Quentin Seedorf: „Liczę na to, że moja rodzina przyleci na mecz Zagłębia Sosnowiec”

07.08.2020

Quentin Seedorf to bratanek Clarence’a, legendy Milanu. Od roku 20-letni piłkarz przebywa w Polsce, gdzie występuje w barwach Zagłębia Sosnowiec. W rozmowie dla „Futbol News” młody Holender opowiedział o swoich piłkarskich początkach i zdradził, jak trafił do Sosnowca.

Kiedyś znalazłem informację, że otrzymałeś imię na cześć reżysera, Quentina Tarantino. To prawda?

Tak, moja mama od zawsze była fanką filmów właśnie tego reżysera, stąd otrzymałem takie imię.

Czułeś kiedykolwiek presję z powodu nazwiska, które jest znane w światowym futbolu?

Raczej nic takiego nie odczuwałem do tej pory. Chciałbym stworzyć własną historię, gdyż zdaję sobie sprawę ze swoich zalet. Zależy mi na tym, żeby regularnie móc prezentować swoje umiejętności, a wtedy powinno być dobrze. Pokaże, że jestem godzien nazwiska Seedorf.

Otrzymałeś rady od wujka, Clarence’a?

Mój wujek zawsze bardzo mnie wspierał i mogłem liczyć na jego pomoc i wskazówki. Przede wszystkim powtarzał mi, żebym był wytrwały w tym co robię, bez względu na to, jak będzie układać się moja dalsza kariera.

Można powiedzieć, że to w dużej mierze dzięki niemu zostałeś zawodowym piłkarzem?

Od najmłodszych lat śledziłem poczynania moje wujka, który reprezentował najwyższy poziom. co sprawiło, że coraz bardziej interesowałem się piłką. To jednak moje własne umiejętności oraz aspiracje spowodowały, że wszedłem w świat futbolu na poważnie i uzmysłowiłem sobie, że mógłbym zrobić karierę. Chcę napisać swoją historię.

Pamiętasz swoje piłkarskie początki?

Gdy dołączyłem do swojego pierwszego poważnego klubu, Almere, miałem dziewięć lat. Wcześniej nigdzie nie należałem, można powiedzieć, że grałem w piłkę tylko na ulicy, dla zabawy. W Almere nie zdawałem sobie jednak jeszcze sprawy z niektórych rzeczy, chociaż trenowałem w zespole, który wygrał dużo turniejów i zdobył trochę medali. Bawiliśmy się grą, ale walczyliśmy o każde zwycięstwo.

Tak naprawdę dopiero w Vitesse odkryto, że mam potencjał. Dzięki treningom w tym klubie poczułem, że się rozwijam i doszedłem do wniosku, że mógłbym zostać zawodowym piłkarzem.

Trenerzy patrzyli na ciebie czasami przez pryzmat twojego wujka?

Tak, ale nie zdarzało się to zbyt często. Przede wszystkim gramy na innych pozycjach i nasze style gry wyraźnie się różnią. Zawsze ktoś zwracał uwagę na to, że jesteśmy spokrewnieni, ale nie porównywano nas.

Po odejściu z Vitesse postanowiłeś opuścić Holandię i trafiłeś do Polski. Dlaczego zdecydowałeś się na taki krok?

Dużo rozmawiałem o swojej przyszłości z moim managerem. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że polska liga byłaby dla mnie najlepsza, gdyż pasuję tutaj pod względem umiejętności i stylu gry. Dokładnie przemyślałem tę decyzję i uznałem, że w Polsce będę mógł się rozwinąć.

A jak to się stało, że wylądowałeś właśnie w Sosnowcu?

Klub kontaktował się wcześniej ze mną i moim managerem i po pewnym czasie otrzymałem zaproszenie na testy. Podczas nich miałem okazję zaprezentować swoje umiejętności i wszystko przebiegało od samego początku bardzo dobrze. Po zakończeniu testów Zagłębie zaproponowało mi kontrakt, na który przystałem i tym sposobem zostałem w Sosnowcu.

Zresztą od razu po przyjeździe zostałem dobrze przyjęty przez drużynę. Szczerze mówiąc, dogadanie się nie stanowiło dla mnie problemu.

Twoje oczekiwania się spełniły?

Wszystkie moje dotychczasowe doświadczenia w Polsce są pozytywne. Szczególnie jestem zadowolony z relacji z ludźmi – każdy tutaj jest dla mnie bardzo życzliwy i łagodny. Dlatego też staram się taki być dla innych.

W ostatnim czasie dużo czasu przebywałeś na ławce rezerwowych. 

Takie były wybory trenera i zawsze się z nimi zgadzałem. Nieustannie jednak rozwijam swoje umiejętności, żeby być gotowym na kolejne szanse gry. Oczywiście pragnę grać jak najwięcej, ponieważ wiem, że gdy regularnie występuję, jestem w lepszej dyspozycji.

Uważasz, że już jesteś gotowy na to, żeby grać więcej? 

Tak, czuję się gotowy do tego, żeby regularnie występować. Włożyłem bardzo dużo wysiłku w trening, aby poprawić swoje umiejętności – nie tylko w obronie, ale także w zachowaniach ofensywnych. Jeśli trener będzie chciał wystawić mnie nieco wyżej niż zazwyczaj, będę gotowy na to, by pomóc drużynie. Celem w każdym meczu jest zwycięstwo, dlatego chciałbym zrobić wszystko, żeby móc się do niego przyczynić.

Czujesz się usatysfakcjonowany swoim pierwszym sezonem w Sosnowcu?

Na pewno mogę być zadowolony z tego, czego się nauczyłem podczas ostatniego roku. Myślę, że do przyszłego sezonu będę już bardziej gotowy i z trochę większym doświadczeniem będę wsparciem dla zespołu.

Oczywiście uważam, że jest wciąż jest trochę do poprawy zarówno w mojej grze, jak i całego zespołu. Wszyscy tutaj jednak ciężko pracują i myślę, że wkrótce przełoży się to na lepsze wyniki.

Czytałem, że rodzina śledzi twoje poczynania w Polsce. Byli już obecni na meczu Zagłębia Sosnowiec?

Cała moja rodzina to prawdziwi entuzjaści futbolu! Od kiedy gram w Sosnowcu, Zagłębie zdobyło nowych fanów w ich postaci. Myślę, że gdy pandemia się skończy i będę otrzymywać więcej szans gry, moja rodzina przyleci do Polski na mój mecz. Również mój wujek.

Już w pierwszym sezonie ugrzązłeś w Polsce z powodu pandemii. Jak wyglądał wtedy twój kontakt z zespołem?

Czas pandemii był trudny dla nas wszystkich. Każdy z nas otrzymał jednak dość spójne plany treningowe, aby utrzymywać się w jak najlepszej formie. Przyznam, że plany opracowane przez nasz sztab szkoleniowy okazały się bardzo pomocne.

Jak oceniasz polską 1. Ligę po roku pobytu tutaj?

Z mojej perspektywy, poziom rozgrywek wzrastał przez cały rok. Wielu zawodników grało od początku do końca na wysokim poziomie, co wzmagało rywalizację i było czynnikiem stymulującym postawę każdego zespołu.

Czym się różnią treningi w Polsce i w Holandii?

Treningi w Polsce są bardziej zorientowane na grę i warianty taktyczne, rozgrywa się więcej gierek treningowych. Myślę, że nasze umiejętności rosną i dzięki takiemu stylowi treningów rozwinąłem się jako zawodnik.

Co najbardziej spodobało się w Polsce? Nie mam tutaj na myśli tylko sportowych aspektów.

Bardzo spodobało mi się to, że wszyscy tutaj są bardzo pracowici. Dotyczy to nie tylko piłkarzy i pracowników klubów, ale także dostrzegłem to choćby w polskich sklepach i restauracjach.

Jakie wartości są dla ciebie najważniejsze w życiu?

Najważniejsza jest dla mnie rodzina, a w następnej kolejności wdzięczność za wszystko, co dostałem. Bardzo istotna w moim życiu jest także ciężka praca nad sobą – bez niej nic samo nie przychodzi. Wiem, że dzięki różnym wyrzeczeniom i odporności na nie, mogę zrobić kilka kroków naprzód.

Wyobraź sobie, że masz 30. lat. Gdzie chciałbyś być i co chciałbyś osiągnąć?

Chciałbym móc być dumny ze swojej piłkarskiej kariery i tego, co zrobiłem przez te dziesięć lat. Widzę siebie jako człowieka odnoszącego sukcesy zarówno jako piłkarz, jak i człowiek. Oczywiście w otoczeniu mojej rodziny.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI

Fot. Instagram/Quentin Seedorf