Kacper Kozłowski żałuje wielkiego transferu: „To był duży przeskok”. Szansa na pierwszy występ od… czterech lat

Napisane przez Mariusz Orłowski, 08 października 2025
Kacper Kozłowski

Kacper Kozłowski ma do tej pory tylko sześć występów w reprezentacji Polski seniorów. Kiedy w 2021 roku zadebiutować dał mu Paulo Sousa i wpuścił nawet w przesuniętym o jedno lato EURO 2020, to chyba każdy przypuszczał, że będzie ich więcej. Tymczasem po wielkim transferze do Brighton „Koziołek” zniknął. W rozmowie ze „Sport.pl” przyznał, że był to za duży przeskok.

Kozłowski z szansą na występ po czterech latach

Kiedy ostatnio Kacper Kozłowski zagrał mecz w reprezentacji Polski seniorów? Otóż bardzo dawno temu – 9 października 2021 roku zanotował dwie asysty z San Marino. Kadrę prowadził jeszcze wtedy Paulo Sousa, który nie bał się stawiać na 17-letniego pomocnika. Kozłowski nie miał bowiem jeszcze skończonej osiemnastki, kiedy ostatni raz grał w najważniejszej drużynie narodowej. Jerzy Brzęczek, Czesław Michniewicz, Fernando Santos, Michał Probierz i Jan Urban – selekcjonerzy zmieniali się co rusz, a pomocnik pozostał na długo z tymi swoimi sześcioma meczami.

Nie jest to jednak spowodowane tylko samą niechęcią selekcjonerów. Probierz bowiem powołał Kozłowskiego rok temu i to zarówno w październiku, jak i w listopadzie. Nie poszło nam wtedy najlepiej… Paweł Dawidowicz i Jan Bednarek nie mieli po jesieni najlepszej renomy. Zwłaszcza wyśmiewany był ten pierwszy, który zawalił w meczu z Chorwatami. To były te spotkania Ligi Narodów, na które z powodu kontuzji nie przyjechał „Koziołek”:

Tuż przed listopadowym zgrupowaniem nabawił się urazu łydki i pozostał w Turcji, gdzie gra dla zespołu Gaziantep FK. Przed październikowymi powołaniami z kolei nie dokończył ligowego występu i musiał zejść z boiska w 67. minucie. Spory pech go prześladował, bo Michałowi Probierzowi nie było dane sprawdzić jego formy. W kolejnych miesiącach nie był już powoływany.

W marcu i w czerwcu 2025 roku grał w zespole U21. Wiosną w sparingach, a latem uczestniczył w mistrzostwach Europy. Polacy po trzech meczach musieli pożegnać się z turniejem. Przegrali 1:2 z Gruzją, 0:5 z Portugalią i 1:4 z Francją, a trener Adam Majewski stracił pracę, choć przed turniejem… przedłużono z nim umowę. Gdy Jan Urban rozsyłał swoje pierwsze powołania na mecze z Holandią i Finlandią, to także nie było tam miejsca dla Kozłowskiego. Nowy selekcjoner wolał m.in. Bartosza Kapustkę, Bartosza Slisza czy Jakuba Piotrowskiego. Kozłowski wraca więc do kadry po bardzo długim czasie. 

Regularnie gra w zespole Gaziantep FK. Często jest to nawet po 90 minut. We wrześniu trafił do siatki w meczu przeciwko Kocaelisporowi, a tuż przed zgrupowaniem zdobył też bramkę przeciwko najgorszemu w lidze zespołowi Karagumruk. Gaziantep FK zajmuje 6. miejsce w Super Lig, a Kozłowski rozegrał na pozycji ofensywnego pomocnika prawie 700 minut. Więcej od niego ma tylko jeden piłkarz w drużynie – lewy obrońca Kevin Rodrigues. To oznacza, że Polak jest jednym z fundamentów składu. Tu można sobie obejrzeć jego drugie trafienie w tym sezonie ligowym:

Reprezentacja Polski zagra najpierw towarzysko z Nową Zelandią 9 października (czwartek) o godz. 20:45 na Stadionie Śląskim, a później pojedzie na Litwę, by zmierzyć się w eliminacjach do MŚ 2026 (12 października – niedziela). Zwłaszcza sparing na polskiej ziemi wydaje się idealny do tego, by Kozłowski odhaczył występ numer siedem w narodowych barwach.

Za duży transfer?

Kozłowski w Turcji gra drugi sezon. Wcześniej występował na holenderskich boiskach w Vitesse, dokąd był wypożyczony z Brighton. W angielskim zespole tak naprawdę nigdy nie zaistniał. Do Premier League trafił zimą 2022 roku i kosztował 11 mln euro. W najwyższych transferach wychodzących z PKO BP Ekstraklasy widnieje ex aequo na pierwszej pozycji razem z Jakubem Moderem i Ante Crnacem. Różne źródła różnie podają – Pogoń twierdziła swego czasu, że Kozłowski przebił nawet kwotę zapłaconą za Modera. Roman Kołtoń informował, że „Portowcy” mieli zainkasować nawet 11,5 mln euro.

Tak pomocnik wspomina swój transfer w wywiadzie ze „Sport.pl”. Uważa, że nie był gotowy na taki przeskok:

Nie będę ukrywał: i ja, i moi bliscy wyobrażaliśmy sobie to inaczej. Największy wpływ na to, że moja kariera wyhamowała, miał transfer do Brighton. Nie nazwę tego błędem, bo marzyłem o tym, by zagrać w najlepszej lidze na świecie, ale w tamtym czasie to był za duży przeskok. Zwłaszcza pod względem fizyczności. Nie byłem gotowy na to, żeby tam zostać i grać. W momencie, w którym odchodziłem z Pogoni, powinienem celować w inne kraje, np. Holandię, które przygotowałyby mnie do transferu do Premier League.

Jeszcze zanim trafił do ligi holenderskiej, to występował na belgijskich boiskach. Nie udało się Pogoni Szczecin go wypożyczyć do końca sezonu 2021/22. Angielski zespół wolał, by ogrywał się w silniejszej lidze. Tam jednak nie pomogła kontuzja i mocna rywalizacja w walce o skład. Union SG bił się przecież o pierwsze od ponad 80 lat mistrzostwo i nie mógł sobie pozwolić na ogrywanie niedoświadczonego gracza. Finalnie skończył w tabeli za plecami Club Brugge, a tytuł zdobył w sezonie 2024/25. Sam Kozłowski wspomina, że nie było tam łatwo walczyć o skład:

To kluby ściśle współpracujące z uwagi na właściciela Brighton – Tony’ego Blooma. Z tego, co wiem, Brighton naciskało na Royal w kwestii tego wypożyczenia. Ale nie było też tak, że ktokolwiek gwarantował mi tam grę. Zresztą ostatecznie wystąpiłem w zaledwie dziewięciu spotkaniach. I to też nie w pełnym wymiarze, a po kilka-kilkanaście minut.

Trudno było mi tam się przebić, bo gdy przychodziłem do klubu, to drużyna była na pierwszym miejscu w lidze i wygrywała mecz za meczem. Było jasne, że trener nie będzie robił wielu zmian w składzie, a zwłaszcza nie postawi na piłkarza, który przyszedł tylko na pół roku. Brakowało mi rytmu meczowego i ciągłości w grze. To nie było dobre dla mnie i mojego rozwoju.

Odniósł się też do tego, czy drugi raz w karierze wybrałby Brighton. Teraz – po kilku latach doświadczeń – przyznaje, że szukałby innych rozwiązań. Do Brighton szedł w zasadzie w ciemno – nie miał żadnej rozmowy z trenerem czy też planu na dalszą karierę. Przyznał też, że nie w pełni decydował o tym ruchu. Nie zgania na naciski ze strony Pogoni, bo sam również był zdecydowany. Twierdzi jednak, że brakowało racjonalnego podejścia, a na Premier League nie był gotowy.

Żeby było jasne: gdybym nie chciał, to bym z niej nie odszedł. Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Ale w momencie transferu zadowolonych było wiele osób, nie tylko ja. Brakowało trochę spokoju, bardziej racjonalnego spojrzenia na moją przyszłość. Nie miałem żadnej rozmowy z dyrektorem sportowym czy trenerem. Po prostu wyjechałem do najlepszej ligi świata, w ogóle nie będąc na nią gotowym. No i sprawy potoczyły się tak, jak nie chciałem, żeby się potoczyły, bo ostatecznie nawet nie zadebiutowałem w pierwszej drużynie Brighton.

Fot. PressFocus

Antyfan social mediów. Pisanie o piłce nożnej to odskocznia, bo działa w innej branży. Cryuffista i Guardiolista. Od 2008 fan Barcy. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Nie gardzi polską piłką, a po transferze Sampera do Motoru opadła mu kopara.

Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
nowa oferta powitalna BETFAN
Pogoń Szczecin - Piast Gliwice
Wygrana Pogoni
kurs
2.17
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)