Real Madryt się nie zatrzymuje. Mbappe ciągle w formie, a Levante wypunktowane

Napisane przez Krzysztof Małek, 23 września 2025
Real Madryt z Levante 4:1

Real Madryt nie zwalnia tempa i utrzymuje znakomitą passę na starcie sezonu. Tym razem zespół Xabiego Alonso pewnie ograł na wyjeździe Levante 4:1. Bohaterem meczu został Kylian Mbappe, który w drugiej połowie skompletował dublet i potwierdził, że znajduje się w wyśmienitej formie strzeleckiej. Po sześciu kolejkach „Królewscy” mają komplet punktów.

Przed meczem

Real Madryt rozpoczął sezon w imponującym stylu. Zespół Xabiego Alonso wygrał wszystkie pięć pierwszych spotkań w La Liga, a w miniony weekend pokonał u siebie Espanyol 2:0 po efektownych trafieniach Kyliana Mbappe i Edera Militao. Do tego „Królewscy” dołożyli zwycięstwo nad Marsylią w Lidze Mistrzów, co jeszcze bardziej podkreśliło ich świetną formę.

W szóstej kolejce Primera Division rywalem Realu było Levante – beniaminek, który niedawno sprawił sporą niespodziankę, rozbijając Gironę aż 4:0. Dla ekipy z Walencji było to pierwsze zwycięstwo w obecnym sezonie i powód do dużej radości. Świetnie spisywał się w barwach Levante nowy zawodnik pozyskany z Villarrealu – Etta Eyong.

Sporo uwagi przed meczem skupiało się na Viniciusie. Brazylijczyk po spotkaniu z Espanyolem miał być niezadowolony z decyzji Xabiego Alonso o zdjęciu go z boiska w drugiej połowie. Hiszpańskie media piszą nawet o konflikcie na tej linii. Tym razem liczono, że pokaże się z lepszej strony – tym bardziej, że Levante to jeden z jego ulubionych rywali. To właśnie na Estadi Ciutat de València prawie cztery lata temu ustrzelił dublet, a właśnie z tym rywalem zanotował pierwszego w karierze hattricka. Wielu kibiców oczekiwało, że znów będzie kluczową postacią meczu.

Składy:

Levante: M. Ryan, J. Toljan, U. Elgezabal, Dela, D. Varela Pampin, C. Alvarez, U. Vencedor, O. Rey, J. Olasagasti, K. Etta Eyong, I. Romero,

Real Madryt: T. Courtois, R. Asencio, D. Huijsen, A. Carreras, F. Garcia, F. Valverde, D. Ceballos, F. Mastantuono, A. Guler, Vinicius, K. Mbappe.

Real wrzucił rywala na karuzelę

Po spotkaniach z Espanyolem i OM wiele mówiło się o problemach Realu Madryt. Krytycy zarzucali drużynie Xabiego Alonso, że zbyt wolno wchodzi w mecz i ma kłopoty ze skutecznością. Starcie z Levante miało być momentem, w którym „Królewscy” w końcu pokażą swoją ofensywną siłę.

Początek jednak wcale na to nie wskazywał. Już w 4. minucie gospodarze mogli sprawić niespodziankę – Ivan Romero główkował z bliskiej odległości, lecz piłka minęła słupek bramki Thibauta Courtoisa. Kilka minut później Dela po rzucie rożnym także znalazł się w znakomitej sytuacji, ale jego uderzenie głową przeleciało minimalnie obok bramki. Levante w pierwszym kwadransie było groźniejsze i częściej gościło pod polem karnym Realu niż odwrotnie, co z pewnością mogło niepokoić Xabiego Alonso.

Real jednak szybko się przebudził i przejął kontrolę nad wydarzeniami. W 22. minucie kapitalną okazję miał Franco Mastantuono, który przejął wybitą piłkę na skraju pola karnego i huknął w poprzeczkę – to był pierwszy poważny sygnał ostrzegawczy dla gospodarzy.

Chwilę później do akcji wkroczył Vinicius. Brazylijczyk w swoim stylu wziął sprawy w swoje ręce i w 28. minucie przepięknym strzałem z linii pola karnego zdobył trzeciego gola w tym sezonie La Liga. To był gol w stylu Viniego. Od tego momentu Real całkowicie zdominował rywala.

W 38. minucie kibice byli świadkami kolejnej efektownej akcji – Mastantuono wykorzystał precyzyjne podanie kolegi i potężnym strzałem w okienko pokonał Matthew Ryana. Dla 18-letniego Argentyńczyka było to premierowe trafienie w barwach Realu, co wywołało ogromną radość nie tylko u samego gracza.

„Królewscy” mogli jeszcze przed przerwą podwyższyć prowadzenie. W 41. minucie Vinicius ponownie znalazł się w świetnej sytuacji, ale tym razem Ryan popisał się kapitalną interwencją, broniąc strzał w prawy dolny róg. Levante nie potrafiło odpowiedzieć na dwa szybkie ciosy i końcówka pierwszej połowy toczyła się już pod pełne dyktando Realu. Gospodarze sprawiali wrażenie kompletnie zaskoczonych obrotem spraw i schodzili do szatni bez wyraźnego pomysłu na odwrócenie losów meczu.

Wypadek przy pracy

Real Madryt w drugiej połowie nie zamierzał oddawać inicjatywy, ale ciekawość budziło, jak zareaguje Levante po przerwie. Gospodarze musieli szukać swojej szansy, by wrócić do meczu – i w końcu ją dostali.

W 54. minucie Etta Eyong wykorzystał spore zamieszanie w polu karnym. Piłka odbiła się niefortunnie od Deana Huijsena, spadła pod nogi napastnika Levante, a ten błyskawicznie zareagował, uprzedził interwencję Thibauta Courtois i strzałem głową zdobył bramkę kontaktową. Belgijski bramkarz od razu sygnalizował faul na sobie, jednak powtórki telewizyjne jasno wykazały, że atak był zgodny z przepisami.

Gol dodał gospodarzom nieco energii i wprowadził więcej emocji do meczu, choć Real nadal miał wszystko pod kontrolą. Choć to co się wydarzyło kilka minut później, to ten gol można nazwać wypadkiem przy pracy.

Mbappe ciągle w formie

Przez dłuższy czas wydawało się, że Kylian Mbappe nie ma swojego dnia. Francuz był niemal niewidoczny przez pierwszą godzinę gry na Estadi Ciutat de Valencia, ale gdy wreszcie dostał okazję, pokazał pełnię swoich możliwości.

W 64. minucie wywalczył rzut karny, a chwilę później sam podszedł do piłki. Strzelił niezwykle pewnie – efektowną „panenką” posłał futbolówkę w sam środek bramki, kompletnie myląc Matthew Ryana, który rzucił się w jeden z rogów. Kibice mogli tylko westchnąć z zachwytu – to była klasa światowa w najlepszym wydaniu.

Nie trzeba było długo czekać na kolejne emocje. Zaledwie pięć minut po skutecznie wykonanym rzucie karnym Mbappe ponownie wpisał się na listę strzelców. Tym razem kapitalnym podaniem obsłużył go Arda Guler, a Francuz znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Bez chwili wahania wykończył akcję perfekcyjnie, posyłając piłkę obok bezradnego Matthew Ryana. W ten sposób Mbappe w zaledwie kilka minut skompletował dublet, a jego dorobek w La Liga urósł już do sześciu i siedmiu bramek w tym sezonie.

Druga połowa była już jedynie potwierdzeniem pełnej dominacji Realu Madryt. Stracony gol okazał się jedynym poważnym potknięciem w tym spotkaniu, a gospodarze poza tym nie mieli nic do zaoferowania. Ich ofensywne próby były zbyt chaotyczne, by realnie zagrozić Thibautowi Courtois.

Radość po efektownej wygranej z Gironą szybko prysła – Levante zostało zneutralizowane i nie potrafiło wrócić do gry. Real natomiast kontynuuje kapitalną serię – to już siódme zwycięstwo z rzędu i komplet punktów w La Liga. Co więcej, w całym sezonie stracili zaledwie trzy bramki, co świetnie pokazuje balans między ofensywą a defensywą. Najbliższe derby Madrytu z Atlético zapowiadają się dzięki temu jeszcze ciekawiej – „Królewscy” wchodzą w nie w znakomitych nastrojach i z dużą pewnością siebie.

fot. screen Eleven Sports

Miłośnik sportu wszelakiego. Nie odmawia tylko pacierza. W piłce nożnej najbardziej ceni sobie hiszpański styl, dlatego La Liga nie jest mu obca. Prywatnie fan Realu Madryt i Los Angeles Lakers. Typowy kibic sukcesu.

Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
nowa oferta powitalna BETFAN
GKS Katowice - Wisła Płock
Awans Wisły Płock
kurs
2.25
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)