Piast Gliwice na straconej pozycji? FC Kopenhaga ma wszystkie argumenty po swojej stronie

24.09.2020

Zdecydowanie najmniej szczęścia z polskich drużyn w momencie losowania 3. rundy eliminacyjnej do Ligi Europy miał Piast Gliwice. Klub z PKO BP Ekstraklasy zmierzy się bowiem na wyjeździe z FC Kopenhagą. Wicemistrz Danii z ubiegłego sezonu jest bezapelacyjnym faworytem tego starcia. Czy Piast Gliwice ma jakiekolwiek szanse na awans w czwartkowym meczu obu ekip?

Choć Legia Warszawa bardzo szybko pożegnała się z eliminacjami do Ligi Mistrzów, to wśród sympatyków polskiej piłki może panować nadzieją, że w tym roku występy naszych zespołów na europejskiej scenie zakończą się znacznie lepiej. W czwartej rundzie eliminacyjnej jest już Lech Poznań, który w imponującym stylu pokonał na wyjeździe Apollon Limassol. Większych problemów z kosowską ekipą nie powinna mieć Legia Warszawa, która w czwartek zagra z Dritą.

Od początku najmniejsze szanse na awans przypisuje się drużynie z Gliwic. Piast zmierzy się bowiem w Danii z Kopenhagą. Ostatnie lata występów tego klubu na europejskich pucharach jasno sugerują, iż w rywalizacji z polskim zespołem, piłkarze FC Kopenhagi nie powinni mieć żadnych problemów.

Doświadczenie

Obecność FC Kopenhagi w rozgrywkach Ligi Mistrzów czy Ligi Europy nie jest niczym nowym. W trakcie sezonu 2016/2017, FC Kopenhaga wywalczyła sobie awans do fazy grupowej LM, przechodząc przez kwalifikacje. Przygoda duńskiego klubu z tymi prestiżowymi rozgrywkami zakończyła się na rywalizacji w grupie. Kopenhaga zajęła jednak trzecie miejsce, co oznaczało, iż zespół trafił do Ligi Europy. W 1/8 finału tego turnieju, drużyna z Parken Stadium musiała uznać wyższość Ajaksu. Ekipa z Amsterdamu najpierw przegrała na wyjeździe 1:2, a następnie zwyciężyła u siebie 2:0.

W kolejnym sezonie, FC Kopenhaga nie zdołała wywalczyć sobie awansu do Ligi Mistrzów, przegrywając w ostatniej rundzie z Qarabagiem. Zespół trafił ponownie do Ligi Europy, kończąc zmagania na 1/16 finału. Atletico Madryt okazało się zbyt wymagającym rywalem. Hiszpański klub wygrał zarówno na wyjeździe, jak i u siebie.

W kampanii 2018/2019, duńska drużyna przygodę z europejskimi pucharami rozpoczęła od eliminacji do LE. FC Kopenhaga przebrnęła przez kwalifikacje, pokonując w ostatnie rundzie Atalantę. Rywalizacja w grupie z Bordeaux, Zenitem oraz Slavią Praga była poza możliwościami duńskiego zespołu.

Na przestrzeni ostatnich czterech sezonów, kibice Kopenhagi najlepiej mogą wspominać ostatnie rozgrywki. Co prawda drużyna zakończyła przygodę z LM już na trzeciej rundzie eliminacyjnej, przegrywając z Crveną zvezdą, to zdecydowanie lepiej piłkarze Staale’a Solbakkena spisali się w Lidze Europy.

Kopenhaga dotarła do ćwierćfinału, przegrywając mecz z Manchesterem United dopiero po dogrywce. Bohaterem zespołu w tym spotkaniu był Karl-Johan Johnsson.

Imponujący występ

30-letni Szwed podczas starcia z „Czerwonymi Diabłami” zanotował trzynaście interwencji, przy czym aż siedem z nich miały miejsce po uderzeniach z pola karnego.

Golkiper skapitulował dopiero przy rzucie karnym, który wykorzystał Bruno Fernandes w 95. minucie rywalizacji. Choć w trakcie całego spotkania, zespół Ole Gunnara Solskjaera stworzył sobie zdecydowanie więcej okazji, to do ostatniego gwizdka sędziego, Kopenhaga mogła mieć nadzieję na awans, dzięki wynikowi, który otrzymywał się do końca spotkania. Mecz zakończył się różnicą tylko jednej bramki, a ewentualny remis sprawiłby, iż na obie ekipy czekałyby rzuty karne.

Polski akcent

W kontekście kadry Kopenhagi, największą uwagę przykuwa naturalnie Kamil Wilczek. 32-letni napastnik w trakcie letniego okna transferowego powrócił do Danii, kończąc swoją przygodę z Goztepe. Przeprowadzka snajpera wzbudziła ogromne emocje wśród wszystkich sympatyków Superligaen, a w szczególności u kibiców Brondby.

Wilczek, który uzyskał już w Brondby status legendy dzięki największej liczbie strzelonych bramek dla klubu, zasilił szeregi ogromnego rywala. W wyniku decyzji Polaka, sympatycy drużyny tłumnie wyszli na ulicę, demonstrując swój gniew i rozczarowanie. Sam Wilczek przygodę z Brondby rozpoczął w świetnym stylu, zdobywając trzy bramki w dwóch ligowych meczach.

Jak z kolei 32-latek spisywał się na europejskiej scenie? Statystyki snajpera również wyglądają całkiem dobrze.

Wszystkie występy przypadają na eliminacje do Ligi Europy. Zdecydowana większość spotkań, bo aż 22 mecze to gra w Brondby. W tym zespole Wilczek zdobył piętnaście goli oraz zaliczył pięć asyst. Najlepszy sezon w wykonaniu 32-latka przypada na kampanię 2016/2017, podczas której Kamil zdobył 4 brami oraz zanotował 4 ostatnie podania do partnerów z drużyny w 8 spotkaniach.

Co ciekawe, swój debiut w eliminacjach do LE Wilczek zaliczył… w barwach Piasta Gliwice. Piłkarz Kopenhagi reprezentował zespół ze Śląska w sezonach 2008/2009, 2009/2010, a także podczas kampanii 2013/2014, 2014/2015. 32-latek w swoim pierwszym spotkaniu w kwalifikacjach do Ligi Europy spędził na murawie 22 minuty w przegranym 1:2 starciu z Qarabagiem.

Promyk nadziei

Doświadczenie, poziom kadry, a także gra na własnym obiekcie – wszystkie te argumenty przemawiają za Kopenhagą. Na papierze, szanse Piasta Gliwice wydają się marginalne. Nie można jednak przed pierwszym gwizdkiem skreślić zespołu Waldemara Fornalika. W szczególności, że ostatnie tygodnie Kopenhaga nie może zaliczyć do udanych.

Na starcie nowych rozgrywek, wicemistrz Danii przegrał aż dwa spotkania. Najpierw zespół odniósł porażkę w starciu z Odense, a następnie w derbach Kopenhagi musiał uznać wyższość Brondby. Tym samym ekipa Kamila Wilczka bez dorobku punktowej zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Tylko dwa zespoły nie zdobyły do tej pory ani jednego oczka. Prócz Kopenhagi tym klubem jest Horsens.

Mecz z Goteborg w ramach 2. rundy eliminacyjnej do Ligi Europy także był pewnym sygnałem, iż w szeregach drużyny nie wszystko funkcjonuje tak, jak powinno. Szwedzka ekipa za sprawą bramki w 73. minucie rywalizacji był bliski awansu. Świetny finisz Kopenhagi sprawił jednak, że duński zespół cieszył się z gry w następnej rundzie.

Sporo zależeć będzie od tego, na ile piłkarze Piasta będą w stanie wyłączyć Kamila Wilczka z gry. Polak bez wątpienia odpowiada teraz za bramki swojego zespołu. Jeżeli 32-latek konsekwentnie będzie odcinany od podań, to gliwicki klub może osiągnąć sukces.

Z jednego aspektu mogą cieszyć się gracze Waldemara Fornalika. Oczekiwań względem polskiego zespołu w starciu z Kopenhagą nie ma żadnych.