Młodzieżowiec na wagę złota #49: Nowe twarze w Ekstraklasie!

23.07.2021

Rusza Ekstraklasa, więc czas przyjrzeć się nowym twarzom na boiskach naszej ligi. Wybraliśmy kilku graczy, którzy albo są przed debiutem, albo ich doświadczenie zatrzymuje się na kilku meczach. Nasze TOP5 to czasem nazwiska oczywiste, czasem te z drugiego szeregu. Jednak chętnie przekonamy się o ich przydatności na najwyższym poziomie.

Mateusz Kochalski

Prawdopodobnie sezon rozpocznie w Legii, a będzie kontynuował w Radomiu. Niespodziewana kontuzja Cezarego Miszty zburzyła cały misterny plan Radomiaka. Mateusz Kochalski miał, podczas kolejnego wypożyczenia, być podstawowym golkiperem beniaminka Ekstraklasy. Teraz już wiadomo, że rozgrywki rozpocznie w warszawskim klubie. Nie zmienia to faktu, że jak mało kto zasłużył na debiut na najwyższym poziomie.

Wychowanek BKS-u Lublin ma za sobą kapitalny sezon na zapleczu. 20 puszczonych goli, 21 czystych kont i miano najlepszej defensywy ligi nie byłoby możliwe, gdyby nie postawa Kochalskiego. Niewiele brakowało, a wprowadziłby swój zespół do 1/4 finału Pucharu Polski. W serii rzutów karnych przeciwko Lechowi Poznań obronił dwie jedenastki. Jednak jego koledzy pudłowali i nie uczynili Kochalskiego bohaterem.

W niedzielę skończy 21 lat i przed nim ostatni sezon w roli młodzieżowca. Jeśli pójdzie zgodnie z planem – początek w Legii, później wypożyczenie do Radomiaka – być może za rok będziemy go rozpatrywać jako czołowego golkipera ligi. Ma na to wszelkie zadatki.

Mikołaj Biegański

Dwa lata młodszy od Kochalskiego, ale niezwykle ograny. 19-latek ma już na swoim koncie 70 meczów na poziomie II ligi. Nielada bagaż doświadczeń i okazji, by go obserwować. Już w marcu polecaliśmy go do klubów Ekstraklasy.

Największą gwiazdą na tym poziomie wydaje się jednak być Mikołaj Biegański. Zbieżność nazwisk z pomocnikiem GKS-u Tychy przypadkowa, ale w obu przypadkach mowa o czołowych zawodnikach rocznika 2002 w Polsce. Ponadto golkiper Skry dysponuje już sporym, jak na swój wiek, doświadczeniem – 51 meczów w seniorach. W tej rundzie dodatkowo w połowie meczów zachował czyste konto – 8 z 16 gier – tak o nim pisaliśmy po rundzie jesiennej. Chociaż przegrał wówczas rywalizacje o miejsce w „11” jesieni z Jakubem Szymańskim.

W Wiśle Kraków powinien dostać poważną szansę. Przy jego możliwościach „na teraz” oraz potencjale, możemy spodziewać się kolejnych postępów. Czy to będzie następny golkiper sprzedany za duże pieniądze z Polski? Nie przesądzamy, ale Biała Gwiazda powinna mieć z niego sporą pociechę.

Szymon Czyż

Zapewne tylko zagorzali fani Lazio oglądali mecz Ligi Mistrzów z Club Brugge 28.10.2020 roku. Tymczasem internet zawrzał, gdy na boisku w drugiej połowie pojawił się Szymon Czyż. Młody polski pomocnik wykorzystał fatalną sytuacje zdrowotną w zespole Simona Inzaghiego i zadebiutował na poziomie Champions League. Kilkukrotnie siedział jeszcze na ławce Lazio, ale na tym jego przygoda z rzymskim klubem się skończyła.

Teraz wraca do Poznania. Nie będzie grał w biało-niebieskich barwach, jak to miało miejsce przez trzy sezony. Wybrał „Zielonych” i prawdopodobnie z miejsca wskoczy do podstawowego składu ekipy Piotra Tworka. Teraz dopiero przekonamy się, ile znaczy tak naprawdę Szymon Czyż. Póki co jego możliwości znają albo fani Lazio, którzy zaglądali do Primavery, albo osoby regularnie oglądające mecze młodzieżowych reprezentacji Polski.

Co ciekawe wiele się mówi o tym, że kolegą Czyża w Warcie może zostać inny były lechita – Olaf Kobacki. Ten z kolei miałby trafić na Drogę Dębińską z młodzieżowej drużyny Atalanty Bergamo.

Ariel Mosór

Syn byłego legionisty, właśnie odszedł z warszawskiego klubu. Kibice bardzo chcieli, by ten utalentowany obrońca pozostał przy Łazienkowskiej i dostał prawdziwą szansę. Tak się nie stało. Ariel Mosór nie podpisał nowego kontraktu i wybrał Piast Gliwice. Tam liczy, że mistrz sprzed dwóch lat, a konkretniej Waldemar Fornalik pozwoli mu rozwinąć skrzydła na dobre. Piast nadal ma ochotę walczyć w czołówce – czego efektem transfer Damiana Kądziora – jednak presja będzie nieporównywalnie mniejsza niż w Warszawie.

Mimo wszystko oczy będą skierowane na Ariela Mosóra. Na dzisiaj jego bilans to 70 minut w Ekstraklasie i… złoty medal za sezon 2019/2020. Wtedy dostał szansę w dwóch ostatnich kolejkach. Miniony sezon trudno uznać za udany. Nie dość, że nie rozegrał ani minuty w pierwszej ekipie, to jeszcze miał trochę kłopotów zdrowotnych. Jesienią razem z Szymonem Włodarczykiem zostali odesłani ze zgrupowania reprezentacji Polski z koronawirusem. Później choroby i kontuzje uniemożliwiły mu regularną grę wiosną. W rezerwach rozegrał ledwie 5 meczów, a i w jednym musiał szybko zejść.

Teraz potrzebuje jak najwięcej minut i właśnie dlatego ruszył do Gliwic. Wydaje się to kierunkiem słusznym. Silny zespół ligi, ale bez wielkiej presji. W dodatku trener, który potrafi rozwinąć piłkarzy. Wszystko w nogach Mosóra.

Wiktor Kłos

Najmniej oczywiste nazwisko z tego grona. Nie oznacza, że najsłabsze! Pamiętacie Rafała Strączka? Przed startem ubiegłego sezonu raczej niewiele osób śledzących Ekstraklasę go kojarzyło. Okazał się jednak silnym punktem Stali Mielec. Podobnie może być właśnie z Wiktorem Kłosem. Ten przychodzi do Mielca z Rzeszowa. Swoją drogą jego losy były dość ciekawe.

W wieku 13 lat trafił do Legii Warszawa z Podkarpacia. Później swojej szansy chciał szukać w Motorze Lublin. Dwa sezony spędzone w CLJ i… bez żalu został wypożyczony do Wólczanki Wólka Pełkińska. Początek sezonu 2019/2020 miał kapitalny i szybko klub z niewielkiej miejscowości pod Jarosławiem skorzystał z wykupu gracza. Kilka miesięcy później trafił do Stali Rzeszów, która ściśle współpracuje z Wólczanką. Może liczbami nie zasypał przy Hetmańskiej, to jednak bardzo wartościowy zawodnik. Najlepiej czuje się blisko lewej strony, jako boczny pomocnik/skrzydłowy, a także boczny napastnik w 4-3-3, jak ustawiał go Daniel Myśliwiec.

Jego szansą jest fakt, że na pozycjach młodzieżowców nie ma zbyt wielkiej konkurencji. W hierarchii numerem jeden powinien być Maksymilian Sitek, a za nim właśnie Kłos. Trudno bowiem przed niego wrzucać Mateusza Wyjadłowskiego czy Kacpra Sadłochę.