Ekstraklasa: TOP 10 najciekawszych letnich transferów

Napisane przez Mikołaj Duda, 09 września 2025
Ekstra

Okienko transferowe w Ekstraklasie oficjalnie dobiegło końca, a zdecydowanie nudy w nim nie było. Kluby przeprowadziły wyjątkowo dużą liczbę ciekawych wzmocnień, więc wybranie z nich tylko dziesięciu to było zadanie nie należące do najłatwiejszych. Kandydatów było tylu, że bez problemu można byłoby stworzyć ranking TOP 50, jednak zawęziliśmy to grono do najlepszych z najlepszych.

Pod uwagę nie zostały wzięte transfery zawodników, którzy zmienili klub się wewnątrz ligi, tylko gracze, którzy trafili do Ekstraklasy z innych rozgrywek. Zestawienie zostało stworzone na podstawie skromnej próbki umiejętności, jaką część z piłkarzy zdążyła już pokazać oraz ich potencjału, który będzie mógł z nich uczynić gwiazdy polskiej elity. Są to przewidywania, które nawet za pół roku mogą okazać się nietrafione. Tekst został stworzony na podstawie wiedzy, jaką mamy tuż po zakończeniu letniego okienka transferowego.

1. miejsce: Sam Greenwood (Pogoń Szczecin)

Konkurencja tego lata była wyjątkowo duża, ale transfer Sama Greenwooda do Pogoni Szczecin to zdecydowanie najciekawiej zapowiadający się ruch zakończonego już okienka transferowego. Anglik ma potencjał, by grać o kilka poziomów wyżej niż cała stawka w Ekstraklasie. Jeśli wszystko pójdzie tak jak powinno nikogo nie będzie mogło zdziwić, jeśli w ostatnich dniach maja na Gali Ekstraklasy w Warszawie zostanie zaproszony na scenę w celu odebrania nagrody. Być może nawet statuetki dla najlepszego zawodnika całych rozgrywek.

Kilka dni po przenosinach do Szczecina 23-latek zdążył już zadebiutować w nowych barwach. Od Roberta Kolendowicza dostał blisko pół godziny w meczu z Rakowem Częstochowa. Już w tym spotkaniu pokazał, że jego umiejętności są na niezwykle wysokim poziomie, a przecież to dopiero początek i gdy zgra się z kolegami to powinien być tylko lepszy. Przy golu na 2:0 Paula Mukairu, który przypieczętował zwycięstwo „Portowców” miał spory udział, mimo że nie zostało to zaliczone jako asysta. Greenwood jak pachołka minął Oskara Repkę i zagrał piłkę przed bramkę. Interweniował Kacper Trelowski, jednak zagrał ją prosto pod nogi przeciwnika, który z kilku metrów dopełnił formalności.

Według niektórych źródeł transfer Anglika miał być nowym rekordem transferowym ligi, a na pewno samej Pogoni. Dodatkowo ma on być najlepiej opłacanym zawodnikiem w całej Ekstraklasie. Jeśli, dzięki jego grze spełni się główny cel Alexa Haditaghiego, czyli zdobycie pierwszego trofeum w historii klubu to z pewnością nie będzie on żałował ani jednego euro, jakie musiał wydać na tak jakościowe wzmocnienie środka pola – gracza, który w dwóch najwyższych klasach rozgrywkowych w Anglii rozegrał ponad 100 spotkań i strzelił 11 goli.

2. miejsce: Kacper Urbański (Legia Warszawa)

Ruch z kategorii tych, który jeszcze kilka tygodni wcześniej był nie do wyobrażenia. Każdy, kto powiedziałby o transferze Urbańskiego do Ekstraklasy choćby w lipcu byłby wzięty za niepoważnego, a tymczasem to stało się faktem i rzeczywiście 20-latek podpisał kontrakt z Legią Warszawa, która pod koniec okienka po awansie do fazy ligowej Ligi Konferencji przeprowadziła imponującą ofensywę transferową. Zresztą w pewnym momencie Polak był jedną nogą w hiszpańskiej Mallorce, jednak Legii dopisało szczęście i pomogły jej skomplikowane przepisy rejestracji nowych zawodników w La Liga.

Można się spodziewać, że Kacper Urbański zbyt długo w Polsce nie zostanie. Wraca tu, by się odbudować i po zebraniu kolejnych doświadczeń spróbować po raz kolejny swoich sił na zachodzie, na czym skorzysta każda ze stron. Także Legia, która przynajmniej przez rok będzie miała w swoich szeregach zawodnika z wysokiego poziomu. Jeszcze nie tak dawno niezwykle imponował pokazując swoje umiejętności na tle Francuzów na ostatnim EURO we Francji czy w Lidze Mistrzów na Anfield przeciwko samemu Liverpoolowi.

Stołeczny klub pomoże Polakowi, który znalazł się na lekkim zakręcie swojej kariery i będzie miał okazję jeszcze solidnie na nim zarobić. Jedyną wątpliwość może stanowić fakt, że jeszcze nie wiadomo, jak Urbański zaadaptuje się do nowej drużyny, bowiem jeszcze nie było okazji, by mógł pokazać się na boisku. Nie do końca przekonany do tego transferu miał być Edward Iordanescu i tu też rodzi się pytanie, czy Rumun umożliwi 20-latkowi rozwinięcie skrzydeł. Trener musi wykazać się elastycznością, bowiem jak wiadomo preferuje on piłkarzy o nieco innych atutach.

3. miejsce: Filip Stojilković (Cracovia)

W Krakowie raczej niezbyt wielu wierzyło, że Benjamina Kallmana uda się tak szybko i dobrze zastąpić. Następcą napastnika, który już strzela na poziomie zaplecza Bundesligi został Filip Stojilković pozyskany za całkiem niewielkie pieniądze. Po raz kolejny ujawnił się kunszt Jarosława Gambala, czyli szefa skautingu i nieformalnego dyrektora sportowego Cracovii. Znów wyciągnął on kompletnie nieoczywistego zawodnika, który zdecydowanie przerósł pokładane w nim nadzieje.

Głównym atutem Szwajcara jest niebywała szybkość, którą w świetny sposób potrafi wykorzystać. Nawet na niewielkim dystansie potrafi całkowicie zostawić w tyle obrońcę i w sytuacji sam na sam pewnie pokonać bramkarza przeciwnika. Jego wadą miało być wykończenie, jednak póki co skutecznie finalizuje wypracowane sytuacje. Po siedmiu kolejkach obok Tomasa Bobcka z Lechii Gdańsk jest najlepszym strzelcem Ekstraklasy. Obaj snajperzy mają po pięć trafień na koncie. Co najważniejsze gole Stojilkovicia to nie jest tylko przyłożenie stopy z kilku metrów do pustej bramki, tylko wypracowane akcje, w których musiał sporo się natrudzić. Wielu innych napastników zwyczajnie, by tak rady nie dało.

25-latek to zdecydowanie nie jest zawodnik z najbardziej imponującą przeszłością w tym zestawieniu. Są tutaj gracze, którzy mają doświadczenie z gry na znacznie wyższym poziomie – nawet w Lidze Mistrzów – jednak to Szwajcar razem z drzwiami wszedł do Ekstraklasy i pokazuje, że na dobre zaczyna się w niej rozgaszczać. Jest on jednym z najlepszych napastników w całej stawce i jeśli tylko podtrzyma swoją formę to Cracovia będzie miała jeszcze z niego wiele pożytku na boisku, a w przyszłości będzie mogła solidnie zarobić.

4. miejsce: Luis Palma (Lech Poznań)

To był transfer w stylu, że sama przeszłość i to całkiem niedawna tego zawodnika robi wrażenie. Luis Palma jeszcze dwa sezony temu był podstawowym zawodnikiem Celticu Glasgow i strzelał gole nawet w fazie ligowej Ligi Mistrzów przeciwko Atletico Madryt i Feyenoordowi Rotterdam. Sam ten fakt oznaczał, że do Ekstraklasy nie trafił przypadkowy piłkarz, a taki, który może zrobić w niej sporą różnicę.

Honduranin dopiero zaczyna się rozkręcać w barwach Lecha, ale już zdążył pokazać jak wielkie ma możliwości. Na potwierdzenie tych słów ma już zdobyte dwie bramki w rozgrywkach ligowych. Jego zachowania na boisku jasno wskazują, że do końca sezonu uzbiera się ich znacznie więcej. Nominalnie jest on skrzydłowym, jednak równie dobrze, a nawet lepiej czuje się, grając w środku pola za plecami napastnika. Nieco podobnie jak Ali Gholizadeh Palma to nie jest gracz, który bazuje na szybkości. Jego atutem jest świetne wyszkolenie techniczne i bardzo dobre strzały z większej odległości. Kilkukrotnie nieco tracił, gdy obok siebie miał Kornela Lismana czy Bryana Fiabemę, którzy nie byli w stanie nadążyć za grą reprezentanta Hondurasu.

25-latek to już czołowy zawodnik Ekstraklasy i gwiazda mistrza Polski, jednak jest on tylko wypożyczony. Opcja wykupu ma oscylować około 4,5 miliona euro i wątpliwe, by Lech był w stanie wydać taką kwotę, jednak niewykluczone, że będzie on negocjował transfer definitywny z Celticem Glasgow i suma może zostać na tyle zmniejszona, że poznaniacy będą skłonni ją wydać. Wykorzystane mogą zostać problemy finansowe szkockiego klubu, który być może będzie chciał jak najszybciej otrzymać pieniądze, kosztem tego, że będzie ich mniej niż pierwotnie zakładano.

5. miejsce: Josh Wilson-Esbrand (Radomiak Radom)

Z racji, że to zestawienie dotyczy najciekawszych transferów w Ekstraklasie, czyli też tych, które świetnie prezentują się na papierze, a ich weryfikacja na boisku dopiero nadejdzie to nie mogło w tym gronie zabraknąć jedynego zawodnika ze złotym medalem za zdobycie Ligi Mistrzów w dorobku. Wilson-Esbrand te rozgrywki wygrał trzy sezony temu i nawet miał w tym swój udział. W fazie grupowej rozegrał 44 minuty w spotkaniach z Sevillą i Kopenhagą.

W fazie pucharowej lewy obrońca już szans nie dostał z racji udania się na wypożyczenie do Coventry City, jednak i tak może pochwalić się jednym z najcenniejszych trofeów w kolekcji. Manchester City w finale wygrał z Interem Mediolan i była to pierwsza w historii wygrana Ligi Mistrzów. Wcześniej do Ekstraklasy trafiło tylko dwóch zawodników z taką zdobyczą w dorobku. Jest to obecny zawodnik Motoru Lublin – Sergi Samper oraz Fangzhuo Dong, który już wiele lat temu grał w Legii Warszawa. Wilson-Esbrand to dość spora zagadka.

Wciąż jest on zawodnikiem Manchesteru City, jednak kilkukrotnie wypożyczany nigdzie szału nie zrobił i po roku wracał do macierzystego klubu. Ostatnią rundę w Stoke City nieco pokrzyżowały mu problemy zdrowotne. Przez ten czas zdążył zaliczyć ponad 350 minut i zaliczyć dwie asysty. Nie wiadomo, jak Wilson-Esbrand poradzi sobie w Ekstraklasie, jednak po Samie Greenwoodzie jest kolejnym Anglikiem, który ma spory potencjał, by na dobre tutaj zaistnieć. Zresztą przypadkowi zawodnicy nie grają w barwach Manchesteru City na poziomie Ligi Mistrzów.

6. miejsce: Andi Zeqiri (Widzew Łódź)

Długo trwały poszukiwania tego docelowego napastnika przez Widzew, bowiem aż do ostatniego dnia okienka transferowego, jednak wszystko wskazuje na to, że ta cierpliwość została kibicom wynagrodzona. Transfer Andiego Zeqiriego to zwieńczenie całego lata, które było historyczne dla klubu. Początkowo, gdy w mediach pojawiły się pierwsze informacje o możliwości pozyskania Szwajcara to nie wydawało się to zbytnio prawdopodobne. Napastnik belgijskiego Genku miał odrzucić propozycje klubów, które zakwalifikowały się do fazy ligowej Ligi Mistrzów (Pafos i FC Kopenhaga) czy lukratywne oferty ze wschodu.

Widzew mocno zabiegał, by namówić Zeqiriego na przenosiny do Ekstraklasy. W tym celu wysłany został prywatny samolot z właścicielem klubu na pokładzie i jak się okazało przyniosło to oczekiwane efekty. W końcu do Łodzi nie trafia przypadkowy zawodnik. Jeszcze kilka lat temu był sporą nadzieją angielskiego Brighton, jednak tam rozczarował. Mimo to wcześniej bardzo dobrze sobie radził w rodzimej Lausanne-Sport, a gdy został wypożyczony do FC Basel również okazał się świetnym wzmocnieniem. Od teraz w Ekstraklasie będzie strzelał napastnik, który na boiskach Bundesligi trafiał do siatki choćby na słynnym stadionie w Dortmundzie przeciwko tamtejszej Borussi. To był okres, kiedy Zeqiri był wypożyczony do niemieckiego Augsburga.

Ostatnie lata spędził w Belgii. Mniej lub bardziej udanie wiodły się jego losy w Genku, jednak ostatni rok to bardzo optymistyczny czas w Standardzie Liege. W czasie blisko dwóch tysięcy minut strzelił 10 goli, a klub był zainteresowany zatrzymaniem Szwajcara na stałe. To w przeciwieństwie do Genku, który chciał pozbyć się swojego zawodnika. Poza dorobkiem klubowym sam fakt, że do Ekstraklasy trafia 16-krotny reprezentant silnej reprezentacji Szwajcarii już o czymś świadczy. W narodowych barwach Zeqiri zdobył jedną bramkę. Do Polski trafia napastnik z potencjałem, żeby w sezonie przekroczyć barierę 20 trafień i nikogo nie będzie mogło to zdziwić. Żadnym zaskoczeniem nie będzie to, jeśli kolejnym królem strzelców najwyższej klasy rozgrywkowej zostanie 26-latek urodzony w Lozannie.

7. miejsce: Kamil Piątkowski (Legia Warszawa)

Bardzo podobny przypadek, co wspomniany już Kacper Urbański. Kamil Piątkowski w Ekstraklasie na szerokie wody wypłynął jako zawodnik Rakowa Częstochowa, który na swoim obrońcy miał zarobić około czterech milionów euro. Podobnie jak młodszy kolega z reprezentacji miał możliwość przenosin do Hiszpanii czy innych ciekawych kierunków, jednak zdecydował się na powrót do kraju, z którego najprawdopodobniej po raz drugi będzie chciał ruszyć na podbój bardziej renomowanych rozgrywek.

Piątkowski po wyjeździe z Ekstraklasy nie przepadł. W rozwinięciu swojej kariery nieco przeszkodziły mu kontuzje, jednak i tak w barwach RB Salzburg rozegrał ponad 50 spotkań, w tym kilkanaście na poziomie Ligi Mistrzów. Radził sobie też na wypożyczeniach w hiszpańskiej Granadzie, belgijskim Gencie czy tureckiej Kasimpasie. Austriacki klub nie miał go w planach, a Legia postanowiła wykorzystać okazję i nakłonić ośmiokrotnego reprezentanta Polski do gry w Ekstraklasie. W barwach narodowych ma on zdobytą jedną bramkę. Było to dosyć pamiętne atomowe huknięcie w meczu Ligi Narodów ze Szkocją.

Piątkowski to kolejny dowód na rozwój Ekstraklasy, bowiem nie wraca do niej jako zawodnik całkowicie skreślony przez zagraniczne ekipy, a z drobnymi problemami, które mogą zostać rozwiązane, także dzięki ponownej grze w ojczyźnie. Możliwe, że 25-latek wróci do reprezentacji i dzięki występom w europejskich pucharach znów przykuje uwagę większych klubów. Legia ma świetne możliwe zastępstwo dla Jana Ziółkowskiego, który odszedł do włoskiej Romy i możliwe, że przyszłe źródło dochodu w przyszłości.

8. miejsce: Marian Huja (Pogoń Szczecin)

W kontekście tego piłkarza zdecydowanie zbyt wiele mówi się o jego dwuznacznie brzmiącym nazwisku, bowiem przede wszystkim ma on do zaoferowania sporą jakość piłkarską na boisku. Dzięki grze Portugalczyka w Szczecinie szybko mogą zapomnieć o Benedikcie Zechu czy oddanym do Śląska Wrocław Mariuszu Malcu. To do Huji dobiera się partnera w defensywie, a on jest jej niezmienialną częścią.

26-latek jest niezwykle pewny w swoich interwencjach obronnych. Z dużą swobodą potrafi zatrzymać przeciwnika i zrobić to nawet zgodnie z przepisami, gdyż jest to czysty atak na piłkę. Nie każdy obrońca w Ekstraklasie potrafi sobie poradzić bez faulowania. Stoper ma też inną bardzo przydatną cechę – potrafi się zachować pod bramką przeciwnika. Gdy jest stały fragment gry, a Huja wędruje w pole karne to wiadomo, że będzie niebezpiecznie. Już dwukrotnie przyniosło to konkretne efekty. Pierwszy raz trafił do siatki w pewnie wygranym starciu z Motorem Lublin, a ostatnio zdobył bramkę wyrównującą w meczu z Widzewem Łódź, w którym finalnie piłkarze Roberta Kolendowicza zainkasowali komplet punktów.

Portugalczyk jest wciąż stosunkowo młody, więc Pogoń może liczyć, że jeśli utrzyma formę to będzie mogła wybierać w ciekawych ofertach, chociaż Alex Haditaghi raczej nie będzie zbytnio skory, by brać je pod uwagę. Huja już w tym momencie jest czołowym obrońcą Ekstraklasy i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. W Szczecinie zwyczajnie zrobili świetny interes.

9. miejsce: Stelios Andreou (Widzew Łódź)

Jak mówili ludzie odpowiedzialni za ten transfer, w tym dyrektor sportowy Mindaugas Nikolicius sprowadzenie Andreou był to ruch, wymagający wielu tygodni pracy, bowiem sam zawodnik miał mieć oferty ze znacznie silniejszych lig niż Ekstraklasa. Trzeba było go przekonać projektem rodzącego się potentata, jaki ma miejsce w Łodzi i nie bez turbulencji dopiero się kształtuje.

23-letni Cypryjczyk to etatowy reprezentant swojego kraju. W kadrze zadebiutował jeszcze jako 19-latek i mimo młodego wieku zdążył już uzbierać 24 występy. Ostatnio nie był uwzględniany przy powołaniach, jednak przy dobrych występach w Ekstraklasie formalnością powinno być, żeby został doceniony przez selekcjonera. Przez ostatnie cztery lata Andreou był istotnym graczem belgijskiego Charleroi i w tamtym kraju panowało spore zdziwienie, że na następny etap w karierze wybrał właśnie łódzki Widzew.

Stelios Andreou do Polski przeniósł się stosunkowo niedawno, więc wciąż jest na etapie wdrażania się do nowej drużyny. Nieco z konieczności swój debiut zaliczył w podstawowym składzie i przeciwko Cracovii pokazał się z solidnej strony, jednak później, gdy już gotowy do gry był Ricardo Visus to 23-latek usiadł na ławce rezerwowych. Kwestią najbliższych meczów jest wygryzienie ze składu Mateusza Żyry przez reprezentanta Cypru. Docelowo ma on utworzyć duet stoperów z Visusem i wspólnie mają być jedną z lepszych par środkowych obrońców w Ekstraklasie.

10. miejsce: Tamar Svetlin (Korona Kielce)

To kolejny z transferów, które mogły wzbudzić zaskoczenie, że taki zawodnik trafia do Ekstraklasy i to jeszcze do Korony Kielce, czyli drużyny raczej ze środka tabeli, chociaż ostatnio z coraz większymi aspiracjami. Na Ściegiennego postanowiono mocniej zainwestować w transfery, a to właśnie Svetlin jest tym największym wzmocnieniem, który ma właśnie symbolizować wejście klubu na wyższy poziom. Nie jest to zawodnik do odbudowy, a wręcz przeciwnie, jest on na fali wznoszącej i wygląda na to, że będzie tylko lepszy.

Słoweniec debiut w barwach narodowych zaliczył już znacznie wcześniej, jednak już etatowym reprezentantem stał się w czerwcu tego roku. W ostatnich czterech meczach wystąpił aż w trzech, w tym jednym w podstawowym składzie, okraszonym golem. Svetlin przed przenosinami do Ekstraklasy był kluczową postacią rodzimego Celje, z którym dotarł do ćwierćfinału Ligi Konferencji. We wszystkich rozgrywkach rozegrał w 47 meczach ponad trzy tysiące minut i zdobył dziewięć bramek, a to mimo tego, że jego największym atutem zdecydowanie nie jest dopisywanie do kolekcji kolejnych trafień. Takie liczby i wysoka stabilna forma utrzymywana przez wiele miesięcy wskazywały na to, że 24-latek przeniesie się do znacznie większego klubu.

Svetlin już w Koronie dał się poznać jako zawodnik, który nie jest najbardziej efektowny w ofensywie, przez co często może być niewidoczny dla oka zwykłego kibica. Słoweniec jest niezwykle pożyteczny, jeśli chodzi o ciężką pracę na boisku i dzięki takiej robocie piłkarze ofensywni mają stworzone optymalne warunki do dawania konkretów. 24-latek to nie jest typowy przecinak, bowiem z piłką przy nodze też czuje się bardzo dobrze. Ma on przegląd pola na niezwykle wysokim poziomie. Svetlin to potencjał na czołowego pomocnika Ekstraklasy i przez swój styl gry najbardziej niedocenianego gracza w całych rozgrywkach.

Pozostałe interesujące transfery w Ekstraklasie

Zakończone już okienko transferowe było wręcz historyczne. Nigdy polskie kluby nie wydały takich sum na wzmocnienia i dawno do Ekstraklasy nie trafiło tylu ciekawych zawodników. Dlatego wybraliśmy szerokie grono piłkarzy, którzy przy mniejszej konkurencji mogliby znaleźć się w najlepszej dziesiątce. Wielu z nich również powinno być sporo wartością dodaną dla swoich zespołów i mają potencjał, by znaleźć się w takim rankingu, jeśli w przyszłości byłby on na bieżąco aktualizowany.

Lech Poznań – Yannick Agnero, Robert Gumny, Leo Bengtsson

Raków Częstochowa – Bogdan Mircetić, Marko Bulat

Jagiellonia Białystok – Bernardo Vital, Dimitris Rallis, AZ Jackson, Alejandro Pozo, Youssuf Sylla, Andy Pelmard

Pogoń Szczecin – Musa Juwara, Rajmund Molnar, Jan Biegański

Legia Warszawa – Mileta Rajović, Damian Szymański, Noah Weisshaupt

Cracovia – Brahim Traore, Dijon Kameri, Bosko Sutalo, Milan Aleksić, Mateusz Klich

Motor Lublin – Karol Czubak

GKS Katowice – Jesse Bosch

Górnik Zabrze – Marcel Łubik, Roberto Massimo

Piast Gliwice – Quentin Boisgard

Korona Kielce – Antonin, Stjepan Davidović, Slobodan Rubezić

Radomiak Radom – Elves Balde, Romario Baro

Widzew Łódź – Samuel Akere, Lindon Selahi, Veljko Ilić, Papa Meissa Ba

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Radu Boboc, Jesus Jimenez

Lechia Gdańsk – Alexandar Cirković

Fot. PressFocus

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
nowa oferta powitalna BETFAN
Węgry - Portugalia
Powyżej 3.5 goli
kurs
1,63
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)