiellonii Białystok. Będą gospodarzem meczu z Lechem, choć całkiem możliwe, że zostanie on rozegrany na innym stadionie – ich obiekt może nie spełniać wymogów UEFA. W grę wchodzi nawet rozegranie spotkania na Estadio Santiago Bernabeu lub na Metropolitano.

W pierwszej kolejce podopieczni Inigo Pereza pokonali na wyjeździe Gironę 3:1. Sprawę załatwili już w pierwszej połowie, podczas której trzy gole strzelili Jorge de Frutos, Alvaro Garcia i Izi Palazon. Znacząco pomógł w tym Paulo Gazzaniga, który przed przerwą obejrzał czerwoną kartkę.

Tydzień później ich rywalem był Athletic Bilbao. Na San Mames przeważali gospodarze, choć długo męczyli się, by otworzyć wynik. Udało im się to w drugiej połowie, gdy rzut karny wykorzystał Oihan Sancet, tym samym ustalając rezultat meczu na 1:0. W międzyczasie „Los Vallecanos” brali udział w czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Ich rywalem był białoruski Nioman Grodno. Zespół Pereza z łatwością sobie z nim poradził, wygrywając na wyjeździe 1:0, a tydzień później 4:0.

Szkoleniowiec zmienił na mecz w europejskich pucharach kilku zawodników, natomiast utrzymał tę samą podstawową jedenastkę, która mierzyła się w poprzedniej serii gier z Athletikiem.

FC Barcelona zaczęła sezon zgodnie z planem – od dwóch wyjazdowych zwycięstw. W pierwszej kolejce „Blaugrana” pokonała spokojnie Mallorkę 3:0 po golach ofensywnego trio – Raphinii, Fernana Torresa i Lamine’a Yamala.

W drugiej kolejce tak łatwo już nie było. Rywalem podopiecznych Hansiego Flicka było Levante, które świetnie ich punktowało w pierwszej połowie i schodziło na przerwę z prowadzeniem 2:0 po bramkach Ivana Romero i Jose Moralesa. W drugiej części gry Barcelona się jednak ocknęła i szybko doprowadziła do wyrównania za sprawą Pedriego i Torresa. Gola na wagę zwycięstwa mistrzowie Hiszpanii zdobyli w doliczonym czasie gry, kiedy po dośrodkowaniu Yamala niefortunną interwencję zaliczył Unai Elgezabal i skierował piłkę do własnej bramki.

Flick dokonał czterech zmian w porównaniu do meczu z Levante. Wymienił duet stoperów Araujo – Cubarsi. Tym razem stworzyli go Eric Garcia i Andreas Christensen. Z Levante Garcia zagrał na prawej obronie, a tam Niemiec postawił na Julesa Kounde. Na ławce usiedli także Marc Casado i Marcus Rashford, a w ich miejsce pojawili się Frenkie de Jong i Dani Olmo. Kolejny raz na ławce rozpoczął Robert Lewandowski, a po raz pierwszy w tym sezonie znalazł się tam Wojciech Szczęsny. Bramkarz został zarejestrowany po odejściu do Elche Inakiego Penii.

Yamal wziął sprawy w swoje ręce

Pierwsze zagrożenie pod bramką Rayo Barcelona stworzyła już w czwartej minucie, kiedy po szybkiej akcji z piłką w pole karne wbiegł Lamine Yamal. Skrzydłowy zszedł na lewą nogę i huknął na bramkę, jednak strzał powędrował prosto w Batallę. Drugą sytuację, tuż po kilku minutach, wykreowali jej sami gracze gospodarzy, którzy popełnili błąd w rozegraniu przed swoim polem karnym. Do piłki dopadł Raphinha, ale jego próba strzału okazała się niecelna. Po upływie dziesięciu minut to jednak gospodarze mieli stuprocentową okazję na objęcie prowadzenia. Po dośrodkowaniu z lewej strony Alvaro Garcii z kilku metrów uderzał Ratiu, ale świetną interwencją popisał się Joan Garcia.

W 26. minucie po krótkim rozegraniu z rzutu wolnego z dystansu huknął Dani Olmo. Z jego strzałem poradził sobie jednak bramkarz Rayo. Świetną szansę podopieczni Flicka mieli też przed upływem pół godziny gry, kiedy świetną piłkę za linie obrony do Raphinii zagrał Eric Garcia. Brazylijczyk zgrał do środka do Torresa, ale napastnikowi zabrakło centymetrów do dołożenia stopy. Rayo wyszło na Barcelonę z otwartą przyłbicą i stosowało wysoki pressing. Kolejną dobrą okazję miało po rzucie rożnym, kiedy po dośrodkowaniu Palazona głową uderzył Luiz Felipe. I tym razem bramkarz udanie interweniował.

Punktem zwrotnym meczu była 37. minuta, w której dryblujący Lamine Yamal został sfaulowany w polu karnym przez Chavarrię. Sędzia podjął słuszną decyzję, aczkolwiek nie mógł jej zweryfikować z powodu awarii VAR. Piłkę na jedenastym metrze ustawił sam poszkodowany i pewnie pokonał Batallę, otwierając wynik spotkania.

Już po chwili po kolejnej kontrze okazję na wyrównanie miał Izi Palazon, który dostał podanie z prawej strony. Hiszpan obrócił się z piłką w polu karnym i uderzył lewą nogą. Jego strzał był jednak znów niecelny. W ostatniej akcji pierwszej połowy w stuprocentowej sytuacji na 2:0 spudłował Olmo. Po podaniu Yamala w pole karne zagrał Kounde. Bramkarz gospodarzy zbił piłkę przed siebie, a na dziesiątym metrze dopadł do niej właśnie ofensywny pomocnik. Fatalnie jednak przestrzelił, uderzając wysoko nad bramką.

Świetna postawa Rayo

Barcelona mogła dostać szybkiego gonga po zmianie stron. W jednej z pierwszych akcji po kontrze podanie z prawej strony otrzymał Palazon. Stanął oko w oko z bramkarzem, ale górą znów wyszedł Garcia. Gol prawdopodobnie nie zostałby jednak uznany – asystent sędziego podniósł po akcji chorągiewkę. Już chwilę później znaleźliśmy się po drugiej stronie boiska, gdzie po wymianie kilku podań Torres wyłożył piłkę nabiegającemu sprzed pola karnego Olmo, jednak ten uderzył obok bramki.

Bezpośrednia gra gospodarzy sprawiała Barcelonie problemy, ale nie potrafili oni postawić kroki nad „i”. Zawsze w końcowej fazie albo udaną interwencję zaliczał Garcia, albo w ostatniej chwili meldował się obrońca, jak miało to miejsce w jednej z sytuacji, kiedy Christensen uprzedził de Frutosa.

Szybko, bo już w 62. minucie boisko opuścił Raphinha. Wraz z nim zszedł z niego Olmo. W ich miejsce na placu gry zameldowali się Rashford oraz Fermin Lopez. Kilkanaście sekund po zmianach Rayo miało kolejną okazję. Tym razem stanął przed nią Pedro Diaz, ale jego strzał zablokował Pedri. Barcelona dostała sygnał do pobudki, kiedy po chwili niecelnie podał Eric Garcia. Piłkę przejął Alvaro Garcia i zagrał od razu w pole karne do de Frutosa. Ten skierował ją do bramki, ale w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej.

Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach Alvaro uderzył na bramkę gości. Ta po drodze odbiła się od obrońcy i przeleciała tuż obok słupka na rzut rożny. Po nim zawodnicy Inigo Pereza dopięli swego. Po dośrodkowaniu Palazona na drugim słupku odnalazł się niepilnowany Francisco Perez, który wszedł kilka minut wcześniej i zapakował piłkę pod poprzeczkę.

W tamtym okresie trwał napór na bramkę Barcelony, a przy życiu trzymał ich bramkarz, który w 73. minucie wygrał pojedynek sam na sam z de Frutosem po świetnym podaniu Palazona. Kilka chwil później na boisku pojawił się Robert Lewandowski, który zmienił Ferrana Torresa. W 85. minucie Joan Garcia znów mógł poczuć się, jakby nadal grał w Espanyolu. Po kolejnej szybkiej akcji gospodarzy prawą stroną przed szansą stanął Palazon. Jego strzał świetnie wybronił bramkarz, a po chwilowym chaosie w polu karnym piłkę do siatki wbił Sergio Camello. Jeden z podopiecznych Pereza był jednak na spalonym i gol został anulowany.

W końcówce Camello stanął przed kolejną szansą – strzał jednego z jego kolegów znów odbił Joan Garcia, a następnie piłka powędrowała właśnie do Camello, który tym razem uderzył nieczysto i kolejną interwencję zaliczył golkiper „Barcy”. Do końca spotkania zespół Flicka nie był w stanie odpowiedzieć i zagrozić bramce bronionej przez Batallę, a mecz zakończył się remisem.

fot. screen Eleven Sports

Fanatyk Ekstraklasy, uzależniony od piłki. Kibicuje tym niebieskim (Lechowi i Chelsea). Nie wyobraża sobie, by podczas wakacji nie odwiedzić stadionu miejscowej drużyny. Jego świetnie zapowiadającą się karierę w lidze szóstek przerwała kontuzja kolana.

400 zł na start w BETFAN
za wygraną Liverpoolu lub Arsenalu
Lech Poznań - Widzew Łódź
Wygrana Lecha Poznań
kurs
1.84
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)