Ten piłkarz trzy razy w karierze zerwał więzadła. Teraz wrócił się odbudować do ojczyzny

Piłkarz, który trzy razy zerwał więzadło krzyżowe, powraca na boiska, by napisać nowy rozdział swojej kariery. Po trudnych miesiącach rehabilitacji i walki z własnym ciałem, decyduje się na transfer do Austrii, gdzie jego doświadczenie, wzrost i determinacja mają odmienić losy drużyny. Czy uda mu się odzyskać dawną formę i wrócić do reprezentacji?
Piłkarz walczy o karierę
Transfery dokonywane w ostatnich godzinach okna transferowego często są pełne emocji i niespodzianek, ale ruch, którego dokonał pierwszoligowy klub LASK, gdzie gra Jerome Boateng – śmiało można określić mianem sensacyjnego. Do klubu z Linzu trafił bowiem Sasa Kalajdzić – napastnik znany z Premier League, mierzący dwa metry wzrostu, z bogatym doświadczeniem w Bundeslidze i reprezentacji Austrii.
Piłkarz wraca do ojczyzny na roczne wypożyczenie z Wolverhampton Wanderers i nie ukrywa, że ten krok traktuje jako szansę na odbudowanie formy, radości z gry oraz pozycji w drużynie narodowej. Jeszcze kilka dni wcześniej Kalajdzić biegał… po angielskich boiskach w meczu przeciwko Evertonowi. Teraz jego celem będzie austriacka Bundesliga i walka o gole dla Athletikera. Sam zawodnik przyznał, że w obecnej sytuacji priorytetem jest regularna gra – coś, czego w Wolverhampton nie zawsze mógł zaznać.
Es ist vollbracht: Saša Kalajdžić geht ab sofort für unsere Athletiker auf Torejagd 😍⚽️https://t.co/qK91ZOHpfb pic.twitter.com/5D9AeOTaxd
— LASK (@LASK_Official) September 5, 2025
– Chcę po prostu cieszyć się piłką, zdobywać minuty i być zdrowy. LASK daje mi do tego idealne warunki – powiedział 19-krotny reprezentant, który w Linzu występować będzie z numerem 10.
Nadzieja na reprezentacyjny powrót
Kalajdzić to piłkarz charakterystyczny. Trudno na murawie nie zauważyć, który to akurat on. Ten transfer to coś więcej niż tylko zmiana klubu. Piłkarz z Austrii otwarcie deklaruje, że marzy o powrocie do kadry narodowej i – jeśli drużyna Ralfa Rangnicka zakwalifikuje się – udziale w nadchodzącym mundialu. Już wcześniej zapisał się w historii reprezentacji, zdobywając bramkę w meczu z Włochami podczas EURO 2020 – trafienie to było pierwszym w wykonaniu austriackiego piłkarza w fazie pucharowej mistrzostw Europy. Łącznie uzbierał 19 występów i cztery bramki w kadrze.
Kariera Sasy to opowieść o wielkim talencie, ale i dramatycznych przeszkodach zdrowotnych. Austriak już trzykrotnie w swojej karierze zrywał więzadła krzyżowe – po raz pierwszy w 2019 roku, następnie w 2022, a ostatni dramat wydarzył się w marcu 2025 roku. Bilans? Od chwili pierwszego urazu do dziś opuścił aż 161 meczów. Nigdy przez to nie mógł rozwinąć się w Wolves. Niewielu piłkarzy po takiej serii kontuzji byłoby w stanie wrócić na najwyższy poziom, ale Kalajdzić udowadnia, że determinacja może przesunąć granice ludzkiej wytrzymałości.
Sasa Kalajdzic Goal against Everton after getting substituted just 2 minutes ago! After being injured for almost a year, definitely a good feeling for him. Hopefully we will see him soon on the 🇦🇹 national team again 💪⚽️ pic.twitter.com/s5F6kPQ0y4
— Austrian Football Scout (@ATscoutFootball) August 26, 2023
Mimo problemów zdrowotnych zdążył odcisnąć swoje piętno w niemieckiej Bundeslidze – dla VfB Stuttgart i Eintrachtu Frankfurt rozegrał 60 meczów, strzelając 24 gole i notując 12 asyst. Przy czym trafiał do siatki przed transferem do Anglii, bo kiedy trafił na półroczne wypożyczenie do Frankfurtu, to po pięciu meczach zerwał więzadło. To właśnie te liczby sprawiły, że jego wartość rynkowa w pewnym momencie sięgnęła 25 milionów euro, a drzwi do Premier League stanęły otworem. „Wilki” zapłaciły za niego 15 milionów funtów (17,4 mln euro).
Oczekiwania w Linzu
Sezon 2024/25 to… pustka – Kalajdzić jakby przepadł, zniknął. Nie zagrał ani jednego meczu. W tym sezonie pojawił się na murawie dwukrotnie – raz na kwadrans w Premier League, raz na 10 minut w EFL Cup. Wyliczono, że na kolejny występ w angielskiej elicie musiał czekać… 560 dni. Austriak chciałby jednak grać więcej i na to liczy po transferze. W LASK za to liczą, że 28-latek nie tylko wzmocni drużynę, ale również stanie się symbolem powrotu do wielkich emocji w austriackiej Bundeslidze.
– To zawodnik absolutnie wyjątkowy. Dzięki warunkom fizycznym, technice i instynktowi strzeleckiemu jest w stanie odmienić losy meczu – podkreśla dyrektor sportowy Dino Burić, który zna Kalajdzicia jeszcze z czasów wspólnej pracy w Admirze. W jego ocenie napastnik jest nie tylko profesjonalistą na boisku, ale także wzorem charakteru w szatni.
Sam piłkarz podkreśla, że powrót do Austrii jest dla niego naturalny. Zna wielu zawodników LASK, ceni atmosferę i ma poczucie, że trafił w miejsce, gdzie znów może cieszyć się futbolem bez presji Premier League: – Najważniejsze, by grać regularnie i być gotowym na wielkie wyzwania – mówi Kalajdzić.
Fot. PressFocus