Lech Poznań obchodzi stulecie i zagra z Jagiellonią. „Wygrana jest obowiązkiem Kolejorza”

19.03.2022

W sobotę swoje setne urodziny obchodzi Lech Poznań. Wieczorem przy Bułgarskiej w meczu jubileuszowym Kolejorz podejmować będzie Jagiellonię Białystok. Przed tym meczem o sytuację zespołu prowadzonego przez Macieja Skorżę zapytaliśmy Dawida Dobrasza, kierownika działu sportowego w Głosie Wielkopolski.

Bartłomiej Płonka, Futbol News: Jak wszyscy wiemy Lech obchodzi w tym sezonie stulecie istnienia klubu i celuje w dublet. Każdy inny wynik będzie można nazwać „katastrofą” dla Kolejorza?

Dawid Dobrasz, Głos Wielkopolski: Tak, zdecydowanie. Choć patrząc w tabelę i na sytuację, która ma miejsce na dziewięć kolejek przed końcem, to ta katastrofa niestety dla kibiców Lecha jest możliwa. Jeśli Kolejorz nie wygra w tym roku żadnego trofeum, to będzie to potężny cios w serca fanów i będzie to efektem zawalonego początku wiosny do pierwszej przerwy na reprezentacje. Zwycięstwo nad Jagiellonią jest obowiązkiem, by w ogóle spoglądać na rywali, którzy nie notują większych wpadek. Zwłaszcza mam na myśli Raków.

To zapewne pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale dlaczego Lech tak przeciętnie wystartował w tej rundzie? Widzisz jeden, może dwa, kluczowe aspekty tego, że Kolejorz w sześciu meczach zdobył raptem osiem punktów?

Dużo mówi się o tym, że obóz w Turcji miał na to wpływ. Z drugiej strony okres przygotowawczy powinien mieć znacznie patrząc na maksymalnie miesiąc czasu od wznowienia gry. Ja jednak nie dorabiałbym do tego żadnych teorii. Po prostu kilku piłkarzy Lecha jest pod formą – szczególnie liderzy, jak Amaral, który przeszedł COVID, czy Kuba Kamiński. Kilka błędów popełnił też Maciej Skorża – zmianami na Cracovii czy kiepskimi wyborami personalnymi. Dodatkowo trenerzy rywali bardzo dobrze przygotowali się na Lecha. Mam tu na myśli Jerzego Brzęczka czy Marka Papszuna. Nikt do tej pory w tym sezonie tak dobrze nie zneutralizował Kolejorza, jak drużyny tych szkoleniowców w ostatnich meczach. Nie można mówić tak nawet o Radomiaku, który bardziej na charakterze i cechach wolicjonalnych potrafił jesienią na poznaniakach zdobyć cztery punkty. Ten mały kryzys nie byłby tak widoczny, gdyby nie to, że rywale punktują zaskakująco dobrze.

Marek Papszun ostatnio stwierdził, że „Lech jest głównym kandydatem do mistrzostwa także ze względu na decyzje sędziowskie”. Myślisz, że to sposób, aby wywrzeć większą presję na arbitrach i piłkarzach Lecha?

To jest wypowiedź iście kabaretowa. Sam trener Papszun nie pamięta już, jakie szczęście jego drużyna miała w meczu z Górnikiem Zabrze, gdzie arbitrzy dopatrzyli się spalonego w ostatnich minutach po wielu powtórkach na VAR. Trzeba oddać jedno – to bardzo sprytne zagranie trenera Papszuna. O Lechu mówiło się bardzo dużo i wciąż się mówi. A to, że jest ciągle liderem, że ma stulecie, że presja na sukces po siedmiu latach posuchy jest ogromna. Papszun, który przecież z Rakowem wygrał ostatnio Puchar i Superpuchar, oraz został wicemistrzem Polski, celuje w tym roku w tytuł. Dobrze o tym wie, ale chce presje ze swojego klubu przerzucić na rywali, nie mówiąc o tym otwarcie. Albo żeby w kontekście Rakowa mówiło się właśnie o tej wypowiedzi, a nie o jego drużynie. Jeśli mnie o to pytasz, to sądzę, że jest to celowe zagrania i cel trenera częstochowian został osiągnięty.

Możemy nazwać „dużym szczęściem” to, że uraz Bartosza Salamona z meczu przeciwko Wiśle Kraków nie okazał się tak groźny? Z perspektywy kibica Lecha strach się bać, gdyby Kolejorz miał przystąpić do kluczowej fazy sezonu bez tego piłkarza.

Tak, to mógłby być prawdziwy dramat. Salamona zabrakło tylko raz w tym sezonie – z Cracovią – i
Kolejorz pierwszy raz w tym sezonie stracił trzy gole w meczu. Nie mam pewności, czy Polak wystąpi z
Jagiellonią, ale zespół bez niego, a z nim, to dwie różne drużyny. Salamon to bardzo istotny element „kręgosłupa” Lecha Poznań. Szef obrony i lider drużyny, a w przyszłości pewnie następny kapitan.

W ostatnich spotkaniach Maciej Skorża uparł się na grę od pierwszego gwizdka w środku pola duetem Karlström – Murawski. Nie uważasz, że biorąc pod uwagę zdobycie tylko jednego punktu w dwóch ostatnich meczach, to dobry moment, by nieco zmienić ten duet?

Pomysł ze środkiem pomocy Karlström – Murawski chodził Skorży od dłuższego czasu po głowie. Wiele razy to nie wypaliło, ale trener próbował do skutku i raz przyniosło to świetny efekt – w meczu z Pogonią Szczecin wygranym 3:0, gdzie Kolejorz rządził w środku pola, co chwalił nawet trener Runjaić, a najlepszy mecz w Lechu rozegrał Murawski. Jednak w środku pola Kolejorza często brakuje kreatywności. Stąd Maciej Skorża lubi stawiać na Kvekweskiriego, który ma atuty, ale ma też wady – szczególnie w defensywie. Tiba obecnie nie jest w najwyższej dyspozycji i z tego świetnego środka, który tak był chwalony, robią się braki. Być może trzeba poszukać innego rozwiązania.

Duża część kibiców Lecha jest nieco zawiedziona tym, co do tej pory pokazali Adriel Ba Loua oraz Kristoffer Velde. Jaka obsada skrzydłowych jest na dzień dzisiejszy optymalna dla Lecha Poznań?

Nie ma się co dziwić. Lech w ostatnich latach nie potrafi trafić ze skrzydłowym. Tak, jak trafia z napastnikami, tak ma problem z pozycjami bocznych pomocników. W końcu transfery Sykory, Ba Loui i Velde to wydane około 3 miliony euro, a na polskie warunki to cena kosmiczna. Dzisiaj jest tak, że Sykora walczy o mistrza Czech, na Ba Louę ciągle czekamy, a w kontekście Velde trener apeluje o cierpliwość. Tymczasem Lech, mając kilku skrzydłowych kupionych za miliony euro, musi grać Dawidem Kownackim i Michałem Skórasiem na bokach w meczu z Wisłą Kraków. Potem kibic patrzy na Vahana Bichakhchyana z Pogoni, a ten w pierwszych trzech meczach po przejściu do Pogoni zachwyca całą ligę. W Poznaniu po prostu nie ma w tym sezonie czasu czekać, aż komuś, cytując klasyka, „coś przeskoczy”.

Muszę zapytać o kwestię bramkarza. Filip Bednarek to poziom bramkarza, który powinien być jedynką w zespole, który jest głównym kandydatem do tytułu mistrzowskiego?

Oczywiście, że nie, ale z drugiej strony patrząc na liczbę czystych kont, to Bednarek jest w ligowej czołówce wraz z Kovacevicem czy Stipicą. Szczerze mówiąc, to nie ma co rozmawiać na ten temat.
Stanowisko działaczy Kolejorza jest w tej kwestii wyjątkowo sztywne. Oni są zadowoleni z zawodników na pozycji bramkarza i dalsze dywagacje nie mają sensu, bo przedłużenie kontraktu Bednarkowi potwierdza tylko to, co powiedziałem wyżej. Może latem klub sprowadzi kogoś nowego do rywalizacji w bramce. Na ten moment to melodia przyszłości i też zupełnie nie wiadomo, kto to będzie.

W spotkaniu z Jagiellonią Białystok na trybunach zasiądzie komplet publiczności. W poprzednich latach Lechowi zdarzało się nie radzić sobie w meczach o takim ciężarze gatunkowym i to nawet, gdy naprzeciwko – z całym szacunkiem – stawał Górnik Łęczna z Przemysławem Pitrym w obronie. To już przeszłość czy demony mogą wrócić?

Nie ma tutaj jakiejś większej historii. Pisaliśmy na ten temat tekst na łamach Głosu Wielkopolskiego i kilka razy faktycznie Lech nie wygrywał, ale też bywało, że rozgrywał świetne mecze. W tym sezonie Kolejorz już pokazał, że był najlepszym zespołem u siebie przez długi czas. Presja trybun dla Lecha powinna być przywilejem i takie myślenie ma też panować u piłkarzy.

Na koniec pytając o mecz z Jagiellonią – biorąc pod uwagę sytuację w tabeli i formę Jagi, to przy Bułgarskiej chyba nikt nie wyobraża sobie innego rozstrzygnięcia, niż wygrana Kolejorza?

To prawda, nikt sobie tego nie wyobraża sobie, ale to jest problem tego typu, że w ostatnich latach Jagiellonia jest katem Lecha. Rok temu przy Bułgarskiej piłkarze Jagi zwolnili Dariusza Żurawia. Jesienią na Podlasiu zatrzymano po raz pierwszy w sezonie Lecha Poznań. Wygrana jest obowiązkiem, ponieważ Lech drugi raz w tym sezonie nie wygrał od dwóch meczów, a grając o dublet, nie ma czasu na takie potknięcia