700 ZŁ NA START W BETFAN!
Z okazji meczu Barcelona – Valencia

Atletico wreszcie przełamało niemoc. W hicie kolejki pokonało Villarreal

Napisane przez Krzysztof Małek, 13 września 2025
Atletico wygrana

Atletico Madryt rozpoczęło sezon poniżej oczekiwań, nie wygrywając żadnego z trzech pierwszych spotkań. Brak zwycięstwa wzbudzał niepokój wśród kibiców i ekspertów. Dopiero po przerwie na kadrę drużyna Diego Simeone wróciła na właściwe tory – pewna wygrana 2:0 z Villarrealem pozwoliła w końcu sięgnąć po pierwszy komplet punktów w sezonie i odetchnąć z ulgą.

Przed meczem

Atletico Madryt od dawna nie rozpoczęło sezonu tak słabo. Dwa remisy i porażka w trzech pierwszych kolejkach to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Po raz ostatni „Los Colchoneros” tak źle weszli w rozgrywki w sezonie 2009/10, kiedy dopiero w szóstej serii gier udało się odnieść pierwsze zwycięstwo. Przed startem nowej kampanii nikt nie brał pod uwagę, że historia może się powtórzyć.

Przerwa na kadrę miała być okazją do resetu, ale terminarz nie okazał się łaskawy. Na drodze Atletico stanął Villarreal – drużyna słynąca z solidnej defensywy i wzmocnionej ofensywy, w której pojawił się m.in. kosztujący 30 milionów euro Georges Mikautadze. „Żółta Łódź Podwodna” pozostawała szczelna w obronie aż do ostatniego starcia z Celtą Vigo, w którym straciła pierwszego gola w sezonie. Teraz defensorzy znów musieli wspiąć się na wyżyny swoich możliwości.

Zespół Diego Simeone w każdym z dotychczasowych meczów dobrze wchodził w spotkanie, strzelając gola jako pierwszy. Problem pojawiał się jednak w dalszych fazach gry – to tam drużyna gubiła punkty, czego nie tłumaczą wpadki z Espanyolem, Elche czy Deportivo Alaves. Nic dziwnego, że kibice na Metropolitano oczekiwali w końcu widowiska godnego potencjału tej ekipy i milionów, które wydano latem na wzmocnienia.

Składy:

Atletico: J. Oblak, M. LLorente, R. Le Normand, C. Lenglet, M. Ruggeri, G. Simeone, P. Barrios, Koke, N. Gonzalez, A. Griezmann, J. Alvarez,

Villarreal: Luiz Junior, S. Mourino, J. Foyth, R. Veiga, S. Cardona, T. Buchanan, T. Partey, D. Parejo, A. Moleiro, N. Pepe, G. Mikautadze,

Atletico kontrolowało sytuację

Trener Villarrealu przed spotkaniem przestrzegał, że Atlético z pewnością spróbuje narzucić wysoki pressing i w ten sposób wywierać presję na defensywę jego zespołu. Marcelino, doświadczony i doskonale znający realia La Liga szkoleniowiec, wiedział, co mówi.

Już od pierwszych minut gospodarze dokładnie tak grali – agresywnie podchodzili pod pole karne „Żółtej Łodzi Podwodnej”, licząc na wymuszenie błędu. Plan przyniósł efekt błyskawicznie. W 9. minucie padł pierwszy gol. W tej sytuacji więcej mówiło się o fatalnej pomyłce Sergiego Cardony i kapitalnej asyście Juliana Alvareza niż o samym trafieniu Pablo Barriosa. Pomocnik Atlético wykorzystał podanie Argentyńczyka i pewnie wpakował piłkę do siatki, otwierając wynik spotkania.

Chwilę po bramce Atletico powinno prowadzić już 2:0. Giuliano Simeone miał idealną okazję w polu karnym – piłka została mu wyłożona jak na tacy, jednak niefortunnie skozłowała, a jego strzał minął bramkę Luiza Juniora. Syn trenera Atletico tylko złapał się za głowę, zdając sobie sprawę, że zmarnował znakomitą szansę.

Kilka minut później kibice na Metropolitano mogli poczuć lekkie déjà vu – ich zespół był o krok od szybkiej utraty gola. W 15. minucie Alberto Moleiro przejął niedokładne podanie Pabla Barriosa i wyszedł sam na sam z Janem Oblakiem. Tym razem gospodarzy uratowało szczęście – piłka po strzale Hiszpana minimalnie minęła prawy słupek.

Z upływem minut Atletico coraz pewniej kontrolowało przebieg gry, skutecznie neutralizując ofensywne zapędy Villarrealu. „Żółta Łódź Podwodna” długo nie potrafiła stworzyć poważniejszego zagrożenia pod bramką Jana Oblaka. Dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy zrobiło się gorąco – Nicolas Pepe (piłkarz sierpnia w La Liga) uderzył z rzutu wolnego, a piłka zatrzymała się na słupku. Ostatecznie gospodarze zeszli jednak do szatni, prowadząc 1:0.

Gol w debiucie

Diego „Cholo” Simeone postawił w tym meczu na debiutanta – Nico Gonzaleza, sprowadzonego latem z Juventusu. Argentyńczyk od pierwszych minut był niezwykle aktywny, napędzając grę Atlético na lewym skrzydle. Jego liczne sprinty mogły budzić wątpliwości, czy wytrzyma w takim tempie do końca spotkania.

Choć z biegiem czasu 27-latek nieco zwolnił, to w kluczowym momencie zrobił to, czego oczekiwali kibice. W 52. minucie zdobył swojego premierowego gola w barwach Atletico, efektownie wykańczając dośrodkowanie Marcosa Llorente. Jego strzał głową był na tyle precyzyjny, że Luiz Junior nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.

Mało „piłki w piłce”

Gol Nico Gonzaleza padł w idealnym momencie – akurat wtedy, gdy początek drugiej połowy sugerował, że Villarreal zaczyna przejmować inicjatywę. Goście mieli nawet okazję, by wyrównać. Ponownie bohaterem akcji był Alberto Moleiro, który po przejęciu piłki z rzutu wolnego oddał mocny strzał ze średniego dystansu. Futbolówka została jednak zablokowana przez jednego z obrońców Atletico, a pomocnik „Żółtej Łodzi Podwodnej” mógł tylko złapać się za głowę, zdając sobie sprawę, jak dobra była to okazja.

W 71. minucie Atletico mogło definitywnie rozstrzygnąć losy spotkania. Po dośrodkowaniu w pole karne Clement Lenglet trafił do siatki efektownym strzałem głową. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo – arbiter Munuera Montero natychmiast anulował trafienie, dopatrując się faulu. Powtórki potwierdziły, że Francuz w walce o pozycję popchnął Renato Veigę, co przesądziło o decyzji sędziego.

Z upływem minut można było odnieść wrażenie, że Villarreal pogodził się z porażką. W grze podopiecznych Marcelino brakowało determinacji, by spróbować choćby powalczyć o remontadę. Tempo meczu wyraźnie spadło, a zamiast płynnych akcji oglądaliśmy głównie walkę w środku pola i liczne przerwy w grze. Ostatecznie Atletico dopięło swego i wreszcie sięgnęło po pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Pozostaje jednak pytanie, czy taki styl gry wystarczy, by drużyna Diego Simeone odzyskała pewność siebie i wróciła na właściwe tory po nieudanym początku rozgrywek…

fot. screen Eleven Sports

Miłośnik sportu wszelakiego. Nie odmawia tylko pacierza. W piłce nożnej najbardziej ceni sobie hiszpański styl, dlatego La Liga nie jest mu obca. Prywatnie fan Realu Madryt i Los Angeles Lakers. Typowy kibic sukcesu.

700 PLN z okazji meczu Barcelony
na start w BETFAN
Juventus - Inter
Poniżej 2.5 goli
kurs
1,62
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)