Michał Zawada: „Barcelona wreszcie stała się zespołem”

04.10.2020

Już dziś wieczorem Barcelonę czeka najpoważniejszy test na początku rozgrywek La Ligi. Na Camp Nou przyjeżdża bowiem triumfator Ligi Europy, ekipa Sevilli. Jak do tego starcia przygotowana jest „Duma Katalonii”? Czego należy spodziewać się po podopiecznych Ronalda Koemana? Co można powiedzieć o postawie piłkarzy z Katalonii w dwóch pierwszych spotkaniach? Między innymi o tym „Futbol News” porozmawiał z Michałem Zawadą, zagorzałym kibicem Barcelony, który szerszej publiczności dał się poznać udziałem w „Hejt Parku” na „Kanale Sportowym”.

Wygląda na to, że ogromne zamieszanie dotyczące Leo Messiego nie ma negatywnego wpływu na jego boiskową dyspozycję. Argentyńczyk w meczu z Celtą Vigo zaliczył udany występ. Choć nie zdobył bramki, w oczy rzucało się jego ogromne zaangażowanie w grę. Imponujące były zwłaszcza powroty lidera Barcelony w okolice własnego pola karnego.

Od momentu zejścia z boiska Clementa Lengleta, Messi zagrał w trybie „Pan Kapitan”. Argentyńczyk pierwszy ruszał do pressingu oraz do odbioru piłki. Reszta zespołu musiała być mocno zainspirowana postawą swojego lidera. Sergio Busquets przebiegł prawie 11,5 km, co nie zdarzyło się od ładnych kilku lat. Od początku uważałem, że przedsezonowe zamieszanie nie będzie miało żadnego wpływu na boiskową formę Messiego. On nie miał problemów z grą w piłkę, tylko z nieprofesjonalnym zarządem. Gdy zdecydował się na pozostanie w klubie, to nie po to, by siedzieć na trybunach jak choćby Gareth Bale w Realu Madryt. Messi to człowiek, który wychodzi na boisko, aby wygrywać.

Wygląda na to, że Messi znalazł nić porozumienia z Philippe Coutinho. Obaj zawodnicy w meczu z Celtą wielokrotnie szukali się na boisku i próbowali wymieniać między sobą podania.

Coutinho został ustawiony przez Ronalda Koemana na swojej nominalnej pozycji – bliżej środka, jako klasyczna dziesiątka. Dzięki temu Brazylijczyk zaczyna błyszczeć. Gdy Coutinho był wystawiany bliżej linii bocznej boiska, marnowano jego potencjał. To typ zawodnika, który jest stworzony do gry kombinacyjnej. W obu meczach w skali od jednego do dziesięciu oceniłbym go na ósemkę. Messi również nie wyglądał najgorzej. Współpraca między nimi wygląda nieźle.

Coutinho na początku bieżącego sezonu zaskakuje pozytywnie swoją dyspozycją. Tego samego nie można powiedzieć o Antoine Griezmannie. Francuz w kolejnym spotkaniu wygląda niczym ciało obce w zespole Ronalda Koemana.

Zawsze wydawało mi się, że Griezmann to piłkarz, który powinien szybko odnaleźć się w Barcelonie. Niestety jego postawa jest dużym rozczarowaniem. Kwintesencją słabej formy Griezmanna była jedna z sytuacji w meczu z Celtą. Perfekcyjna akcja zespołu, rozegrana od bramki powinna zakończyć się golem. Francuz popełnił jednak prosty błąd w przyjęciu piłki. Ta mu odskoczyła i akcja nie zakończyła się choćby strzałem. Myślę, że jeżeli na miejscu Griezmanna znalazłby się Luis Suarez, padłby gol dla „Dumy Katalonii”. Gdy popatrzymy na heat mapy, to często boiskowa pozycja Francuza pokrywa się z tą zajmowaną przez Messiego. Szkodzi to obu graczom. Kiedy Griezmann w spotkaniu z Celtą zszedł z boiska, Argentyńczyk prezentował się dużo lepiej. Podobnie było w meczu z Villarrealem.

Czy jest zatem jakaś realna nadzieja na odratowanie kariery Griezmanna w Barcelonie?

Moim zdaniem jedyne, co może uratować Griezmanna, to przyjście Sergino Desta. Potencjalna owocna współpraca z nowym nabytkiem Barcy i większa liczba piłek adresowana do Francuza może sprawić, że Griezmann będzie się lepiej prezentować. Obecnie „Duma Katalonii” inicjuje stosunkowo mało akcji prawą stroną boiska, co powoduje, że Griezmann nie otrzymuje takiej liczby podań, jakiej można było oczekiwać. Przybycie dynamicznego reprezentanta Stanów Zjednoczonych ma to zmienić.

Na starcie sezonu rewelacyjnie wygląda Ansu Fati. Czy to już jest ten moment, gdy 17-latek zostanie jednym z liderów drużyny?

Uważam, że na liderowanie jest jeszcze dla niego zbyt wcześnie. Myślę, że nie można obarczać tak młodego zawodnika zbyt wielką presją. Wszyscy pamiętamy, jak skończyło się to w przypadku Bojana Krkicia. Rzeczywiście Fati prezentuje się wyśmienicie. Przed 18. rokiem życia ma szansę na zdobycie kilkunastu goli w La Lidze. Jest to niesamowity wynik, który ostatnio miał miejsce w latach 30. ubiegłego wieku. Messi w analogicznym momencie kariery strzelił zaledwie jedną bramkę w lidze. Fati został odpowiednio wkomponowany w zespół. Na ten moment należy skupić się na jego rozwoju. Ronald Koeman potrafi prowadzić młodych graczy. Holender rozumie, czym jest La Masia, więc 17-latek trafił pod skrzydła odpowiedniego szkoleniowca.

Ostatni mecz z Celtą był wartościowym testem mentalnym dla piłkarzy Barcelony. Grali oni bowiem na niezwykle trudnym terenie, gdzie nie odnieśli zwycięstwa od 2015 roku. W dodatku przez ponad połowę spotkania musieli radzić sobie w dziesiątkę. „Duma Katalonii” nie tylko obroniła przewagę wywalczoną w pierwszej części gry, ale jeszcze ją powiększyła. Taki wynik oraz postawa zespołu mogą budzić entuzjazm.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio Barcelona zagrała tak efektownie na Balaídos. Cieszy to, że drużyna walczy, razem broni i atakuje. Dzięki takiej postawie nie było widać, że przez większą część spotkania „Duma Katalonii” miała jednego zawodnika mniej. Jednym z istotnych pozytywów jest ustawienie Coutinho na jego nominalnej pozycji, o czym już wcześniej wspominałem. Cieszy również postawa dwójki pivotów – de Jonga i Busquetsa. Holender pracował z Koemanem w reprezentacji i widać, że to pomaga. Hiszpan był jednym z najlepszych zawodników meczu z Celtą Vigo. Z zadowoleniem obserwuję również postawę w obronie. Barcelona mierzyła się do tej pory z drużynami, które posiadają całkiem silną ofensywę i nie straciła ani jednego gola. Mam wrażenie, że taki mecz jak z Celtą za kadencji Quique Setiena lub Ernesto Valverde skończyłby się stratą 2-3 goli. U wymienionych szkoleniowców praktycznie jedynym pomysłem było oddanie piłki do Messiego i oczekiwanie, co zrobi Argentyńczyk. Obecnie Barcelona stała się zespołem. To jest najważniejsze z punktu widzenia kibica. Widać, że piłkarze czekali na trenera, który rozsądnie ich poustawia. Pozaboiskowa złość, którą w sobie nosili, w końcu została spożytkowana na murawie.

Zahaczyliśmy już nieco temat Sergino Desta. Czy nowy nabytek Barcelony wygryzie ze składu Sergiego Roberto?

Uważam, że w perspektywie dwóch, trzech miesięcy tak. Przede wszystkim Sergi Roberto nie jest prawym obrońcą. On sam mówi, że chciałby grać w pomocy. Na prawej obronie odnalazł się z konieczności. Jako że jest piłkarzem inteligentnym i rozumie grę Barcelony, to jest w stanie grać na nienaturalnej dla siebie pozycji. Sergi Roberto jest dobrym piłkarzem. Umie dorzucić piłkę, jego współpraca z Messim też wygląda poprawnie. Hiszpan nie jest jednak nowoczesnym prawym obrońcą. Obecnie w futbolu bez mocnych bocznych defensorów ciężko grać wysokiej klasy futbol i dominować w spotkaniach.

Czego zatem fani Barcelony mogą oczekiwać od sprowadzonego z Ajaxu zawodnika?

Sergino Dest szybkościowo oraz wydolnościowo jest lepszy od Sergiego Roberto. Co za tym idzie, będzie prezentować się korzystniej w grze ofensywnej i z czasem wygryzie Hiszpana ze składu. Paradoksalnie może to być dla Roberto dobrą opcją, gdyż dzięki temu może wrócić na pozycję jednego z dwóch pivotów i jako zmiennik Pjanicia czy Busquetsa dostawać określoną liczbę minut.

Gdyby starcie Barcelony z Sevillą odbywało się w pierwszej kolejce La Ligi, zdecydowany handicap mentalny posiadałaby ekipa z Andaluzji. Podopieczni Julena Lopeteguiego triumfowali w Lidze Europy oraz korzystnie prezentowali się w rozgrywkach ligowych. Barcelona zmagała się natomiast z kolosalnym kryzysem, o którym non stop trąbiły media. Wydaje się jednak, że na ten moment „Duma Katalonii” zapomniała o swoich problemach.

Sevilla nie przekonała mnie w ostatnim meczu z Levante. Wygrali dzięki bramce w ostatniej minucie, lecz mocno męczyli się z rywalami. Ekipa z Andaluzji wygląda na zespół mocno przemęczony. Mieli bardzo intensywny sierpień i na ten moment nie prezentują optymalnej dyspozycji. Zwłaszcza we wspomnianym starciu z Levante spodziewałem się po nich zdecydowanie więcej. Być może brakowało im właśnie świeżości. Abstrahując od powodów, występ Sevilli nie wyglądał zbyt obiecująco przed meczem na Camp Nou. Myślę, że Barcelona niesiona dwoma wygranymi spotkaniami jest w stanie sięgnąć po trzy oczka. Gdyby udało się pokonać niedzielnych rywali, komplet punktów po meczach z Villarrealem, Celtą oraz Sevillą byłby świetnym rozpoczęciem sezonu.

Czy zazdrości Pan nieco niesamowitego zmysłu Monchiego dotyczącego rynku transferowego? Sevilla potrafi ściągnąć zawodników nieoczywistych, takich jak Bono czy Diego Carlos i sprawić, że stają się niezwykle ważnymi postaciami drużyny. Barcelona natomiast, jeśli chodzi o rynek transferowy jest ostatnio raczej obiektem żartów.

Gdybym miał zabrać kogoś z Sevilli do Barcelony, to wybrałbym właśnie Monchiego. Patrząc na to, za jakie pieniądze niektórzy zawodnicy trafiali do Sevilli, a za jakie ich później sprzedawano, widać, że klub umie robić doskonałe biznesy. Można tu podać przykłady Seydou Keity czy przede wszystkim Daniego Alvesa. Sprowadzenie Brazylijczyka do drużyny z Andaluzji, zbudowanie jego pozycji, a potem sprzedaż za spore pieniądze było świetną robotą Monchiego. To, w jaki sposób kupują, a potem sprzedają piłkarzy robi wrażenie. Poza tym grają naprawdę fajną piłkę. Jeśli Sevilla jest w formie, to prezentuje bardzo ciekawy futbol.

Do pionu sportowego wybrałby Pan Monchiego. Patrząc jednak tylko na piłkarzy – którego gracza Sevilli widziałby Pan w koszulce Barcelony?

Gdyby Jesus Navas był młodszy, to z pewnością jego chciałbym zobaczyć na Camp Nou. Ciekawym graczem jest również Jules Kounde. Myślę, że  Francuz znalazłby miejsce w Barcelonie oraz w innych mocnych zespołach.

Jakie są pańskie przewidywania dotyczące niedzielnego spotkania?

Jeśli Barcelona zagra tak zespołowo oraz intensywnie jak na Balaídos, to wygra ten mecz. Jeżeli nie wydarzy się jakaś katastrofa i zespół nagle się nie posypie, to uważam, że „Duma Katalonii” jest faworytem tego spotkania. Gdybym miałbym stawiać pieniądze, typowałbym zwycięstwo gospodarzy.

ROZMAWIAŁ: MARCIN KOWARA