Młodzieżowiec na wagę złota #55: Lubińskie debiuty

20.10.2021

Ciekawy przebieg miało jedno ze spotkań kończących 11. kolejkę Ekstraklasy. W Mielcu Zagłębie prowadziło 2:1 do przerwy, by ostatecznie przegrać 2:4. Mimo tego goście mogą wynieść pewne pozytywy. Chodzi o kilka nowych nazwisk w składzie ekipy z Dolnego Śląska.

Trener Dariusz  Żuraw w Poznaniu uchodził za trenera, który dał szansę wielu młodym zawodnikom, których teraz możemy oglądać na wysokim poziomie. Wielokrotnie wspominaliśmy, ale warto wymienić zawodników debiutujących u Żurawia lub tych, którzy dostali poważną szansę. Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz już przynieśli sporo pieniędzy do klubowej kasy. Ponadto Jakub Kamiński, a także Michał Skóraś czy Filip Szymczak. Abstrahując od tego, jakie wyniki osiągnął Kolejorz po awansie do fazy grupowej Ligi Europy, Żuraw chyba idzie tą samą ścieżką w Lubinie. Nieco „pomogły” w tym kłopoty kadrowe Miedziowych. Jednak pod względem młodzieżowców ostatni mecz był niezwykle ważny dla klubu stawiającego mocno na swoją akademię.

Debiutant w pierwszym składzie

Rok temu jesienią prawdziwą szansę dostał Kamil Kruk. Jego wejście w meczu derbowym ze Śląskiem przebiegło bardzo efektownie – mowa o golu w derbowym meczu ze Śląskiem. Na swojego gola poczeka Kacper Lepczyński, który wyszedł w podstawowym składzie Zagłębia w Mielcu na środku obrony. Pozyskany z Warty Poznań w wieku 16 lat, od kilku sezonów grał w lubińskiej akademii. W ubiegłym sezonie na dobre przebił się do podstawowego składu rezerw.

90 minut w Mielcu do łatwych nie należało, jednak było z pewnością cenną lekcją dla Lepczyńskiego, który miał obok siebie niezwykle doświadczonego międzynarodowo Aleksandra Panticia. Serb, także w swoim debiucie w Miedziowych, nie dotrwał do końca i wyleciał z czerwoną kartką.

Potrójna zmiana

Jednak Dariusz Żuraw mocno zadziwił w 80. minucie. Wówczas mielczanie prowadzili już dwoma bramkami. Wtedy na boisku pojawili się kolejno: Patryk Kusztal(rocznik 2003), Tomasz Pieńko(2004) oraz Oliwier Sławiński(2005)! Takiej zmiany chyba jeszcze nie widzieliśmy, a może się okazać bardzo ważna w kontekście przyszłości. To niby tylko 10 minut, ale dla tych chłopaków bardzo ważny czas. Jeśli trener wpuszcza w momencie niekorzystnego wyniku, to znak, że mocno wierzy w każdego z tych zawodników.

Dla dwóch był to debiut. Mowa o Patryku Kusztalu oraz Oliwierze Sławińskim. Pierwszy jednak robi kapitalne liczby w trzecioligowych rezerwach. Kusztal przed meczem w Mielcu miał 10 goli w dziesięciu spotkaniach Zagłębia II. oczywiście połowę z tego, to bramki z rzutów karnych. Te jednak też trzeba umieć egzekwować. Kusztal już dzisiaj pobił wynik z ubiegłego sezonu, gdy ustrzelił 7 goli w III lidze.

Sławiński to najmłodszy z tego grona, czyli czwarty piłkarz z rocznika 2005, który pojawił się na boiskach Ekstraklasy. Po Oliwierze Wojciechowskim, Dawidzie Tkaczu oraz Tomaszu Walczaku. Sławiński w ubiegłym sezonie już dostawał szansę w rezerwach, jednak teraz na dobre wszedł do drużyny, w której strzelił jednego gola. Mowa o jednym z większych talentów w tej kategorii wiekowej i reprezentancie U17. Zresztą na ostatnim zgrupowaniu i meczach eliminacyjnych strzelił dwa gole dla drużyny Dariusza Gęsiora i pomógł w awansie do drugiej rundy kwalifikacji Euro 2022.

Ekipę uzupełnił Tomasz Pieńko. Dla niego był to już trzeci mecz w pierwszym zespole. Pomocnik dostał wcześniej szansę w dwóch innych wyjazdowych meczach Miedziowych. W Płocku podczas ligowego lania(0:4) oraz w pucharze ze Śląskiem II, gdy Zagłębie wygrało 3:0. W międzyczasie zdążył strzelić 4 gole do bramki rywali w barwach rezerw.

***

Z perspektywy ostatniego meczu trudno szukać pozytywów piłkarskich dla kibiców Zagłębia w krótkiej perspektywie. 2:4 w Mielcu chluby nie przynosi. Jednak patrząc długofalowo być może występ czterech młodzieżowców, w tym trzech debiutantów, przyniesie znacznie więcej plusów. Dariuszowi Żurawiowi życzymy wytrwałości w dawaniu szans młodym adeptom lubińskiej akademii. W końcu trochę tych talentów w ostatnich latach przewinęło się przez klub i nie zawsze były odpowiednio prowadzone. Stąd na transferach Kamila Piątkowskiego czy Krzysztofa Piątka głównie zarobiły inne polskie kluby.