Trwała Gala Złotej Piłki, a PSG goniło wynik w Marsylii i go… nie dogoniło. Przeważył błąd następcy Donnarummy

Napisane przez Mariusz Orłowski, 22 września 2025

PSG miało dotychczas doskonały bilans w Ligue 1 – 4-0-0. To się zmieniło po wizycie w Marsylii. W przełożonym meczu lepszy okazał się miejscowy Olympique. Decydującą bramkę zdobył już na początku meczu Nayef Aguerd po dużym błędzie Lucasa Chevaliera, który za późno wyszedł z bramki. Ta porażka oznacza utratę miejsca lidera. A wszystko to… w momencie, gdy odbywała się Gala Złotej Piłki. 

Mecz przełożony na czas… Gali Złotej Piłki

Piątą kolejkę Ligue 1 miały zamykać „derby Francji” – Olympique Marsylia vs PSG i rzeczywiście ją zamknęły, tylko… dzień później, w poniedziałek. Już w niedzielę od rana we pojawiały się sygnały, że mecz może być przełożony. Kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem wszystko się potwierdziło – mecz OM vs PSG przełożono w związku z zapowiadaną ulewą i burzą. Météo-France, czyli odpowiednik IMGW, wydał komunikat, według którego w okresie rozgrywania spotkania w Marsylii miał panować pogodowy armageddon. Granie nie miało sensu.

Co dziwne, starcie przełożono na poniedziałek, a więc dobę później, czyli… dokładnie na czas Gali Złotej Piłki, choć PSG było przecież nominowane do nagrody jako klub. Do tego głównym faworytem do nagrody głównej obok Lamine’a Yamala był Ousmane Dembele (i tak był kontuzjowany). Co jeszcze dziwniejsze, przecież to Francuzi organizują ową prestiżową nagrodę, bo jest to pomysł „France Football”, a jednak wielu potencjalnych gości tego wydarzenia biegało tego wieczoru po boisku, zamiast siedzieć w garniturach.

Mimo wszystko Ousmane Dembele i tak jest kontuzjowany i nie grał w dwóch ostatnich meczach, więc on na Plebiscyt Złotej Piłki się udał. Podobnie zresztą Desire Doue. PSG było więc mocno osłabione na „Le Classique”.

Olympique Marsylia z szybkim ciosem

Tym razem Luis Enrique nie siedział już na trybunach, tylko normalnie na ławce rezerwowych. Olympique Marsylia pokazał, że będzie grał agresywnie już po kilkudziesięciu sekundach i ostrym ataku Emersona Palmieriego na Achrafa Hakimiego i kolejnym, w którym to Pierre-Emile Hojbjerg mocno władował się w Vitinhę, który aż się od niego odbił. Nie będzie miękkiej gry – zdawali się mówić tym samym gospodarze. Nie bali się też od początku wysoko pressować i z takiego właśnie odbioru zrodziła się pierwsza akcja – Greenwood dograł do Amine Gouiriego i dobrze zablokował ten strzał Ilja Zabarnyj.

Trochę oszołomieni byli paryżanie i w takim to momencie stracili bramkę – już na samym początku spotkania. Zablokowane zostało dośrodkowanie Masona Greenwooda w taki sposób, że piłka powędrowała tzw. „świecą” w pole karne. Zawahał się Lucas Chevalier – zastanawiał się, czy ma ruszać do tej piłki, czy jednak zostać w bramce. No i bramkarz PSG ruszył zdecydowanie za późno, bo przeskoczył go Nayef Aguerd i trafił do siatki. Pojawiła się duża szansa na przełamanie fatalnej passy – OM bowiem nie wygrał żadnego z 12 ostatnich domowych spotkań z PSG.

Gospodarze lepsi i ze skuteczną taktyką

Gracze PSG grali kiepsko, niedokładnie, nie byli w stanie niczego ciekawego wykreować czy nawet w ogóle wejść w szesnastkę gospodarzy. Nawet jak Goncalo Ramos zabrał piłkę Balerdiemu w niebezpiecznym miejscu, to i tak defensywa OM szybko się przegrupowała i przerwała akcję. Balerdi zresztą nie wyglądał najlepiej, bo już po 14 minutach miał na koncie dwa błędy. Dopiero potem się rozegrał i walczył jak na kapitana przystało. Trzeba przyznać, że piłkarze z Marsylii od początku faulami pracowali na żółtą kartkę i w końcu trafiło na Benjamina Pavarda w 18. minucie, któremu Jerome Brisard już musiał ją pokazać.

Pierwszy raz trochę więcej miejsca miał Vitinha i od razu skusił się na strzał z 17 metrów. Uderzył mocno, jednak prosto w Geronimo Rulliego, który wypiąstkował piłkę. Głównie mieliśmy jednak walkę w środku pola. Gospodarze starali się szybko doskakiwać i „kasować” akcje paryżan. Jeżeli komuś obrzydła kiedyś tiki-taka, to właśnie była to taka gra w najgorszym wydaniu. Posiadanie w poszukiwaniu miejsca, którego nie było. Za to Olympique Marsylia był bliski trafienia na 2:0 w 25. minucie, kiedy to Amine Gouiri zszedł z lewego skrzydła do środka i huknął w poprzeczkę.

Olympique grał po prostu lepiej w pierwszej połowie. PSG gubiło się przy tym wysokim pressingu w zasadzie oddając piłkę – albo prosto do rywali, albo grając gdzieś po autach. Była poprzeczka, był też nieuznany gol z powodu spalonego Aguerda, który wystawił piłkę do „pustaka” Emersonowi Palmieriemu. Paryżanom ciągle czegoś brakowało – nawet jak Nuno Mendes zwiódł rywali i podholował pod bramkę OM, to podał niecelnie do Kwaracchelii. I tak to wyglądało. Cztery strzały PSG, z czego wyniosły one razem tylko 0.18 xG. To dobitnie świadczy o tym, że nie grali najlepiej.

Bicie głową w mur

Czy po przerwie coś się specjalnie zmieniło? No nie za bardzo. Też PSG kreowało akcje z bólem zębów. Pierwszy kwadrans to aż 74% posiadania piłki, a był z tego praktycznie jeden celny strzał. Ciągle podawali ją sobie Willian Pacho czy Marquinhos i grali to w jedną, to w drugą, to zwrotna, szukając jakiejś dziury. Geronimo Rulli za to królował w swoim polu karnym – wychodził, przecinał, łapał dośrodkowania. Fenomenalnie interweniował też po uderzeniu Hakimiego, wybijając piłkę na rzut rożny. To była ta jedna groźna akcja PSG.

Dobrą szansę miał też Goncalo Ramos po pierwszej w tym meczu niepewnej interwencji Rulliego, który się zawahał i po dośrodkowaniu został w bramce. OM uratował jednak Balerdi, który delikatnie trącił piłkę głową i utrudnił uderzenie Portugalczykowi. Zdecydowanie mniej pewny po drugiej stronie był Lucas Chevalier, który raz tak zwlekał z podaniem, że zablokował go Pierre-Emerick Aubameyang i zrobiło się niebezpiecznie. Luis Enrique widział, że z przodu nic się nie dzieje, więc zrobił ofensywną zmianę – z boiska zszedł Willian Pacho, a wszedł Lee Kang-In. 10 minut później wszedł też Senny Mayulu.

Geronimo Rulli bardzo mocno pracował na swoją notę. Po tych zmianach obronił jeszcze niebezpieczny strzał Vitinhi z 30 metrów czy też pewnie zachował się przy mocnej wrzutce Nuno Mendesa. Nie notował może spektakularnych parad oprócz tej jednej, ale wprowadzał spokój w zespole i zarażał innych pewnością siebie. W końcówce mimo korzystnego wyniku wybuchł trener Roberto De Zerbi, który otrzymał czerwoną kartkę i wylądował na trybunach. Tam mógł obgryzać paznokcie. Marsylczycy mogli odtrąbić sukces, a kibice odpalili na trybunach pirotechnikę. To ich wielki wieczór.

For. screen Eleven Sports

Antyfan social mediów. Pisanie o piłce nożnej to odskocznia, bo działa w innej branży. Cryuffista i Guardiolista. Od 2008 fan Barcy. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Nie gardzi polską piłką, a po transferze Sampera do Motoru opadła mu kopara.

Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
nowa oferta powitalna BETFAN
Ruch Chorzów - Chrobry Głogów
Obie strzelą
kurs
1.81
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)