„Zawsze mówię prawdę, przez co nie zawsze jestem dobrze postrzegany przez PZPN”

08.04.2020
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 14:08

Dużo się mówi o tym, jak pandemia koronawirusa sparaliżowała piłkarskie rozgrywki mężczyzn. Mniej się rozmawia jednak o tym, z jakimi problemami teraz zmaga się piłka kobieca. O obecnej sytuacji w polskiej ekstralidze, a także jej wyzwaniach oraz brakach porozmawialiśmy z prezesem Medyka Konin i byłym selekcjonerem reprezentacji Polski kobiet, Romanem Jaszczakiem.

***

Medyk Konin ostatnio świętował 35. urodziny. Ze względu na zaistniałą sytuację, na świętowanie będzie trzeba jeszcze poczekać?

Odwołaliśmy wszystkie uroczystości, a mieliśmy je zaplanowane w kilku etapach. Najpierw chcieliśmy zaprosić byłe piłkarki na mecz “starego” Medyka z “nowym”. Potem planowaliśmy oficjalną akademię, która miała się odbyć 23 marca, ale niestety musieliśmy ją odwołać. Ostatnim punktem miał być mecz z Ajaksem. Terminy mamy ustalone – pierwszy pod koniec lipca, drugi – na początku sierpnia. Było to uzależnione też od tego, które miejsce Ajaks zajmie w lidze holenderskiej, czy drugie czy pierwsze. Koronawirus nam te plany popsuł, ale mamy nadzieję, że uda nam się to wszystko zorganizować, jak sytuacja się uspokoi.

Jak wyglądało zawieszenie Ekstraligi? Było głośno o tym, jak to wyglądało w męskiej ekstraklasie, a o kobiecej lidze praktycznie cisza, poza tym że została zawieszona.

Odwrócę teraz sytuację i zadam panu pytanie. Dlaczego nie ma nigdzie na ten temat informacji?

Po prostu poza stronami klubów, trudno doszukać się oficjalnych komunikatów ekstraligi.

Na oficjalnej stronie “Łączy nas piłka” nie ma o tym ani słowa. Kiedyś miałem taką polemikę z przewodniczącym kobiecej piłki nożnej, panem Bartnikiem. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że to trochę żenada, że odbył się ćwierćfinał Pucharu Polski, Medyk – Mitech Żywiec, który wygraliśmy 8:0, a na stronie PZPN nie ukazała się o tym żadna informacja. Pan Bartnik oddzwonił za godzinę i powiedział, że jestem w błędzie, gdyż na “Łączy nas piłka kobieca” wszystko jest. Powiedziałem mu: “Zbyszek, “Łączy nas piłka kobieca” to jest tylko podtytuł. Tylko zainteresowani tam wchodzą. Jeśli nie umieszczamy na oficjalnej stronie Polskiego Związku Piłki Nożnej takiego komunikatu, ludzie się nie dowiedzą, co się dzieje w piłce kobiecej”.

Na ostatnim zjeździe PZPN Prezes Zbigniew Boniek namawiał prezesów klubów ekstraklasowych do tego, żeby przejmowały kobiece drużyny. Mówił, że “kobieta też człowiek”, pozwólmy im grać w piłkę nożną, komu by to przeszkadzało żeby w finale Pucharu Polski kobiet zagrały Lech i Legia. Opowiadał, że jego przyjaciel założył drużynę kobiecą Juventusu i od razu został mistrzem Włoch. Zripostowałem mówiąc, że prezesowi Brescii piłka nożna kobiet się znudziła i Juventus po prostu wykupił ten zespół. Można powiedzieć, że we Włoszech tak to właśnie wygląda – większe kluby kupują sekcje kobiece. Nie mogę zrozumieć tego, dlaczego nasz klub musi się nazywać np. “Lech Poznań”, żeby o nim się pisało i pewnie nigdy tego nie zrozumiem.

Prezes Boniek powiedział też, że przeznaczy 30 milionów złotych na rozwój kobiecej piłki, że “jesteśmy ludźmi inteligentnymi i pozwólmy im grać”. Zadałem mu pytanie, czy sugeruje nam, że przez siedem lat byliśmy mało inteligentni i co przez te lata robił PZPN dla kobiecej piłki? Zawsze mówię prawdę, przez co nie zawsze jestem dobrze postrzegany przez PZPN.

Wcześniej PZPN nie przekazywał takich funduszy na piłkę kobiecą?

Przekazywał, docierały do mnie informacje, tylko nie mówiono o tym szeroko. Na Zjeździe Prezes poinformował, że piłka nożna kobiet otrzyma 30 milionów, ale zapomniał dodać, że na pięć lat. Ostatnio czytałem gdzieś na stronie, że PZPN przekaże klubom 116 milionów złotych na pomoc w sytuacji związanej z koronawirusem, z czego 7,6 mln złotych miałoby trafić na futbol kobiet. Jak pan myśli, czy to prawda?

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Nie mam pojęcia.

Na co dokładnie pójdą te pieniądze? Podano, że na reorganizację rozgrywek, ale to było już zaplanowane wcześniej. Kluby Ekstraligi miały na sezon 2019/2020 otrzymać na to 50 tysięcy. Walczyłem od lat, jeszcze gdy byłem selekcjonerem kadry, o fundusze dla klubów. A na przykład w Bundeslidze kobiet przekazywano każdemu klubowi po 180 tysięcy euro.  Kluby musiały tylko udowodnić, że miały budżet takiej samej wysokości. Na przykład Hertha Berlin, z którą wygraliśmy siedmiobramkową przewagą, nie mogła awansować z pierwszego miejsca 2. Bundesligi, bo nie wykazała takiego budżetu.

Dwa lata temu dali nam 15 tysięcy złotych na rok. Śmiech! W tym roku kluby miały dostać po pięćdziesiąt, dzwoniłem do PZPN-u i mówię, że w regulaminie tego nie ma, a tam ktoś mi mówi: “Cholera, przeoczyliśmy. No to będzie w następnym sezonie”. Czyli bez koronawirusa mieliśmy wszyscy dostać po 50, a teraz informują że dają nam po 100. Czy to nie jest manipulowanie prawdą? Otrzymaliśmy 50 tysięcy, a nie 100 – tamto było już wcześniej zaplanowane.

Jak to się stało, że Medyk, który jeszcze niedawno walczył w Lidze Mistrzyń z Olympique Lyon, od dwóch lat nie może zdobyć mistrzostwa Polski?

Przyczyn jest kilka, jedną z nich jest fakt, że zawodniczki Medyka pokazały się w Europie, zostały zauważone i dostały szansę gry w najlepszych klubach Europejskich.  Sukcesy Medyka Konin we wszystkich kategoriach wiekowych spowodowały, że w wielu przestrzeniach nie walczyliśmy tylko na boisku z przeciwniczkami. Strata mistrzostwa Polski przez moją drużynę niestety negatywnie zadziałała na pozycję mistrza Polski w klubowym rankingu UEFA. Kolejny mistrz Polski, Górnik Łęczna po zdobyciu tytułu dwukrotnie odpadł zajmując 3 .miejsce w turniejach kwalifikacyjnych Women’s Champions League.

Jak zawieszenie rozgrywek wpłynęło na finansowanie Medyka?

Medyk wypłacił wszystkim piłkarkom za luty i marzec sto procent kwot wynikających z kontraktów. Mam nadzieję, że nie jesteśmy jedynym takim klubem w Polsce. Mamy to szczęście, że nasz budżet jest tak skonstruowany, że bardzo nas wspiera miasto. Przez te 35 lat przekonaliśmy władze, że zasługujemy na wsparcie. Duża część naszego budżetu to fundusze od samorządu Konina. Poza tym mamy sponsorów, którzy teraz nas nie zostawili i wypłacili nam wszystko. Mam nadzieję, że dzięki temu wciąż będziemy mogli płacić zawodniczkom sto procent wynagrodzeń.

Nie było mowy o żadnych obniżkach funduszy ze strony miasta czy sponsorów?

Wręcz przeciwnie. Miasto napisało do nas pismo, że podtrzymuje deklarację i umowa wciąż będzie realizowana, natomiast proszą nas o to, żeby zrobić aneksy do umowy wynikające z tymczasowego zawieszenia rozgrywek w związku z pandemią.. Chcemy płacić, żeby udowodnić, jak bardzo zależy nam na podjęcie walki o mistrzostwo, a nawet coś więcej. Wielki szacunek dla władz miasta za to, że nas uspokoili tym pismem.

Ostatnio czytałem o tym, że niektóre zagraniczne piłkarki grające w Polsce rozwiązały kontrakty z klubami, gdyż to była konieczność. Szczególnie, że sytuacja z koronawirusem nie sprzyja, dlatego zależało im na powrocie do domu.

Nasza bramkarka, Amerykanka Aubrei Corder nie chciała wyjeżdżać, zrobiła to ze łzami w oczach. Ambasada do niej się zwróciła i tak jak wielu innych amerykańskich sportowców samolotem czarterowym  poleciała do domu. Potem jej śladami poszła Słowaczka Stanislava Liskova czy Litwinka Gabija Gedgaudaite. Granice mamy zamknięte w jedną i drugą stronę. Nie wyobrażam sobie teraz, że nagle dostaniemy pismo o powrocie rozgrywek za dwa tygodnie.

Zresztą nawet gdyby zawodniczki wróciły, musiałyby przejść dwutygodniową kwarantannę. A gdzie okres przygotowawczy? Jak one przez dwa miesiące nie trenują to nie wyobrażam sobie, że PZPN nas poinformuje, że za tydzień wracamy. Poza tym MOSiR Konin poinformował mnie, że do 23 maja nie możemy korzystać z obiektów, bo taki otrzymali odgórny nakaz. Nawet w czerwcu nie widzę tych rozgrywek. Gdy zawodniczki nie dotrą, to przecież nie będzie wina klubu. One mają kontrakty, zresztą wciąż im płacimy.  Myślę, że najlepszym rozwiązaniem w tym sezonie byłoby uznać go za nieodbyty.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Co mają zmienić przepisy licencyjne?

Do tej pory nie trzeba było mieć licencji, żeby grać w ekstralidze. Niektórzy z nas o to bardzo zabiegali. Były wcześniej takie sytuacje, że jedziemy na mecz, a tam boisko gorsze niż w B-Klasie, a szatnie już w ogóle bez komentarza. Dlatego chcieliśmy tego uniknąć i od wielu lat walczyliśmy w tej sprawie. Obecny regulamin pozwala na grę w ekstralidze tylko pod warunkiem, jeśli klub ma dwie drużyny młodzieżowe. Przykładowo drużyny z  Raciborza i Łęcznej tych wymogów nie spełniały. Jakiś czas temu Górnik dostał za to karę:minus jeden punkt.

W końcu jest podręcznik licencyjny, ale obawiam się, że 3/4 klubów go nie zrealizuje. Trzeba będzie pójść na ustępstwa.

Czego jeszcze kluby mogą nie zrealizować po wprowadzeniu wymogów licencyjnych?

Chodzi przede wszystkim o obiekty, umowy, biuro i administrację. W Medyku nie mamy z takiego problemu, funkcjonuje biuro, mamy sztab szkoleniowo-medyczny, zatrudniamy fizjoterapeutów, w sztabie szkoleniowym trenera bramkarek, dwie asystentki. Spełniamy wszystkie te wymogi. Dla niektórych kobiecych klubów może to być  problem, ale kiedyś trzeba było wprowadzić wymogi licencyjne i z tym się zgadzam. To może być krok, który pchnie polską piłkę kobiecą do przodu.

Szczególnie, że piłka nożna kobiet w skali światowej robi się coraz bardziej popularna.

Powiem teraz żartobliwie. Medyk Konin w świecie jest wielki, w Polsce niestety nie. My przez kilka lat graliśmy nie tylko w Lidze Mistrzów, ale także jeździliśmy na gry kontrolne do innych krajów. Przez dwa-trzy lata wszystkie mecze towarzyskie wygrywaliśmy. I to nie po 1:0, ale po 7:0. Pamiętam minę działaczy Ferencvaros, gdy Medyk wygrał właśnie 7:0 w Budapeszcie. Ten czas minął, wielu działaczy miało dosyć Medyka i jego zwycięstw we wszystkich kategoriach. W 2015 roku mistrzostwo Polski zdobyły seniorki, juniorki starsze, juniorki młodsze i młodziczki. Dwa lata później byliśmy bliscy tego, żeby to powtórzyć. Myślę, że działacze nie ułatwiali, żeby Medyk dalej był mistrzem i Mistrz Polski stał wysoko w europejskim rankingu klubowym.

Dlaczego?

Podam panu przykład. Reprezentacja Polski zdobyła mistrzostwo Europy w sezonie 2012/2013 do lat 17. W Medyku mieliśmy wówczas sześć mistrzyń. One jeszcze nie łapały się jednak na grę w pierwszym zespole i zaproponowałem, żebyśmy stworzyli Szkołę Mistrzostwa Sportowego, na wzór piłki ręcznej, koszykówki czy siatkówki. Chciałem by te kilka uzdolnionych dziewczyn grało nie pod szyldem Medyka, tylko SMS PZPN-u. Nie wyrażono na to zgody. Ile dziewczyn z tamtego zespołu przetrwało? Trzy? Cztery? Połowa z nich już w ogóle nie gra w piłkę nożną. Szkoda, że nie potrafiliśmy wykorzystać tak wielkiego sukcesu.

Doszły do wniosku, że im się to nie opłaca?

Ostatnio czytałem wywiad z moją byłą zawodniczką Agnieszką Gajdecką-Śmiechowską, która przez dziesięć lat grała w reprezentacji Polski. Zakończyła karierę już w wieku 25 lat, bo musiała chodzić na studia. Potem pracowała jako nauczyciel, żeby grać w klubie i reprezentacji musiała brać bezpłatne urlopy co dezorganizowało pracę szkoły.

Dziś być może jesteśmy już krok do przodu. Zwróćmy jednak uwagę na to, że Europa Zachodnia i świat są dwa – trzy kroki przed nami.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI

Fot. YouTube/Medyk Konin