Legia przegrywa z Leicester. Wiosna w europejskich pucharach pod sporym znakiem zapytania

25.11.2021

Legia Warszawa przegrała z Leicester City 1:3 i znacznie utrudniła sobie drogę do tego, by na wiosnę zagrać w europejskich pucharach. Jedyną bramkę dla Wojskowych zdobył po dobitce rzutu karnego Filip Mladenović. 

Legia bez argumentów

Już od samego początku Leicester starało się pokazać kto będzie dziś na King Power Stadium dyktował warunki. Już pierwsza minuta spotkania przyniosła groźną sytuację Lisów, ale piłkarzom Legii udało się dość szczęśliwie oddalić zagrożenie. Wojskowi wyglądali bardzo niepewnie w defensywie. Leicester nie potrafiło jednak do końca wykorzystać nerwowości Warszawian. Kiedy wydawało się, że udało się przetrwać pierwszą szarżę Lisów, piłkarze Marka Gołębiewskiego sami sprawili Leicester prezent.

W 10. minucie spotkania piłkę w środku pola stracił Ernest Muci. Ta, dotarła pod nogi Harveya Barnesa, który zszedł z futbolówką do środka i dość szczęśliwym podaniem znalazł w polu karnym Patsona Dakę. Zambijczyk nie mógł się w tej sytuacji pomylić i pewnie umieścił piłkę w siatce. Miszta miał niewiele do powiedzenia. W pierwszym kwadransie spotkania Legia została niemal całkowicie zdominowana. Kiedy tylkok podopieczni Marka Gołębiewskiego wychylali się zza gardy, od razu byli karceni groźną kontrą.

W 20. minucie defensywa Legii ponownie nie stanęła na wysokości zadania. Z piłką przy nodze w polu karnym znalazł się James Maddison. Anglik dostał od obrońców Legii tyle czasu i swobody, że mógł dogłębnie zastanowić się nad przebiegiem swojej kariery. Maddison zabawił się z defensorami i pewnym strzałem w środek bramki pokonał Cezarego Misztę.

Pechowy Muci

Pięć minut później Legia stanęła przed szansą na zdobycie bramki kontaktowej. Po zagraniu ręką Ndidiego sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr boiska. Spore problemy z zamianą rzutu karnego na bramkę miał Ernest Muci, jednak Kasper Schmeichel dość pechowo odbił piłkę przed siebie, z czego skorzystał Filip Mladenović i zdobył gola na 1:2. Nie oznaczało to jednak końca emocji w pierwszej połowie.

Niespełna dziesięć minut później, tak zwany pusty przelot zaliczył przy rzucie rożnym Cezary Miszta. Błąd polskiego bramkarza wykorzystał Ndidi, który odkupił swoje winy i zdobył gola na 3:1. Legia miała ogromne problemy i trudno było szukać jakichkolwiek powodów do optymizmu. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie i legioniści schodzili do szatni ze zwieszonymi głowami.

Wydaje się, że w drugiej połowie Legia postawiła przede wszystkim na zabezpieczenie tyłów i by nie stracić kolejnych bramek. Podopieczni Marka Gołębiewskiego starali się zaskoczyć defensywę Leicester pojedynczymi atakami. Lisy też jednak atakowały z coraz mniejszym zaangażowaniem i coraz więcej wskazywało na to, że spotkanie może zakończyć się wynikiem 3:1.

W końcówce meczu blisko było, by drugą żółtą kartką ukarany został Mateusz Wieteska, ale współudział przy nieprzepisowym zatrzymaniu rywala miał także Artur Jędrzejczyk i finalnie to właśnie drugiego z piłkarzy Legii arbiter ukarał żółtym kartonikiem. Groźnie wyglądającego urazu nabawił się w ostatnich minutach spotkania Ernest Muci, który musiał opuścić boisko i nie powrócił już na nie przed ostatnim gwizdkiem sędziego.

Leicester – Legia Warszawa 3:1 (3:1)

1:0 Daka 11′

2:0 Maddison 21′

2:1 Mladenović 26′

3:1 Ndidi 33′