Hit kolejki okazał się kitem. Raków po kontrowersyjnym karnym wreszcie zapunktował u siebie

Dopiero w trzecim meczu Raków Częstochowa pierwszy raz w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy zapunktował przy Limanowskiego. Kreowane na hit dziewiątej kolejki starcie z Legią Warszawa okazało się jednak totalną klapą, bo działo się jedynie pod koniec pierwszej połowy. Z nieba do piekła trafił Petar Stojanović, który krótko po strzeleniu gola sprokurował rzut karny.
Raków dotknięty kryzysem
Raków Częstochowa znalazł się w największym kryzysie od czasu awansu do Ekstraklasy. Po powrocie do elity „Medaliki” tylko raz po sześciu rozegranych meczach na koncie miały ledwie sześć punktów. Miało to miejsce w sezonie 2019/20, gdy Raków pełnił rolę beniaminka i nikt nie mógł wówczas przypuszczać, że lada moment stanie się jednym z najsilniejszych klubów w kraju. Wtedy również częstochowianie znaleźli się w strefie spadkowej, choć spędzili w niej tylko jedną kolejkę, a nie dwie, jak obecnie, ale też nie mieli do rozegrania dwóch zaległych meczów.
Nikt jednak nie powiedział, że zaległy mecz = trzy punkty z marszu, tym bardziej, jeśli jest to starcie z Lechem Poznań. „Kolejorz” to jedna z przeszkód wicemistrzów Polski na „ścieżce zdrowia”. Rozpoczęła ją porażka z Górnikiem Zabrze, przez co Raków po pięciu rozegranych w tym sezonie domowych meczach na koncie miał więcej porażek niż wygranych – trzy w porównaniu do dwóch. A czym w obecnej sytuacji pokonać Legię, jak nie atutem własnego boiska. Tym bardziej, że wyjazdy pod Jasną Górę wybitnie jej nie leżą. W lidze nie wygrała tam od 1996 roku.
https://twittter.com/polski_ligowiec/status/1969453840412897540
Cierpliwy i kamień ugotuje
Jakiekolwiek zaś ostatnie wyjazdowe zwycięstwo Legii nad Rakowem w Ekstraklasie miało miejsce w sierpniu 2020 roku, gdy „Medaliki” grały jeszcze w Bełchatowie. Wówczas jednym z zawodników częstochowskiego klubu był Kamil Piątkowski, który teraz znalazł się po drugiej stronie barykady. To zresztą on w 17. minucie uratował skórę Steve’owi Kapuadiemu, wygarniając spód nóg piłkę szarżującemu pod pole karne Franowi Tudorowi. Chorwat znalazł się pod nim po błędzie Kapuadiego w opanowaniu mocno zagranej od Piątkowskiego piłki.
Zrewanżować się za swój błąd reprezentant DR Kongo mógł w 26. minucie, kiedy to po centze z rzutu rożnego uderzył głową tuż obok bramki. Dodajmy, że rzut rożny dla Legii narodził się z zablokowanego strzału Bartosza Kapustki, który poprzedziło jeszcze uderzenie w słupek Petara Stojanovicia. Pierwszy gol po przenosinach do Polski Słoweńca wreszcie znalazł, gdyż kwadrans później „wolejem” z lewej nogi pokonał Kacpra Trelowskiego. Co więcej, była to jego pierwsza bramka od kwietnia 2024 roku, kiedy to trafił przeciwko włoskiej Ternanie.
Legia prowadzi w Częstochowie! 🔥
Petar Stojanović przymierzył zza pola karnego ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/LqvD5HDT9t
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 20, 2025
Kontrowersyjny rzut karny
Stojanović szybko jednak trafił z nieba do piekła, bo w doliczonym czasie pierwszej połowy to po jego zagraniu – choć przypadkowym – ręką Raków otrzymał rzut karny. Po tej dość kontrowersyjnej decyzji Jarosława Przybyła z Kluczborka odpowiedzialność wykonania „jedenastki” na swoje barki wziął Ivi Lopez. Hiszpan uderzył w przeciwnym kierunku, do którego rzucił się Kacper Tobiasz, i mógł celebrować swoje pierwsze ligowe trafienie od 10 maja br. Zatrzymał zarazem licznik Rakowa, która wyniósł ponad 300 minut bez strzelonego gola.
Tuż po przerwie gospodarze byli bliscy pójścia za ciosem – Jean Carlos, który w pierwszej połowie narzekał na problemy zdrowotne, wygrał najpierw przebitkę z Piątkowskim, a po „pinballu” w polu karnym oddał strzał. Ten jednak na wślizgu zablokował Ruben Vinagre. Po chwili znacznie groźniejszą sytuacją odpowiedzieli goście, ale uderzenie Ermala Krasniqiego na bliższy słupek nogą odbił Trelowski. Wróćmy jeszcze do Jeana Carlosa, który choć walczył z urazem, to już po 10 minutach drugiej połowy musiał zakończyć występ. Zastąpił go Adriano Amorim.
Kontrowersja! 👀
Ivi Lopez wykorzystuje rzut karny i mamy remis, ale czy decyzja sędziego była słuszna? ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/61rRoAX09Z
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 20, 2025
Druga połowa… się odbyła
I… to by było na tyle, jeśli chodzi o wydarzenia przy Limanowskiego. Nie, autor tego tekstu nie przespał pozostałych kilkudziesięciu minut, choć zawodnicy Rakowa oraz Legii robili wszystko, by tak się stało – zwyczajnie w świecie w drugiej połowie nic się nie działo. Skoro już po godzinie swój występ zakończył Ivi Lopez, a kwadrans po nim Jonathan Braut Brunes, to jest to jasnym dowodem, że Marka Papszuna ten remis zadowalał i chciał oszczędzać swój zespół na środowy, zaległy mecz szóstej kolejki PKO BP Ekstraklasy z Lechem Poznań.
Tego samego dnia ligowe zaległości – także z szóstej kolejki PKO BP Ekstraklasy – nadrabiać będzie Legia Warszawa. Podopieczni Edwarda Iordanescu przy Łazienkowskiej zmierzą się z Jagiellonią Białystok. Obie te ekipy do gry wejdą tuż po zakończeniu starcia Rakowa z Lechem. Pod Jasną Góra rywalizacja rozpocznie się o godzinie 18:45, z kolei w Warszawie o godzinie 21:00. Spotkanie z „Jagą” zapoczątkuje zresztą serię domowych meczów Legii. Cztery dni później „Wojskowi” podejmą u siebie Pogoń Szczecin, a po kolejnych czterech dniach Samsunspor.
Ciężki dzień mają dzisiaj kibice, którzy oglądali wszystkie mecze Ekstraklasy.
Mega nuda w Radomiu, Gdyni, Częstochowie i przyjemny dla oka mecz w Niecieczy.#RCZLEG
— Mateusz Kulisz (@Matiosporcie) September 20, 2025
fot. screen Canal+Sport