Egzotyczny transfer Munira. Trafił pod skrzydła byłego trenera Legii

Munir w przeszłości był uznawany za wielki talent La Masii. Miał swój okres w pierwszej drużynie FC Barcelony, ale z biegiem lat stawało się jasne, że nie zrobi wielkiej kariery. Mimo to może pochwalić się mianem solidnego hiszpańskiego ligowca, który rozegrał wiele spotkań w La Liga. Teraz obrał egzotyczny kierunek i podpisał kontrakt z klubem, w którym trenerem jest… jeden z byłych szkoleniowców Legii Warszawa.
Debiut marzenie w Barcelonie
Munir El Haddadi jako junior występował w młodzieżowych drużynach Atletico Madryt, jednak jeszcze w nastoletnim wieku przeniósł się do La Masii. Przeszedł w niej poszczególne szczeble, by w sezonie 2014/15 trafić do pierwszej drużyny. FC Barcelona kupiła wówczas Luisa Suareza za ponad 80 mln euro. Urugwajczyk, zanim jednak zadebiutował, musiał przesiedzieć jednak kilka miesięcy na trybunach. Było to skutkiem incydentu z mundialu w Brazylii, kiedy w meczu fazy grupowej ugryzł Giorgio Chielliniego.
Na sam początek przygody z seniorską piłką Munir musiał zmierzyć się z ogromnymi oczekiwaniami, by zastąpić Suareza, aż do jego powrotu. Start miał świetny – strzelił gola już w debiucie przeciwko Elche. Barcelona wygrała wówczas 3:0. Była to jednak jego jedyna bramka w tamtym sezonie. W kolejnych miesiącach był w stanie dołożyć jeszcze jedną asystę, natomiast po powrocie Suareza trafił do występującej w drugiej lidze Barcelony B. W kolejnym sezonie pełnił rolę rezerwowego. Wystąpił w 26 meczach we wszystkich rozgrywkach, notując liczby na poziomie ośmiu goli i sześciu asyst. Jak na nieco ponad 1600 minut gry – wynik całkiem niezły.
W sezonie 2016/17 został jednak wypożyczony do Valencii i widać było, że nie będzie wielką gwiazdą. Później trafił jeszcze na wypożyczenie do Alaves, a w 2019 roku Sevilla wykupiła go za zaledwie milion euro. Tam rozegrał raz maksymalnie 1200 ligowych minut. Często siedział na ławce, był raczej rezerwowym. Jego dobry moment to hat-trick z Dudelange w Lidze Europy. Wiele o jego statusie mówi jednak fakt, że w specyficznym, covidowym sezonie (jeden mecz, bez rewanżu) od 1/8 finału do finału – wchodził z ławki. I tak to z nim było, nigdy nie miał tam statusu gwiazdy, raczej uzupełnienia jedenastki.
W 3,5 roku strzelił tam 25 goli. W kolejnych latach występował jeszcze w Getafe, Las Palmas i Leganes, wypracowując sobie miano solidnego ligowca. Łącznie uzbierał 267 występów w La Liga. Strzelił w tym czasie 47 goli i zaliczył 21 asyst. Najlepszy jego moment to wypożyczenie do Alaves, gdzie zrobił liczby na poziomie 10 trafień i sześciu asyst. Wtedy wydawało się, że zaraz wróci i w FC Barcelonie „odpali”. Z czasem jednak ta kariera leciała w dół.
Egzotyczny kierunek
Zaraz po debiucie w Barcelonie Munir został powołany przez Vicente del Bosque do seniorskiej reprezentacji Hiszpanii. Zaliczył w niej debiut już przy pierwszej okazji – wszedł z ławki w meczu eliminacji EURO 2016 przeciwko Macedonii. W przyszłości zmienił jednak barwy narodowe i został reprezentantem Maroka. W koszulce „Lwów Atlasu” wystąpił 11 razy, zdobywając dwie bramki.
Wraz z końcem poprzedniego sezonu zakończyła się przygoda Munira z hiszpańskim futbolem. W grze o jego podpis było wiele klubów, m.in. Hajduk Split, natomiast reprezentant Maroka postawił na egzotyczny kierunek i przeniósł się do irańskiego Esteghlal. Klub z Teheranu zaoferował mu kontrakt do końca czerwca 2027, z opcją przedłużenia o kolejny rok. Na jego mocy Munir ma zarobić 2,5 mln euro.
🔵🇲🇦 OFFICIAL:
Munir El Haddadi (30) joins Esteghlal on a 2 year deal. https://t.co/mpihv2vR6H pic.twitter.com/fgrgZqpjdz
— عرفان حسینی / Erfan Hoseiny (@Eri1806) September 6, 2025
Esteghlal to dziewiąta drużyna poprzedniego sezonu Persian Gulf Pro League. Ich najdrożej wycenianym zawodnikiem jest Moussa Djenepo, pamiętany z występów w m.in. Southampton. Od początku sezonu ich szkoleniowcem jest znakomicie znany w Polsce Ricardo Sa Pinto, który w przeszłości prowadził Legię Warszawa. Klub z Teheranu ma ambicje, by być dużą marką w azjatyckiej piłce, a transfer Munira ma zapoczątkować ich rozwój.
Fot. PressFocus