Patryk Stefański: – Doszliśmy do wniosku, że jako piłkarze musimy pomóc Polonii

28.03.2020
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 14:12

Piłkarze Polonii Bytom byli pierwszymi w Polsce, którzy zdecydowali się na list otwarty do klubu z inicjatywą redukcji pensji na czas zawieszenia rozgrywek. O potencjalnych problemach w związku z pandemią koronawirusa w futbolu i codziennym życiu w rozmowie z piłkarzem śląskiego zespołu, Patrykiem Stefańskim. (Rozmowa z 23 marca 2020 roku)

***

Skąd pomysł na wystosowanie listu otwartego do klubu?

Śledziliśmy to, co się dzieje w Polsce i na świecie. Dochodziły do nas różne słuchy, jak pandemia wirusa może być dotkliwa dla gospodarki, także klubów piłkarskich. Zaczęliśmy to wszystko analizować, dyskutować o tym, co się może wydarzyć i jak to może wyglądać. Z racji tego, że tego problemy nie ominą również Polonii, postanowiliśmy się głębiej nad tym zastanowić. Najpierw jedna osoba rzuciła pomysł tego oświadczenia, omówiliśmy je. Doszliśmy do wniosku, że jeśli chcemy, żeby w Polonii było dobrze, musimy jej wyjść naprzeciw i podać pomocną dłoń w trudnym czasie, który tak naprawdę dopiero nadejdzie. W tej chwili jest więcej pytań niż odpowiedzi, nie wiemy jak to wszystko wpłynie na klub.

Konsultowaliście już wcześniej z klubem sprawę wynagrodzeń i możliwego kryzysu w związku z pandemią?

Na razie rozmawialiśmy tylko o tym oświadczeniu, jeszcze nie było rozmów z klubem. Nasz kapitan zadzwonił do prezesa i poinformował, że chcemy wyjść z taką inicjatywą. Prezes przystał na ten pomysł, a my wydaliśmy to oświadczenie. Na razie jeszcze jest mnóstwo pytań, a zarząd, prezes i dyrektor muszą wszystko dokładnie przeliczyć. Sami do końca nie wiemy, jak to wszystko wpłynie na klub, więc na razie żadnych rozmów nie było. Nasze oświadczenie pokazało jednak chęci, że jesteśmy otwarci i wszystkim nam leży dobro klubu na sercu.

A spotkaliście się z jakimś odzewem w związku z listem?

Na tę chwilę jeszcze nie. Myślę, że być może już w tym tygodniu jakieś rozmowy zostaną podjęte. Tam jest jeszcze masa innych rzeczy powiązanych ze sobą, czy to decyzje PZPN-u czy UEFA. Trudno na tę chwilę podejmować jakiekolwiek decyzje, szczególnie że nie wiemy, w jakim stopniu to dotknie klubów, w tym Polonii. Siłą rzeczy, musimy czekać na rozwój wydarzeń.

Polonia w ostatnim czasie się odradza. Jeszcze dość niedawno mówiło się o tym, że klub może nawet upaść z powodu długów. Wydawało się, że teraz wszystko się uspokoiło, a tutaj przyszedł koronawirus i znów może wam nieco pokrzyżować plany.

Przez ostatni rok naprawdę dużo dobrego się u nas działo i to też mieliśmy w głowach przy ostatnich rozmowach. Nie chodzi mi tylko o awans z czwartej do trzeciej ligi, ale również o rozwój akademii. My, jako zawodnicy, też jesteśmy jej częścią, gdyż niektórzy z nas są w niej trenerami.

Poza tym w ciągu ostatniego roku klub został poukładany pod względem organizacyjnym. Coraz lepiej to u nas wygląda, jesteśmy w czubie tabeli III ligi. Nie myślimy o tym, ale jak już jesteśmy tak wysoko, walczylibyśmy o pierwsze miejsce na koniec. Dlatego byłaby wielka szkoda, gdyby koronawirus mógł wpłynąć na istnienie Polonii.

Myśleliście o tym, że dogranie tego sezonu mogłoby nie dojść do skutku? 

Osobiście nie dopuszczam takiej myśli. Może jestem niepoprawnym optymistą, ale liczę na to, że znajdzie się jakiś system, dzięki któremu moglibyśmy dokończyć te rozgrywki. Słyszałem o pomyśle, żeby podzielić naszą ligę na dwie grupy według tabeli. Meczów byłoby o połowę mniej, dlatego nawet gdyby późno wznowiono rozgrywki, bylibyśmy w stanie je dokończyć i rozstrzygnąć je z duchem sportu. W trzeciej lidze jest taka przeszkoda. że gdy miałyby być rozegrane wszystkie mecze, byłby z tym problem czasowy. Głównie z tego powodu, że w tych rozgrywkach grają głównie zespoły półamatorskie, oprócz rezerw. Wielu chłopaków nie mogłoby grać wtedy w środę, ponieważ pracują poza grą w piłkę. To byłby na pewno duży problem. Dlatego pomysł z podziałem ligi wydaje się najbardziej racjonalny, ale na razie możemy tylko dywagować, ale czekamy na odgórne decyzje.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Trenowaliście do końca, aż nie pojawiły się informacje o zawieszeniu rozgrywek? 

Ostatni trening odbyliśmy 12 marca. To był notabene dzień moich urodzin, więc jeszcze jakieś ciasto w szatni się pojawiło. Spotkaliśmy się wtedy w klubie czwartek, a następnego dnia jeszcze mieliśmy rozegrać sparing. Sytuacja z koronawirusem zaczęła się jednak tak rozwijać, że mecz został odwołany. Daliśmy sobie czas do wtorku, żeby zobaczyć, jak to wszystko się rozwinie w Polsce.

Niestety rozwinęła się na niekorzyść, nie tylko dla nas, ale również dla całego kraju. Treningi zostały zawieszone, od razu otrzymaliśmy indywidualne rozpiski i właściwie już od 13 marca trenujemy indywidualnie. Od tamtego czasu nie spotykamy się już na treningach.

Byłeś gotowy na taki rozwój wydarzeń?

Śledziłem media, widziałem co się zaczęło dziać na świecie. Myślę, że polski rząd szybko wdrożył wszystkie środki, dlatego można powiedzieć, że wszystkich to zaskoczyło, z dnia na dzień. Szczerze, nie sądziłem że tak szybko wszystko się potoczy. W lipcu mam zaplanowane wesele, dlatego mam nadzieję, że to się wszystko uspokoi jak najszybciej.

Pandemia już w jakiś sposób namieszała ci w przygotowaniach? Musiałeś coś pozmieniać?

Na razie jeszcze czekam. Liczę na to, że lipiec będzie już bezpiecznym miesiącem na organizację imprez. Chociaż ostatnio coraz bardziej zaczynam w to wątpić. Daliśmy sobie z narzeczoną czas na podjęcie decyzji, co do ewentualnego przekładania czy innej zmiany planów.

Sytuacja jest jednak wyjątkowa. Sprawdzałeś, jakie procedury trzeba podjąć w związku z przełożeniem terminów ze względu na pandemię?

Do każdego z elementów trzeba podchodzić indywidualnie. Nie będziemy mogli na pewno wymagać od lokalu tego, że dostosuje się do nas, tylko my będziemy musieli się dostosować do terminów. Poza tym zgrać wynajęcie samochodu i DJ-a na jedną datę też może być potem problematyczne. Zdaję sobie sprawę z tego, że inne terminy niekoniecznie wszystkim mogą pasować.

Szczególnie, że pewnie wszystko załatwiliście już dawno.

Wszystkie sprawy od pół roku do roku są już ustalone. Wierzę, że to się odbędzie, jednak w mediach słyszymy milion scenariuszy, jak dalej będzie wyglądać ta sytuacja. Niektórzy mówią, że to potrwa jeszcze tylko dwa tygodnie, a inni, że dwa miesiące albo nawet do końca roku. Na razie nie chcę sobie tym zaprzątać głowy, dajemy sobie czas i wtedy dopiero podejmiemy decyzję, czy będzie trzeba to wszystko na nowo poukładać.

Odejdźmy na moment od tematu koronawirusa, a wróćmy do Polonii. Zespół radzi sobie naprawdę dobrze i choć jest beniaminkiem, zajmuje drugie miejsce w lidze. Czego to jest zasługa?

Wokół Polonii jest teraz naprawdę dobry klimat. Pewnie spory wpływ na to miała zmiana władzy w Bytomiu, gdyż wówczas wymieniono cały zarząd klubu. W tej chwili funkcjonuje to na zdrowych i przejrzystych zasadach. Potem przyszedł dobry wynik w czwartej lidze, ale uważam że mieliśmy drużynę ponad nią. Indywidualnie mogliśmy ją wygrać w cuglach. W barażach nie było łatwo, ale koniec końców awansowaliśmy.

Potem doszło u nas do zmiany trenera i zastanawialiśmy się, jak to może na nas wpłynąć. Trenerowi Domagale zawdzięczaliśmy bardzo dużo, to w końcu on poprowadził Polonię do awansu. Pierwszym trenerem został Kamil Rakoczy i do głównej drużyny trafili trenerzy z akademii. Został wdrożony jeden model gry we wszystkich zespołach. Trenerzy pracują nie tylko z pierwszą drużyną, ale także wciąż nadzorują akademię. Dzięki temu mogą częściej przerzucać chłopaków z juniorów do nas. Młodzi mają wciąż kontakt z tymi samymi ludźmi i znają ich oczekiwania. Kolejną rzeczą były też udane transfery. Ci, którzy przyszli naprawdę wzmocnili drużynę.

Nowy model gry nie był łatwy do wdrożenia, ale byliśmy cierpliwi, trener też spokojnie pracował. Po pięciu kolejkach wszystko zaskoczyło. Graliśmy na Szombierkach, gdzie boisko też nie pozwalało nam na wiele. Było kilka czynników, do których musieliśmy się dostosować. Dlatego teraz byłoby szkoda to wszystko zaprzepaścić.

Dobre wyniki dały nam pozytywny widok na przyszłość. Jak już wspomniałem, w naszym zespole wytworzył się naprawdę fajny klimat. Wszyscy czujemy się bardzo związani. Dlatego nic dziwnego, że to właśnie my jako pierwsi w Polsce zdecydowaliśmy się wydać takie oświadczenie.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Obecny pobyt w Polonii jest twoim drugim w karierze. Czym się różnił tamten klub od obecnego? Mogłoby dojść do napisania takiego listu?

Obecna sytuacja jest wyjątkowa i bez precedensu, jednak trudno mi powiedzieć, czy wyszlibyśmy z taką propozycją, mając pięć-sześć miesięcy zaległości finansowych. Teraz zmieniło się wszystko o 180 stopni, głównie pod względem organizacji. Nie mogę nic powiedzieć na trenerów czy chłopaków, z którymi grałem w tamtym czasie. Problemów organizacyjnych było jednak dość sporo i one doprowadziły Polonię do upadłości.

Po odejściu z Polonii miałeś wtedy nieco egzotyczną przygodę, trafiłeś do ligi islandzkiej. Jak doszło do tego ruchu?

To była sytuacja życiowa typu “nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Wtedy w Polonii był ten czas, o którym wspomniałem, że pół roku zalegano z wypłatami. Ta historia rozwijała się dość dynamicznie. Odezwał się do mnie kolega, który współpracował z jednym polskim menadżerem i powiedział, że gdybym był zainteresowany, miałbym możliwość, żeby trafić na Islandię. Wtedy w Polonii się nie przelewało, więc zastanowienie zajęło mi może pięć sekund.

Potem w ciągu tygodnia czy dwóch, przy współpracy z jeszcze jednym zagranicznym menadżerem wyjechałem na obóz do Hiszpanii z drużyną IA Akranes. Z góry było ustalone, że lecę tam na trzy dni, więc miałem kupiony bilet w dwie strony. Ten czas okazał się jednak decydujący, zagrałem w sparingach, zdobyłem bramkę i przekonałem trenera do swojej osoby.

Jak wpłynął na ciebie ten pobyt? Z czym nowym się tam zderzyłeś, nie tylko od strony piłkarskiej, ale także kulturowej?

Trzeba przyznać, że każdy zagraniczny wyjazd rozwija człowieka na różnych płaszczyznach. Na pewno nauczyłem się tam języka oraz sposobu postrzegania innych kultur. Wcześniej nigdy nie miałem okazji, żeby mieszkać poza granicami Polski dłużej niż ponad dwa tygodnie.

Samych Islandczyków bardzo polubiłem, świetni ludzie. To co się o nich mówi w mediach to prawda. Udało mi się zwiedzić całą Islandię. Może i nie jest wielka, ale ma w sobie wiele miejsc które trzeba zobaczyć. Pod tym względem też ten wyjazd był fajny.

A co możesz powiedzieć o tamtejszej piłce?

Poziom islandzkiej ekstraklasy zaskoczył mnie pozytywnie. Pamiętamy jednak, że islandzkie zespoły grały jak równy z równym z naszymi w europejskich pucharach. Poziom był jednak dość nierówny. Czołówka była mocna, jednak zespoły z niższych miejsc trochę odstawały.

Islandczycy może są do tego przyzwyczajeni, ale wiele wpływu na ich mecze ma pogoda. Okres letni był w porządku, ale już we wrześniu warunki atmosferyczne płatały figle. W ostateczności mecze były przekładane. Zdarzyła się taka sytuacja, że graliśmy z Valurem na bocznym boisku z przenośnymi bramkami. Wiatr wiał tak mocno, że cały czas przesuwał jedną z nich. Dopiero w takich sytuacjach mecz mógł być odwołany. Jeśli tak nie było, mecze się odbywały i dochodziło do tego, że bramkarz nie mógł ustawić piłki na piątym metrze i jej wykopać, gdyż wiatr mu ją zwiewał. Drużyna, która grała z wiatrem miała więc ogromny handicap. Wiadomo, że po przerwie zespoły zmieniają połowy, jednak gdy nie można się przemieścić na połowę rywala, może to utrudnić spotkanie. Trudno było wtedy nawet walczyć o piłkę, która się zawieszała w powietrzu i potem opadała na ziemię albo zawracała.

A temperatura była problemem?

Właśnie nie, przede wszystkim wiatr. Na Islandii nie ma bardzo mroźnych zim, są temperatury -5 czy -10 stopni. Większym problemem są śnieżyce. Dlatego gdy przychodzi zima, rozgrywki pucharowe są tam rozgrywane na zadaszonych obiektach. Wtedy nawet nie ma mowy o graniu na zewnątrz. Islandia jest dobrze na to przygotowana i ma chyba dziesięć stadionów z pełnowymiarowymi boiskami, sztuczną murawą i zadaszeniem.

Wiesz może, jak teraz Islandczycy podchodzą do problemu koronawirusa?

Wciąż obserwuję kilka stron związanych z Islandią. Nie chcę, żeby moje słowa były tu brane za pewnik, ale tam trochę później zaczęto wprowadzać procedury zapobiegawcze niż w Polsce. Islandia to w zasadzie drugie Katowice pod względem populacji, gdyż ma około 300-360 tysięcy mieszkańców. Jak obserwowałem ostatnie dane, na tę chwilę odsetek zarażonych jest tam dość duży. Teraz są już coraz większe obostrzenia, żeby ludzie nie mieli bliskiego kontaktu ze sobą.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Wróćmy do Polonii. Jak teraz wyglądają wasze treningi, skoro nie macie ze sobą bezpośredniego kontaktu?

Każdy z nas ma indywidualną rozpiskę, jak ma trenować przez ten czas. Polonia stara się być pod tym względem, jak najbardziej profesjonalna. Staramy się znaleźć możliwość treningu w godzinach porannych. Poza tym teraz kilku chłopaków w naszym zespole jest również trenerami, dlatego jeszcze lepiej wiemy, co robić żeby wszystko nam się dobrze zgrywało.

Trzeba przyznać, że rozpiski są solidne. Nie możemy teraz trenować na boisku z piłką, dlatego nasi trenerzy zdecydowali się postawić na biegi. Wszyscy w miarę możliwości starają się realizować zalecenia. Każdy z nas dostał też informację, że jeśli ktoś się czuje źle z tym, że będzie musiał wyjść na zewnątrz, nie musi robić tej rozpiski, która to przewiduje. Gdy ktoś woli zostać w domu, ma również określony zestaw ćwiczeń.

Myślę, że każdy się stosuje do tych planów, ponieważ mamy świadomy zespół. Cały czas nasza grupa na WhatsAppie żyje i wrzucamy tam swoje filmiki z treningów. Oczywiście nie wstawialiśmy tego nigdzie, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że to może namówić ludzi do wychodzenia z domu. Wychodzimy też w takich porach, żeby nie mieć kontaktu z innymi. I podkreślam, że każdy z nas trenuje osobno.

A co robisz teraz w wolnym czasie, gdy już wykonasz wszystkie punkty z rozpiski?

Znajduję teraz czas na rzeczy, które wcześniej planowałem, ale nie było na nie czasu. Zacząłem się uczyć hiszpańskiego. Nadrabiam też wszystkie sprawy związane z trenerką, ponieważ jestem teraz trenerem akademii przedszkolaków. Wróciłem też do kilku książek, na które wcześniej nie było czasu.

Co czytasz?

Do niedawna czytałem dużo kryminałów, które już się u mnie przewracały, już mam ich dość, trochę mi zbrzydły. (śmiech)

Ostatnio czytam książkę, którą dostałem i zbierałem się do niej już długo. To “Niezwykła historia Marvel Comics”, czyli kuluary powstania całego uniwersum. Wszystkie zakulisowe gierki, które ostatecznie doprowadziły do tego, że Marvel rozwinął się na ogromną skalę. Jestem na początku i jestem ciekawy, jak to się rozwinie.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI

Fot. Polonia Bytom