Od piłkarza, stomatologa… po gracza tenisa stołowego. Niezwykła historia brazylijskiego zawodnika

Napisane przez Gabriel Stach, 30 września 2025
Rodrigo Pimpao

Niegdyś bohater boisk najwyższej ligi w Brazylii, a dziś ponownie odkrywa smak rywalizacji – tym razem nie z piłką przy nodze, lecz z… rakietą w dłoni, wracając do młodzieńczych lat. Droga brazylijskiego piłkarza od stadionów po stoły pingpongowe kryje w sobie więcej niż zmianę dyscypliny – to opowieść o pasji, odwadze i nowym początku.

Pimpao – od boisk Copa Libertadores do stołów pingpongowych

Kiedy w 2017 roku Rodrigo Pimpao strzelał gole dla Botafogo w Copa Libertadores, kibice widzieli w nim wojownika oraz piłkarza, który nigdy nie odpuszcza i walczy o każdy centymetr boiska. Pięć bramek, które zdobył w tamtej edycji, sprawiły, że na równi wspominano go z legendami klubu – Jairzinho czy Dirceu. Dziś, osiem lat później, nazwisko byłego piłkarza powraca w mediach sportowych, ale już nie w kontekście piłki nożnej. Pimpao znów rywalizuje – tym razem w tenisie stołowym, dyscyplinie, która ukształtowała jego dzieciństwo i, jak sam przyznaje, miała ogromny wpływ na jego rozwój jako sportowca.

W wieku 37 lat były napastnik postanowił wrócić do swojej pierwszej pasji. Wziął udział w 5. etapie Mistrzostw Stanu Paraná w kategorii Absolute F, gdzie spośród 120 zawodników awansował do najlepszej szesnastki. Dla wielu było to zaskoczenie, dla niego – naturalna konsekwencja życiowej drogi, która zatoczyła koło.

Historia związku piłkarza z tenisem stołowym sięga lat 90. Mały Rodrigo, dorastający w Canoinhas w stanie Santa Catarina, nie miał profesjonalnych warunków do treningu. Razem z bratem rozstawili prowizoryczny stół w garażu – kawałek sklejki, kilka gwoździ, ręcznie wykonane nogi. Ta amatorska konstrukcja stała się areną jego pierwszych zwycięstw.

Już jako dziesięciolatek był liderem rankingu w swoim stanie, a w 1997 roku, podczas Mistrzostw Brazylii w Fortalezie, zajął piąte miejsce. To był jego pierwszy lot samolotem, pierwsze zetknięcie z krajową sceną sportową, pierwsze marzenia o wielkiej karierze. Nie wiedział jeszcze, że zamiast rakiety wybierze piłkę, ale pasja do ping-ponga pozostała w nim na zawsze. Choć ostatecznie to futbol zdominował życie zawodowe brazylijskiego piłkarza, tenis stołowy nigdy go nie opuścił. Pimpao twierdzi, że zwinność, refleks i szybkość podejmowania decyzji, które rozwijał w dzieciństwie przy stole, były jego tajną bronią w piłkarskiej karierze.

Tenis stołowy nauczył mnie szybko myśleć, analizować ruch przeciwnika i błyskawicznie reagować. To ogromna przewaga na boisku – podkreślił w wywiadzie.

Podczas występów w Japonii, gdzie tenis stołowy jest jednym z najpopularniejszych sportów, zaskakiwał kolegów z drużyny, prezentując swoje ukryte umiejętności. Reprezentował tam barwy Cerezo Osaka i Omiya Ardija, a przy każdej okazji sięgał po rakietę, by udowodnić, że piłkarz z Brazylii potrafi rywalizować także w innej dyscyplinie.

Ostatni gol i nowe otwarcie

Karierę piłkarską zakończył w 2023 roku, grając w barwach Marcílio Diasa. Wcześniej bronił kolorów m.in. Vasco, Botafogo, América-MG, CSA, Remo czy América-RN. W sumie rozegrał ponad 500 spotkań, zdobył ponad 100 bramek i zapisał się w pamięci kibiców jako waleczny, nieustępliwy napastnik. Zdecydowanie najbardziej kojarzy się go z czarno-białymi pasami, czyli barwami Botafogo. To dla tego klubu zagrał w sumie aż 196 razy. Choć było kilka zespołów w jego życiu, to żaden inny nie miał podjazdu w liczbie spotkań.

Symboliczne pożegnanie z futbolem miało miejsce jeszcze w barwach Triestu – amatorskiej drużyny z przedmieść Kurytyby. W finale przeciwko Novo Mundo strzelił gola, który pozwolił jego ekipie doprowadzić do rzutów karnych i sięgnąć po mistrzowski tytuł w lokalnych rozgrywkach. Był to jego ostatni gol w oficjalnym meczu, zamykający długą i barwną karierę.

Po tym etapie przyszła refleksja – co dalej? Próbował odnaleźć się poza boiskiem: studiował stomatologię, założył wraz z bratem klinikę, a później otworzył siłownię Uplay Bacacheri, łącząc pasję do sportu ze zdrowym stylem życia. Jednak to tenis stołowy okazał się przestrzenią, w której odnalazł nową energię i motywację. Do powrotu przy stole skłonił go… 12-letni syn Davi. Zafascynowany sukcesami Hugo Calderano – brazylijskiej gwiazdy światowego tenisa stołowego – młody chłopak zapragnął spróbować swoich sił w tej dyscyplinie. Ojciec postanowił go wspierać w najprostszy, a zarazem najpiękniejszy sposób – własnym przykładem.

Powiedziałem mu, że tenis stołowy to sport, w którym sam odpowiadasz za błędy i zwycięstwa. Chciałem, żeby zrozumiał, czym jest odpowiedzialność. Dlatego wróciłem do rywalizacji, żeby pokazać mu, że nigdy nie jest za późno na marzenia – tłumaczył Pimpao. Wspólne treningi stały się ich nową więzią. Pimpao rywalizuje, syn uczy się podstaw. Wspólnie przeżywają emocje, które do niedawna Rodrigo czuł na murawie, a teraz odczuwa przy stole tenisowym.

Sportowe autorytety byłego piłkarza

Rodrigo nie ukrywa, że przez lata miał swoich idoli również poza futbolem. Jako dziecko inspirował się Hugo Hoyamą, legendą brazylijskiego tenisa stołowego, który zdobył aż dziesięć złotych medali Igrzysk Panamerykańskich: – Hoyama był moim bohaterem. To dzięki niemu pokochałem ten sport. Dziś życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia po ciężkiej operacji serca – powiedział z nostalgią.

Obecnie wzorem dla niego i dla całego pokolenia młodych zawodników jest Hugo Calderano: – To, co robi Calderano, jest niesamowite. Nawet Azjaci podpatrują jego grę, szukając sposobu, jak go pokonać. Marzę, by kiedyś zagrać z nim choć jeden punkt. Wystarczyłoby, żebym zdobył jedno oczko – to już byłoby spełnienie marzeń – dodał z uśmiechem Pimpao.

Nowa droga, ten sam duch rywalizacji

Dla wielu jego powrót do stołu to jedynie hobby, dla niego – kolejna szansa, by sprawdzić swoje granice: – Nikt nie jedzie na turniej po to, żeby przegrać. Zdobyłem pierwsze punkty rankingowe i chcę walczyć dalej. Może uda się nawet sięgnąć po tytuł mistrza. Wierzę, że to dopiero początek nowej drogi – zapewnił.

Planuje startować w kolejnych etapach mistrzostw stanu Paraná, a w przyszłości także w turniejach krajowych. Trenuje regularnie, a jego determinacja przypomina tę z boiskowych czasów. Choć nie ma już na plecach nazwiska „Pimpao”, a startuje pod nazwiskiem „Rodrigo Vianna”, kibice wciąż pamiętają jego charakter. Zresztą żartobliwy pseudonim „Pimpanerano” – połączenie jego przydomka i nazwiska Calderano – szybko zaczął krążyć wśród fanów, gdy tylko dowiedzieli się o jego powrocie.

Nadchodzące mecze

    Nie ma wątpliwości, że Rodrigo Pimpao to ktoś, kogo brazylijski kibice doskonale pamiętają z boisk, ale to, co czyni byłego piłkarza postacią wyjątkową, to fakt, że nie pozwolił, by zakończenie kariery było końcem sportowej drogi. Jego historia pokazuje, że pasja nie zna wieku ani granic dyscyplin. On do swojej wrócił po wielu latach. Wciąż jest tym samym chłopakiem z Canoinhas, który w garażu grał z bratem do upadłego. Różnica polega na tym, że teraz robi to razem z synem, a zamiast marzeń o piłkarskiej karierze snuje plany o kolejnych turniejach pingpongowych.

    Rodrigo Pimpao udowadnia, że prawdziwy sportowiec nigdy nie przestaje rywalizować. Niezależnie od tego, czy na murawie, czy przy stole – wciąż napędza go ta sama żądza zwycięstwa.

    Fot. PressFocus

    Bayern Monachium w jego życiu zajmuje trzy miejsca na podium. Płakał ze smutku po golach Diego Milito i z radości po golu Robbena. Znajdziesz go też na "Die Roten", gdzie napisał 40 tys. tekstów!

    Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
    nowa oferta powitalna BETFAN
    Galatasaray - Liverpool
    Wygrana Liverpoolu
    kurs
    1.65
    1
    Bonus 3 x 100% do 200 PLN
    2
    Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
    3
    Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
    4
    Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)