Holenderski dziennikarz opisał imprezę działaczy PZPN-u. „Kelner kursował bez przerwy z tacami”

Dobra zabawa to podstawa – z takiego założenia wychodzą działacze PZPN-u, którzy jeżdżą na mecze reprezentacji Polski. Holenderski komentator Rene van der Gijp był świadkiem takiej imprezy przed meczem Holandia – Polska i opisał to, co widział. Ponad 40 osób wspólnie biesiadowało.
Trochę o PZPN w głośnym programie
„Vandag Inside” to taki program holenderski o futbolu, który można oglądać od poniedziałku do piątku o godzinie 21:35 na kanale telewizyjnym SBS6. Występuje tam trzech mężczyzn – Wilfried Genee to od dobrych 20 lat znany dziennikarz, który rozpoczął prowadzenie piłkarskiego talk-show już w 2001 roku. Inny to Johan Derksen, 76-letni już dziennikarz i były piłkarz m.in SC Cambuur, autor wielu książek o futbolu. Zasłynął ogromnym skandalem w 2022 roku, mówiąc, że piłkarz wkładał jednej z kobiet świeczkę w miejsce intymne.
Nawet koledzy z programu twierdzili, że tę historię zmyślił. Zainteresowali się tym śledczy, lecz sprawę umorzono. Bramkarz, który miał rzekomo dokonać tego czynu, stanowczo zaprzeczał. PZPN, PZPN-em i w żadnym wypadku nie podważamy, że nie pili i się nie bawili, bo w to akurat łatwo uwierzyć. Wspomniana historia jednak pokazuje, że trzej dziennikarze lubią też dla rozgłosu trochę „podkoloryzować”. Trzeci z nich to wspomniany Rene van der Grijp i to właśnie on opowiedział o tym, że widział imprezę polskiej delegacji PZPN w lokalu The Harbour Club Rotterdam:
– Przyszła duża grupa. 45 osób! (wśród nich była tylko jedna kobieta). Towarzystwo przyciągało uwagę dobrym humorem i ochotą na zabawę. Biesiadowano mocno, kelnerzy uwijali się jak w ukropie donosząc kolejne tace, uginające się od ciężaru shots. Wódka lała sie strumieniami, a towarzystwo „opracowywało strategię” na dzisiejszy mecz. W bojowych nastrojach opuściło lokal, późną wieczorową porą.
#PiłkaNożna ⚽️🇵🇱🇳🇱
To jest historia.Jak myślicie, gdzie się wczoraj bawił PZPN?
I jak się bawił!@pzpn_plWłaśnie jeden z komentatorów, René van der Gijp, w programie @vandaaginside opowiadał, że do The Harbour Club Rotterdam, w którym był, przyszła duża grupa. 45 osób!…
— van der Tuin 🇳🇱🇵🇱 (@tuin_vander) September 4, 2025
PZPN odpowiedział
Redakcja „sport.pl” zwróciła się do PZPN-u, by wyjaśnił zaistniałą sytuację. Rzeczywiście miała ona miejsce. Faktycznie delegacja liczyła też blisko 50 osób, lecz z komunikatu wynika, że Holendrzy byli po prostu sfrustrowani:
– Niektórzy holenderscy dziennikarze najwyraźniej nie potrafią pogodzić się z wynikiem spotkania i w taki sposób dają upust swoim emocjom. Nie zmienia to faktu, że nasza reprezentacja pokrzyżowała im szyki, a nas taki wynik cieszy i utrzymuje bojowe nastroje wokół drużyny. Subiektywna ocena zdarzeń jednego z komentatorów jest nadużyciem i próbą szukania sensacji.
– Fakty są takie, że dzień przed meczem dla oficjalnej delegacji oraz gości specjalnych zawsze organizowana jest uroczysta kolacja w restauracji – to powszechny zwyczaj w każdej federacji piłkarskiej. Całe spotkanie przebiegało w spokojnej i kulturalnej atmosferze. Każdy uczestnik zamawiał indywidualnie posiłki oraz napoje, a część osób wybrała wino lub koktajle. Delegacja liczyła blisko 50 osób, co naturalnie wymagało zaangażowania kilku kelnerów. Wrażenie „pełnych tac” i obfitości zamówień wynika wyłącznie z liczebności grupy.
Również portal „Meczyki” zapytał o tę sytuację, ale samego Cezarego Kuleszę, który mówi, że to rozdmuchana afera: – Byliśmy w grupie gdzieś 50 osób. Co, mamy chować się gdzieś po piwnicach? To jest restauracja, normalna kolacja. Posiedzieliśmy, porozmawialiśmy o piłce i rozeszliśmy się spokojnie do miejsca, w którym byliśmy zakwaterowani. Nie uważam, że cokolwiek się tutaj wydarzyło takiego, co można rozdmuchiwać i robić z tego jakieś afery, skoro czegoś takiego nie było.
🚨 Biesiada PZPN w Rotterdamie? Cezary Kulesza zareagował na zarzuty holenderskich mediów.
Prezes federacji zabrał także głos ws. debiutu Jana Urbana i nadchodzącej rywalizacji z Finlandią.
Link w komentarzu ⤵️ pic.twitter.com/HGczcBL88s
— Meczyki.pl (@Meczykipl) September 6, 2025
Wcześniej była „Barka”
Nawet jeżeli tym razem było kulturalnie, to kibicom i tak zapaliła się czerwona lampka w związku z niedawnym wideo, które wyciekło. M.in. Cezary Kulesza czy ówcześni ważni politycy w sporcie śpiewają tam… „Barkę”. Choć początkowo doniesienia „Gońca” z lipca 2025 roku wyglądały absurdalnie, a prezes PZPN-u mówił, że taka impreza nigdy się nie wydarzyła i nie ma na nią dowodów, to półtora miesiąca później ta sama redakcja wzięła sobie do serca te słowa i udowodniła prezesowi kłamstwo, publikując nagranie:
‼️ Cezary Kulesza publicznie skłamał, że opisana przez nas impreza, na której wraz z politykami PiS tańczy i śpiewa do „Barki” nigdy nie miała miejsca. Zapowiedział pozew. Wobec ataku na naszą wiarygodność, publikujemy fragment nagrania oraz ujawniamy nowe szczegóły.
🔴 Link ⤵️ pic.twitter.com/bk6McsEClA— Goniec.pl (@GoniecPL) August 21, 2025
Publikacja „Gońca” była efektem kilkumiesięcznej pracy. PZPN biesiadował w domu Łukasza Mejzy. Na wspomnianej imprezie Kulesza w bokserskim pojedynku mierzył się właśnie z gospodarzem i wymierzył mu „plaskacza”. Polityk PiS miał się przechwalać, że ćwiczy boks, więc prezes zaproponował mu sparing. Zdaniem redakcji oraz jej informatorów, impreza była w 2021 roku. Urząd prezesa PZPN Kulesza piastował więc wówczas dopiero kilka miesięcy. Pokonał kontynuatora pracy Zbigniewa Bońka – Marka Koźmińskiego. Otrzymał aż 92 głosy, przy zaledwie 23 oddanych na jego rywala.
Do innej, głośnej sytuacji z działaczami PZPN w roli głównej w 2021 roku miało dojść podczas listopadowego zgrupowania reprezentacji Polski, kiedy to mierzyliśmy się z reprezentacją Andory. Jak się później okazało, były to ostatnie tygodnie z Paulo Sousą jako selekcjonerem kadry. Medialnie przedstawiono to w taki sposób, że otrzymał ofertę z Arabii i zdezerterował. Został „siwym bajerantem”, a Mateusz Borek nagrał słynny filmik: „Chłopie, ty się zastanów, okłamałeś 40 milionów Polaków”. Portal ustalił w śledztwie, że było… trochę inaczej:
– Picie przez 5 dni. Przychodzili na treningi pijani, zaczepiali piłkarzy, gadali głupoty. To przelało czarę goryczy – mówi jeden z informatorów. Inny były pracownik PZPN-u przypomina sobie scenę z tego wyjazdu, gdy w tym czasie polska młodzieżówka wygrała niespodziewanie z Niemcami 4:0. Podczas rozgrzewki przed meczem na stadionie w Andorze wpadł Kulesza ze świtą: – Krzyczał: „coach, coach!” do Sousy i zaczął go ściskać. Powtarzał, że Polacy wygrali. Sousa był zniesmaczony, bo mocno wtedy waliło od Czarka – twierdził.
Fot. PressFocus