Haaland z golem numer 50 w Lidze Mistrzów. Czerwona kartka popsuła powrót De Bruyne

Napisane przez Mariusz Orłowski, 18 września 2025

Erling Haaland sprytnym strzałem z główki pokonał Vanję Milinkovicia-Savicia i przełamał defensywę grającego w dziesiątkę SSC Napoli. Strzelił tym samym gola numer 50 w Champions League. Trafienie na 2:0 dołożył po przebojowej akcji Jeremy Doku i „The Citizens” pokonali mistrza Włoch. Był to słodko-gorzki powrót dla Kevina De Bruyne, który musiał zejść po 26 minutach. 

Szybki powrót De Bruyne do domu

Kevin De Bruyne jest absolutną legendą Manchesteru City. Spędził tu dekadę, strzelił mnóstwo ważnych goli i zanotował jeszcze więcej spektakularnych asyst. Słynął z niemożliwych asyst z każdego punktu na murawie. Cztery razy był wybierany Piłkarzem Roku w zespole. Chciał dalej grać w Anglii, gdzie czuł się doskonale, ale klub nie widział już sensu w płaceniu mu jednej z TOP 3 tygodniówek w całej Premier League. Długo był jedynym piłkarzem z kadry „Obywateli”, który do tego klubu trafił przed erą Pepa Guardioli. Pamięta jeszcze Manuela Pellegriniego i stary herb „The Citizens”.

Błyskawicznie wrócił do domu, do Manchesteru City, gdzie rozegrał 413 meczów, strzelił 103 gole i miał 174 asysty. W nowym klubie we Włoszech od razu rozkochał w sobie publiczność – ma już na koncie dwie bramki w Serie A dla Napoli. Dobrą formę pokazał też na zgrupowaniu kadry narodowej Belgii, gdzie trafił dwukrotnie z Kazachstanem i raz z Liechtensteinem. Abstrakcją jest oglądanie „angielskiej” ofensywy neapolitańczyków, którą tworzą: Kevin De Bruyne, Scott McTominay (najlepszy piłkarz Serie A 2024/25) oraz… wypożyczony niewypał Manchesteru United – Rasmus Hojlund.

Przedziwnie było widzieć Kevina De Bruyne grającego tak szybko przeciwko Manchesterowi City, ale raczej oczywiste, że znalazł się w pierwszym składzie. Nie zabrakło specjalnych transparentów, które jeszcze niedawno kibice wnosili na Etihad Stadium, gdy Belg grał dla „The Citizens”. Bardzo szybko mogli je wyjąć z szafy i pokazać ponownie.

De Bruyne i Di Lorenzo się nie nagrali

Pierwszą groźną szansę stworzył Tijjani Reijnders, dla którego jeszcze rok temu mecze z SSC Napoli były czymś powszechnym, bo występował na włoskich boiskach. Holender otrzymał podanie ze skrzydła i w zasadzie ze skraju pola karnego posłał bombę, którą próbował zaskoczyć Vanję Milikovicia-Savicia, ale ten zanotował pierwszą interwencję. To Manchester City przeważał w tym fragmencie meczu. Napoli szukało „małych momentów” – szybkiej piłki i wykorzystania miejsca – dokładnie takiej, jaką dostał w 10. minucie od De Bruyne Spinazzola i wjechał w pole karne, ale tam się trochę zagubił.

Goście bali się Jeremy’ego Doku, który był szybko podwajany. Po 15 minutach mieli na koncie tylko 26% posiadania piłki. Liczyli też niewątpliwie na stały fragment gry i to właśnie po rzucie rożnym oddali jedyny celny strzał w pierwszej połowie – Sam Beukema przeskoczył Chusanowa i oddał strzał z główki (potem okazało się, że to jedyny strzał w meczu). Donnarumma to jednak obronił. Sytuacja Napoli chwilę później mocno się skomplikowała – w 18. minucie wychodzącego sam na sam z bramkarzem wyciął Giovanni Di Lorenzo i sędzia po obejrzeniu sobie tego w powtórce wyrzucił go z boiska.

To w zasadzie całkowicie ustawiło mecz. Roszada taktyczna okazała się brutalna dla… Kevina De Bruyne. Antonio Conte w 26. minucie postanowił zdjąć lidera ofensywy, który zdecydowanie bardziej przydatny byłby w rozgrywaniu akcji i atakach, a w głębszej obronie już niekoniecznie. Di Lorenzo popsuł więc trochę powrót Belga do Manchesteru.

Vanja Milinković-Savić fruwał w bramce

Od tego momentu zdecydowanie zwiększyła się przewaga Manchesteru City – często piłka lądowała na prawej stronie, gdzie dośrodkowywać próbował Abdukodir Chusanow, ale nie robił tego zbyt dobrze, wszak jest to przecież środkowy obrońca, lecz na tyle szybki, że ostatnio Pep Guardiola wymyślił go na prawej stronie defensywy. Fala ataków nastąpiła po 35. minucie, wtedy Milinković-Savić musiał uwijać się jak w ukropie i notował kolejne udane interwencje.

Zaczęło się od próby Rodriego, który huknął z powietrza z 18 metrów po wybiciu obrońcy. Piłka jeszcze skozłowała przed serbskim bramkarzem, ale obronił to bardzo pewnie. „The Citizens” bili też kolejne kornery, po których także było groźnie (aż sześć w pierwszej połowie). Najpierw Vanja obronił strzał z główki Nico O’Reilly’ego z gry, a chwilę później musiał się popisać jeszcze trudniejszą interwencją po kornerze i strzale z główki Josko Gvardiola. W doliczonym czasie bliski strzelenia samobója był Matteo Politano, ale uratował go serbski kolega. A Politano ucieszył się z tego… jak ze zdobytej bramki!

Manchester City oddał aż 17 strzałów w pierwszej połowie, w tym sześć celnych. Doliczmy do tego jeszcze tego prawie samobója, co oznacza, że Vanja Milinković-Savić obronił aż siedem strzałów w 45 minut.

Haaland z 50. golem

Jak można było się spodziewać, Manchester City – choć dość spokojnie – dążył do zdobycia pierwszej bramki. Goście naprawdę dobrze bronili i blokowali te uderzenia. Najbliżej w pierwszym kwadransie był Phil Foden, któremu w tempo zagrał Jeremu Doku. Anglik wyraźnie łapie formę – strzelił gola w derbach Manchesteru, a tu w 56. minucie wymyślił fenomenalne podanie podcinką, a Erling Haaland już doskonale wiedział, co z tym fantem zrobić. Uderzył lekko, sprytnie z główki i strzelił gola numer 50 w Champions League. Wskoczył tym samym na 9. miejsce w historii, które dzieli z Thierrym Henrym.

Manchester City w drugiej części meczu może oddawał mniej strzałów, ale za to był dużo skuteczniejszy. Ten sam, który zrobił przebojową akcję w derbach Manchesteru i ośmieszył Luke’a Shawa – tutaj ośmieszył praktycznie całą defensywę SSC Napoli. Jeremy Doku dotychczas słynął ze świetnych dryblingów, ale braku konkretów, a tu wszystko zrobił idealnie – najpierw balansem zwiódł Anguissę i Lobotkę, a potem jednym zwodem minął zarówno Sama Beukemę, jak i Leonardo Sinazzolę i strzelił pomiędzy nogami Milinkovicia-Savicia. Udało mu się tę akcję zrobić naprawdę bardzo efektownie.

Pep Guardiola, wiedząc już, że nic złego tu się nie może wydarzyć – dokonał kilku zmian. W końcu już w weekend spotkanie z Arsenalem. Rodri zszedł po 60 minutach, a Doku w 69. minucie. Boisko przed czasem opuścili także: Tijjani Reijnders, Erling Haaland i Josko Gvardiol. Manchester City oddał w drugiej połowie już tylko sześć strzałów, ale oba celne wylądowały w siatce.

Fot. Canal+ Extra

Antyfan social mediów. Pisanie o piłce nożnej to odskocznia, bo działa w innej branży. Cryuffista i Guardiolista. Od 2008 fan Barcy. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Nie gardzi polską piłką, a po transferze Sampera do Motoru opadła mu kopara.

Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
nowa oferta powitalna BETFAN
Newcastle - Barcelona
Wygrana Barcelony
kurs
2,30
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)