Stawianie na rozwój i ofensywną grę. Co czeka Modera oraz Karbownika w Brighton?

07.10.2020

W przeciągu chwili Brighton & Hove Albion stał się klubem, którego wyniki w Polsce będą śledzone z ogromną uwagą. Do angielskiej ekipy przenoszą się bowiem Jakub Moder oraz Michał Karbownik. Dla przeciętnego kibica transfer wymienionych piłkarzy do Brighton może być sporą niespodzianką. Patrząc jednak na filozofię budowy drużyny czy też postać menedżera „Mew”, wydaje się, że jest to naprawdę dobry wybór.

Przez Szwecję do Premier League

Ruchem, który zmienił postrzeganie Brighton było zwolnienie z funkcji menedżera Chrisa Houghtona. To właśnie irlandzki szkoleniowiec wprowadził „Mewy” do Premier League w sezonie 2016/17 oraz utrzymał je w najwyższej klasie rozgrywkowej w dwóch kolejnych latach. Właściciel klubu, Tony Bloom, który jest byłym zawodowym pokerzystą, rozstał się z Houghtonem przed rozpoczęciem rozgrywek 2019/20, zatrudniając w jego miejsce Grahama Pottera. Była to, nomen omen, pokerowa zagrywka, gdyż Bloom zdecydował się postawić na menedżera, którego trenerskie CV nie mogło rzucić nikogo na kolana. Teoretycznie praca w roli dyrektora technicznego kobiecej reprezentacji Ghany czy też siedmioletnia kadencja na stanowisku trenera szwedzkiego Östersunds FK nie powinna sprawić, że zainteresuje się tobą klub z Premier League. Jak widać właściciel Brighton docenił gigantyczną pracę, jaką Potter wykonał w skandynawskim zespole. Anglik wprowadził bowiem Östersunds z czwartej ligi do szwedzkiej elity, zdobywając w 2017 roku krajowy puchar, co dało klubowi szansę na pokazanie się w Europie. Tę klub wykorzystał we wspaniały sposób, awansując do fazy pucharowej Ligi Europy, gdzie po walce odpadł z Arsenalem.

Kluczem do sukcesu były niecodzienne techniki stosowane przez Grahama Pottera. Tygodniowy obóz przetrwania, przygotowanie przedstawienia baletowego czy też tworzenie hip-hopowych kawałków i prezentowania ich przed całą drużyną miały na celu zaciśnięcie więzi między piłkarzami i przygotowanie ich na radzenie sobie ze stresującymi sytuacjami podczas meczów.

Swansea zamiast Legii

Dalsza kariera angielskiego szkoleniowca mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Potter w 2018 roku postanowił, że pora spróbować nowych wyzwań i poszukać szczęścia poza Skandynawią. Co ciekawe, Anglik mógł wtedy objąć Legię Warszawa. Potter rozmawiał z zarządem klubu o pracy przy Łazienkowskiej. Finalnie jednak kredytem zaufania obdarzono Deana Klafuricia, co nie okazało się najlepszym posunięciem. Gdy Chorwat po klęsce w eliminacjach Ligi Mistrzów opuszczał drużynę mistrza Polski, Potter prowadził już ekipę Swansea.

To właśnie tam nastąpił realny test trenerskich umiejętności Anglika. Z walijską drużyną nie wywalczył co prawda awansu do Premier League, lecz pokazał, że potrafi zmienić styl gry zespołu oraz wypromować młodych piłkarzy. Podczas pracy Pottera na Liberty Stadium błysnął Oliver McBurnie, który po roku przeniósł się za blisko 20 milionów euro do Sheffield United oraz Daniel James, sprzedany za podobne pieniądze do Manchesteru United.

Podążają śladem Southampton

Zachowując odpowiednie proporcje, zatrudnienie Grahama Pottera w Brighton można porównać z ruchem, jaki swego czasu wykonał Southampton, stawiając na Mauricio Pochettino. „Święci” w sezonie 2012/13 byli prowadzeni przez Nigela Adkinsa. Pod batutą angielskiego menedżera rozpoczęli rozgrywki w słabym stylu, lecz na przełomie grudnia i stycznia wydźwignęli się z kryzysu. Efektem było sześć meczów bez porażki w lidze. Seria została zwieńczona remisem na Stamford Bridge przeciwko Chelsea. Gdy wydawało się, że zespół na dobre wykaraskał się z tarapatów… Adkins został zwolniony. Włodarze klubu zdecydowali, że chcą postawić na rozwój i zatrudnili na stanowisku menedżera Mauricio Pochettino. Argentyńczyk miał wprowadzić na St.Mary’s Stadium dużo atrakcyjniejszy dla oka futbol, co zresztą udało mu się zrobić. Odkąd drużynę objął Pochettino, Southampton z klubu walczącego o utrzymanie, stał się solidnym średniakiem, który potrafi skończyć sezon w górnej części tabeli.

Podobny cel przyświecał zatrudnieniu Grahama Pottera na Amex Stadium. Potter miał zerwać z mocno siermiężnym stylem gry stosowanym przez Houghtona. Udało mu się to z bardzo dobrym skutkiem, o czym dobitnie przekonał się wspomniany Pochettino. W ubiegłym sezonie Brighton Pottera rozbiło na własnym stadionie prowadzony przez Argentyńczyka Tottenham. To m.in. ta porażka była jednym z gwoździ do trumny zwolnionego miesiąc później menedżera „Kogutów”.

Przebudowa zespołu

Potter szybko zabrał się do przebudowywania drużyny. Z kubem pożegnali się tacy gracze jak Shane Duffy, Dale Stephens, Beram Kayal czy Glenn Murray, którzy byli utożsamiani ze stylem gry prezentowanym przez poprzedniego menedżera. W ich miejsce sprowadzono nowych zawodników. Trzeba przyznać, że Potter ma świetną skuteczność, jeśli chodzi o kupno piłkarzy, którzy sprawdzili się w drużynie i stanowią o sile zespołu. Bezsprzecznie najlepszymi zawodnikami „Mew” w ofensywie są Leandro Trossard oraz Neal Maupay. Obaj kosztowali ponad 40 milionów euro, lecz na Amex Stadium nikt z pewnością nie żałuje ani jednej monety przeznaczonej na zakup Belga oraz Francuza. Od sezonu 2019/20 strzelili łącznie w Premier League 20 bramek.

Ważnym graczem w ofensywie jest również 20-letni Aaron Connolly. Irlandczyk szerszej publiczności dał się poznać we wspomnianym już starciu z Tottenhamem, w którym zdobył dwie bramki. Niektórzy porównują Connolly’ego do samego Wayne’a Rooneya. Na takie zestawienia jest jednak zdecydowanie za wcześnie.

Menedżer Brighton w dziesiątkę trafił także z transferem Tariqa Lampteya. Jest to kolejny 20-latek, który z powodzeniem występuje w składzie „Mew”. Lamptey trafił na Amex Stadium zimą tego roku z Chelsea. W klubie z Londynu uznano, że młodzian nie będzie w stanie rywalizować z innym utalentowanym prawym defensorem, Reecem Jamesem. Oddano go więc bez żalu za około 3 miliony euro. Jak widać po czasie, był to zdecydowanie zbyt pochopny ruch. Lamptey zaliczył fenomenalny start sezonu. W czterech spotkaniach zaliczył aż trzy asysty. Jakby tego było mało, prawy obrońca został nominowany do nagrody piłkarza września w Premier League, a zainteresowanie zawodnikiem wykazywał w końcówce okienka triumfator ostatniej edycji Ligi Mistrzów, Bayern Monachium!

Oprócz wspomnianych graczy, w pierwszym składzie Brighton regularnie występuje również 22-letni stoper Ben White oraz jego rówieśnik Steven Alzate, grający w środku pola obok nieco starszego Yvesa Bissoumy. Jak widać Graham Potter nie boi się stawiać na młodych piłkarzy, co niezwykle cieszy w kontekście transferu Jakuba Modera oraz Michała Karbownika.

Rywale Polaków

Z kim zatem przyjdzie rywalizować polskim piłkarzom o miejsce w pierwszym składzie? Oczywiście ciężko na ten moment wyrokować, jak będzie wyglądać kadra Brighton zimą oraz latem 2021 roku. Jak bowiem wiadomo, nasi zawodnicy trafią do angielskiego klubu w którymś z tych terminów. Graham Potter do swojej budowli dokłada cegiełki stopniowo, więc ciężko oczekiwać rewolucji w przeciągu jednego lub dwóch okienek. Wydaje się, że większe szanse na grę będzie mieć Jakub Moder. Zawodnik Lecha Poznań stylistycznie pasuje do układanki Pottera. Polak przypomina nieco Yvesa Bissoumę. Obaj piłkarze potrafią przedrzeć się przez środek pola, podłączając się do ataku oraz uderzyć z dystansu. Reprezentant Mali udowodnił to choćby w ostatniej kolejce, strzelając cudowną bramkę w starciu z Evertonem.

Prostszym zdaniem powinno być wygryzienie ze składu Stevena Alzate. Kolumbijczyk urodzony w Londynie nie rozpoczął bieżącego sezonu w najlepszy sposób. Środkowy pomocnik popełnił prosty błąd w inauguracyjnym meczu przeciwko Chelsea (1:3), kiedy to sprezentował „The Blues” pierwszego gola. Potter pomimo pomyłki konsekwentnie na niego stawia, co może zbudować 22-latka na dalszą część sezonu.

Istotne w kontekście rywalizacji Modera o wyjściowy skład będzie to, jaką pozycję w drużynie menedżer przewiduje dla sprowadzonego przed sezonem Adama Lallany. Doświadczony Anglik może zagrać zarówno w środku pola, jak i nieco wyżej. Graham Potter podchodzi do taktyki w sposób niezwykle elastyczny, co mogliśmy zaobserwować już w ubiegłym sezonie. Nie jest więc wykluczone, że 45-latek pomieści na boisku Bissoumę, Modera oraz Lallanę.

Elastyczność taktyczna Pottera będzie również działać na korzyść Michała Karbownika. Jak wiadomo, Polak może zagrać na kilku pozycjach, co jest jego ogromnym atutem. Boki obrony są jednak w Brighton bardzo silnie obsadzone. Obecnie „Mewy” występują w systemie z wahadłowymi, gdzie na prawej stronie gra wspomniany już Lamptey, na lewej natomiast pewną pozycję posiada Solly March. 26-latek jest członkiem starej gwardii Brighton. Anglik występuje w klubie od 2013 roku i, podobnie jak Lamptey, zanotował udany start obecnych rozgrywek. Gol i asysta w czterech spotkaniach to bardzo dobre liczby. Statystyki Lapteya oraz Marcha pokazują, jak ważne są wahadła w systemie gry obecnie preferowanym przez Pottera. Może to stanowić problem dla Karbownika. Nie wiadomo bowiem, czy menedżer będzie chciał zmieniać dobrze funkcjonującą maszynerię i wstawiać do niej nowe elementy.

Gra lepsza niż wyniki

W kontekście transferów Modera oraz Karbownika, kibiców w Polsce mogą nieco odstraszać ostatnie wyniki Brighton. Faktem jest, że drużyna nie zaczęła tego sezonu najlepiej, jeśli chodzi o zdobycze punktowe. Trzeba jednak pamiętać, z kim się mierzyła oraz w jakich okolicznościach przegrywała. Inauguracyjny mecz z Chelsea mógł spokojnie zakończyć się przynajmniej remisem. Fantastyczny gol z dystansu strzelony przez Recce’a Jamesa podciął jednak skrzydła „Mewom”. W starciu z Manchesterem United (2:3) piłkarze Brighton powinni wywalczyć punkty. Potrafili oni zdominować silniejszych rywali. Zabrakło jednak postawienia kropki nad i. Ostatecznie Brighton przegrało to spotkanie po rzucie karnym podyktowanym już po zakończeniu spotkania. W całym starciu gospodarze aż pięć razy obijali słupki i poprzeczkę bramki Davida de Gei. Sam Leandro Trossard uczynił to trzykrotnie.

Ostatnie spotkanie z Evertonem (2:4) pokazało więcej mankamentów w grze „Mew”, zwłaszcza jeśli chodzi o defensywę. Trzeba jednak pamiętać, że mierzyli się oni z liderem Premier League. Terminarz w początkowej fazie sezonu nie rozpieszczał Brighton. Jedyne starcie, w którym podopieczni Pottera spotkali się z równorzędnym rywalem, zakończyło się ich wysokim zwycięstwem. Brighton pokonał na wyjeździe Newcastle (3:0), dominując rywala, który w poprzedniej kolejce pokazał się z bardzo korzystnej strony.

Jeśli Graham Potter będzie wierny swojej filozofii, jego drużyna powinna zacząć regularnie punktować. To, że potrafi to robić, mogliśmy zaobserwować już w ubiegłym sezonie. Dwie wygrane z Arsenalem, zwycięstwo z Tottenhamem czy też remis z Chelsea pokazują, że ta drużyna potrafi zapunktować z silniejszym rywalem. Jeśli dołożą do tego solidne zdobycze punktowe z równymi sobie i słabszymi zespołami, nie będą mieli żadnego problemu z utrzymaniem. W bardziej optymistycznym scenariuszu mogą zakręcić się nawet koło dziesiątej pozycji w lidze. Brighton to naprawdę ciekawy projekt na angielskim rynku. Cieszy to, że Polacy dołączą do stabilnego oraz ambitnego klubu.

Fot: Twitter Brighton