Raków Częstochowa z Pucharem Polski!

02.05.2021

Raków Częstochowa w finale Pucharu Polski 2020/2021 pokonał Arkę Gdynia 2:1. Chociaż pierwszoligowy zespół prowadził, podopieczni Marka Papszuna odmienili loy meczu w końcówce. Tym samym częstochowianie zdobyli swój pierwszy Puchar Tysiąca Drużyn w historii.

Wynik miał być formalnością?

Zdecydowanym faworytem w tym pojedynku był zespół z Częstochowy. podopieczni Marka Papszuna już zapewnili sobie udział w europejskich pucharach w przyszłym sezonie dzięki podium w ekstraklasie. Zwycięstwo w Pucharze Polski mogłoby być jednak ukoronowaniem udanego sezonu dla drużyny, która dopiero drugi sezon spędza w najwyższej lidze.

Z kolei Arkowcy to zespół pierwszoligowy, aczkolwiek w ostatnich latach już udowodnili, że są w stanie zaskoczyć. W sezonie 2016/2017 gdynianie zdobyli bowiem trofeum, a rok później dotarli do ćwierćfinału. Z kolei w półfinale aktualnych rozgrywek podopieczni Dariusza Marca wyeliminowali Piasta Gliwice, czyli jednego z faworytów Pucharu Tysiąca Drużyn.

Centrostrzał Żebrowskiego zaskoczył Raków

W pierwszej połowie stroną minimalnie przeważającą był Raków. Zespół Marka Papszuna nie był może wyraźnie lepszy, ale częściej tworzył sytuacje. Za każdym razem przytomnie wychodził z opresji golkiper Arki Kacper Krzepisz, który nie tylko bronił strzały, ale także nie bał się odważnie wychodzić, by powstrzymać ataki rywali. Jego koledzy z zespołu nie mieli jednak do przerwy powodów do zadowolenia – nie oddali przez ten czas ani jednego celnego strzału. Poza tym żółtą kartkę otrzymał Arkadiusz Kasperkiewicz, czyli zawodnik, który jeszcze w poprzednich rozgrywkach grał w drużynie z Częstochowy.

Druga połowa rozpoczęła się jednak nieco lepiej dla Arkowców. Częstochowianie początkowo szukali możliwości po stałych fragmentach gry, ale to ich rywale otworzyli wynik. Kreatorem akcji bramkowej okazał się Fabian Hiszpański, który z łatwością poradził sobie z wracającymi na własną połowę piłkarzami Arki. Były piłkarz Wisły Płock znalazł wtedy zbliżającego się w pole karne Mateusza Żebrowskiego, który skierował piłkę do bramki. Czy 25-latek faktycznie chciał strzelić, czy dośrodkować? Trudno powiedzieć, ale ostatecznie liczy się przecież trafienie.

Raków postawił na swoim

Podopieczni Marka Papszuna z czasem zaczęli wyglądać na coraz bardziej zrezygnowanych. Swoją sytuację zmarnował choćby wprowadzony w drugiej połowie Jakub Arak, ale były piłkarz Lechii nie trafił w piłkę. Koniec końców, Raków wyrównał – dokonał tego Ivi Lopez mocnym uderzeniem. Tym razem Kacper Krzepisz już nie miał szans na to, by uratować kolegów przed stratą gola.

Pod koniec meczu Raków jednak przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Sytuację rozpoczął Ivi Lopez, biegnąć wzdłuż połowy rywala. Bliżej bramki Arki piłkarz podał piłkę do Daniela Szelągowskiego, który dograł do Davida Tijanicia. Słoweniec skierował piłkę do bramki, ustalając wynik spotkania.

Sukces na stulecie

Raków Częstochowa, który w tym roku świętuje stulecie, ma tym samym kolejny powód do świętowania. Nie dość, że zespół już na pewno zajmie miejsce na podium na koniec sezonu, to jeszcze sięgnął po pierwsze w historii trofeum Pucharu Polski. Z kolei Arka, mimo starań, nie powtórzyła sensacyjnego wyniku z 2017 roku.

Dzięki temu, że Raków sięgnął po Puchar Polski, w europejskich pucharach w przyszłym sezonie zagra czwarta drużyna ekstraklasy. Wciąż w grze o tą lokatę pozostają Lechia Gdańsk, Zagłębie Lubin, Warta Poznań, Śląsk Wrocław i Piast Gliwice.

Raków Częstochowa – Arka Gdynia 2:1

Ivi Lopez 81’, Tijanić 89’ – Żebrowski 57’

Fot. Screen Ipla