Kacper Kozłowski żałuje wielkiego transferu: „To był duży przeskok”. Szansa na pierwszy występ od… czterech lat

Kacper Kozłowski ma do tej pory tylko sześć występów w reprezentacji Polski seniorów. Kiedy w 2021 roku zadebiutować dał mu Paulo Sousa i wpuścił nawet w przesuniętym o jedno lato EURO 2020, to chyba każdy przypuszczał, że będzie ich więcej. Tymczasem po wielkim transferze do Brighton „Koziołek” zniknął. W rozmowie ze „Sport.pl” przyznał, że był to za duży przeskok.
Kozłowski z szansą na występ po czterech latach
Kiedy ostatnio Kacper Kozłowski zagrał mecz w reprezentacji Polski seniorów? Otóż bardzo dawno temu – 9 października 2021 roku zanotował dwie asysty z San Marino. Kadrę prowadził jeszcze wtedy Paulo Sousa, który nie bał się stawiać na 17-letniego pomocnika. Kozłowski nie miał bowiem jeszcze skończonej osiemnastki, kiedy ostatni raz grał w najważniejszej drużynie narodowej. Jerzy Brzęczek, Czesław Michniewicz, Fernando Santos, Michał Probierz i Jan Urban – selekcjonerzy zmieniali się co rusz, a pomocnik pozostał na długo z tymi swoimi sześcioma meczami.
Nie jest to jednak spowodowane tylko samą niechęcią selekcjonerów. Probierz bowiem powołał Kozłowskiego rok temu i to zarówno w październiku, jak i w listopadzie. Nie poszło nam wtedy najlepiej… Paweł Dawidowicz i Jan Bednarek nie mieli po jesieni najlepszej renomy. Zwłaszcza wyśmiewany był ten pierwszy, który zawalił w meczu z Chorwatami. To były te spotkania Ligi Narodów, na które z powodu kontuzji nie przyjechał „Koziołek”:
Tuż przed listopadowym zgrupowaniem nabawił się urazu łydki i pozostał w Turcji, gdzie gra dla zespołu Gaziantep FK. Przed październikowymi powołaniami z kolei nie dokończył ligowego występu i musiał zejść z boiska w 67. minucie. Spory pech go prześladował, bo Michałowi Probierzowi nie było dane sprawdzić jego formy. W kolejnych miesiącach nie był już powoływany.
W marcu i w czerwcu 2025 roku grał w zespole U21. Wiosną w sparingach, a latem uczestniczył w mistrzostwach Europy. Polacy po trzech meczach musieli pożegnać się z turniejem. Przegrali 1:2 z Gruzją, 0:5 z Portugalią i 1:4 z Francją, a trener Adam Majewski stracił pracę, choć przed turniejem… przedłużono z nim umowę. Gdy Jan Urban rozsyłał swoje pierwsze powołania na mecze z Holandią i Finlandią, to także nie było tam miejsca dla Kozłowskiego. Nowy selekcjoner wolał m.in. Bartosza Kapustkę, Bartosza Slisza czy Jakuba Piotrowskiego. Kozłowski wraca więc do kadry po bardzo długim czasie.
🆕 POWOŁANIA
Selekcjoner reprezentacji Polski Jan Urban ogłosił listę zawodników powołanych na październikowe zgrupowanie oraz mecze z Nową Zelandią i Litwą. 🇵🇱 pic.twitter.com/crXEhGKIcB— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) October 3, 2025
Regularnie gra w zespole Gaziantep FK. Często jest to nawet po 90 minut. We wrześniu trafił do siatki w meczu przeciwko Kocaelisporowi, a tuż przed zgrupowaniem zdobył też bramkę przeciwko najgorszemu w lidze zespołowi Karagumruk. Gaziantep FK zajmuje 6. miejsce w Super Lig, a Kozłowski rozegrał na pozycji ofensywnego pomocnika prawie 700 minut. Więcej od niego ma tylko jeden piłkarz w drużynie – lewy obrońca Kevin Rodrigues. To oznacza, że Polak jest jednym z fundamentów składu. Tu można sobie obejrzeć jego drugie trafienie w tym sezonie ligowym:
Reprezentacja Polski zagra najpierw towarzysko z Nową Zelandią 9 października (czwartek) o godz. 20:45 na Stadionie Śląskim, a później pojedzie na Litwę, by zmierzyć się w eliminacjach do MŚ 2026 (12 października – niedziela). Zwłaszcza sparing na polskiej ziemi wydaje się idealny do tego, by Kozłowski odhaczył występ numer siedem w narodowych barwach.
Za duży transfer?
Kozłowski w Turcji gra drugi sezon. Wcześniej występował na holenderskich boiskach w Vitesse, dokąd był wypożyczony z Brighton. W angielskim zespole tak naprawdę nigdy nie zaistniał. Do Premier League trafił zimą 2022 roku i kosztował 11 mln euro. W najwyższych transferach wychodzących z PKO BP Ekstraklasy widnieje ex aequo na pierwszej pozycji razem z Jakubem Moderem i Ante Crnacem. Różne źródła różnie podają – Pogoń twierdziła swego czasu, że Kozłowski przebił nawet kwotę zapłaconą za Modera. Roman Kołtoń informował, że „Portowcy” mieli zainkasować nawet 11,5 mln euro.
Tak pomocnik wspomina swój transfer w wywiadzie ze „Sport.pl”. Uważa, że nie był gotowy na taki przeskok:
Nie będę ukrywał: i ja, i moi bliscy wyobrażaliśmy sobie to inaczej. Największy wpływ na to, że moja kariera wyhamowała, miał transfer do Brighton. Nie nazwę tego błędem, bo marzyłem o tym, by zagrać w najlepszej lidze na świecie, ale w tamtym czasie to był za duży przeskok. Zwłaszcza pod względem fizyczności. Nie byłem gotowy na to, żeby tam zostać i grać. W momencie, w którym odchodziłem z Pogoni, powinienem celować w inne kraje, np. Holandię, które przygotowałyby mnie do transferu do Premier League.
-Dzisiaj wybrałbym inny kierunek, ale wiele osób chciało, żeby ten transfer doszedł do skutku. Sam w pełni o nim nie decydowałem. Nie miałem rozmowy z trenerem, nie znałem żadnego planu – w refleksyjnej rozmowie ze @sportpl mówi Kacper Kozłowski. Zapraszam https://t.co/bZRIkAIfdu
— Konrad Ferszter (@kferszter) October 8, 2025
Jeszcze zanim trafił do ligi holenderskiej, to występował na belgijskich boiskach. Nie udało się Pogoni Szczecin go wypożyczyć do końca sezonu 2021/22. Angielski zespół wolał, by ogrywał się w silniejszej lidze. Tam jednak nie pomogła kontuzja i mocna rywalizacja w walce o skład. Union SG bił się przecież o pierwsze od ponad 80 lat mistrzostwo i nie mógł sobie pozwolić na ogrywanie niedoświadczonego gracza. Finalnie skończył w tabeli za plecami Club Brugge, a tytuł zdobył w sezonie 2024/25. Sam Kozłowski wspomina, że nie było tam łatwo walczyć o skład:
To kluby ściśle współpracujące z uwagi na właściciela Brighton – Tony’ego Blooma. Z tego, co wiem, Brighton naciskało na Royal w kwestii tego wypożyczenia. Ale nie było też tak, że ktokolwiek gwarantował mi tam grę. Zresztą ostatecznie wystąpiłem w zaledwie dziewięciu spotkaniach. I to też nie w pełnym wymiarze, a po kilka-kilkanaście minut.
Trudno było mi tam się przebić, bo gdy przychodziłem do klubu, to drużyna była na pierwszym miejscu w lidze i wygrywała mecz za meczem. Było jasne, że trener nie będzie robił wielu zmian w składzie, a zwłaszcza nie postawi na piłkarza, który przyszedł tylko na pół roku. Brakowało mi rytmu meczowego i ciągłości w grze. To nie było dobre dla mnie i mojego rozwoju.
Kacper Kozłowski w Brighton z numerem 27. pic.twitter.com/PbsJiWZ55G
— Tomek Hatta (@Fyordung) August 7, 2022
Odniósł się też do tego, czy drugi raz w karierze wybrałby Brighton. Teraz – po kilku latach doświadczeń – przyznaje, że szukałby innych rozwiązań. Do Brighton szedł w zasadzie w ciemno – nie miał żadnej rozmowy z trenerem czy też planu na dalszą karierę. Przyznał też, że nie w pełni decydował o tym ruchu. Nie zgania na naciski ze strony Pogoni, bo sam również był zdecydowany. Twierdzi jednak, że brakowało racjonalnego podejścia, a na Premier League nie był gotowy.
– Żeby było jasne: gdybym nie chciał, to bym z niej nie odszedł. Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Ale w momencie transferu zadowolonych było wiele osób, nie tylko ja. Brakowało trochę spokoju, bardziej racjonalnego spojrzenia na moją przyszłość. Nie miałem żadnej rozmowy z dyrektorem sportowym czy trenerem. Po prostu wyjechałem do najlepszej ligi świata, w ogóle nie będąc na nią gotowym. No i sprawy potoczyły się tak, jak nie chciałem, żeby się potoczyły, bo ostatecznie nawet nie zadebiutowałem w pierwszej drużynie Brighton.
Fot. PressFocus