Stałe fragmenty gry decydujące w finale

27.05.2021

Po raz kolejny futbol udowodnił, że warto poświęcić dużo czasu stałym fragmentom gry. W teorii najprostszy i najbardziej przewidywalny element gry. Zaś praktyka pokazuje, że wcale nie jest tak łatwo ustrzec się błędów i strat, gdy przeciwnik rozpoczyna z „martwej” piłki. Tym razem komplet goli, które zobaczyliśmy w Gdańsku padł po stałych fragmentach. Krótko mówiąc SFG dały Hiszpanom wygraną w meczu, w którym piłkarsko byli słabsi.

Villarreal wczoraj sięgnął po pierwsze trofeum w swojej historii. Trudno powiedzieć, by Hiszpanie zagrali w ładnym stylu. To nawet nie było nastawienie na kontry. Pół żartem, pół serio trafnie to podsumował Mateusz Borek pod koniec pierwszej połowy. Komentator TVP zapytał się czy Villarreal ma… sekcje hokeja, gdyż przez większość czasu grał na uwolnienie. Jedyne zagrożenie powodował przy okazji stałych fragmentów gry.

W ten sposób gola strzelił Gerard Moreno, a przecież kilkanaście minut wcześniej kapitalną szansę po pomysłowym rzucie rożnym miał Manu Trigueros. Weźmy pod uwagę te dwie sytuacje, gdyż Hiszpanie mieli tak naprawdę idealne szansę na gola, a mowa o dwóch innych wariantach rozegrania SFG. Trigueros strzelał po tym, jak cały zespół zszedł na pierwszy słupek, a on wbiegając zza pola karnego miał mnóstwo miejsca na strzał po rzucie rożnym. W drugiej sytuacji umiejętny wyblok tuż przed polem karnym i Gerard Moreno z bliska nie musiał nawet oddać strzału najwyższej jakości, by trafić do bramki.

Co ciekawe w drugiej połowie też zdecydował stały fragment gry. Edinson Cavani przytomnie odnalazł się po bilardzie w polu karnym, a chwilę wcześniej strzelał z dystansu Marcus Rashford zbierający drugą piłkę, którą wybijali obrońcy Villarrealu po rzucie rożnym!

Rzuty karne to loteria? Oj chyba nie!

Tomasz Kuszczak na antenie TVP Sport powiedział, że rzuty karne to loteria. W tym aspekcie zdecydowanie można się nie zgodzić z byłym golkiperem Manchesteru United. Tym bardziej na bazie tego, co wrzucamy poniżej.

Krótko mówiąc Ole Gunnar Solskjaer wolał wpuścić czterech potencjalnych strzelców pomiędzy 116. a 123. minutą aniżeli gościa, który miał być obecny przy każdym uderzeniu rywala. Oczywiście z pomeczowej perspektywy mówi się znacznie łatwiej. Mimo wszystko przytoczone statystyki nie wzięły się z powietrza. Skoro było wiadomo – a sztaby na tym poziomie zbierają znacznie dokładniejsze informacje – że Henderson jest lepszy w tym aspekcie od De Gei, być może warto było pójść nieco va banque i zaryzykować zmianę golkipera.